• konkurs

Bry wieczór! Kolejny rozdział pisze się w pocie czoła, jestem coraz bliżej właściwej akcji, nareszcie! <3 

A skoro tu jesteśmy, to wiecie, osoba, która ma wielki wkład w fandom, Wielki Szef i najsilniejszy shipper Victuuri ever obchodzi dziś urodziny! Najlepszego, Bluemiss_96! Wybacz, że nie tiruriru, ale niedługo coś się wydarzy :v <3



Dni, które dzieliły ich od występu, minęły bardzo, bardzo szybko. Yuuri i Jurij spędzili je na lodowisku, ciągle ćwicząc swoje choreografie. Każdy ruch był już przez nich starannie kontrolowany.

I jedyną rzeczą, jaką mógł zrobić Yuuri, było czekanie. Siedział na ławce w czarnym stroju, owinięty kurtką i obserwował jeżdżącą po tafli arcyduszę. Czekoladowe oczy śledziły ruchy lśniącej niczym gwiazda osoby. Uśmiechnął się lekko, widząc bezgraniczny spokój na szczupłej twarzy.

*dzień wcześniej*

— Musicie odnaleźć tę miłość, która została wam dobrana — mówił poważnie Viktor. Yuuri wątpił w to, by Nikiforov bardzo mocno czuł którąkolwiek, chyba że... Erosa. — Nie można wykonywać układu automatycznie. Człowiek ma uczucia, a nie trybiki jak maszyna. Na kilka minut lód jest tylko wasz. Możecie być na nim kimś zupełnie innym. Tam nie jesteście tacy jak zwykle. Choreografie są zawsze wyzwaniem i wielu łyżwiarzy układa je pod siebie. Aby łatwiej się w nie wczuć. Dopasowuje ulubioną muzykę, dorzuca kroki, które zna i lubi. Cieszy się, że wyraził siebie na lodzie. Jednak na większy aplauz zasługuje taniec, który odwzorowuje absolutne przeciwieństwo łyżwiarza. To właśnie stawienie czoła swojemu przeciwieństwu jest najbardziej godne podziwu. Ale jest tu jeden problem. Jak poznać samego siebie?

Po godzinie Yuuri i Jurij stali pod wodospadem.

— Po co, kurwa, po co — mamrotał nastolatek, drżąc pod strumieniami zimnej wody.

— Nie narzekaj — mruknął Yuuri. On postanowił skorzystać z tego dnia. Zamknął oczy i pozwolił, aby woda spływała po jego włosach i twarzy. Oddychał spokojnie, relaksując się. Temperatura nie była aż tak zła i po kilku minutach zobaczył, że Jurij także się rozluźnił.

Skupił się na swoim problemie.

Eros, Eros... kim on był? W jaki sposób miał go przedstawić? Jak miał pokazać swoje całkowite przeciwieństwo?

Wydawało się, że odpowiedź jest prosta. Musiał... musiał być kimś innym. Musiał na kilka minut stać się tym, co jest mu przeciwne.

Światło zamienić w ciemność.

Spokój zamienić w dzikość.

Łagodność w pasję.

Czystość w pożądanie.

Ale co było czynnikiem, który potrafił wpłynąć na niego aż tak? Co, a raczej kto sprawiał, że Yuuri wariował, wątpił we własną naturę? Czy był to...

Z boku usłyszał sapnięcie. Wyrwany z rozmyślań Yuuri otworzył oczy. Stojący obok niego Jurij oddychał ciężko, patrząc z szokiem przed siebie.

— Wszystko w porządku? — zapytał go niepewnie. Nastolatek machinalnie kiwnął głową. Jego zielone oczy były pełne najróżniejszych uczuć.

***

Jurij odnalazł swoje Agape. Po dniu spędzonym na lodowisku Yuuri był tego pewien. Widział ruchy nastolatka, który jechał do łagodnej muzyki. Chłopak był wręcz uduchowiony. Nie wściekał się przy każdym kroku. Tonął w muzyce, dawał się jej pochłonąć. Oddał melodii całego siebie, a w zamian zyskał delikatną doskonałość.

