16. Atak
Erica miała atak.
Paniki.
Kolejny raz w swoim życiu w ciągu miesiąca stała się czyimś celem albo chociaż świadkiem ataku złoczyńców. Spodziewała się tego, biorąc pod uwagę, w jaki zawód i społeczność się wmieszała. Sądziła jednak, że jako asystentka Hawksa, bohatera numer 2, za szybkiego dla każdego, będzie trzymana z dala od zgiełku walk. Zaciskała kurczowo palce na ramionach chłopaka, kiedy zbliżał się do lądowania - jak się okazało - w biurze Hawksa. Gdy jej nogi dotknęły ziemi, poczuła się, jakby całe ciało ważyło tyle, co ołów. Hawks nie miał czasu się tym przejmować. Odwrócił się w stronę otwartego okna, by wylecieć z powrotem, kiedy drżące dłonie złapały go za skrzydło. Zabolało to lekko, ale tylko cicho się skrzywił. Uniósł wysoko brwi na widok bladej jak ściana dziewczyny. Czy dobrym pomysłem było zostawić ją samą sobie? Zostawiał ją w biurze, we własnej agencji. Nie znał bezpieczniejszego miejsce na tę chwilę.
- Zaraz wracam - powiedział z szerokim uśmiechem, po czym wzbił się w niebo.
Erica stała i wpatrywała się w niebo, obserwując czerwoną plamę oddalającą się od niej ze znaczną prędkością, aż w końcu zniknęła wśród chmur. Za daleko by go dostrzec. Złożyła ręce jak do modlitwy, obawiając się, czy dobrze zrobiła, że pozwoliła mu lecieć? Zresztą, był bohaterem, co ona miała tu do gadania. I tak zrobiłby po swojemu, musiał ratować ludzi.
Co jej pozostało?
Tylko czekać.
W tym samym czasie Hawks uspokajał własne serce. Przez tę całą sytuację zapomniał o oddychaniu. W duchu przyznał, że słusznie postąpił, zostawiając z Ericą swoje piórko, Dyskretnie ukryte pod biurkiem. Dzięki temu mógł kontrolować sytuację na froncie jak i w oddalonym biurze. Sięgnął po dwa długie pióra, twarde i ostre niczym prawdziwe miecze. Wylądował bezszelestnie na ziemi, obok przestraszonego policjanta. Ten podskoczył na widok bohatera.
- Jak sytuacja? - zapytał Hawks, rozglądając się po okolicy.
Od razu rozpoznał miejsce ataku. Wyglądało tak samo jak wtedy, gdy był z Ericą. To nie mógł być przypadek. Siła uderzenia była skupiona przede wszystkim tam, gdzie stała ich dwójka. Kto był celem? On czy...?
- Hawks! - Blondyn odwrócił się w stronę wołającej go osoby. Och, jaka szkoda, Ethana nic nie trafiło. - Gdzie Erica?!
- Bezpieczna - odpowiedział z zamiarem odejścia, ale Strauss zablokował mu drogę. - Nie widzisz, że wokół trwa panika i atakuje wróg? Nie wiem jak to wygląda w Niemczech, ale w Japonii ratujemy ludzi.
- Ty...
- Hawks! - Zawołał ktoś jeszcze.
Skrzydła bohatera otworzyły się szeroko, co było jedynym wyrazem jego irytacji. Jeszcze tego brakowało. Czy naprawdę nagle w trakcie ataku wroga ma milion do niego spraw? Popatrzył z politowaniem na Tsukauchi'ego, a jego gniew zniknął, widząc wyraz twarzy mężczyzny. Krew leciała z lewego łuku brwiowego, ale Tsukauchi nie zdawał się tym przejmować. W ręku trzymał telefon.
- Jest źle, jest naprawdę bardzo źle! - wydyszał. - Oni... Nie żyją.
- Kto?
- Wszyscy.
Hawks nerwowo rozejrzał się dookoła. Policjanci nie wydawali się być naruszeni, poza kilkoma zadrapaniami. Faktycznie, przyznał, cała siła uderzenia skupiła się na nim. Czyżby on był celem? Poza stróżami prawa, on i Ethan również byli cali i zdrowi. A cywile? Rozpierzchli się, jak tylko zrobiło się gorąco.
