69.
Po około 4 h nasza praca była praktycznie gotowa. Zajęła nam ponad cztery strony. Także nauczycielka nie doczepi się, że jest zbyt krótka. Zostały tylko małe poprawki, ale to już zrobię jutro sama. Mam nadzieję, że dostaniemy za to 5.
- To ja będę leciał.
- Odprowadzę Cię.
- Ok.
Wyszliśmy razem z pokoju, kierując się w stronę schodów. Z dołu dochodziły nas dźwięki rozmowy i śmiechy. Głównie słychać było dwa głosy - taty i Chrisa. John szedł przede mną. Podeszliśmy do drzwi.
- Jeszcze raz dziękuję, że mi dzisiaj pomogłaś.
- Już mówiłam, nie masz za co dziękować. To drobnostka. - Zauważyłam jak chłopak gwałtownie się spiął, patrząc ponad moją głowę. Odruchowo się odkręciłam. No tak, zazdrośnik się pojawił. Chris podszedł do mnie, obejmując mnie od tyłu.
- Siema - przywitał się mój chłopak patrząc mu prosto w oczy.
- Cześć - odpowiedział zdenerwowany John. Następnie spojrzał na mnie. - To ja spadam, do zobaczenia jutro.
- Do jutra. - odpowiedziałam i przekręciłam zamek, gdy drzwi się zamknęły.
Odkręciłam się do blondyna, a on przycisnął mnie do ściany. Zbliżył swoją twarz do mojej, czułam jego oddech na ustach. Ręce oparł po obu stronach mojej głowy i przeszywał mnie wzrokiem.
- Długo Wam się zeszło. - powiedział szeptem, ale jednocześnie stanowczo.
- Mieliśmy do napisania pracę na ponad 4 strony. - odpowiedziałam równie cicho.
- A ja czekałem. - jego usta były coraz bliżej.
- To tylko 4 godziny.
- Ale to były 4 godziny z nim.
- Ktoś tu jest zazdrosny. - uśmiechnęłam się.
- I to cholernie. - wpił się w moje usta. - Widzę, jak na Ciebie patrzy. - dodał nie przerywając pocałunku.
- Niech sobie patrzy. - odpowiedziałam zadziornie.
- Tylko ja mogę to robić w taki sposób.
- Ty możesz więcej, niż tylko patrzeć. - pogłębiłam pocałunek. Ssałam i przygryzałam jego wargi. Złapał mnie za pośladki.
- Obejmij mnie nogami. - wyszeptał. Jego oddech był przyspieszony. Zresztą tak samo jak mój. Zrobiłam to o co poprosił. Wszedł na górę, tak aby nikt nas nie usłyszał. Skierował się prosto do mojego pokoju. Położył mnie na łóżku, a sam wrócił się, aby zamknąć drzwi. - Na czym skończyliśmy?
- Nie wiem, nie pamiętam. - uśmiechnęłam się chytrze.
- W takim razie muszę Ci przypomnieć.
Ponownie przywarł ustami do moich. Oblizał lekko moją dolną wargę prosząc o dostęp. Nasze języki idealnie ze sobą współgrały. Jedną rękę oparł tuż obok mojej głowy, a drugą lekko wodził po moim ciele. W brzuchu miałam stado motyli, a na ciele czułam przyjemny dreszczyk. Byłam coraz bardziej podniecona. On także. Czułam to, gdy ocierał się o moje krocze. Moje dłonie znalazły się na jego włosach. Delikatnie pociągnęłam za ich końce, na co Chris lekko jęknął.
Cholernie brakowało mi jego bliskości. Nie chcę już na to czekać. Nie wytrzymałabym po tym, co teraz się dzieje. Uniosłam nieco biodra, napierając na jego męskość. Widziałam, że mu się to podoba. Przeniósł swoje usta na moją szyję. Znał mój czuły punkt. Przygryzał ją, co jakiś czas lekko dmuchając na rozgrzaną skórę, doprowadzając mnie w ten sposób do szału. Dobrze wiedział co robi. Jedną z dłoni dotknęłam jego członek przez materiał spodni. Był cholernie twardy. Zaczęłam go masować, powoli przyspieszając.