Viktor także to widział. Do wieczora obserwował Jurija, nie odzywając się ani słowem. Jego wargi były zaciśnięte w wąską linię. Było oczywiste, że Nikiforov był w rozterce. Plisetsky odnalazł swoją dobrą miłość. A to oznaczało, że ma szansę, aby pokonać Yuuriego i czuć wyższość. Ale oznaczało to też, że chłopak spojrzy na wiele spraw przez pryzmat Agape i... zmieni się. Lata formowania go pod przyjęcie ciemności pójdą na marne.

Yuuri na tafli radził sobie... nieźle. Powoli czuł Erosa. Jednak to było za mało. Ciągle drżał, kiedy słyszał szorstkie instrukcje Viktora. Rosjanin poprawiał jego ruchy, postawę. Wszystko. To, że Jurij nie zauważył ich wzajemnej irytacji, było cudem.

Wieczorem Viktor podsunął im walizki, które do niego przyjechały. Kazał im wybrać stroje na występ. Obaj łyżwiarze otwierali kolejne bagaże z zachwytem na twarzy. Co jak co, ale Viktor Nikiforov na każdych zawodach miał wyjątkowe stroje. A oni mieli je teraz do dyspozycji.

Juniorskie. Pierwsze seniorskie. Grand Prix. Mistrzostwa Rosji kilka lat wcześniej. Jedwabie. Elastyczne materiały. Kolory, czerń. Biel.

Eros.

Dłonie chłopaka powędrowały do niepozornego, czarnego materiału z siateczką. Uniósł go do góry.

Pamiętał, co to za strój. I pamiętał, jak wyglądał wtedy Viktor. Piętnastoletni wtedy Rosjanin miał długie włosy. Srebrny kucyk podążał za chłopakiem na tafli, ledwo nadążając za jego ruchami.

— Pierwiastek męski i żeński — usłyszał za sobą. Odwrócił się. Viktor stał w progu, opierając się o framugę drzwi. Kiwał głową. — Przymierz.

Yuuri w sąsiadującej z pokojem małej garderobie odłożył swoje ubrania na półce, starannie złożone i szybko wciągnął na siebie strój. Był niesamowicie wygodny, niemal nieodczuwalny. Idealnie dopasował się do jego ciała. Jednak nie mógł zapiąć zamka. Wyszedł do Viktora i Jurija. Nastolatek klęczał na podłodze i trzymał w dłoniach lśniący, biały strój z piórami. Na widok Yuuriego mimowolnie otworzył usta.

— O cholera, Prosiaku — powiedział powoli. — Nie wierzę, że to mówię, ale wyglądasz dobrze. Zajebiście, tak szczerze.

W oczach Viktora na moment pojawiło się coś dziwnego. Jednak szybko zniknęło. Podszedł bardzo powoli do Yuuriego i gestem kazał mu się odwrócić. Jurij skrzywił się i poszedł do garderoby, aby przymierzyć swój strój.

Viktor spokojnie zapiął zamek na plecach Yuuriego. Muskał przy tym skórę Japończyka końcami palców, wywołując u niego drżenie.

— Spójrz w lustro — powiedział cicho. Obaj skierowali wzrok na swoje odbicia.

Wysoki Rosjanin. Tuż przed nim nieco niższy Japończyk. Obaj piękni. Obaj zdeterminowani. Gotowi na wszystko

Szczupła dłoń prześlizgnęła się przez czarne włosy, zaczesując je do tyłu. Yuuri mimowolnie odchylił głowę, odsłaniając gładką szyję.

— Prawdziwy Eros. — W niższym niż zazwyczaj głosie Viktora pojawiła się dziwna nuta. Rosjanin ściągnął z nosa Yuuriego okulary.

Brązowe oczy, okolone gęstymi rzęsami, pozbawione ochrony w postaci szkieł, włosów i zwyczajowej nieśmiałości, nabrały dziwnej drapieżności. Postronna osoba nie byłaby w stanie powiedzieć, kto na kogo ma większy wpływ – Viktor na Yuuriego czy odwrotnie.

Nos Viktora muskał szyję Yuuriego, zaciągając się zapachem swojego nemezis. I kiedy Katsuki delikatnie przymknął oczy, gotowy na więcej, Rosjanin cofnął się.

— Jest doskonale, Jurij — powiedział nieco schrypniętym głosem. Odkaszlnął. — Idealne Agape.