- Jacy wszyscy?
Tsukauchi wziął głęboki oddech, a potem spojrzał na bohatera numer 2 z surową powagą.
- Każdy, kogo znaleźlismy - wyjaśnił. - Każda ofiara po prostu popełniła samobójstwo.
Hawks otworzył szeroko oczy, po czym pobiegł tam, gdzie ostatnio widział dyrektora kliniki uzależnień. Odgryziony język spoczywał na sztywnych nogach, a głowa bezwiednie spoczywała na lewym ramieniu. Kiedy on zdołał... Każdy z nich po prostu się zabił. Hawks jednym uchem słuchał detektywa, oglądając zwłoki dyrektora. Czy ktoś sprzątał ślady na wypadek, gdyby odzyskali świadomość i zaczęli mówić? Nie. Ktoś z darem telepatii nie był w stanie ich obudzić. Gorąco zaczęło się robić, kiedy... Cienkie źrenice Hawksa zwęziły się jeszcze bardziej, niemal znikając z powierzchni oka.
To nie on był celem. Od samego początku była nim Erica. Czy wiadomość też była kierowana do niej?
- Tsukauchi... Wyślij mi wszystkie akta, jakie masz o Erice Strauss.
- Co zamierzasz...?
- Nie waż się posądzać o cokolwiek mojej kochanej siostrzyczki - ostrzegł go Ethan. - Słuchaj no...
- Zejdź. Mi. Z. Drogi.
Ethan mimowolnie posłuchał instynktu i odsunął się od japońskiego bohatera, a ten zaraz wzleciał wysoko. Zostawił ją samą. Czy postąpił tak, jak chciał sprawca? Erica była celem. Jej dar mógł zwalczyć dar atakującego.
Bądź bezpieczna, powtarzał sobie.
Doleciał do agencji szybciej niż ją opuścił. Do swojego biura wszedł, zapominając o oddychaniu. Znowu. Zesztywniał, gdy zobaczył, że dziewczyny tu nie ma. Chciał zwołać personel, pobudzić wszystkich do działania, ale wtedy rozsądek kazał mu zajrzeć do jej gabinetu. Otworzył powoli drzwi, z ulgą wypuszczając powietrze. Siedziała na biurku bez butów i wpatrywała się w sufit.
- Wróciłeś, szefie - przywitała go z lekkim uśmiechem. Co on mógł na to odpowiedzieć. Podszedł do niej i po prostu ją przytulił. Erica jęknęła zaskoczona. - C-co ty robisz? - Odepchnęła go speszona.
- Nic ci nie jest.
- Jak widać - parsknęła śmiechem. - Pomyślałam o czymś szalonym... Chciałam złożyć wypowiedzenie i zrezygnować.
Hawksa zamurowało. Wpatrywał się w zarumienioną twarz dziewczyny, doskonale zdając sobie sprawę z jej urody. Czystokrwista Japonka - oczy nieco wyciągnięte wzdłuż, ale dalej wielkie i czarujące. Starał się zamaskować dziwne uczucie porzucenia. Obdarzył ją sympatią, pragnął także zaufaniem, by mieć wokół siebie więcej bliskich ludzi niż tylko Mirko i Inoue. Nie miał nikogo więcej, od kiedy Shihoin zamknęła za sobą drzwi, kończąc ich wspólny rozdział. Keigo nigdy nie miał jej tego za złe. Pozwolił jej odejść, spakować się i wyjechać z Japonii, wiedząc, że może już nigdy się nie spotkają. Rzucił się w wir pracy, aż natrafił na blokadę. Dziwną sprawę w jakiś cudaczny sposób powiązaną z dziewczyną przed nim.
