5. Gość

Erica miała gościa.

Dość niespodziewanego. Gdy drzwi od gabinetu otwarły się, spodziewała się ujrzeć uśmiechniętą twarz starszej sekretarki. Jakież było jej zdziwienie, gdy zamiast tego zobaczyła przystojnego mężczyznę, pomimo paru blizn i jak się okazało także metalowej protezy ręki. Mężczyzna stanął przed biurkiem z urzekającym uśmiechem. Erica na jego widok uniosła wysoko brwi, spodziewając się jakiegoś wytłumaczenia, zamiast tego nieznajomy pochylił nisko głowę. Jego gęste brązowe włosy aż kusiły, aby za nie złapać i sprawdzić czy są tak miękkie na jakie wyglądają. Gdy orzechowe oczy ponownie spoczęły na niej, poczuła się dziwnie drobna.

Brązowowłosy wyciągnął przed sobą dłoń z małą błękitną kulką, która zatańczyła między długimi mechanicznymi palcami, by potem wzbić się do góry i wylądować w drugiej dłoni obcego. Położył kulkę na biurku i pstryknął palcami. Nagle na biurku wyrosła sterta papierów, zaskakując tym samym dziewczynę.

- Tadam! - zawołał ochoczo nieznajomy. - Sako Atsuhiro, miło poznać. - Ukłonił po tym, wyglądało to tak, jakby przeprowadził wyjątkowy pokaz dla dość skromnej publiczności. - Pani Komori przekazuje dokumenty oraz mnie.

- A pan jest...? - zaczęła ostrożnie, po czym podkręciła głową. - Nie wiedziałam, że agencja Hawksa zatrudnia kuglarzy.

Sako złapał się teatralnie za pierś, wzdychając cierpiętniczo, ukazując dość wyraźnie swój wewnętrzny ból wywołany niemiłym określeniem jego profesji.

- No wiesz ty co? - prychnął z wyrzutem. - Kuglarzem? Doprawdy? Przecież widać, że wyglądam jak magik!

Jeżeli lepiej przyjrzeć się Sako to rzeczywiście bardziej przypominał wędrownego magika. Poza ciemnymi spodniami od garnituru, kamizelki w tym samym kolorze i białej koszuli to nosił także długi płaszcz ze złotymi epoletami. Brakowało tylko czarodziejskiego cylindra dla efektu. Sako nadal udawał obrażonego, ale stracił swoją butę, kiedy usłyszał zduszony chichot. Zdumiony spojrzał ponad stertę dokumentów, co przy jego wzroście nie było trudne i dostrzegł lekko rozbawioną Ericę. W duchu ucieszył się, że jego występ zdał egzamin i poprawił dziewczynie nastrój.

- Przepraszam, panie magiku - zaśmiała się, po czym spojrzała z uśmiechem na mężczyznę. - Pozwól mi się poprawić, nie wiedziałam, że Hawks zatrudnia w agencji magików.

- Cóż... Powiedzmy, że mnie i Hawksa łączy wspólna przeszłość. Niezbyt kolorowa - dodał niechętnie, odciągając palcem kraniec kołnierza koszuli, a potem zaczął bawić się czarną muszką. - Po wszystkim, co się między nami wydarzyło, wybaczył mi moje przewinienia i zaufał, dając tutaj pracę. Jestem mu za to dozgonnie wdzięczny, bo mogłem wylądować w dość nudnym miejscu. Staram się wykorzystać szansę, którą mi dano.

Erica oparła głowę na dłoni, patrząc się z zainteresowaniem na przybysza. Doszukiwała się drugiego dna, lecz go nie znalazła.

- Dlaczego wszyscy starają się wybielać Hawksa i zaznaczać jego najlepsze cechy? - prychnęła.

- Bo okazał się równym gościem? - zapytał retorycznie. - Widzisz... Hawks obdarzył mnie zaufaniem, takim samym jak moja dawna organizacja jego. - Mężczyzna dostrzegł błysk zaciekawienia w fioletowych oczach dziewczyny. Musiał przyznać, że dawno nie widział tak osobliwych oczu. Odchrząknął prędko. - Niestety okazał się szpiegiem i naszym zdrajcą. Zabił mojego towarzysza...

