95.
- Chłopie, czy Ty nie widzisz jak ona na Ciebie patrzy? - wtrącił się Michał...
- Jak? - zapytał.
- Tak jak Ty na nią głąbie. - odpowiedział zirytowany.
- Ej...
- No co? Na prawdę nic nie zauważyłeś?
- Sam nie wiem, miałem taką nadzieję.
- Oj Mateusz... - odezwałam się w końcu.
- Ale skoro tak mówicie, to super. - uśmiechnął się lekko.
Zaczęliśmy się śmiać z Michałem. Mateuszowi wyraźnie poprawił się humor. Zjedliśmy śniadanie i zadzwoniłam po taksówkę. Wstawiliśmy samochody do garażów. John wziął wczoraj zapasowe klucze, ma zajrzeć do domu pod naszą nieobecność czy nic się nie dzieje. Założyłam swoje adidasy i wyszłam na dwór. Chłopacy stali już z walizkami na zewnątrz. Załączyłam alarm oraz zewnętrzne kamery. Po chwili podjechała po nas taksówka.
Na lotnisko dotarliśmy po 20 minutach. Zapłaciliśmy i zabraliśmy swoje bagaże. Weszliśmy do środka. Usiedliśmy w hali odlotów oczekując na nasz samolot. Moi bracia pytali mnie o Jase'a. Jednak ja nadal nie mam z nim kontaktu.
***
Do Polski dotarliśmy po prawie 12 godzinach. Na szczęście udało mi się zasnąć na około trzy godziny. Resztę czasu rozmawialiśmy lub słuchałam muzyki. Odebraliśmy nasze walizki i ruszyliśmy w stronę wyjścia. Po drodze zauważyłam, że moja ma pękniecie z jednej strony. Obawiam się, że następnej podróży może już nie przetrwać. Muszę kupić nową. Pojadę z mamą do galerii, to pomoże mi jakąś wybrać.
Mateusz dostrzegł naszych rodziców jako pierwszy. Ruszyliśmy w ich stronę, aby się przywitać. Całe szczęście, że nie zapomnieliśmy tych kurtek. Bo mimo to, że je założyliśmy było nam cholernie zimno. Wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy w stronę naszego rodzinnego domu.
Gdy weszłam do środka od razu poczułam zapach świąt. W salonie stała ogromna jodła ubrana w kolorach bieli, szarości oraz bordo. Ogólnie panowała już świąteczna atmosfera. Mama wyjęła świąteczne ozdoby itp. W ogródku tata przystroił drzewka lampkami, tak samo jak balustrady. Wszystko wyglądało przepięknie. Tata pomógł zanieść mi rzeczy do mojego pokoju. Na mojej twarzy pojawił się ogromny uśmiech, gdy dostrzegłam w rogu niewielkie drzewko w doniczce. Jego zapach był cudowny.
Podziękowałam tacie, który po chwili wyszedł życząc mi miłych snów. Co prawda w Polsce jest dopiero 20, jednak ja jestem przyzwyczajona do strefy czasowej Miami. Weszłam do łazienki, aby się wykąpać. Po około kwadransie leżałam już w łóżku. Zmęczona dzisiejszym dniem odpłynęłam do Krainy Morfeusza...
***
Rano zeszłam w piżamie i szlafroku do kuchni. Moja mama przygotowywała śniadanie. Smażyła właśnie pancakesy. Mój tata siedział przy stole i czytał gazetę, popijając gorącą kawę. Przywitałam się z nimi buziakiem. Czeka mnie cudowny tydzień wraz z rodzicami i braćmi. Pojutrze Wigilia. Przyjedzie cała moja rodzina.
- Kochanie idź po chłopaków. Zjemy wspólnie śniadanie. - poprosiła mnie.
- Dobrze mamo.
Weszłam na górę i zapukałam najpierw do Mateusza. Szukał czegoś w swojej walizce. Powiedziałam, że mama woła nas już na śniadanie. A następnie zajrzałam do Michała. Jeszcze spał, więc postanowiłam go obudzić. Usiadłam na jego łóżku i lekko szarpnęłam za ramię. Zaspany otworzył oczy.
- Mm... Co jest?
- Mama zrobiła śniadanie.
