2: 15.
Nareszcie nadszedł ten dzień. Obudziłam się dzisiaj wyjątkowo wcześnie. Chyba przez to, że nie mogłam się już doczekać. Tak! Nareszcie nie będę miała gipsu. Od razu poszłam się wykąpać, a następnie założyłam jeansowe szorty i luźną koszulę, której przód wpuściłam w spodnie. Podwinęłam także rękawy. Wykonałam do tego lekki makijaż i zeszłam na dół.
Tradycyjnie zrobiłam sobie kawę i wyszłam z Brunem do ogrodu. Było dopiero po 9, więc Michał był już na uczelni, a Mateusz jeszcze spał. W końcu mamy jechać dopiero około 12, gdyż od tej godziny przyjmuje mój lekarz. Wcześniej ma wpaść Sophie, która może pojedzie razem z nami. Usiadłam przy stoliku i wyjęłam z kieszeni spodenek telefon. Miałam już wiadomość od mojego chłopaka, która spowodowała, że się uśmiechnęłam. Od razu mu odpisałam.
Jase: Kocham Cię księżniczko :*
Ja: Ja Ciebie też kocham! :*
Jeszcze przez tydzień będzie w Miami, a później będzie musiał lecieć na około 2 tygodnie do Nowego Jorku. Bardzo mnie ciekawi jak będzie się wtedy zachowywał i co z jego zazdrością. Jednak wolę nie martwić się na zapas. Postanowiłam napisać do mojej przyjaciółki.
Ja: Może chciałabyś jechać ze mną i Mateuszem do lekarza? Wiem, że to żadna przyjemność, ale zapytać nie zaszkodzi. :)
Kilka minut później uzyskałam odpowiedź.
Sophie: Jasne, że tak. Wiesz co, będę u Ciebie już po tej lekcji. Będziemy miały trochę więcej czasu, żeby pogadać tak sam na sam. Ok?
Ja: Super! Czekam. :)
Sophie: Będę przed 10! <3
Na prawdę nie mogłam się już doczekać tej wizyty u lekarza i chyba przez to tak mi się nudziło. Sprzątnęłam po sobie kubek i wróciłam do salonu. Usiadłam wygodnie na sofie i włączyłam telewizję. Leciały powtórki jakiegoś serialu, więc postanowiłam je obejrzeć. Nie miałam lepszego zajęcia i na niczym nie potrafiłam się skupić. Moją głowę zaprzątały miliony myśli. Wieczorem zadzwonię do Johna, jak się udała jego wczorajsza randka i przy okazji wezmę lekcje.
Około 9:45 dostałam wiadomość od mojej przyjaciółki, że już do mnie jedzie. Stanęłam w kuchni przy oknie i czekałam z niecierpliwością aż się pojawi, żeby otworzyć jej bramę. Ku mojemu zaskoczeniu podjechały dwa auta, a nie jedno. Wyszłam zadowolona, aby ich przywitać.
- Mam nadzieję, że się nie gniewasz. Wiem, że miałyśmy porozmawiać same.
- No coś ty. - uśmiechnęłam się. - Hej. - zwróciłam się do Johna, który stał i się szczerzył.
- Wiecie, że ja tak lubię wasze babskie ploteczki. - zaczął się śmiać i cmoknął mnie na powitanie w policzek.
- Nie babskie ploteczki, tylko sprawa jest poważna! - wtrąciła podniesionym głosem Sophie.
- Ohm, zaczynam się bać. - teatralnie zasłonił usta dłońmi, na co parsknęłam śmiechem.
- Wchodźcie. - zaprosiłam ich do środka.
- Może chodźmy do ogrodu, jest taka ładna pogoda. - zaproponował John.
- Racja. Tylko przygotuję jakieś napoje i przekąski.
- To my ci pomożemy. - stwierdziła Sophie.
Wzięliśmy coca-colę, chipsy i ciasteczka czekoladowe, a następnie wyszliśmy wraz z Brunem i usiedliśmy na leżakach. Moja przyjaciółka od razu poruszyła główny temat naszego spotkania, czyli zachowanie Jase'a. Nie miałam jej za złe, że John również przyjechał. Nie mam przed nim żadnych tajemnic i wiem, że również będzie chciał mi pomóc i dobrze doradzić.
