Rozdział V

Sara wiedziała, że nie będzie w stanie pokonać pustego, jednakże zależało jej na tym, by nie dopuścić go do Kaoiri aż do powrotu Ichigo. Dziewczyna przekonywała samą siebie, że sobie poradzi przez kilka minut, lecz co jeśli walka będzie trwać dłużej? Nie! Nie myśl o tym. Po prostu walcz.

Nie zamierzała szarżować. Cierpliwie czekała, aż to hollow wykona pierwszy ruch. Trwało to ułamek sekundy, jak bestia rzuciła się do przodu. Dzięki swoim skrzydłom jej ruchy były niezwykle szybkie. Na szczęście Sara instynktownie zasłoniła się bronią. Skoczyła w bok i zdzieliła potwora rurą w kark. Usłyszała dziwny odgłos. Jakby nieludzki wrzask. Bała się, że to zły znak. Rozjuszyłam to coś.

Pusty obrócił się gładko i uderzył dziewczynę w brzuch i nawet zasłonięcie się metalową rurą nie pomogło. Dziewczyna upadła na kolana ze łzami w oczach. Myślała o tym, jak słaba jest, lecz równocześnie przekonywała samą siebie, że podoła przeciwnikowi.

Hollow chwycił ja za czaszkę i zaczął podnosić z chodnika. Jednak to mnie chcesz zjeść pierwszą? Pf... przynajmniej spełniam swoje zadanie - zajmuje cie do powrotu Ichigo - pomyślała, nie przestając zastanawiać się, jak się wyrwać. Hollow wydał z siebie odgłos satysfakcji połączony z podnieceniem z posiłku. Ten przeszywający dźwięk sprawił, że Sara zadrżała ze strachu. Pchana przez chęć przeżycia, poczuła jakby wstąpiło w nią więcej sił.

- WAL SIĘ! - Wrzasnęła. Zacisnęła dłoń na rurze i z całej siły walnęła potwora w głowę. Ten upuścił dziewczynę z powrotem na ziemię. Sara skorzystała z okazji i szybko  odbiegła od niego. Z nadzieją spojrzała na pustego i z radością dostrzegła, że na jego masce pojawiło się pęknięcie.

Mogę wygrać!

Bicie jej serca przyspieszyło, oczy rozszerzyły się, na ustach zawitał mimowolny uśmiech. W jej tętnicach pojawiło się znacznie więcej adrenaliny. Teraz mogła walczyć i chciała tego. To nic, że mogła zginąć. Ten jeden skuteczny atak pokazał jej, że może też wygrać, a  to znacznie ważniejsze. Osoba Kaoiri wciąż pojawiała się w jej myślach, lecz straciła na znaczeniu. Z resztą, kogo obchodzi ta dziewczyna? Liczy się walka sama dla siebie.

Rzuciła się do przodu. Zrozumiała, że jej ruchy stały się płynniejsze, szybsze i dokładniejsze. Kiedy chciała trafić w jakieś miejsce, udawało jej się to. Oczywiście hollow świetnie odpierał uderzenia i wyprowadzał własne ciosy, lecz teraz szło mu to znacznie toporniej niż dotychczas. Mimo to Sara nadal czuła, że jest na straconej pozycji. Co prawda maska przeciwnika pękała coraz bardziej i bardziej, lecz i Sara doznała licznych ran. Niektóre z nich stanowiły źródło zagrożenia jej życia, jednak dziewczyna uparcie dążyła do zwycięstwa.

Nagle cielsko hollowa zostało przecięte na dwie niemalże idealne połowy, po czym rozpłynęło się w powietrzu, uprzednio zmieniając się w tysiące maleńkich czarnych cząsteczek praktycznie niewidocznych w nocnej godzinie.

- Co się... stało? - odezwała się Kaoiri.

- Przybył nasz ratunek - odpowiedziała przyjaźnie Sara. Czuła, jak jej serce zwalnia, a oddech normuje się. Niebezpieczeństwo minęło i można było wreszcie odpocząć.

