27. Chyba się polubimy, kochana.


Uwaga!
Uprzedzam, że ten rozdział zawiera sporo opisów, ale starałam się, żeby były to same konkrety i żeby nie wiało nudą 😅
Serdecznie zapraszam do czytania oraz do przeczytania sporej notatki pod rozdziałem 🧡






Eulalia

Myślałam, że po tej drace z zarysowaniem drzwi jego Cupry Formentor, już nigdy mi nie pożyczy auta, ale o dziwo dał mi kluczyki bez wahania. Dlatego zadowolona jadę teraz na Lublinek, gdzie za jakieś pół godziny wyląduje nasz rodzinny, prywatny odrzutowiec z Charlotte i moimi sukniami na pokładzie. Tak, wiem, miałam mieć jedną, ale Lotte się zagalopowała i stworzyła dwie suknie. Widząc zdjęcia, jak wisiały przed wylotem na manekinach, już nie mogę się doczekać, żeby przemierzyć je obie.

Przez korki na mieście, chyba jestem trochę spóźniona, więc jak tylko wchodzę do środka, szukam jej wzrokiem wśród ludzi. Może nie ma tutaj takiego ruchu jak na Okęciu, ale to łódzkie lotnisko cieszy się popularnością, szczególnie w okresie letnim. Mimo tłumu nie mam problemu, by dostrzec tą moją nietuzinkową przyjaciółkę. Tym razem jej włosy przypominają platynę, na którą ktoś wylał benzynę i sięgają jej prawie do tyłka.

Zawsze byłam pod wrażeniem jej odwagi do takiego eksperymentowania z włosami i zawsze te zmiany bardzo jej pasowały. Jej włosy odzwierciedlają jej szaloną i artystyczną duszę, którą tak uwielbiam.

  - Wiesz co? Trochę, kurwa, przesadziłaś. - mówię z udawanymi pretensjami na "dzień dobry", a ona marszczy brwi ze zdziwienia. - Zdajesz sobie sprawę, że to panna młoda ma być najpiękniejsza na ślubie, ale ty to zignorowałaś. Na tym ślubie to ty będziesz w centrum uwagi. - zaśmiała się perliście i mocno mnie przytuliła.
  - Też się cieszę, że cię widzę, moja pizdeczko. I nie martw się, nie przyćmię cię.
  - No nie wiem. - burknęłam.
  - Daj spokój. Ty jesteś naturalnie piękna, a ja muszę się farbować i robić sobie doczepy, by nie odbiegać tak od ciebie.
  - Jak minęła ci podróż?
  - Luksusowo. - westchnęła z uśmiechem. - Dobrze mieć takie znajomości.
  - Zaraz zobaczymy, czy zasłużysz też na taką drogę powrotną.
  - Mam nadzieję, że tak!

Mojej najlepszej przyjaciółce wynajęłam apartament, na cały pobyt w Polsce. Nie tylko przyleciała na mój wieczór panieński, ale i też przez ten tydzień dopieści organizacje naszego ślubu oraz przygotuje mnie psychicznie na wspólny obiad naszych rodzin, który zorganizowała moja przyszła teściowa, żeby nasze rodziny się poznały. Oczywiście, że się nie wstydzę rodziny mojego narzeczonego, to swojej się obawiam, a raczej mamy, która ciągle kręci nosem.

Jest rozżalona, że nie ma wpływu na organizacje wesela, czy moją suknię ślubną, więc na każdym kroku próbuje uprzykrzyć mi życie, wtrącając swoje krytyczne uwagi.

  - To przeszło moje najśmielsze oczekiwania. To znaczy wiedziałam, że będziesz wyglądać zjawiskowo, ale to jest pieprzone niedopowiedzenie. - zachwyca się Lotte krążąc wokół mnie, by spojrzeć na mnie dosłownie z każdej strony, przez co zasłania mi widok w ogromnym lustrze. - Jak do tego dojdzie fryzura i makijaż oraz te cudne szpilki, to będziesz wyglądać, jak bogini seksu. - w końcu stanęła za mną, poprawiając delikatny materiał, a ja mogłam się sobie uważnie przyjrzeć.

