29

Była już noc. Po za lampami widniejącymi na ścianach, które rozjaśniały nam drogę na korytarzach panował półmrok. Ja wraz z Wednesday szłyśmy do Biblioteki Wilczych jagód, gdzie miałyśmy spotkać się z wujkiem Festerem.

W końcu znalazłyśmy się przed pomnikiem założyciela a Wednesday pstryknęła dwa razy abyśmy mogły wejść do środa.

- Wujku Festerze? - zapytała Wednesday, gdy znalazłyśmy się już na dole.

- Kim jest wujek Fester? - zza mroku wyłonił się Xavier, na jego widok odwróciłam się i wypuściłam głośno powierzę ~ Wszyscy tylko nie on ~ pomyślałam.

- Co tu robisz? - zapytała Wednesday.

- Jestem Wilczą Jagodą, więc nie muszę się tłumaczyć - powiedział patrząc na nas - a wy po co się tu zakradacie?

- W celach badawczych - odpowiedziała Wednesday.

- Związanych z potworem? - zapytał Xavier - oszczędzę wam czasu, tu nie ma nic na jego temat.

- Jakie to wygodne - powiedziała Wednesday po czym udała że kieruje się do wyjścia. Ja tylko stałam i przysłuchiwałam się ich rozmowie.

- Wiesz na czym polega twój problem? - zapytał Xavier.

- Z przyjemnością się dowiem - powiedziała chłodno Wednesday odwracając się do niego napięcie.

- Nie potrafisz rozpoznać przyjaciół. Od samego początku byłem po twojej stronie. Dosłownie uratowałem ci życie. Uwierzyłem w twoje teorie i co mam w zamian? Podejrzenia i kłamstwa - powiedział Xavier a ja tylko prychnęłam - No co? - zapytał patrząc w moją stronę.

- Nic - syknęłam i odeszłam. Nawet teraz liczy się dla niego Wednesday, chociaż to za mną chodzą wyrzuty sumienia że nie powstrzymałam jej przed grzebaniem w jego rzeczach i przed oskarżeniem go o zabójstwa. Wiem że nie jest Hyde'm. Czuje to.

- No dobra. Chcesz szczerości? Oto ona - powiększała hardo Wed - Byłeś w miejscu każdego ataku potwora. Począwszy od dożynek. W dniu pomocy zjawiłeś się kilka minut po zniknięciu potwora, ale ponoć go nie widziałeś.

- Nie wiedziałem że to przestępstwo - prychnął Xavier.

- Narysowałeś potwora dziesiątki razy, ale nigdy go nie widziałeś - powiedziała Wed - a przynajmniej tak twierdzisz. Narysowałeś nawet jego kryjówkę. A gdy Eugene poszedł do lasu próbowałeś go zabić żeby nie zdradził twojej tajemnicy.

- Myślisz że mógłbym skrzywdzić Eugene'a?

- Nie zapominajmy o tym że zjawiłeś się w domu Gatesów zaraz po ataku Hyde'a na Tyler'a i Morgan - powiedziała wskazując na mnie.

- Skoro jestem potworem to dlaczego nie zabiłem ciebie? Dlaczego nie zabiłem Morgan czy Tyler'a? - zapytał Xavier podchodząc do Wednesday.

- Bo chyba z jakiego niepojętego powodu mnie lubisz - powiedziała Wednesday.

- Co tu lubić? - zapytał Xavier po czym udał się w stronę wyjścia. Wednesday spojrzała w moim kierunku po czym dodała.

- Nie wiem, ale wiem kto zasługuje na przeprosiny - Xavier odwrócił się w naszą stronę i spojrzał na mnie - ona cię naprawdę lubi Xavier - powiedziała Wed patrząc na mnie - nie zasłużyła sobie na takie traktowanie - Xavier tylko spojrzał na mnie po czym bez słowa poszedł na górę a ja poczułam znów łzy w oczach. Dlatego to tak boli? Niech ktoś zabierze ode mnie to cholerstwo albo wbije mi kołek prosto w serce i ukróci me cierpienie.

- Jak długo się tu czaisz? - zapytała Wednesday gdy Fester zeskoczył z regału.

