2: 2.

Wiecie jak to jest czuć się uwięzionym we własnym ciele? Ja właśnie tak się czuję od półtora tygodnia. Leżę i nie jestem w stanie nawet otworzyć oczu. Nie mam siły wykonać najmniejszego ruchu. A co dopiero odezwać.
Słyszę wszystko i czuję, ale nie mogę zareagować...

Michał's POV:

Codziennie zaglądamy do naszej małej siostrzyczki. Nie powiedziałem jeszcze rodzicom, o tym co się wydarzyło. Nie chcę ich martwić. Wiem, że rzuciliby wszystko i za chwilę byli przy niej, ale wolę poczekać, aż sytuacja się poprawi. Lekarz twierdzi, że wybudzi się w ciągu najbliższych dni. Taką właśnie mamy nadzieję.

Wszyscy strasznie to przeżywamy. Sophie w dalszym ciągu się obwinia za ten wypadek. John codziennie przychodzi i opowiada jej, co działo się danego dnia w szkole. Nawet czyta jej notatki. Nie mam zielonego pojęcia czy ona to słyszy, ale czujemy potrzebę bycia z nią i dzielenia się tym wszystkim. Myślę, że w ten sposób jest nam po prostu łatwiej funkcjonować w zaistniałej sytuacji. 

Jase niestety jest z nią najrzadziej, a to właśnie on powinien być dla niej największym wsparciem. Jednak ma obowiązki. Musi pracować, gdyż już wcześniej podpisał te durne papiery i nie może z tego zrezygnować. Najzwyczajniej w świecie jest na to za późno. Stara się spędzać każdą wolną chwilę w szpitalu, ale jest to maksymalnie godzina bądź dwie. Nad czym sam bardzo ubolewa.

Zauważyłem, że Chris w kółko u niej przesiaduje, ale pod naszą nieobecność. Unika nas.. Nieraz mijam go na korytarzu jak już wychodzi, albo ucieka gdy tylko wejdę do sali. Nie rozumiem tego za bardzo. Wiem, że zachował się wcześniej jak świnia, zdradzając Alicję. Ale z drugiej strony uratował jej teraz życie, za co już zawsze będę mu wdzięczny. Nawet nie chcę myśleć, co mogłoby się wydarzyć, gdyby jej nie pomógł. 

Wiem, że nadal ją kocha. Widzę to. Tylko szkoda, że zorientował się tak późno. Rozumiem, że do niej przychodzi i myślę, że powinienem z nim o tym porozmawiać. Nie chcę by czuł się tutaj jak intruz. Najbardziej w nim przykuwa moją uwagę jego teraźniejszy wygląd. Zrobił się strasznie chudy i blady. Nie wygląda zbyt dobrze.

Aktualnie jestem w domu. Wróciłem właśnie z uczelni. Mam zamiar zaraz się ogarnąć i jechać do szpitala. Jednak pierwszą rzeczą, jaką muszę zrobić jest spacer z naszym czworonożnym członkiem rodziny, który wyraźnie odczuwa brak swojej właścicielki. Jego zachowanie zmieniło się ostatnio radykalnie, jakby ktoś podmienił nam psa. Wcześniej wiecznie żwawy, skory do zabawy, teraz leży bezczynnie w salonie na kanapie. Gdy wracam do domu biegnie do drzwi, jednak w chwili gdy orientuje się, że to tylko ja, traci cały zapał i wraca na swoje ostatnio ulubione miejsce.

***

W dniu tego nieszczęsnego wypadku byłem w domu razem z Mateuszem i Jase'em. Zaskoczyło mnie, gdy na wyświetlaczu mojego telefonu wyświetliło się imię "Chris". Przez chwilę zastanowiłem się, czy w ogóle odbierać, bo co on może ode mnie chcieć? Gdy usłyszałem co się stało, spanikowany zerwałem się z kanapy i machnąłem ręką na chłopaków, żeby się zbierali do wyjścia. Moje serce biło jak szalone, a w głowie ukazywały najgorsze scenariusze. Wybiegłem pierwszy, od razu wsiadając do auta. Dopytywali co się stało, ale jedyne co wypowiedziałem w tamtym momencie to imię mojej siostry.

Jechałem jak szalony, nie zwracając uwagi na jakiekolwiek przepisy. To nie było istotne. Na miejsce zdarzenia dojechałem w mgnieniu oka. Zaparkowałem byle gdzie. Na środku stał biały mustang, którego lewa strona była w naprawdę opłakanym stanie. Biegliśmy przerażeni. Samochody nas wymijały i trąbiły klaksonami.

Okazało się, że pogotowie już ją zabrało. Chris stał i rozmawiał z policją. Dłonie miał we krwi. Na ubraniach także była widoczna.  Sophie stała zapłakana, więc Mateusz od razu podszedł ją uspokoić. Dowiedzieliśmy się wtedy, że to właśnie blondyn wydostał ją z auta i udzielił pierwszej pomocy, która w tym przypadku okazała się zbawienna. W ten właśnie sposób uratował jej życie. Podziwiam go, że w tym wszystkim potrafił zachować zimną krew i wiedział co zrobić. Byliśmy mu cholernie wdzięczni...

Ja i Jase pojechaliśmy do szpitala, natomiast Mateusz został z Sophie i Chrisem, gdyż musieli wszystko wyjaśnić z policją. Dojechali do nas dopiero po jakimś czasie. Siedzieliśmy na korytarzu i czekaliśmy na informację co z Alą. Jej operacja trwała bardzo długo, jednak się powiodła. Lekarz poinformował nas, że najbliższa doba będzie decydująca, ale jest dobrej myśli. 

Minęły już prawie dwa tygodnie, a ona dalej leży w śpiączce. Nie potrafię się na niczym skupić, a powinienem. W końcu został mi ostatni semestr... 

Wracam ze spaceru i kieruję się do łazienki. Biorę szybki prysznic, a następnie się ubieram. Robię jeszcze szybką kawę w kubku termicznym i wychodzę z domu. Wypiję ją po drodze. Zamykam drzwi i wsiadam do auta. Wyjeżdżam z posesji i jadę w stronę szpitala.

 Mateusz jeszcze ma zajęcia, ale powiedział że przyjedzie razem z Sophie jak się trochę ogarnie. Ona także potrzebuje teraz ogromnego wsparcia. Ten wypadek pozostawił piętno na jej psychice. W kółko płacze i obwinia siebie. Radziłem Mateuszowi, żeby poszedł z nią do psychologa, bo ona na prawdę sobie z tym nie radzi. Może gdy Ala się wybudzi, przestanie już tak o tym myśleć. 

Lekarz uprzedzał nas, że Ala może nie pamiętać niektórych rzeczy. Często występuję po takim wypadku amnezja, jednak z czasem powinna odzyskać pamięć. Wiem, że damy sobie radę. Najważniejsze, aby mogła w pełni normalnie funkcjonować. Wszyscy będziemy jej pomagać. Każde z nas kocha ją na swój sposób...

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top