Suknia, którą założę na ślub jest niesamowicie dopasowana. Dzięki temu, że Lotte szyła prawie całą górę sukini dosłownie na mnie, gładki, lśniący materiał leży na mnie jak druga skóra, pomimo kilku ozdobnych drapowań w talii. Dekolt tej sukienki zdecydowanie byłby zbyt wyzywający do kościoła, gdyż odkrywa sporo mojego biustu, ale na ślub cywilny w plenerze mogę sobie pozwolić na wszystko. Dodatkowo diamentowy pasek z prawdziwych kamieni, który oplata moją szyję, dodaje tej sukni szykowności. Mimo to, mojej matce i tak nie będzie się podobać, bo dla niej ta suknia będzie zbyt wyzywajaca jak na ślub.

Aż się boję jej reakcji, jak zobaczy sukienkę numer dwa, którą założę po oczepinach i już w niej udam się z moim świeżo upieczonym mężem na miesiąc miodowy... albo chociaż tydzień, bo wątpię by Leon zostawił firmę na tak długo.

Druga kreacja, jest pięknie błyszcząca od diamencików, cała w kolorze szampana i cholernie seksowna. Na pewno przyprawi o zawał moją mamę, bo ona nie ma nic wspólnego ze ślubem.

To po prostu wieczorowa suknia, z lekką asymetrią, która zniewalająco podkreśla z przodu moje nogi, bo z tyłu jest długa, ale to dekolt i sam materiał robi wrażenie. Jeden rękaw, który jest przedłużeniem sukni, również idealnie się układa, nie marszcząc się przy żadnym moim ruchu, co wydaje się wręcz niemożliwe, patrząc na bardzo delikatny i cienki materiał sukni.

  - Nie wiem, jaką masz wizję na moją fruzrę, ale do niej nie chcę nic wymyślnego, skoro moje ciało w tej sukience już robi zniewalający widok. - widząc, że przyjaciółka już nabiera powietrza pewnie by zaprotestować, szybko dodaję: - Zrobimy zwykle fale i zostawimy rozpuszczone.
  - Jakbyś mi dała dojść do słowa, to dokładnie to samo bym ci zaproponowała, tyle że... - stanęła za mną i chwyciła moje włosy. - ...do pierwszej sukni zrobimy uroczy niski koczek z wypuszczonymi pejsami z przodu i kilkoma kosmykami, który niby przypadkiem "uciekły" z niego, by dodać fryzurze lekkości. - próbuje z moich włosów zrobić to upięcie, które ma w głowie, ale bez problemu je sobie wyobrażam. - Później wystarczy usunąć wsuwki i będziesz mieć delikatne fale do tej drugiej.
  - Jesteś genialna.
  - Wiem. - odparła z uśmiechem. - Jednak musimy coś jeszcze przedyskutować. - zmarszczyłam brwi. - Skoro nie masz welonu, to potrzebujemy wpiąć w twoje włosy jakiś skromny stroik.
  - Co proponujesz?
  - Wiem, że nie rozmawiałyśmy na ten temat, ale upatrzyłam coś w necie. Zobacz. - wyjeła swój telefon z kieszeni i pokazała mi zapisaną stronę ze znanym jubilerem w Singapurze.

Stroik jest naprawdę śliczny, ale zbyt błyszczący na tak efektowne już suknie. Z nudów przeleciałam po ofercie jubilera i trafiłam na ten właściwy, a raczej na spinkę. Skromną, delikatną, po prostu idealną.