Dziewczyna wyrzuciła z dłoni rurę. Przedmiot zadźwięczał nieprzyjaźnie, upadając. Sara miała ochotę spocząć tuż przy nim, lecz nie chciała tym wystraszyć już i tak zdezorientowanej duszyczki. Z całych sił starała się więc zachować pion.

- Sara - usłyszała głos Ichigo tuż obok siebie. Brzmiał na zaskoczonego i niewierzącego własnym oczom.

- Idź do Kaoiri - poprosiła dziewczyna, po czym usiadła na chodniku. - Zrób... pogrzeb duszy - przypomniała mu.

Zastępczy Shinigami usłuchał posłusznie.

Sara w tym czasie czekała, nie ruszając się z miejsca. Rany paliły ją nienaturalnie mocno. Dziewczyna zastanawiała się czy może do jej ciała nie została wprowadzona trucizna, lecz niemalże natychmiast porzuciła tę teorię. Nie sądziła, aby trucizna działała po tak długim czasie, a raczej od razu. W dodatku brakowało objawów, jakie niosła ze sobą większość trucizn. Po prostu dawno nie oberwałam solidnie.

Gdy Ichigo uwinął się ze swoim zadaniem, powrócił do Sary. Ze względu na skąpe oświetlenie chłopak z początku nie dostrzegł ran przyjaciółki. Dopiero gdy się zbliżył zrozumiał, że dziewczyna znajduje się na krawędzi wytrzymałości i potrzebuje szybkiej interwencji medycznej.

- Pierwszy raz - odezwała się nagle dziewczyna, dokładnie w momencie, w którym Ichigo miał to zrobić - czuję, że znowu żyję. - W jej oczach jarzył się spokój i radość. Kompletnie nie pasowało to do stanu, w jakim znajdowała się nastolatka. - W dodatku... może tego nie widziałeś, ale... ja prawie go pokonałam.

Otworzył szerzej oczy. Nie wiedział, czy to rzeczywiście prawda, czy jedynie urojenie, lecz faktycznie Ichigo nie zdołał przyjrzeć się potworowi, by to stwierdzić.

- I, najważniejsze - kontynuowała - zrozumiałam, jak trudno jest być duszą w tym świecie - mówiąc to, zdawała się smutnieć.

- Co masz na myśli? - klęknął przy niej, wciąż mimowolnie zerkając na jej obrażenia.

- To, że oni naprawdę nie mają jak się bronić. Są zdani na nas... was - poprawiła się - na pomoc Shinigami. Co innego wiedzieć to, co innego przeżyć.

Ichigo musiał przyznać jej rację, lecz z jakiegoś powodu nie potrafił wyrzucić z siebie ani słowa. Mógł jedynie przyglądać się przyjaciółce i wsłuchiwać się w jej głos zadziwiająco spokojny, jak na to co dopiero przeżyła. 

- Chyba muszę wrócić do waszej kliniki - mruknęła bardziej do siebie niż do Ichigo. Spróbowała wstać, mimo że się chwiała.

- Poradzisz sobie? - zapytał marchewkowowłosy nieco zamyślony i zawstydzony. Sara podejrzewała, że być może chłopak czuł się źle z tym, że przybył tak późno pozwalając by ona i ta dusza znalazły się w niebezpieczeństwie. To do niego podobne. Tak myślę.

- Powinnam. - Uśmiechnęła się delikatnie. - Zastanawia mnie tylko, jak twoja rodzina zareaguje, widząc mnie ponownie.

-------------------

Kiedy Ichigo razem z Sara znaleźli się już prawie na miejscu, dziewczyna zaproponowała, że wejdzie do kliniki sama. Ichigo w tym czasie miał wrócić niepostrzeżenie do swojego łóżka i udawać, że cały ten czas spał. Plan, jako że nie należał do skomplikowanych wypalił. W dodatku okazało się przy okazji, że Sara jest fantastycznym kłamcą. 

Kiedy rodzeństwo Kurosakich zdążyło się już zlecieć, zajęli się Sarą.