Yuuri, z wypiekami na policzkach, spojrzał na Jurija. Chłopak owinął się ramionami zakrytymi jasnym materiałem. Jego blond włosy opadały na szczupłą twarz.

Kwintesencja niewinności. Niezakryte Agape.

Zielone oczy Jurija, który wpatrywał się w swoje odbicie, były pełne spokoju. Może nawet zachwytu. I nadziei.

***

Do występu pozostało mu kilka godzin. Fizyczna powłoka była już zmęczona ciągłymi treningami i dietą. Jego marzeniem było już tylko to, aby było po występach. Miał ochotę położyć się w łóżku, nakryć kocem, trzymać w dłoniach kubek z herbatą, a przed sobą położyć laptopa i użyć Skype'a do skontaktowania się z Phichitem.

Jednak musiał odsunąć marzenia na bok. Bo teraz miał do wykonania coś innego.

Cicho wszedł na halę. Telefon pokazywał mu godzinę trzecią w nocy. Godzinę duchów. Uśmiechnął się blado i rozejrzał wokoło. Tak jak się spodziewał. Viktor był tutaj.

Srebrnowłosy mężczyzna jeździł po tafli z gracją i spokojem. Z głośników dobiegała muzyka z jego programu z tamtego sezonu.

— Viktor — odezwał się cicho Yuuri. Nikiforov zatrzymał się na środku.

— Jesteś — powiedział.

— Tak.

— Byłeś u Minako.

Czy był sens ukrywania przed nim prawdy? Nie.

Yuuri ściągnął z siebie bluzę i osłonki z płóz. To, okulary i telefon położył na ławce, obok dwóch butelek z wodą. Po tym wszedł na lód. Viktor czekał na niego w ciszy. Obserwował, jak Japończyk powoli do niego podjeżdża.

— Tym razem nie zablokujesz mnie, co? Nie chcę znowu rozwalić lodu.

Viktor zaśmiał się dźwięcznie i wyciągnął z kieszeni swetra pilot do radia. Przełączał piosenki, dopóki nie dotarł do właściwej i zatrzymał.

— Jesteś gotowy? Wiesz, kim jesteś?

— Wiem. — Yuuri kiwnął głową. Nie powiedział nic więcej. Viktor spoważniał i stanął na środku tafli, niczym przeszkoda. Lub trofeum.

Yuuri ustawił się tuż przed nim, w początkowej pozycji. Brązowe oczy spotkały się z niebieskimi. Żadne nie zamierzały ulec spojrzeniu nemezis.

Z głośników popłynął Eros.

***

Yuuri oddychał powoli, starając się unormować swój szalejący puls. Nawet nie zaczął występu, a już serce mu waliło. Podniósł się z ławki i wyszedł do łazienki. Wolał szybko skorzystać z toalety, umyć ręce i odetchnąć powietrzem z otwartego okna.

Kiedy wyszedł z kabiny i podszedł do umywalek, aby umyć ręce, do łazienki wszedł Viktor, w swoim ciemnym płaszczu. Widząc Japończyka w łazience, złapał go bez wahania za nadgarstek i pociągnął do kabiny, którą tamten przed chwilą opuścił. Zamknął za nimi drzwi.

— Co ty robisz? — spytał szorstko Yuuri.

— Chciałem życzyć ci powodzenia — odparł pozornie obojętnie Viktor.

— Możesz to zrobić na- — Ręka uderzająca w ścianę tuż obok jego głowy przerwała jego wypowiedź.

— Jesteś Erosem — warknął Viktor. — Możesz być wcieleniem dobra, ale Eros jest częścią twej natury. Chcę, żebyś zaprezentował to najpierw tym ludziom na hali, a potem całemu światu, rozumiesz? Chcę, żeby inni zobaczyli to, co ja tej nocy.

— Nie jestem w stanie...

— Pocałować wszystkich? — Usta Nikiforova rozciągnęły się w zimnym uśmiechu. — Mogę być wszystkimi.

— Nie trzeba. — Yuuri położył rękę na jego piersi i chciał odsunąć od siebie mężczyznę.