  - To chcę. - Charlotte zagląda mi przez ramię.
  - No ładna, ale... nie za skromna?
  - I o to właśnie chodzi. Będzie idealnie pasować do upięcia i do później rozpuszczonych, lekko uniesionych i pofalowanych włosów.
  - Może jak zobaczę, to będę bardziej przekonana, ale słuchaj, to twój ślub. To ty masz czuć się pięknie i komfortowo. - uściskałam ją.
  - Jak ja bym chciała, żeby moja mama była taka jak ty.
  - Wybacz, ale cię nie adoptuje. Co to za matka, która spija córkę nieraz do nieprzytomności? - wybuchnęłyśmy śmiechem. - Już widzę to błogosławieństwo. Zamiast was poświęcić, to dałbym ci shota na odwagę. - aż musiałyśmy się nawzajem przetrzymać, bo tak zaczęłyśmy się śmiać.

Zanim dokonałam płatności, dobrałam do tej spinki pasujące, wiszące kolczyki i za sposób dostawy, wybrałam odbiór osobisty na nazwisko Lee Rena, który przyleci już na wieczór panieńsko-kawalerski z kilkoma zaufanymi ludźmi których znam oraz z Wadimem, który był prawą ręką Rusłana, a którego tak nie lubiłam.

Mimo, iż na stałe zerwał kontakt z Klimowem, bo kupił jego firmę za psie pieniądze i w końcu dowiedziałam się, że to on uratował mnie przed poślubieniem go, nadal trzymam dystans. On również nie stara się do mnie zbliżyć. Po prostu się tolerujemy dla dobra Lee Rena.

A no własnie, co do wieczoru panieńskiego, to Charlotte nie miała za dużego pola do popisu, by się wykazać i coś fajnego zorganizować, bo Leo od razu zaznaczył, że nasze wieczory panieńskie i kawalerskie będą połączone. Niby zabrała Leona na stronę, by pewnie mu wytłumaczyć, na czym takie wieczory polegają, ale musiał jej coś powiedzieć, bo szybko zrezygnowała z dalszego namawiania go i nawet za długo się nie buntowała. A kiedy zapytałam o co chodzi, odparła tylko: "rozwiał już wszystkie moje wątpliwości".

No bądź tu mądry i pisz wiersze.

Szykując się na nasz wieczór, chcąc nie chcąc wróciłam wspomnieniami do mojego wieczoru panieńskiego, który również zorganizowała mi Lotte, tydzień przed poślubieniem Rusłana. Owszem, na tym wieczorze miałam całą armię gorących, latynowskich striptizerów, ale ja ich nie przeleciałam, jak mój przyszły, niedoszły mąż striptizerki na swoim wieczorze kawalerskim.

No dobra... trochę ich pomacałam wkładając im napiwki za obcisłe bokserki oraz zlizywałam sól z ich umięśnionych klat, po czym piłam tequilę z ich pępka, a na koniec przegrywałam cytrynkę prosto z ich ust, ale to wszystko! Żaden mnie nie zaliczył, nawet mnie nie dotykali!

Spojrzałam na mojego narzeczonego, który zapina guziki przy mankietach i co trochę zerka na mnie, gdy kończę zapinać i układać na swoim ciele błyszczącą obrożę.

Leon krok po kroku przekonuje mnie do tego, że potrafię być uległą nie mając na sobie maski. Owszem, ten nasz seks nie jest tak ostry, jak na początku naszej znajomości, ale dzięki stopniowemu przekraczaniu kolejnych poziomów ustalonych w klubie, coraz bardziej się przed nim otwieram i pozwalam na coraz więcej. Jestem już całkowicie pewna, że Leo nigdy mnie tak nie zniewoli i nie upokorzy jak kiedyś Rusłan. Lubi moją uległość, ale przyznał że nie tęskni za Elizą. Kazał mi być po prostu sobą, czyli Eulalią, którą poznał na początku, a która doprowadzała go do szału, a ja... kocham go za to jeszcze bardziej.

Oboje akceptujemy się takimi, jacy jesteśmy i to chyba to jest droga do sukcesu. Oczywiście, że niektóre jego wady nadal bardzo mnie irytują, ale nie ukrywajmy, ja też ich trochę mam i on dzielnie je znosi... no przynajmniej się stara.

