2: 26.

Właśnie jesteśmy u Chrisa i staramy się wszystko dopracować. Zakupy zajęły nam prawie 4h. Nakupiliśmy masę rzeczy, w tym chyba tonę poduszek. Część do salonu, a część do sypialni. Niestety muszę wracać do domu, bo o 17 ma być u mnie John. Nie chcę po raz kolejny przekładać naszego spotkania. 

Wsiadamy do brązowego bmw i ruszamy w kierunku mojego domu. Dotarliśmy po niecałych 10 minutach. 

- Może przyjadę po Ciebie jak skończycie? Już niedużo nam zostało, to byśmy dzisiaj dokończyli?

- Odezwę się do Ciebie. Nie wiem ile nam to zajmie, ok?

- Ok, będę czekał. 

Pożegnaliśmy się i weszłam do domu. Przygotowałam książki i zeszłam na dół, aby zaczekać na przyjaciela. Dołączył do mnie Michał. Tak jak się spodziewałam, pytał mnie o Jase'a. Dowiedziałam się przy okazji, że wczoraj był wściekły jak zobaczył dwa auta przed naszym domem. Od razu zapytał do kogo należy drugie. Miał pretensję do mojego brata, że zgodził się na coś takiego. Nie rozumiem go...

***

John jak zawsze był punktualny. Na szczęście nie mieliśmy zbyt wiele materiału do przerobienia, dlatego pierwsze pół godziny spędziliśmy na rozmowie. Myślę, że wrócę już w poniedziałek do szkoły. Chłopak udawał zawiedzionego, gdy mu powiedziałam, że już nie będzie musiał mnie zabierać, ponieważ mam nowe auto. Obiecałam mu jutro przejażdżkę. Był w szoku, gdy się dowiedział, jak to wszystko wyglądało. W sumie najbardziej zaskoczyło go, że Chris ma prawie taki sam. Nie trudno się domyślić, o co później zapytał. Opowiedziałam mu, jak wyglądał cały ten zakręcony dzień. Na pewno pod jednym względem zgadza się z moim chłopakiem, a mianowicie - Chris. Ma dokładnie takie samo zdanie. Westchnęłam jedynie w odpowiedzi. 

Gdy skończyliśmy, była prawie godzina 21. Odprowadziłam Johna i się pożegnaliśmy. Tak sobie pomyślałam, że chciałabym mu kupić w podziękowaniu jakiś prezent. W końcu bardzo mi pomógł. Bez niego byłabym z nauką w tyle. A o dobrych studiach mogłabym co najwyżej pomarzyć. Może jutro pojadę do galerii i poszukam czegoś ciekawego. 

Postanowiłam napisać do Chrisa, że dopiero skończyliśmy. Odpowiedź uzyskałam już po chwili.

Chris: A nie masz ochoty na coś do jedzenia? Mam pustą lodówkę i muszę po coś jechać. Byśmy wzięli na wynos i pojechali na plażę? :)

Ja: Może to i dobry pomysł. Właśnie zdałam sobie sprawę, że nic nie jadłam od śniadania.

Chris: To tak jak ja. Będę za 10 minut. ;)

Złapałam torebkę i zeszłam na dół. Pobawiłam się chwilę z psem i wyszłam z domu. Blondyn już czekał. Wsiadłam do samochodu i podjechaliśmy po burgery. Całe szczęście miałam ze sobą chusteczki. Zawsze gdy je jem, to muszę się wybrudzić. Zaparkowaliśmy i ruszyliśmy w kierunku naszego miejsca. Na plaży było całkiem sporo młodych ludzi. Panował już mrok, jedynie latarnie dawały delikatnie światło.

Usiedliśmy na kocu, który zabrał ze sobą mój towarzysz. Jak zwykle o wszystkim pomyślał. Wyjęliśmy nasze kanapki i zaczęliśmy jeść. Chusteczki już leżały przygotowane. Oboje się wybrudziliśmy, ale chociaż było śmiesznie. Po zjedzonym posiłku siedzieliśmy i rozmawialiśmy. Usłyszałam sygnał informujący mnie o nowym sms. Wyjęłam telefon z torebki.

Jase: Widzę, że ostatnio spędzasz coraz więcej czasu ze swoim przyjacielem.

Poczułam jak w momencie robi mi się niedobrze z nerw. Kurczowo trzymając telefon spojrzałam na Chrisa. W moich oczach wezbrały się łzy. Przyglądał mi się,a po chwili wziął ode mnie telefon.

- Mogę przeczytać? - zapytał.

W odpowiedzi jedynie kiwnęłam głową. Przeczytał wiadomość i ponownie przeniósł wzrok na moją twarz. Widziałam, że się zdenerwował.

- Wiesz... To chyba staje się niebezpieczne. On ma jakąś obsesję... 

- Wiem. - odpowiedziałam i rozpłakałam się na dobre. - O samochód również już był problem.

- Domyśliłem się. Ala, martwię się o Ciebie. 

- Co robimy? Jest w pobliżu i chyba nie mam ochoty być dalej obserwowana. - czułam jak moje ciało zaczyna się trząść.

- Odwiozę Cię do domu. Musisz się uspokoić i chyba to przemyśleć. 

- Zostaniesz dzisiaj ze mną? I tak nie zasnę.

- Oczywiście. 

Usłyszałam powiadomienie o kolejnym sms. Tym razem telefon sięgnął Chris. Widziałam, jak nerwowo zacisnął szczękę. 

- Co tym razem?

- Wybacz, ale dla mnie on jest chory. 

- Ale co napisał?

- Nie wiem, czy chcesz wiedzieć. - po tych słowach sięgnęłam telefon, aby zobaczyć do czego tym razem posunął się mój chłopak.

Jase: Tak ciężko masz mi odpisać? Przecież Was widzę i wiem, że widziałaś moją wiadomość. No tak, ale jesteś z NIM. I teraz już nic się nie liczy. To tylko kwestia czasu, kiedy będzie Cię miał. Nie potrafisz mu się oprzeć. Od dawna to wiem. A może już się z nim przespałaś?  Jesteście siebie warci.

- Nie wierzę... - wyszeptałam.

- Ala, daj mi telefon. Może ja to załatwię?

- Nie. Ja to zrobię. Powinnam była zrobić to już dawno.

Ja: Teraz nic już się nie liczy. Nas już nie ma. To koniec. Nie chcę Cię znać. Żałuję, że w ogóle pojawiłeś się w moim życiu. 

Spojrzałam na Chrisa. Wiem, że widział co napisałam. Po moich policzkach spływały łzy. Nie potrafiłam tego opanować...  

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top