2: 9.
Minął już ponad tydzień ferii. John, tak jak obiecał, codziennie do mnie przychodzi i siedzimy nad książkami. Udało nam się nadrobić na prawdę dużo. Na szczęście podczas mojej nieobecności nie przerabiali niczego, co sprawiłoby mi jakąś większą trudność. Myślę, że za niecały miesiąc będę już w stanie wrócić do szkoły. Czuję się już znacznie lepiej. Co prawda będę poruszać się o kulach, ale lepsze to, niż siedzenie w domu.
John właśnie odjechał do domu. Uczyliśmy się dobre pięć godzin. Oczywiście w między czasie zamówiliśmy sobie coś do jedzenia. A wieczorem ma mnie odwiedzić Chris. Ostatnio widziałam się z nim kilka dni temu. Wpadł na chwilkę, aby zobaczyć jak się czuję. Codziennie pisze, a ja powoli zmieniam do niego swoje podejście. Na prawdę wiele mu zawdzięczam i muszę przyznać, że nie potrafię go nie lubić.
Do jego przyjścia miałam jeszcze jakieś cztery godziny, dlatego najpierw wzięłam się za ogarnianie w pokoju. Schowałam wszystkie książki do komody i poprawiłam narzutę na łóżku. Otworzyłam drzwi balkonowe, aby się wywietrzyło i skierowałam się do łazienki, zabierając ze sobą czystą bieliznę. Napuściłam nieco wody do wanny i usiadłam wygodnie, uważając na nogę, która nadal jest w gipsie. Spędziłam tak około 20 minut, a następnie zdecydowałam się już wyjść. Założyłam czarny zestaw od Calvina Kleina oraz szlafrok i poszłam do garderoby po jakieś ubrania. Wybrałam jeansowe szorty, biały t-shirt i do tego czarną bluzę adidasa. Następnie nałożyłam na twarz krem, a rzęsy musnęłam mascarą.
Gdy byłam już gotowa, usiadłam na łóżku i włączyłam telewizję. Ostatecznie zdecydowałam się na jakiś serial, który nieraz zdarzało mi się oglądać. Miałam tyle planów na ten miesiąc, a wszystko trafił szlag. Obiecałam mojemu przyjacielowi, że pójdę z nim na wesele. Niestety nie miałam możliwości dotrzymać danego słowa. Skończyło się tak, że John również nie poszedł. Jase chciał gdzieś wyjechać, a do tego miałam odwiedzić Gigi. Swoją drogą dziewczyna strasznie się o mnie martwiła. Dzwoni do mnie co kilka dni, ale nasze spotkanie musimy odłożyć na znacznie późniejszy termin. Być może uda jej się przylecieć w maju, czas pokaże.
Zerknęłam na telefon, który przed chwilą powiadomił mnie o nowej wiadomości. Okazało się, że mam nieprzeczytane aż trzy sms. Dwa od mojego chłopaka i ostatni od Chrisa. Jase napisał już jakiś czas temu. Musiałam się akurat kąpać.
Jase: Kocham Cię księżniczko.
Jase: Co u Ciebie?
Ja: Ja Ciebie również. Właśnie się położyłam chwilę. Niedługo zajrzy do mnie Chris.
Chris: Masz ochotę zjeść coś konkretnego? Kupiłbym po drodze.
Ja: Hmm.. Ty zdecyduj.
Odłożyłam urządzenie na szafkę nocną i wstałam, aby zamknąć drzwi na balkon. Następnie zeszłam na dół i poprosiłam Michała, aby mi pomógł i zaniósł do mojego pokoju szklanki oraz coca-colę. Wyjął tacę i wszystko na niej ustawił. Dołożyłam jeszcze chipsy i czekoladę. W końcu nie wiadomo, na co będziemy mieli ochotę. Podziękowałam bratu, a on tylko się uśmiechnął i zabrał ze sobą Bruna, aby wyjść z nim na spacer. Teraz on ma dodatkowy obowiązek - wychodzenie z moim psem, dopóki nie będę mogła normalnie chodzić.
Zerknęłam na godzinę. Chris powinien być lada moment. Stanęłam przy drzwiach balkonowych, a po kilku minutach na podjazd wjechał czerwony mustang. Uwielbiam ten samochód, pomimo mojego wypadku. Jest on po prostu piękny. Nie zmienię zdania, przez jakieś niefortunne wydarzenie. Jednak mojego już nie ma, Michał sprzedał to co z niego zostało. W garażu nadal stoi moje dawne audi, więc zawsze mam jakieś wyjście awaryjne. Blondyn pomachał do mnie i wszedł do domu. Chwilę później usłyszałam ciche pukanie do drzwi.