Ale mimo wszystko jestem z nim szczęśliwa, bo nie muszę udawać kogoś, kim nie jestem. Tak samo jak on i chyba o to nam chodziło. Oprócz chodzenia na kompromisy, ta wzajemna akceptacja, to kolejny składnik do naszego przepisu na szczęście.



Leon

Mimo, iż nasze wieczory są tak grzeczne, jak kiedyś wieczory Alka i Eleny, czy Liw i Bruna, moja narzeczona wydaje się bawić wyśmienicie.

Kiedy usłyszałem od Charlotte co planuje, czyli porwania Eulalii przez jakichś wynajętych osiłków, którzy mieli ją zawieźć na wieczór panieński, pełnego prawie nagich kelnerów i tancerek egzotycznych tańczących na rurach, tylko wywróciłem oczami. Od razu nie zgodziłem się na ten jej plan, choć zapewniała, że będą grzeczne i odda mi ją całą i zdrową na drugi dzień.

Tu już nie chodziło o moją zazdrość, a nie ukrywam że z każdą kolejną "gorącą" atrakcją jaką wymieniała robiłem się coraz bardziej wkurwiony, tylko o to, że ruda już raz miała prawdziwy wieczór panieński i mogła robić na nim co chciała, to raz. A dwa, właśnie na takim wieczorze jej były narzeczony zdradzał ją z wynajętymi dziwkami.

To oczywiste, że nie jestem taki jak on i w życiu bym nie zdradził swojej ukochanej, ale nie chciałbym, żeby ona chociaż przez chwilę pomyślała, że i ja mogę się tak zabawić, albo się martwiła, co ja robię na swoim wieczorze kawalerskim. Chcę ją pozbawić jakichkolwiek wątpliwości, które być może jeszcze ma przez tego skurwysyna.

Kiedy powiedziałem prawdę jej przyjaciółce, co mną kieruje, ona jak za machnięciem czarodziejskiej różdżki odpuściła i obdarzyła mnie pięknym uśmiechem. Bez żadnego słowa sprzeciwu zgodziła się na nudną imprezę w moim wykonaniu.

Lubię ją, bo jest szczera i nikogo nie udaje, a ich przyjaźń wydaje się tak prawdziwa, jak Alka i Bruna, ale nie aż tak żebym się przejmował, czy ona się będzie dobrze bawić na takim wspólnym wieczorze, jako jej świadkowa. Mimo to, zerknąłem na nią raz czy dwa i gdy tylko upewniłem się, że dobrze się bawi spędzając ten wieczór w towarzystwie Wiktora, którego chyba strzeliła strzała amora, czułem się usatysfakcjonowany i dziwnie spokojny.

Za to podniecenie wrzało w moich żyłach, gdy krzyżowałem wzrok z moją przyszłą żoną, która była rozchwytywana przez gości i ciągle z kimś rozmawiała pijąc drinki. Widząc pod koniec imprezy jej stan, miałem zajebistą ochotę zabrać ją prosto do klubu, gdyż po dużej ilości alkoholu puszczają jej wszystkie hamulce i to bez zakładania przez nią maski.

Niestety właśnie też przez ten stan, nie zostałaby wpuszczona przez ochronę. Oczywiście, że nie sprawdzają wszystkich alkomatem, ale ona na bank zostałaby sprawdzona. Można się spić, ale już w klubowym barze. Dlatego grzecznie przyjechaliśmy do domu, ale po grzeczności nie było śladu, gdy tylko drzwi się za nami zamknęły. Dosłownie rżnąłem swoją narzeczoną na drzwiach wejściowych, bo byliśmy już tak napaleni.

Po przeżytym uniesieniu, zaniosłem ją prosto do sypialni, gdzie przywiązałem jej ręce i nogi moimi krawatami do ram łóżka i mogłem robić z nią co chciałem, mając gdzieś że ktoś ją słyszy. Tak było mi wspaniale, że się zapomniałem i dałem jej kilka mocnych klapsów, po których zostanie ślad, a obiecałem tego nie robić przed naszym wyjazdem.