- Ok, to już idę.
Zaczekałam na niego i zeszliśmy we dwójkę na dół. Po chwili dotarł także Mateusz. Usiedliśmy wszyscy do stołu. Mama podała pancakesy z bitą śmietaną i pomarańczami, a do tego gorącą czekoladę. Idealne śniadanie. Strasznie nam smakowało. Po zjedzonym posiłku pomogłam jej sprzątnąć.
Poszliśmy całą trójką na górę, żeby się w końcu ogarnąć. Mama zaproponowała, żebyśmy pojechały już dzisiaj po walizkę. Lepiej mieć to z głowy i nie martwić się po świętach, że nie mam z czym wrócić. Gdy byłam już gotowa ubrałam się ciepło i pojechałyśmy razem do galerii. Wybrałam sobie błękitną w kwiaty. Śliczna. I na pewno będzie się wyróżniać, a do tego była w promocji.
Zadowolone poszłyśmy jeszcze na kawę i ciastko do naszej ulubionej kawiarni. Zamówiłyśmy sobie dużą latte, a do tego wzięłam brownie, natomiast mama sernik. Pogadałyśmy o tym co się ostatnio wydarzyło w moim życiu. Strasznie mi współczuła sytuacji z Chrisem. Wydawało jej się, że to taki fajny chłopak. Każdy tak myślał. Niestety wywinął mi taki numer, że nigdy mu tego nie wybaczę. Dobrze o tym wie. Mówiłam mu przecież o moim byłym. Jednak moja rodzicielka uważa, że powinnam go mimo wszystko wysłuchać. Nikt nie każe mi się z nim z powrotem wiązać ani mu wybaczać.
Myślę, że jeśli jeszcze się do mnie odezwie to tak zrobię. Tylko czy po naszym ostatnim spotkaniu będzie tego chciał? Ja na pewno się do niego nie odezwę. Jeszcze tego brakowało, żebym narzucała się chłopakowi, który mnie zdradził.
Opowiedziałam jej także o Jase'ie. Nie jesteśmy w stanie rozgryźć co się z nim dzieje, że nie chce mi o tym powiedzieć. Myślałam, że ufamy sobie bezgranicznie. Być może tylko z mojej strony tak jest.
Wróciłyśmy do domu około 14:30. Postanowiłam pomóc mamie przy przygotowaniu obiadu. Fajnie tak spędzić kilka dni tylko z rodziną. Odciąć się od wszystkiego i móc przemyśleć niektóre sprawy. A do tego zawsze mogę liczyć na dobrą radę ze strony moich rodziców.
***
Wieczorem usiedliśmy razem w salonie i oglądaliśmy film, który leciał właśnie w telewizji. A mianowicie drugą część "Listów do M.". Przygotowaliśmy sobie różne przekąski i napoje. Jeszcze długo po tym jak skończył się film siedzieliśmy razem. Dostałam dzisiaj sms od Johna.
John: Hej, co u Ciebie? Pozdrów swoich rodziców i złóż im ode mnie życzenia.
Moi rodzice zadowoleni podziękowali i również życzyli mu wszystkiego co najlepsze oraz spełnienia marzeń. Akurat byłam na spacerze po okolicy, więc napisałam mu o tym. Później wysłałam mu zdjęcie naszego domu, gdy już się ściemniło. Bardzo mu się podobał. Na prawdę tata bardzo się postarał z przystrojeniem.
Od jutra zaczynamy z mamą szykować świąteczne potrawy. Moi bracia również obiecali, że nam pomogą. Obaj mają dobre wyczucie smaku. Z resztą to chyba u nas rodzinne. Dlatego właśnie moi rodzice postanowili ponad 10 lat temu otworzyć swoją pierwszą restaurację. Z biegiem czasu mamy ich już więcej. Cieszą się one ogromną popularnością.
Około 2 w nocy postanowiliśmy położyć się już spać. Zwłaszcza moi rodzice. Byli już strasznie zmęczeni. Dla mnie była dopiero 22. Postanowiłam napisać do Sophie. Na pewno jeszcze nie śpi...
***
Na dzisiaj już niestety koniec. Mam nadzieję, że Wam się podobają nowe rozdziały. 😘❤
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top