Spojrzał prosto w moje oczy. Jego wzrok był pełen pożądania.
- Kocham Cię. Cholernie mocno. - pocałował mnie. - Jesteś tylko moja.
- A Ty mój.
- Na zawsze.
Ponownie złączyłam nasze usta. Jego dłoń powędrowała na moja pierś, ugniatał ją delikatnie sprawiając mi ogromną przyjemność. Czułam, że jestem już strasznie podniecona.
- Chris.. - szepnęłam mu w usta, ledwo łapiąc powietrze.
- Tak?
- Kochaj się ze mną.
- Jesteś pewna?
- Tak, proszę Cię.
Złapałam za końce jego koszulki unosząc ją do góry. Chris usiadł na mnie okrakiem i ściągnął ją jednym ruchem. Później to samo zrobił z moją bluzką.
- Jesteś taka piękna.
Rozpiął mój stanik, którego od razu się pozbył. Zaczął całować moje piersi. Czułam się cudownie. Powoli schodził coraz niżej, aż dotarł do moich spodenek, które zdjął wraz z majtkami. Podniosłam się. W momencie byliśmy zupełnie nadzy. Patrzyłam na niego, kiedy staliśmy naprzeciw siebie. Nie mogłabym wskazać nawet jednej rzeczy, która by mi się w nim nie podobała. Jest idealny. W każdym calu.
Stał tyłem do łóżka, dlatego lekko go popchnęłam. Leżał i się do mnie uśmiechał, oczekując co zrobię dalej. Usiadłam na nim, specjalnie się o niego ocierając. Składałam pocałunki na jego żuchwie. Wiem, że to uwielbia. Po chwili przekręcił nas, tak że teraz ja byłam pod nim i wszedł we mnie delikatnie...
***
Rano obudził mnie budzik. Byłam w wyjątkowo dobrym nastroju. Spojrzałam na Chrisa. Leżał obok mnie i się uśmiechał.
- Nie śpisz już?
- Nie, od około pół godziny.
- Spróbuj jeszcze zasnąć. Jest dopiero 6.
- Zawiozę moją dziewczynę do szkoły, a później pojadę do siebie to się prześpię.
- Ok. - nachyliłam się, aby dać mu buziaka. Jednak chłopak przyciągnął mnie do siebie i zaczął namiętnie całować. - Chris, bo nie zdążę do szkoły.
- Trudno, zostaniesz ze mną.
- Nie mogę. - blondyn zrobił naburmuszoną minę. - Oj daj spokój. Jeszcze nawet miesiąc szkoły nie minął.
- No wiem, wiem.
- No właśnie.
Weszłam do łazienki zastanawiając się co z przyszłością mojego chłopaka. Do tej pory z nim o tym nie porozmawiałam. Chyba najwyższa pora. Zrobię to po lekcjach. Muszę wiedzieć co zamierza zrobić i się z tym pogodzić. Niezależnie, czy będzie mi się to podobało, czy nie. Wzięłam szybki prysznic, a następnie wysuszyłam włosy. Przez niego nie wzięłam ze sobą bielizny. Wyszłam w samym ręczniku z łazienki. Blondyn spojrzał na mnie zaskoczony.
- Nie masz nic pod spodem?
- Zapomniałam. - bąknęłam.
- Prowokujesz... A potem mnie zostawisz samego z problemem.
- Wytrzymaj z problemem do wieczora. - uśmiechnęłam się.
- Trzymam Cię za słowo.
Zadowolony wszedł do łazienki. A ja w tym czasie postanowiłam się ubrać i zrobić lekki makijaż. Taki jak zwykle. Założyłam jasno-różową bieliznę, biały t-shirt i czarne, dresowe spodnie. Takie jak ma Chris. Zeszłam na dół, aby przygotować śniadanie. Po około 10 minutach pojawił się także mój chłopak. Zjedliśmy razem posiłek, a po chwili jechaliśmy w kierunku szkoły..
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top