105.

Michał i Mateusz byli lekko zaskoczeni moim wyglądem. W końcu nigdy jeszcze się tak mocno nie malowałam. No i pierwszy raz zdecydowałam się ubrać szpilki. Jednak od razu pochwalili mój wygląd. Wyszliśmy z domu i wsiedliśmy do auta. Ruszyliśmy w stronę umówionego miejsca, gdzie już za chwilę odbędzie się moja impreza. 

Weszłam do środka, a wszyscy zaczęli śpiewać mi Happy Birthday. Oczywiście na samym przodzie stała trójka moich przyjaciół. Uśmiechnęłam się do nich szeroko. Zdecydowanie poprawił mi się humor. Gdy skończyli każdy z osobna podchodził złożyć mi życzenia oraz wręczyć prezent. Każdy mnie obejmował, było mi na prawdę miło. Wszystkie prezenty odkładałam na kanapę, w czym pomagał mi Michał. 

Później rozpoczęła się impreza. Okazało się, że chłopcy wynajęli DJ-a. Dziwię się, że sama o tym nie pomyślałam. Wszyscy chętnie ruszyli do tańca. Ja również. Po chwili dołączył do mnie John. Tego wieczora chciałam zapomnieć o wszystkich moich problemach i po prostu dobrze się bawić.

O 21 przyszła pora na kolację. Wczoraj na ostatnią chwilę Mateusz zorganizował kelnerki. Widziałam, że dziewczyny już kręcą się w kuchni. Zajrzałam, aby sprawdzić czy wszystko jest ok. Jedna z nich oznajmiła mi, że za chwilkę podadzą. Zaprosiłam więc wszystkich do stołu. Jako pierwsze danie został podany krem z pomidorów z przepisu Vittorii. Każdemu bardzo smakował. Zauważyłam, że dziewczyna bardzo się ucieszyła. Następnie na półmiskach wniesione zostały różne potrawy i każdy mógł wybrać to, na co miał ochotę. Do kolacji mój brat dobrał oczywiście wino. Pasowało idealnie. W międzyczasie wzniósł za mnie toast, a ja za wszystkich moich gości.

Wszyscy zjedliśmy ze smakiem, a później ruszyliśmy dalej do tańca. Część bawiła się także na dworze. Barek stał przy wyjściu z salonu. Młody mężczyzna serwował przepyszne drinki w różnych kolorach. Po twarzach moich gości widziałam, że jak na razie wszyscy się świetnie bawią. 

Za dwie godziny, czyli o północy zostanie podany tort. Nawet go nie widziałam. Jednak John zapewnił mnie, że wygląda świetnie. Wierzę mu na słowo. Zamówiłam swoją ulubioną piosenkę i zaczęłam tańczyć. Z każdym z moich gości chciałam zatańczyć chociaż raz tego wieczoru, ale przez większość czasu bawiłam z Johnem oraz Matt'em, któremu chyba wpadła w oko kuzynka Sophie. Zauważyłam jak wielokrotnie zerkał w jej stronę. 

- Podejdź do niej. - powiedziałam mu dyskretnie. Spojrzał na mnie zdziwiony.

- To znaczy do kogo?

- Dobrze wiesz o kim mówię.

- Aż tak to widać? - zapytał speszony.

- Ja widzę. Idź.

- Może masz rację.

- Powodzenia. - w odpowiedzi tylko się uśmiechnął i ruszył w kierunku Vittorii.

Podeszłam do barku i poprosiłam o mojito. Gdy już otrzymałam swojego drinka, wyszłam do ogrodu. Słysząc dobrze znany mi utwór, zaczęłam nucić jego słowa. Usiadłam na leżaku.  Podeszła do mnie moja przyjaciółka.

- Właśnie Cię szukałam. Czemu wyszłaś?

- Jakoś tak. Jak się bawisz?

- Super. Wiesz, teraz jestem na prawdę szczęśliwa. Twój brat to na prawdę cudowny chłopak.

- Wiem. Obaj tacy są. -odpowiedziałam, a ona się uśmiechnęła.

- Słyszałam, że dostałaś prezent od Gigi.

- Wiesz jak mnie tym zaskoczyła? A ja jej nawet nie zaprosiłam. W ogóle o niej nie pomyślałam.

- Bo to przede wszystkim przyjaciółka Chrisa. I co dostałaś?

- Ramkę z naszym zdjęciem i torebkę. Zadzwoniłam, żeby jej podziękować i mnie do siebie zaprosiła. Pewnie pojadę do niej w ferie. Powiedziała także, że wie co zrobił Chris. Ale nie rozmawiałyśmy o tym.

- Musiał jej powiedzieć.

- Najwyraźniej.

- Przepraszam Sophie, ale muszę na chwilę porwać Alę. - wtrącił się Matt i złapał mnie za rękę. Spojrzałam zdezorientowana na moją przyjaciółkę, a ona tylko wzruszyła ramionami.

- O co chodzi?

- Mam dla Ciebie niespodziankę.

- Już dałeś mi prezent.

- Powiedzmy, że to była tylko część prezentu.

- Co Ty wymyśliłeś?

- Oj nie marudź. Jestem pewien, że Ci się spodoba.

Nagle się zatrzymał i wyjął z kieszeni czarną opaskę na oczy. Założył mi ją i upewnił się, czy na pewno nic nie widzę. Prowadził mnie trzymając moją dłoń. Po chwili poczułam, że jesteśmy na zewnątrz. Byłam ciekawa co tym razem wymyślił.

Panowała totalna cisza, a ja stałam i czekałam aż pozwoli mi zobaczyć o co chodzi. Po chwili poczułam jak podaje mi coś na ręce. A to coś ma cztery łapy, jest ciężkie i właśnie zaczyna lizać moją twarz. Zaczęłam się śmiać jak szalona. Przytuliłam psiaka i czekałam aż zdejmie mi opaskę.

- Matt, mógłbyś mi już odsłonić oczy?

- Minutka. 

Poczułam jak stanął za mną i zaczął rozwiązywać materiał z tyłu mojej głowy. Spojrzałam na maleństwo, które miałam na rękach. Piesek był prześliczny. Od razu rozpoznałam rasę. Zawsze marzyłam, żeby mieć doga niemieckiego. Jednak moi rodzice nigdy nie chcieli kupić mi tak dużego psa. Tylko skąd Matt o tym wiedział? 

- Ale jesteś śliczny mały. - powiedziałam szczęśliwa do psiaka, który cały czas próbował mnie lizać. Przesłodki. 

Odkręciłam się do chłopaka, który w dalszym ciągu stał za mną. Chciałam mu podziękować za tak idealnie trafiony prezent. To najlepsze co mogłam dostać. Od dziecka kocham psy. Jednak gdy to zrobiłam Matt'a już nie było.

- Witaj księżniczko.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top