Pewnie jutro mi się oberwie, jak zobaczy te cudne czerwone odbicia moich dłoni na pośladkach, ale warto było.

~***~

  - LEO!!! - a nie mówiłem, że się wścieknie?

Jeszcze przed chwilą była umierająca na kaca, a teraz zbiega ze schodów jak burza, i tak cholernie piękna, będąc kompletnie naga.

  - Co to ma, kurwa, być!? - pyta eksponując mi swoje jędrne i zaczerwienione od klapsów pośladki.
  - Widzę, że cię już głowa nie boli.
  - Nie zmieniaj tematu!
  - Przecież dobrze znasz odpowiedź na to pytanie. To podpis twojego pana.
  - Ale umówiliśmy się, że dopóki nie wrócimy z wakacji, nie będziesz mnie w żaden sposób oznaczał! Jak mam założyć bikini?
  - Nie dramatyzuj, do niedzieli ci zejdzie.
  - Lepiej dla ciebie... - mierzy we mnie palcem. - ...żeby tak było, bo noc poślubną będziesz miał...
  - Nie groź, bo założę się, że naszą noc poślubną przeżyjemy jak nie w samochodzie w drodze na lotnisko, to w samolocie.
  - Ostrzegam, nie rzucaj mi wyzwania, bo będziesz jechał na ręcznym.
  - Już to widzę. - prychnąłem. - Sama się nie potrafisz się ode mnie odkleić.
  - No tak... masz rację. W takim razie jadę do Poddębic.
  - Po moim trupie.  - warknąłem, odprowadzając ją wzrokiem, gdy ruda z uśmiechem triumfu wchodzi z powrotem na górę.

Chłopaki mieli racje, nie będę się z nią nudził... nigdy.




Eulalia

O dziwo tydzień zleciał bardzo szybko i bez żadnych kłótni. Na szczęście moje groźby skończyły się tylko na gadaniu. Przecież to oczywiste, że tylko go straszyłam. Nie chciałabym tych pięciu dni spędzać z nim osobno. Oczywiście, że seks był jeszcze tego samego dnia, jak nie godziny, bo Leo władował mi się pod prysznic. Dzięki temu rozładowaliśmy swoje emocje i nie było żadnego szlabanu na seks.

Niestety w piątek do południa, nawet szybki i intensywny numerek na biurku mojego szefa, nie do końca mnie rozluźnił, bo zajebiście się obawiałam popołudniowego obiadu u przyszłej teściowej. Moi rodzice wylądowali już we wtorek i zatrzymali się w hotelu w Poddębicach, a dziadek wczoraj wieczorem w Łodzi.

To trochę dziwne, że ojciec i dziadek nie mogą podróżować jednym samolotem, jak rodzina królewska, ale tak jak w brytyjskiej monarchii, w przypadku katastrofy lotniczej, musi przeżyć chociaż jeden, by móc dalej prowadzić imperium Shakeito.

Z tego co powiedziała mi Elena, pani Ewelina jak zawsze osobiście zajęła się przygotowaniem tego uroczystego obiadu, oczywiście z pomocą dziewczyn, ale na samo przyjęcie wynajęła profesjonalną obsługę, by móc spędzić ten czas z gośćmi.

Specjalnie przyjechaliśmy wcześniej, by przywitać moją rodzinę i poznać ją z rodziną Leona. Oczywiście, zaczęłam się wkurwiać, bo jak dziadki zdążyli dotrzeć z Poddębic oraz dziadek Kei-To z babcia Cécile już przyjechali, tak moja matka z ojcem i rodzeństwem się sporo spóźniają, wprowadzając lekko nerwową atmosferę. Tylko przyszli teściowie cierpliwie czekają, za to ja wychodzę z siebie. Naprawdę chcę mieć już ten obiad za sobą.