- Zabił? - zdziwiła się dziewczyna. - Mówisz o bohaterze numer dwa? - Sako przytaknął, wprawiając Erikę w dość ponury nastrój, co mijało się z jego pierwotnym celem przyjścia tutaj. - Hm... Skoro tak to przedstawiasz, dlaczego nazywasz go równym gościem?

- To... Skomplikowane.

- Zabił... Mówisz o złoczyńcy o pseudonimie Twice? - Sako nie poruszył się, sparaliżowany wspomnieniem dawnego towarzysza, pomimo upływu kilku lat. - Jin Bubaigawa... Członek Ligi Złoczyńców... Nazwałeś go swoim dawnym kompanem, to oznacza, że również byłeś złoczyńcą?

W pomieszczeniu zapanowała ciężka cisza, której nie dało się w żaden sposób przełamać. Sako uciekał wzrokiem, zaczynając żałować swego przyjścia tutaj. Nikt nie ostrzegł go jak błyskotliwą i przebiegłą osobą jest ta niepozorna osobista asystentka Hawksa. Przypominała mu trochę kochankę Dabiego, lecz nie potrafił odnaleźć w odmętach pamięci, czy Inoue Kamiya kiedykolwiek się śmiała w jego obecności. Sora od Shigarakiego owszem, jak najbardziej. Teraz ona... Czy wszyscy wokół otaczali się tak niebezpiecznymi kobietami? Cóż, Toga również była chodzącym tajfunem. Ocknął się z rozmyślań, gdy delikatna dłoń zaczęła poruszać się coraz szybciej przed jego twarzą, co wyglądało komicznie, biorąc pod uwagę różnicę w ich wzroście.

- Eto... Przepraszam? - Sako spojrzał na nią, zapatrując się na jej ładną twarz, głębokie fioletowe oczy i czystym przypadkiem zsunął wzrok na jej wargi. Szybko opamiętał się z powrotem skupiając się na innym punkcie na jej twarzy. - Skoro byłeś złoczyńcą, jaką pełnisz tu funkcję?

Mężczyzna odchrząknął. Jego zdaniem w pomieszczeniu zrobiło się całkiem gorąco. Dawno nie przebywał tak blisko kobiety, nie licząc Himiko, ale cóż nie zwracał uwagi na nieletnią. Cofnął się o krok, pragnąc więcej przestrzeni wokół siebie i znów przywołał na swoją twarz urzekający uśmiech. Zupełnie nie pasujący do człowieka, będącego kiedyś terrorystą.

- Czysto rehabilitacyjną - odparł rozbawiony. - Nie opuszczam agencji bez eskorty, jestem dość mocno obserwowany i dostaję tylko drobne zadania. Wiesz, buduję nową markę. Mr. Compress przegrał ze światem bohaterów, nawrócenie się nie było łatwe, ale to ocaliło mnie przed więzieniem i karą śmierci.

- I nikomu nie przeszkadza to, że jesteś złoczyńcą? - Uniosła wysoko brwi, nie wierząc, że ludzie byliby w stanie wybaczyć takie zbrodnie.

- Na moją korzyść wpłynęło to, że na koncie nie miałem osobistych zabójstw. Terroryzm, porwanie, zamieszki, ale wprost nikogo nie pozbawiłem życia, Hawks się za mną wstawił i teraz bawię jego asystentkę. - Erica uśmiechnęła się szeroko, co spodobało się mężczyźnie, gdyż od początku chciał ją tylko rozbawić. - Myślę jeszcze nad moim nowym imieniem, ale to tylko kwestia czasu. - Odwrócił się w stronę dokumentów. - Dlaczego pierwszego dnia pracy dano ci aż tyle pracy domowej? - zdziwił się.

Nie mógł wiedzieć, że dziewczyna zadawała sobie dokładnie to samo pytanie. Oficjalnie pracownikiem może była od dwóch godzin, a dano jej dostęp do wszystkich akt pracowników, finansów, zasobów. Erica mogła odkryć każdy sekret agencji bohatera numer dwa, zniszczyć go, a on od tak jej zaufał i przyznał do tego dostęp, aby wiedziała jak funkcjonuje agencja. Testował ją? A może ślepo ufał decyzji Komisji? To nie było ważne. Zignorowała obecność interesującego gościa i chwyciła za pierwszy segregator. Po przekartkowaniu kilku stron, domyśliła się, że były to akta pracowników. Jak na ogrom tego budynku oraz ze względu czyja była to agencja, spodziewała się znacznej ilości pracowników. A tu niespodzianka, było ich niewielu, co potwierdzało, że Hawks starannie dobierał sobie pracowników. Udało jej się nawet znaleźć dokument na temat Atsuhiro, posłała mu znaczące spojrzenie, które niemal od razu odwzajemnił.