- Wystarczająco żeby wyczuć że między wami - powiedział wskazując na mnie na Wed i Xavier'a, który poszedł na górę - jest jakieś napięcie. W takiej atmosferze można by było powiesić topór kata. Wszędzie rozpoznam te paluszki - powiedział nagle patrząc na stół nieopodal. Ja w końcu postawiłam wziąć się w garść i otarłam łzy podchodząc do nich - cześć rączko. Dalej jesteś zły za tą robotę w Kalamazoo? - zapytał - No jak to moja wina? - zapytał a rączka rzucił się na niego i zaczął go dusić - mówiłeś że otworzysz sejf w 30 sekund a nie dałeś rady w pięć minut.

- Dość - przerwała ich rozgrywkę Wednesday - puść go - dodała widząc rączkę ciągnącego wujka Festera - pokaż mi dziennik.

- To tu - powiedział Fester, gdy stanęliśmy przed jakimś starym obrazem wiszącym na ścianie - Iggy był prawą ręką Faulknera. Wyszkolił całe pokolenie Wilczych Jagód. A za Iggy'm...- powiedział po czym odsunął obraz za którym znajdował się sejf - Sprężysz się czy mam czas na drzemkę? - zapytał rączki, gdy ten szedł aby rozszyfrować kod.

Po paru minutach i kilku kombinacjach w końcu rączce udało się otworzyć sejf a Wednesday wyjęła z niego dziennik.

~~~

- Niezły kwadrat - powiedział Fester patrząc przez okno pokoju Wednesday - mieszkacie tu razem? - zapytał.

- Nie, ja mieszkam obok a tutaj mieszkała niegdyś taka wilkołaczka ale... - powiedziałam patrząc na Wednesday.

- Już tu nie mieszka - dokończyła za mną Wednesday - to on - powiedziała nagle Wednesday otwierając dziennik na rozrysowanej stornie z Hyde'm - Według Faulkner'a Hyde to z natury artysta, ale ma mściwe usposobienie. Hyde pozostaje w uśpieniu aż zostanie rozbudzony pod wpływem traumatycznego przeżycia, chemikaliów lub hipnozy. To prowadzi do więzi z osobą budzącą, którą Hyde uznaje za swojego pana. Staje się posłusznym narzędziem realizującym jego wolę.

- Budzący Hyde'a musi być konkretnym psycholem - skomentował Fester.

- To znaczy że nie szukamy jednego zabójcy a dwóch - powiedziałam - Potwora i jego pana.

Nagle po pokoju rozbiegł się dźwięk pukania do drzwi. Ja z Wednesday szybko zaczęłam chować rzeczy a Fester znikał nie wiadomo gdzie.

- Nie chciałam was wystraszyć - powiedziała Thornhill.

- Pracowałam nad powieścią - powiedziała Wednesday.

- A ja dotrzymywanam jej towarzystwa - powiedziałam widząc że ruda patrzy w moją stronę.

- Enid chce mieszkać z Yoko przez resztę roku szkolnego - powiedziała Thornhill.

- Naprawdę? - zapytała zszokowana Wednesday, która próbowała tego nie okazać.

- Gdy dochodzi do kłótni, lubię wysłuchać obu dziewcząt. Wydawało mi się że byłyście nierozłączne.

- Ostatecznie wszyscy obracają się przeciwko sobie - powiedziała Wed.

- Obie wiemy a nawet my trzy - powiedziała Thornhill patrząc na mnie - że ci na niej zależy. Na pewno przyznasz że wzbudziła w tobie iskierkę ciepła. Bez obaw. Ta iskierka jest malutka i ledwie widoczna, ale ja ją zauważyłam. Elementem życia w internacie jest nawiązywanie przyjaźni z ludźmi, których inaczej byś nie poznała. Tak powstają więzi na całe życie.

- Wolę się powiesić - powiedziała Wednesday.

- Tak trudno ci się przyznać że znalazłaś przyjaciółkę, i że za nią tęsknisz? - zapytała Marilyn.

- Przeżyje sama, zawsze tak było, a po za tym mam Morgan - powiedziała wskazując na mnie.

- Skoro tak zdecydowałaś, przekaże dokumenty dyrektorce Weems - westchnęła Thornhill po czym odpuściła pokój Wednesday.

- Fester? - zapytała Wednesday rozglądając się po pokoju - wujku Fester! - nagle pod moje nogi spadła jedna z zabawek Enid. Wednesday podeszła do sterty tych małych upiorów i wzięła jednego z nich do ręki.

- Hej! - krzyknął - bycie samotnym wilkiem ma swoje plusy. Żyjesz na własnych zasadach i robisz co chcesz jak ja.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top