W końcu się pojawiła klólolwa, ignorując karcące spojrzenie Eulalii Original. Tacie też chyba było głupio, bo zaczął się tłumaczyć za wszystkich, za to matka stoi dumna jak paw, ubrana w elegancką garsonkę i uczesana przez fryzjerkę, jakby robiła oficjalną próbę przed jutrzejszym dniem.
Moim i Leona, kurwa, dniem.

Patrząc też na jej wyniosłą postawę, w końcu szepnęłam jej na ucho po chińsku, żeby się nie wywyższała, bo oni doskonale wiedzą, czyją jest żoną i synową. Trochę się uspokoiła, ale podczas jedzenia deseru, wyprowadziła mnie z równowagi, mówiąc do ojca po chińsku swoje uwagi co do menu.

  - Możesz się w końcu uspokoić? Przyszła teściowa naszej córki naprawdę się postarała, żeby nas przyjąć, a tobie ciągle się coś nie podoba. - zwraca jej uwagę tata.
  - Nie będę udawać, że akceptuję jego i jego rodzinę. Mimo gościny, nadal nie podoba mi się to, że Leila wyjdzie za człowieka, który nie jest tak zamożny, jak my. - mówi to głośno, by słyszał ją też dziadek Kei-To, przez co wszyscy już ucichli i patrzą z zdezorientowaniem na nas.
  - Ale ja mam to w dupie jaką sumę ma Leo lub jego rodzina na koncie. - warczę na nią. - Wychodzę za niego, bo go kocham, dociera to w końcu do ciebie?
  - Licz się ze słowami.
  - To ty się zachowuj, wstyd mi przynosisz. Może i rodzina Leo nie ma tyle miliardów na koncie co wy, ale mają klasę i potrafią się zachować. Pani Ewelina i jej rodzina stara się jak najlepiej cię ugościć, a ty nie okazujesz im szacunku rozmawiając przy stole w innym języku.
  - Pani córka ma racje. - dosłownie cała moja rodzina spojrzała z szokiem na mamę mojego narzeczonego, która odezwała się w języku chińskim. - To bardzo niegrzecznie mówić w towrzystwie w języku, którego większość nie rozumie. - to już powiedziała po polsku.
  - Pani mówi po chińsku? - spytałam z przerażeniem w jej języku ojczystym.
  - Nie tak dobrze, jak po japońsku, bo nadal mam problem z wypowiadaniem niektórych głosek, ale bardzo dużo rozumiem. - odpowiedziała nawet całkiem płynnie po chińsku.  - I już od dzisiaj możesz mówić mi mamo, skarbie. - to już powiedziała po polsku, na co jej mąż lekko się zakrztusił. - Rzeczywiście nie jesteśmy zamożni, tak jak by panią to satysfakcjonowało, ale nasze dzieci się kochają, a to jest najważniejsze. Powinna się pani cieszyć, że mojego syna nie interesują pieniądze Eulalii, skoro dobrowolnie podpisał intercyzę, w której zrzeka się całego majątku swojej przyszłej żony. Zależy mu tylko na Eulalii, nie to co panu Rusłanowi.
  - Widzisz, Klaro? - odparł z uśmiechem dziadek Kei-To ciut łamaną polszczyzną, czym również zaskoczył wszystkich, bo mało co się odzywał przy obiedzie. On jest raczej typem obserwatora. - Nawet pani Winer-Sawicka wie o przekrętach Klimowa, a ty nadal uparcie jesteś po jego stronie, choć skrzywdził twojego syna i chciał skrzywdzić córkę.
  - Nieprawda. Przejrzałam na oczy. - syknęła.
  - To przestań się czepiać przyszłego zięcia i zaakceptuj wybór swojej córki.
  - Przez niego Leila nie zostanie twoją następczynią.
  - To była moja decyzja. Leo nie ma z tym nic wspólnego. - warczę.
  - Ale Ernest nim będzie. Powinnaś być dumna, że firmę w końcu przejmie dziedzic. Co więcej ci powiem... - rozsiadł się wygodniej na krześle. - ...jestem pewien, że twój przyszły zięć odniesie taki sukces, że jeszcze będziesz się chwalić wśród swoich przyjaciółek, za kogo to wyszła twoja córka.
  - Kajtku! - odezwała się Eulalia Original do dziadka Kei-To przezwiskiem, którego dziadek nienawidzi. - Pierwszy raz jestem pod wrażeniem. No w końcu mi zaimponowałeś.
  - W poważaniu mam twoje zdanie, droga Eulalio. - uśmiechnął się obejmując babcię.