- Jest tu dołączone twoje zdjęcie w starym kostiumie, ale tandeta - prychnęła i kompletnie zignorowała gniewny pomruk mężczyzny. - Zobaczmy... Pani Momo Komori jest tu najstarszą pracownicą i jedyną, która nie posiada daru, ciekawe...

Sako zajął miejsce po drugiej stronie biurka, chcąc tylko w ciszy towarzyszyć dziewczynie. Nie był dopuszczony do akt ani nie informowano go o wielu sprawach, nie żeby na to narzekał. Płacono mu za krążenie korytarzami agencji, co mu odpowiadało, ponieważ gdyby jak każdy bohater dostawałby pieniądze za interwencję, przyszłoby mu głodować. Zmniejszył się wskaźnik przestępczości, kiedy All for One został pokonany, a Liga i Front zniszczony, więc bohaterowie niemal ścigali się o każdą interwencję. Zwłaszcza, że Sako nie miał ich prawie wcale. Tylko asystował

- Skoro mowa o darach, jaki jest twój? - zapytał od niechcenia.

- Nie znasz tej zasady? - fuknęła Erica. - Magik nigdy nie zdradza swoich tajemnic. - Mężczyzna zaśmiał się głośno. - Nic wyjątkowego. Naprawdę.

Potem zapadła cisza. Dla żadnego z nich nie była ciążąca, a wręcz wyzwalająca. Erica spokojnie mogła skupić się na dokumentach, zapoznać z każdym pracownikiem, działami i pełnionymi tu funkcjami. Widziała wielu utalentowanych ludzi, ale także i najzwyklejszych, bez żadnych znaczniejszych osiągnięć. Najwidoczniej dla Hawksa osiągnięcia czy poziom wiedzy nie miał znaczenia. Ci lepsi byli pewnie sprowadzani przez Komisję. Dziewczyna sięgnęła po segregator z finansami, zastanawiając się, na co idzie większość wydatków agencji. Sako w tym czasie bawił się talią kart, czasem zerkając z zaciekawieniem na towarzyszkę. Pochylając się nad papierami, marszcząc czoło i mrużąc oczy rozmyślając nad czymś, bardzo przypominała mu Shigarakiego. Niestety nie dane mu było poznać los dawnego pracodawcy. Spinner zbyt lojalny ideologii Staina odsiadywał wyrok w Tartarusie. Togę zamknięto na oddziale zamkniętym, gdzie szukano innego zastosowania dla jej daru, jednak ciężko było wyplenić sadystyczne skłonności. O Kurogirim też wiele słychać nie było, podobno bohaterowie pracowali nad odwróceniem procesu zmiany w Nomu lub choć przywrócenie dawnej osobowości dymka. Dabi... Cóż, to też była zagadka. Do publicznej wiadomości podano, że został poddany karze śmierci, ale nie wierzył w to do końca. Ani on, Shigaraki, Kurogiri nie otrzymali podobnego wyroku, zwłaszcza ich przywódca. Zatem dlaczego ten piroman go dostał? Nie miał więcej na sumieniu niż oni. Chociaż krążyły plotki po agencji, że Spinner i Toga usłyszeli datę wykonania egzekucji.

Otrząsnął się z rozmyślań, gdy usłyszał głośne odsunięcie krzesła. Erica kompletnie go zignorowała, wybiegając niemal z gabinetu, ściskając w dłoniach wcześniej przeglądany segregator. Powinien wyjść stąd i zająć się czymś, ale zamiast tego stare nawyki kleptomana dały o sobie znać. Przelotnie zerknął w dokumentację, wierząc, że w przyszłości może mu się przydać. Zwłaszcza, jeśli chciał ocalić dawnych towarzyszy.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top