Rozdział III
- Gdzie się zatrzymasz? - spytał Ichigo Sary, kiedy znaleźli się już w świecie żywych. Zadał jej to pytanie jeszcze w Soul Society, lecz wówczas dziewczyna sprawiała wrażenie nieobecnej.
- Spytam kogoś... Inoue... - westchnęła ciężko. - Boję się... - Spojrzała na Ichigo. Jego twarz dodawała jej otuchy i pewności siebie. Była taka.... znajoma. Wszystko inne zdawało się nie do końca realne, nie takie same, jakie pamiętała. O ile je pamiętała. A ona - twarz Ichigo była idealnie taka, jaką dziewczyna znała. - Boję się zostać sama.
- Inoue... - Pomyślał na głos. Spojrzał na Sarę i uśmiechnął się delikatnie. - Na pewno cię przyjmie.
- Mam nadzieję. - Westchnęła smutno. Dobrze... to do zobaczenia - powiedziała, po czym zaczęła spacerować w stronę domu Inoue.
----
Sara zastanawiała się, jak zostanie przyjęta. Obawiała się, że gdy ktokolwiek ze znajomych ją zobaczy, padnie na zawał. Cóż innego można by zrobić, zobaczywszy osobę, która już umarła w soul society? A może w ogóle nie zostanie rozpoznana? Może nikt jej nie pamięta? Przecież Sara mieszkała w Karakurze wyjątkowo krótko. Od tamtego czasu z pewnością wydarzyło się wiele innych wartych zapamiętania historii, a jej - w tej nawałnicy wspomnień - mogła zostać zapomniana.
Rozmyślania pochłonęły ją na tyle, że nim się obejrzała, a znalazła się na miejscu. Z niepewnością podeszła do drzwi. Przez kilka chwil wpatrywała się w nie, nim odważyła się zadzwonić.
Kiedy drzwi otwierały się i wychodziła zza nich Inoue, Sara przymknęła oczy i wzięła głęboki wdech, by się uspokoić. Rozwarła powieki i dostrzegła zaszokowana twarz rudowłosej dziewczyny. Jej mina wyrażała niedowierzanie.
- S-sara? - spytała zdziwiona.
- Miło cię widzieć, Orihime. Mogę wejść? - Uśmiechnęła się przyjaźnie.
Inoue, chociaż zmieszana, wpuściła gościa do środka. Oczywiście zrobiła to w typowy dla siebie sposób - czyli nerwowo paplając coś bez ładu i składu. Kiedy jednak trochę się uspokoiła, wyglądała na naprawdę szczęśliwą.
- Co się stało? To znaczy... jak wróciłaś? - spytała, zaparzając herbatę.
- Sama nie wiem - przyznała. - Mayuri się tym zajmował. Ważne, że się udało.
Rudowłosa postawiła kubki z herbatą na stole i zajęła miejsce na podłodze. Wpatrywała się w ulatującą parę, zatracając się we wspomnieniach.
- Potrzebuję - odezwała się Sara, przerywając chwilowe milczenie. - Potrzebuję u kogoś zamieszkać. Tylko na kilka dni, zanim nie znajdę czegoś. I zastanawiałam się - dopiero teraz uniosła oczy na twarz Inoue - czy mogłabym zamieszkać u ciebie.
-------ICHIGO--------
Ichigo leżał na łóżku, wpatrując się w sufit. Gdzieś po pokoju biegał Kon ględząc bezustannie, lecz Ichigo skutecznie go ignorował. Miał ważniejsze sprawy do robienia, niż angażowanie się w rozmowy z tym lwim pluszaczkiem. Otóż chłopak rozmyślał o Sarze i o wydarzeniach z nią związanych. Kiedy tak powracały wspomnienia, pojawił się w nich też Aizen. To on stworzył Sarę i to on kazał jej zaprzyjaźnić się z Ichigo, a później zniszczył ją. Co prawda Sara powróciła, lecz niestety bez mocy. Ze swoją energią duchową, wyjątkową specyficzną, lecz silną, stanowiła smakowity łup dla Hollowów, a nie miała jak się przed nimi bronić.
Cholera.
Ichigo uderzył pięścią. Kon nerwowo spojrzał w jego stronę, i nawet przerwał swój niewiarygodnie długi monolog, lecz Ichigo nie powiedział do niego ani słowa.
Jest z Inoue... w razie problemów od razu tam pójdę, ale...
Chłopak bał się o Sarę. Dopiero co powróciła, nie mogła tak łatwo zginąć. Z resztą puści stanowili jeden problem, lecz co jeśli sam Aizen zainteresuje się wizytą Sary w Karakurze? Przecież mogło tak być!
Ichigo nie widział jej od kiedy się rozstali półtorej godziny temu. Skoro w tym czasie nic się nie stało, to może...
- Braciszku - odezwało się wołanie, które wybudziło go z rozmyślań. - Ktoś do ciebie przyszedł.
Ichigo zdziwił się, lecz niemal natychmiast wstał i zszedł na dół prosto do drzwi wyjściowych. Przed jego oczami pojawiła się Sara. Wyglądała na wyjątkowo załamaną. Ichigo wyszedł na zewnątrz, zamykając za sobą drzwi, aby nikt z domowników nie podsłuchiwał ich rozmowy.
- Co się stało? - spytał przejęty, lecz Sara tylko stała wpatrując się przed siebie i nie mówiąc ani słowa. - Sara. Sara?
Uniosła swój wzrok. Niebieskie oczy podrażnione od łez wpatrywały się w niego niepewnie.
- Ja... Boję się jej. Nie pamiętam jej - łkała.
- Boisz... się? - powtórzył.