Znowu zdjęła buty, zauważył, zakładając, że pewnie uparcie nad tym myślała i analizowała wszystkie plusy i minusy. Zdążył na tyle ją poznać, by wiedzieć, że stąpała boso, ale twardo po ziemi. Wszystko było dwukrotnie poddawane analizie. Jeżeli doszła do tej decyzji, ciężko byłoby mu ją od tego odwieść. Ale czy jej ucieczka teraz nie była niemym potwierdzeniem, że faktycznie miała coś wspólnego z tym wszystkim.
- To przez dzisiaj? - spytał, zdejmując z głowy słuchawki i okulary. - Wiem, że dzisiaj był naprawdę wariacki dzień, ale...
- Boję się - przyznała, obejmując ramionami kolana. - Nie zostałam bohaterką, jak moja rodzina, bo wiedziałam, że to nie dla mnie. Praca dla ciebie była zaszczytem, ale nie powinnam być wmieszana w bohaterstwo w żadnym stopniu.
- Bo jesteś zamieszana w ataki? - wymsknęło mu się. Za późno zdał sobie z tego sprawę, więc tylko tępo patrzył jak twarz Eriki zmienia się. Oczy stały się jeszcze większe i zaczęły zbierać się w nich łzy. - Oi, ja...
Erica parsknęła śmiechem, ukrywając twarz w dłoniach. Nawet płacząc wydawała mu się urocza. I niewinna. Prawie jak Eri, którą poznał jakiś czas temu. Miały nawet podobne włosy. Pokręcił głową, odtrącając wspomnienie małej dziewczynki. Patrzył jak dorosła kobieta kuli się pod jego spojrzeniem. We łzach widział uśmiech. Wstała z biurka, podchodząc do niego z żalem.
- Nigdy nie chciałam nikogo skrzywdzić - powiedziała. - Chciałam tylko szczęśliwego życia.
,,Nie ma nawet jednej osoby, która zapłakałaby za mną''
Hawks otworzył lekko usta, nie potrafiąc się wysłowić. Zwykle gadał jak najęty, siejąc zamęt i kontrowersje.
,,Nie wytrzymam tego, Keigo... Odchodzę''.
- Co masz wspólnego z atakami? - Jego głos niedosłyszalnie zadrżał.
Erica zmrużyła oczy, dotykając dłonią piersi bohatera.
- Pójdziesz ze mną w pewne miejsce? - zapytała z nadzieją, ale i lękiem. Teraz potrafił odczytać jej emocje z taką łatwością. Naprawdę musiała się przejąć. - Bez żadnych pytań i osądzania? - Skinął głową w odpowiedzi. - Poczekaj, założę buty i skorzystam z toalety.
Hawks przytaknął po raz kolejny i zdecydował się poczekać na asystentkę przed agencją. Nie mógł ich zabrać skrzydłami, skoro nawet nie wiedział, gdzie Strauss go zabierze. Zerkał w telefon, czekając na jakąkolwiek wiadomość od Tsukauchi'ego. Przebolałby fakt, gdyby się okazało, że Erica ma złą siostrę bliźniaczkę. Naprawdę. Wszystko, ale nie potrafił podnieść szczęki z podłogi, gdy zobaczył ciemne zdjęcie. Podpis wszystko wyjaśniał, inaczej nawet nie wiedziałby na co patrzy.
,,Zdjęcie USG z 7 miesiąca ciąży Eriki Strauss. Poszperałem w niemieckich mediach. Ledwo co znalazłem, wiele treści zostało usuniętych, a niektóre to same pogłoski. Wg portalu społecznościowego Facebook Erica Strauss zaszła w ciążę w wieku 20 lat, nie znalazłem nic na temat ojca, ale nie ma też nic o tym, żeby z kimś randkowała. Niektórzy snuli teorie na temat gwałtu, ale wiesz to córka czołowych bohaterów w Niemczech, bez echa by nie przeszło''.
- Chyba, że czołowa rodzinka zapłaciła, aby zatuszować pewne sprawy - pomyślał na głos Takami. Usłyszał kroki i od razu spojrzał na Ericę przed nim. - Gotowa?
- Na to, co chcę ci pokazać chyba nie będę nigdy.
- A czy...
- Hawks. Szefie, proszę... Po prostu chodź.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top