Viktor położył swoją dłoń na jego. Obaj doskonale pamiętali tę noc, kiedy Yuuri wykonywał swój program ostatni raz przed oficjalnym występem. Nie doszło między nimi do niemal niczego. Yuuri tylko, a jednak może AŻ, uwodził Viktora swoim tańcem. Zaprezentował swojego Erosa doskonale. A po tym podjechał do Nikiforova, złapał go za kołnierz swetra i zrobił to, co teraz ten robił jemu.

Całował go jak szalony. Viktor bronił się przed tym już od rana, jednak przed występem Yuuriego poddał się. Złapał Katsukiego w pasie i całował, nie dając mu szans na nadążenie za nim. Chciał, aby Japończyk sam sięgnął po Erosa i nauczył się przejmowania kontroli.

Dłonie Yuuriego zacisnęły się na ramionach okrytych płaszczem z kaszmiru. Po raz ostatni odwzajemnił mocne pocałunki, a następnie przygryzł wargę Viktora i odsunął go od siebie.

— Patrz tylko na mnie — wyszeptał zdyszany. Viktor kiwnął głową, nie odrywając od niego wzroku, po czym przesunął dłonią po czarnych włosach, układając je.

Obaj wyszli z kabiny i w dziwnej ciszy doprowadzili stroje do porządku. Do drzwi łazienki zapukała Yuuko.

— Yuuri, teraz ty! — zawołała.

Yuuri powoli przełknął ślinę.

***

To było do przewidzenia, prawda? Można było przewidzieć, że zdeterminowanie Yuuriego pomoże mu wygrać. Wszak liczy się nie tylko talent, ale i sposób, w jaki czuje się miłość. Katsuki zawładnął taflą. Ludzie oglądający jego występ byli całkowicie pod jego kontrolą. I Jurij, którego Agape zniknęło ze zmysłów w połowie występu, również to wiedział. Nastolatek przebrał się w swoje ubrania, zabrał walizkę i wyjechał bez słowa. Pożegnała go tylko Yuuko.

Yuuri stał niemalże sam na podium z dwoma miejscami. Uśmiechał się nieśmiało do fotografów i fanów, trzymając bukiet w ręce. Kwiaty zasłaniały dłoń stojącego za Japończykiem Viktora, trzymającego zaborczo ramię Katsukiego. Nikt nie podejrzewał, że uśmiech Nikiforova był zakryciem triumfu. W końcu... Yuuri był wciąż jego podwładnym. Mógł z nim tyle zrobić. Tylko najpierw musiał ugiąć ten piękny, prosty kark w stronę podłogi. Nakryć go sinymi śladami, zdobyć. Mieć w całości.

Jednak nie. Nie mógł zrobić niczego. Nie mógł go złamać, nie mógł uczynić go swoją zdobyczą. Bo Yuuri nie był zdobyczą. Był łowcą, tak samo, jak on. To, co robili, było wyścigiem. Kto pierwszy dopadnie zwierzynę? Który łowca okaże się lepszy? Ten, który prze naprzód, niszcząc wszystko, czy ten, który łagodnie chce poznać swoją „ofiarę", aby sama lgnęła do niego?

— Skacz — polecił Viktor kilka dni po wygranej Yuuriego. — Nauczyłeś się salchowa. Koślawo, ale jednak. Musisz go ćwiczyć, aby stał się perfekcyjny.

— Dobrze, dobrze, panie perfekcyjny — mruknął Yuuri. Viktor to usłyszał i teatralnie poprawił włosy, mrugając do Japończyka, który jedynie przewrócił oczami.

— Ale jesteś niemiły — rzucił rozżalony Rosjanin. — Powiedz mi, jak z tą muzyką?

Yuuri zatrzymał się. Muzyka. Muzyka do jego programu dowolnego.

— Umm, pytałem Phichita o tamtą dziewczynę i podobno zgodziła się to pozmieniać. Jutro powinna mi to przysłać.

— Dobrze. — Viktor wsadził ręce do kieszeni. — Co powiesz na przećwiczenie Erosa?

— Mam w końcu ćwiczyć Erosa czy skoki? — zapytał zniecierpliwiony Yuuri, odgarniając włosy z czoła i ocierając pot.

— Skoki teraz, Erosa w pokoju. — Nikiforov puścił mu oko.

— Dobry Boże.

W ciągu sekund Yuuri było po drugiej stronie lodowiska, ścigany śmiechem Rosjanina.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top