 - Co ci się stało, Sara-san? - spytała zaniepokojona Yuzu, sięgając po apteczkę. Dziewczyna z przejęciem spoglądają na Sare, nie rozumiejąc, jak mogło do tego dojść, zwłaszcza, że przecież jeszcze zaledwie chwile wcześniej, może godzinę, dwie najwyżej trzy temu, dziewczyna znajdowała się w łóżku w ich klinice.

- Cóż, nie pamiętam, jak znalazłam się na zewnątrz, ale dobrze, że byłam blisko stąd - odparła wymownie.

- Dziwne, że nikt z nas tego nie zauważył, nie, Ichi-nii? - zwróciła się do brata Karin. Ichigo mruknął coś nie do końca zrozumiałego w stylu "tak".

- Tyle wystarczy - odezwała się Sara, kiedy Yuzu odmyła jej rany, a najpoważniejsze z nim zabandażowała czy też okleiła plastrami. - Jest już późno. Połóż się. 

- Nie mogę - odparła natychmiast.

- Yuzu, a gdzie ojciec? - spytał Ichigo, zastanawiając się, czemu to jego siostra zajmuje się pacjentem, a nie lekarz prowadzący klinikę.

- Ma jakieś papiery do wypełnienie. Spojrzał na rany Sary-san i stwierdził, że mogę się nimi zająć.

- Pfff... przeklęty ojciec - parsknął. - Ja się tym zajmę, a ty się zdrzemnij do rana. Karin, ty też.

- Ale... ale tata powiedział...

- Chodź, Yuzu. Nic tu po nas - odezwała się drugą z sióstr, łapiąc pierwszą za rękę i ostrożnie ciągnąć ją w stronę pokoju.

Kiedy Sara i Ichigo zostali sami, zapanowało milczenie. Nie była to jednak niezręczna cisza. Oboje myśleli nad tym, co się wydarzyło jeszcze tak niedawno temu i zastanawiali się co to oznacza i co to zmieni. No i oboje w dalszym ciągu martwili się o Inoue ze względu na sen Sary.

- Ichigo... - podjęła Sara - jak ty odzyskałeś swoje moce?

- Pomógł mi w tym Urahara Kisuke. Przeklęty drań, prawie mnie zabił i przemienił w pustego, ale to dzięki niemu odzyskałem moce Shinigami - powiedział trochę tak, jakby to było nic takiego, lecz każdy, kto znał Ichigo i jego sekret o bycie zastępczym bogiem śmierci, wiedział, jakie to dla niego ważne i jak wdzięczny jest za pomoc wszystkim, dzięki którym zdobył siłę, by walczyć i móc chronić swoich bliskich.

Sara zamilkła na moment. Czy i mnie mógłby on pomóc? Po tym jak dziewczyna spotkała dzisiaj hollowa miała pewność, że niebawem ponownie stanie naprzeciw podobnej kreaturze. Tym razem jednak zamierzała poradzić sobie w pojedynkę. Zastanawiała się czy ten człowiek - Urahara - będzie w stanie przywrócić jej to, czego nigdy przecież nie zyskała. Ona po prostu została stworzona z tymi zdolnościami. A nawet jeśli martwił ją jeszcze jeden szczegół.

- Co to znaczy, że prawie przemienił cie w hollowa?

- Stałem się nim na krótką chwilę... Po prostu. I on...

- Hollow nie może od tak zniknąć. Jeśli się nim staje, to znaczy, że on wciąż powinien gdzieś być.

Jej słowa sprawiły, że Ichigo zbladł i zamarł. Jego oczy zalały się strachem, ciało zesztywniało, choć ręce drżały. Zupełnie, jakby ktoś zdradził mu właśnie tajemnice która mogła wywrócić jego świat na głowie. Lecz to nie Sara to uczyniła a ktoś inny.

Pusty wciąż żyję w nim - zrozumiała dziewczyna. I tak jak Ichigo, on też chcę walczyć. Z nim.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top