- Przepraszam... po prostu... - Chociaż mogło się to wydawać głupim, Sara nie potrafiła pozostać nigdzie. Bała się wszystkiego, co ją otaczało. Widziała te wszystkie miejsca i wszystkich tych ludzi, którzy w jej umyśle stawali się potworami, bezimiennymi istotami, kimś wspaniałym i tak bez przerwy. Chociaż będąc jeszcze w soul society wspomnienia dziewczyny nie zdawały się być tak pokrętne, po powrocie do Karakury ich dziwaczność wzrosła na sile. Gdybym trafiła w zupełnie inne, obce miejsce może byłoby łatwiej - myślała, biegnąć do domu Ichigo ze strachem. Wszystko, co kiedyś było znajome, jest tak straszne...
Poczuła, że kręci się jej w głowie. Ichigo musiał zauważyć, że dziewczyna straciła na sile, bo gdy tylko zachwiała się, poczuła wsparcie z jego strony.
Zemdlała.
------Sara------
Widziała Aizena. Siedział na wprost niej i przyglądał się. Czemu?
Rozejrzała się dookoła. Jeden, dwa, cztery, siedem... Jedenaście osób. Tylko... co to za stwory? Aizen... A pozostali? Odziani w biel, jakby chimery ludzi i szkielety potworów. Kim jesteście? - chciała zapytać, lecz głos ugrzęzł jej w gardle.
Zamknęła oczy.
Ukazała jej się Orihime. Była w podobnym stroju i w tym samym budynku. Wyglądała na wyjątkowo spokojną, jednak budziło to w Sarze niepokój. Powinna się bać - przeszło jej przez myśl, lecz nie zastanawiała się, skąd takie twierdzenie.
Zamknęła oczy.
Zobaczyła jeszcze raz wszystkie osoby, które poznała w Karakurze. Przed jej oczami migały ich twarze. Raz normalne, raz okaleczone, raz smutne, raz szczęśliwe. Tylko Ichigo był zawsze taki sam.
- Masz zadanie - odezwał się głos Aizena, lecz nigdzie go nie było. Zamiast tego w budynku znajdowała się Inoue i jeden z tych... stworów.
A gdzie reszta? - zastanawiała się, lecz ta myśl szybko uleciała. Jak każda inna.
Jeszcze raz zobaczyła swoich przyjaciół. Wszyscy byli ranni. Nawet Ichigo.
Obudziła się ze strachem.
---------------
Znajdowała się w klinice Kurosakich. Próbowała przypomnieć sobie co się stało, lecz jedyne co pamiętała to strach. Dopiero po chwili powróciły do niej skrawki snu. Dziewczyna zastanawiała się, co on oznaczał. Nie wierzyła w to, że był to jedynie wytwór jej wyobraźni. Może przez to, że Aizen ją stworzył, wciąż była jakoś z nim powiązana. Na pewno znajdował się w niej fragment hueco mundo, a skoro tak, to może to co działo się w nim, mogła w jakimś stopniu zobaczyć?
Ale przecież, Orihime w nim nie było. Zaledwie przed kolacją dziewczyny rozmawiały razem. To niemożliwe, ażeby w tak krótkim czasie Inoue znalazła się w Hueco Mundo.
Ale nawet jeśli to się jeszcze nie stało, to może warto zastanowić się, dlaczego miałaby do tego dojść?
Sara wyjrzała przez okno. Było lekko uchylone, przez co wkradało się do wewnątrz nieco chłodnego, nocnego powietrza. Ten delikatny powiew pomagał Sarze dojść do siebie.
Dziewczyna czuła się naprawdę słabo, a sen, który miała, sprawiał, że tym bardziej dokuczał jej ból głowy i wirowanie świata.
- Nie... - szepnęła do siebie. Muszę to zwalczyć - pomyślała.
Zmusiła się do wstania. Założyła kapcie i sweter leżący na krześle (miała go od Inoue, tak samo jak resztę ubrań, jakie na siebie włożyła przed odwiedzeniem Ichigo).
Podeszła do drzwi i delikatnie pociągnęła za klamkę. Poruszała się nie wytwarzając przy tym żadnego hałasu. Jakimś cudem udało jej się dojść aż do pokoju Ichigo niezauważenie. Co prawda dziwnie się czuła włamując się tam, lecz czuła, że musi to zrobić. Jej sen wywierał zbyt duże wrażenie, by mogła ponownie zasnąć. Musiała się przekonać, że Inoue nic nie jest. I że dziewczyna faktycznie znajduje się w świecie żywych. Sama jednak nie odważyłaby się jej odwiedzić.
- Ichigo - szepnęła, budząc go.
- Sara? - Nie krył zdziwienia i dezorientacji.
- Ciiii... Nie chciałam nikogo budzić.
- Co tu robisz?
- Musimy iść do Orihime.
- Dlaczego?
- Miałam sen.
Nie przejął się tym, lecz widząc prośbę Sary wymalowaną na twarzy, zmusił się do wstania. W dodatku, mógł się do tego nie przyznawać, lecz bardzo zależało mu na Inoue, bardziej, niż na pozostałych. Skoro Sara czuła, że muszą ją odwiedzić, to nawet jeśli było to spowodowane czymś tak głupim jak sen, musiał się do niej wybrać.
Chociaż z drugiej strony, Ichigo widział duchy i walczył z tymi złymi przemienionymi w hollowy, stała przed nim dziewczyna, którą stworzono sztucznie i która przemieniła się już raz w proch. Przy tym wszystkim wiara w sny, wcale nie była czymś dziwnym. (Nawet jeśli nie znało się tego snu).
- Inoue ma kłopoty? - zapytał, ściągając z siebie kołdrę. Chwycił za swoją odznakę zastępczego shinigamiego leżącą obok.
- Nie wiem. Oby nie...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top