- Cały czas uważam, że jego zachowanie jest nieco chore Ala. Z takiej głupoty zrobić awanturę? - przeżywała brunetka.
- Racja. Może być zazdrosny, ale wyobraź sobie co by było, gdyby na przykład jakiś chłopak rzeczywiście zaczął cię podrywać? - zawtórował jej blondyn.
- Nie wiem.. - bąknęłam.
- Tym bardziej, że on się wścieka na ciebie, a nie na Chrisa!
- Dokładnie, tego to już w ogóle nie rozumiem. - przytaknął John.
- Przestańcie mnie już nakręcać.
- Nikt cię nie nakręca. Po prostu nie pozwól mu wejść sobie na głowę. - powiedziała z troską moja przyjaciółka.
- Dobrze, to mogę wam obiecać.
- Jak coś to zawsze możesz na nas liczyć, prawda John?
- To już akurat powinna wiedzieć.
- Wiem, o tym doskonale. Dziękuję wam. A teraz ja mam pytanie, przyjacielu. - poruszyłam znacząco brwiami patrząc na blondyna. Od razu zaczął się śmiać.
- Nie wiem o co ci chodzi.
- Jasne, jak tam z Mią?
- Właśnie! Ona wyglądała mi dzisiaj na szczęśliwszą! - krzyknęła Sophie.
- Na prawdę? - zapytał niepewnie.
- Oczywiście, przyszła rano w wyjątkowo dobrym humorze. A Tobie jak się wczoraj podobało?
- Było ok.
- I tylko tyle? - zapytałam.
- No nie wiem. W porządku jest, a czy będzie z tego coś więcej... Czas pokaże.
- Idę obudzić mojego śpiącego królewicza. - wtrąciła brunetka, zerkając na zegarek i z uśmiechem weszła do domu.
- Może wam się uda.
- Nie wiem Ala. Jest ładna, miła i dobrze nam się rozmawiało, ale tak samo dobrze mi się rozmawia z Sophie. Brakuje tego czegoś. - stwierdził, po czym zmienił temat. - Mamy jeszcze 40 minut i pozbędziesz się tego chłamu.
- Już się nie mogę doczekać. - stwierdziłam zadowolona.
- Pamiętaj, że możesz na mnie zawsze liczyć. O każdej porze dnia i nocy.
- Wiem, dziękuję. - uśmiechnęłam się lekko.
Około pół godziny później wsiedliśmy już do samochodu i ruszyliśmy w stronę kliniki. Wizytę u chirurga mam ustaloną na 12:15, a tomografię o 13. Modlę się w duchu, aby wszystko było dobrze. Wiem, ze noga nie będzie w pełni sprawna w najbliższym czasie, dlatego że przez ten gips mięśnie praktycznie nie pracowały, ale to normalne.
Weszliśmy do środka i zajęliśmy miejsca w poczekalni. Jako pierwsza weszła jakaś starsza kobieta ze złamaną ręką. Ja jestem następna w kolejce. 20 minut później zostało wyczytane moje nazwisko. Podniosłam się i weszłam do gabinetu.
***
Zdenerwowana czekałam w gabinecie na tomografię. Pozbyłam się już gipsu, co ogromnie mnie cieszy. Kość zrosła się prawidłowo i muszę teraz po prostu tę nogę ćwiczyć. Dzisiaj pierwszy raz mogłam na niej stanąć. Nie czułam już żadnego bólu, jedynie była słaba. Dostałam jeszcze miesiąc zwolnienia, ale myślę że wrócę do szkoły o wiele szybciej.
Siedziałam jak na szpilkach, gdy doktor przygotowywał tomograf do badania. Musiałam zdjąć biżuterię, którą schowałam do torebki. Po 10 minutach leżałam już na stole, który powoli się przesunął, tak że teraz moja głowa znajdowała się w środku kapsuły. Muszę przyznać, że strasznie się stresowałam tym badaniem...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top