- Proszę. - otworzył je delikatnie i wszedł do środka.
- Hej. - odstawił na szafkę torbę z jedzeniem, a następnie podszedł i mnie przytulił.
- Cześć. - Objęłam go lekko. Od razu rozpoznałam jego perfumy. Dostał je ode mnie na urodziny. Cudowny zapach.
- Jak się czujesz?
- W porządku. Cierpliwie czekam aż wszystko się zagoi.
- Jeszcze trochę. - spojrzał na moją twarz i delikatnie ją dotknął. - Na twarzy już nie masz praktycznie żadnego śladu.
- Na szczęście. - uśmiechnęłam się lekko skrępowana. Był zdecydowanie zbyt blisko.
- Nie wiedziałem na co masz ochotę, więc wziąłem sushi.
- Idealnie trafiłeś. - odpowiedziałam zadowolona.
Usiedliśmy na łóżku i zaczęliśmy jeść. Jedzenie było przepyszne. Gdy skończyliśmy, postanowiliśmy włączyć jakiś film. Nie miałam żadnego pomysłu, a więc wybór pozostawiłam blondynowi. Włączył komedię i ułożyliśmy się wygodnie, czekając aż się zacznie.
- Mogę Cię o coś zapytać? - zaczęłam.
- Jasne.
- Co z Twoimi studiami?
- Już zabrałem papiery, a od października rozpocznę nowy kierunek. Tylko muszę go najpierw wybrać.
- Myślałeś już o czymś konkretnym?
- Sam nie wiem, przemknęło mi przez myśl prawo... - odpowiedział niepewnie.
- Tutaj w Miami?
- Tak, nie chciałbym stąd wyjeżdżać.
- Byśmy byli razem na roku. - zaśmiałam się. - O ile się dostanę.
- No właśnie, dlatego jeszcze nie wiem czy się zdecyduję. Może nie masz ochoty mnie codziennie widywać.
- Daj spokój. - uśmiechnęłam się. - Nie patrz na mnie, tylko spełniaj swoje marzenia.
- Bałem się, że zareagujesz inaczej.
- Nie widzę problemu.
- Cieszę się. To co? Oglądamy?
- Szczerze mówiąc, to mi się nie chce. Ale mam inny pomysł. - zaśmiał się, słysząc moje słowa.
- Możemy się gdzieś przejechać? Na przykład na plażę? Mam dość siedzenia w domu.
- Jasne, że tak. W takim razie to wyłączam i za chwilę wychodzimy. - odłożył komputer.
Wstałam i weszłam do garderoby po dużą torbę. Włożyłam do niej wielki koc i podałam Chrisowi, ponieważ nie dałabym rady zejść z tym po schodach. Powiedziałam Michałowi, że jedziemy i wyszliśmy z domu. Z niewielką pomocą blondyna, udało mi się wsiąść do auta. On natomiast zajął miejsce kierowcy. Włączył muzykę i wyjechaliśmy z posesji.
- Uwielbiam ten samochód.
- Na prawdę? A mi się teraz źle kojarzy... Przypomina mi o Twoim wypadku. Właściwie to zamierzam go sprzedać. Nie jest on zbyt bezpieczny.
- Szkoda.
Zaparkowaliśmy auto i ruszyliśmy powoli w stronę plaży. W pewnym momencie Chris powiedział, żebym trzymała kule i wziął mnie na ręce. Spojrzałam na niego zaskoczona, a on tylko się uśmiechnął. Na ramieniu miał przewieszoną moją torbę. Z boku musiało to wyglądać na prawdę zabawnie. w końcu się zatrzymał i rozłożył koc. Usiedliśmy razem i patrzyliśmy na fale, które rozbijały się o brzeg. Postanowiłam się położyć, gdyż niezbyt wygodnie siedziało mi się z tą nogą. Wiatr delikatnie muskał moją skórę. Zamknęłam oczy i rozkoszowałam się tym spokojem. Słychać było jedynie szum fal i odgłosy mew, które latały nad nami. Chris położył się obok. Spojrzałam na niego, bacznie mi się przyglądał...
***
Przepraszam, że tak długo musieliście czekać, ale na prawdę nie byłam w stanie napisać tego rozdziału wcześniej. Mam nadzieję, że będziecie z niego zadowoleni. 💕
Dziękuję, że jesteście ze mną.❤❤❤
Zuzia_myphone, Tobie dziękuję najbardziej. Jesteś cudowną i kochaną osobą, która okazała mi masę wsparcia w ostatnim czasie. Dziękuję!
❤❤❤
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top