Babcia Eulalia ostentacyjnie chwyciła kieliszek do wina w taki sposób, by "dyskretnie" pokazać dziadkowi środkowy palec, na co wszyscy parsknęli śmiechem... przynajmniej rodzina Leona.
Co za cyrk.

  - A co do ciebie moja droga, to jestem zawstydzona, że jesteś moją córką. Nie sądziłam, że tak ci do głowy uderzyła woda sodowa. Już zapomniałaś, w jakim domu się chowałaś i że Kajtuś nigdy nie wypomniał ci, że ty również nie miałaś majtku godnego jego syna. - Alleluja! Matka w końcu zasznurowała usta i opuściła zawstydzona głowę.
  - Teraz to ty mi zaimponowałaś, Eulalio.
  - Jak stwierdziłeś to wcześniej, w dupie mam twoje zdanie, a że dupę mam pojemną, to się zmieścisz z całym tym swoim chińskim imperium. - uśmiechnęła się do niego słodko, za to już wszyscy śmiali się na całego.
  - Chyba się polubimy, kochana. - odparła babcia Leona.

Spojrzałam na Leo, który również nie potrafił już ukryć uśmiechu. Sama lekko się uśmiechnęłam kręcąc głową. Ten obiad mógł być totalną katastrofą, tak jak się tego spodziewałam, ale jakimś cudem nie tylko przestało być sztywno i w końcu nasze rodziny zaczęły ze sobą rozmawiać jak normalni ludzie, ale i chyba przekonałam do siebie przyszłą teściową.

Może za bardzo się nie starałam, żeby się jej przypodobać, ale teraz jestem tak zadowolona, że gdyby nie dożywotni etat w firmie mojego przyszłego męża, to mogłabym sobie ten sukces wpisać w CV, w rubryce dodatkowe umiejętności: Przekonanie do siebie teściowej.

Na pewno zaimponowałabym nie jednemu potencjalnemu szefowi, a przynajmniej poprawiła mu humor.


3200 słów.


Dobry wieczór, kochani ❤

Na początek chciałam przeprosić, że nie wyrobiłam się z rozdziałem do weekendu, jak zapowiadałam, i przyznać muszę, że gdyby nie pomoc pewnej osoby, nie wiem czy udałoby mi się napisać ten rozdział do piątku, a tu proszę! Pyk i palce same chodziły po klawiaturze telefonu 🥳
Dziękuję, kochana😍

Tak jak było to w przypadku Eleny, jeśli ktoś jest zainteresowany sukniami Eulalii, zapraszam do kontaktu na priv na Instagramie, a wyślę zdjęcia, którymi się inspirowałam.

Mam jeszcze jedną małą wiadomość, otóż następny rozdział, będzie już (w 80%) epilogiem. Jak na razie jestem zadowolona z historii Leona i nie chcę już niczego na siłę pisać. Ale znacie mnie nie od dziś... może się okazać, że po jakimś czasie coś dodam lub zmienię, na pewno wcześniej Was o tym informując.

Aaaa!!! I ostatnia sprawa!
Nie wiem, czy tylko ja tego nie zauważyłam od razu, ale chciałam Wam serdecznie podziękować za kolejne dwa sukcesy!
Moje Grube Życie oraz Moje Niemoralne Życie, osiągnęło ponad 20 tysięcy wyświetleń!
Wow!
Bardzo Wam dziękuję za polecanie innym moich książek i że jest Was coraz więcej!
😘😘😘

Życzę Wam miłego wieczorku!
Wasza VillEve💋

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top