53.

- Zdecydowałaś? - zapytał z nadzieją.

- Tak...

- I co chcesz zrobić?

- Przede wszystkim zwolnić tempo. To dzieje się zbyt szybko. Muszę wszystko przemyśleć. Mam nadzieję, że mnie zrozumiesz. Źle się czuję, z tym wszystkim co ostatnio się stało. Przepraszam.

- Rozumiem. Będę czekał. 

- Dziękuję. - objęłam go. 

- Może będzie lepiej, jeśli już pójdę? - zapytał niepewnie.

- Zostań. Przecież możemy obejrzeć coś razem. Po prostu potrzebuję trochę czasu.

- Ok, co byś chciała obejrzeć?

- Ty coś wybierz. Muszę się wyłączyć.

- Może być "7 dusz"?

- Tak.

Blondyn włączył film i usiedliśmy razem na łóżku. Oparłam się o niego lekko i patrzyłam w ekran. Jednak myślami byłam gdzie indziej. 

Nie widziałam się z Sophie od zakończenia. Mówiła, że wyjeżdża na miesiąc do rodziny do Włoch. Jutro się do niej odezwę. Musimy się spotkać. Nie wiem tylko, czy mam siłę jej wszystko opowiadać. Nawet w roku szkolnym poświęcałam jej ostatnio mało czasu. Potrzebuję odskoczni od tego wszystkiego. 

***

Rano obudziłam się odkryta. Chris leżał na moim brzuchu i oddychał miarowo. Postanowiłam go jednak jeszcze nie budzić. Patrzyłam na jego idealną twarz i zastanawiałam się nad ostatnimi wydarzeniami. Sięgnęłam telefon leżący na szafce nocnej. Dochodzi 13. Nieźle.

Delikatnie dotykam dłonią jego policzka. Powoli otwiera oczy. Spogląda na mnie, a na jego twarzy ukazuje się uśmiech. Odwzajemniam go.

- Która godzina? - pyta zaspanym głosem, w którym słychać lekką chrypkę. 

- 13:30 - śmieję się.

- O kurde. To pospaliśmy. Pora wstać.

- Nie chce mi się. Dobrze mi tak. Mogłabym przeleżeć cały dzień. 

- Chętnie bym poleżał z Tobą, ale się umówiłem na 17. - poruszył znacząco brwiami. 

- No proszę. Ciekawa jestem z kim?

- A wiesz.. Z taką jedną. - Spojrzałam zdziwiona. - A co zazdrosna? - śmiał się. 

- Nie, możesz robić co chcesz. 

- I tak wiem, że jesteś. Umówiłem się z Jase'em.

- To pozdrów go ode mnie.

- Oczywiście. - odpowiedział zadowolony.

- Ja dzisiaj zadzwonię do Sophie. Może już wróciła. 

- Ok. To ja będę się zbierać. Do zobaczenia. - cmoknął mnie w policzek i wyszedł.

Wstałam z łóżka. Poprawiłam pościel i nakryłam narzutą. Z komody sięgnęłam czystą bieliznę Calvina Kleina, dżinsowe szorty i biały top na ramiączka z dużymi wycięciami. Wysłałam na szybko SMS do Sophie. 

Ja: Cześć  :* przepraszam, że się nie odzywałam. Wróciłaś już?

Weszłam do łazienki i odkręciłam wodę. Ostatnio zamówiłam sobie bomby do kąpieli. Głównie owocowe, ale też kilka o kwiatowym zapachu.  Zdecydowałam się na różową w kształcie babeczki o zapachu żurawiny i granatu. Cudownie pachnie. Tak słodko, ale też orzeźwiająco jednocześnie. Wrzucam ją do wody, która po chwili nabiera ślicznego koloru. Wchodzę do wanny, gdy jest już prawie pełna. 

Zapach cudownie działa na moje zmysły. Po ponad godzinie wychodzę z łazienki odświeżona i  w całkiem niezłym humorze. Zerkam na telefon. 

Sophie: Wróciłam 3 dni temu. Liczyłam na to, że się odezwiesz. Już myślałam, żeby wpaść do Ciebie za jakiś czas i Cię opieprzyć. Mam nadzieję, że masz dobre wytłumaczenie!

Ja: Przepraszam :* Załamiesz się jak Ci wszystko opowiem. Masz dzisiaj czas?

Sophie: Mam małpko! :-P Możesz za godzinę do mnie przyjechać?

Ja: Nie wyrobię się. Będę 16:30! :)

Biorę się za suszenie włosów. Następnie robię sobie delikatny makijaż. Krem BB plus tusz i jestem gotowa. Wychodzę z domu i wsiadam do samochodu. Wpadnę jeszcze do sklepu po coś dla Sophie i sorbet. Przyda nam się na dzisiejsze popołudnie. 

Wpadam do Victoria's Secret i wybieram dziewczynie śliczny komplet  z czarnej koronki. Zdecydowanie w jej typie. Wchodzę jeszcze po sorbet truskawkowy i szybko idę do samochodu. Wjeżdżam na podjazd jej domu 16:25. Zabieram zakupy i podchodzę do drzwi. Wciskam przycisk dzwonka. Po chwili drzwi się otwierają. 

- Cześć! Proszę - Wita mnie zadowolony brunet o ciemnej karnacji. 

- Hej. 

- Sophie jest u siebie. Prosiła, żebym otworzył. Jestem Luca. - Przedstawił się chłopak, po chwili pojawiła się nieco młodsza od niego dziewczyna, na oko 20 lat. - A to moja siostra Vittoria. - Dziewczyna powitała mnie równie ciepło. Mam wrażenie, ze Luca jest gejem. Ale w sumie, nic nie wiadomo. 

- Jestem Ala, miło mi Was poznać. 

Ruszyłam w kierunki pokoju mojej przyjaciółki. Zapukałam lekko do drzwi. Dziewczyna otworzyła roześmiana.

- A od kiedy Ty pukasz wariatko?

- Masz rację. - uśmiechnęłam się. - Proszę. Mam nadzieję, że już się na mnie nie gniewasz? - Podałam jej różową torebeczkę.

- Wcale się nie gniewałam. Mogłaś mi nic nie kupować. - Zajrzała do torebki, a na jej twarzy pojawił się jeszcze szerszy uśmiech. - Ojej! Ale śliczne! - Rzuciła się na mnie, aby mnie przytulić. - Dziękuję! 

- Wiedziałam, że Ci się spodoba!

- Ja też mam coś dla Ciebie! Nie mogłam się zdecydować co Ci kupić. Proszę - podała mi sporych rozmiarów pudełko i do tego malutkie. Pierwsze otworzyłam te mniejsze. Była w nim filiżanka do espresso. Delikatne zdobienia na białej porcelanie prezentowały się idealnie. Następnie otworzyłam drugie i zaparło mi dech w piersiach. Była w nim maska wenecka w kolorze czarnym przełamana odrobiną srebra, ozdobiona piórami. Przepiękna. 

- Jej.. To jest piękne. Nie wiem co powiedzieć. Ta maska musiała kosztować majątek.

- Nie przesadzaj. Cieszę się, że Ci się podoba. 

- Powieszę ją sobie w pokoju. Jest cudowna. 

- A teraz opowiadaj, dużo mnie ominęło?

- Nawet sobie nie wyobrażasz ile. 

- Ciebie to nawet na chwilę nie można samej zostawić.  W takim razie słucham... Już się boję. - zaśmiała się. 

- Nie wiem od czego mam zacząć... - spojrzałam na nią i westchnęłam. 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top