10

Jeszcze chwilę stałam i wpatrywałam się w Xaviera oddalającego się ode mnie z każdym krokiem po czym wzięłam głęboki wdech i ruszyłam na dziedziniec gdzie czekał ma mnie Ajax.

- Pogadaliście? - zapytał ruszając sugestywnie brwiami.

- Co ty masz z tymi brwiami człowieku? - zapytałam udając złą po czym walnęłam go ponownie w ramię.

- Nic nic tylko tak się w siebie wpatrywaliście - powiedział trzepotając rzęsami.

- Przestań! - krzyknęłam ze śmiechem - dobra chodź bo dziewczyny na nas czekają zapewne - powiedziałam po czym złapałam chłopaka za rękę i zaczęłam ciągnąć w stronę wyjścia ze szkoły.

W końcu doszliśmy na miejsce gdzie Enid wraz z Wednesday o czymś zawzięcie rozmawiały.

- Hejka - powiedział Ajax uśmiechając się do nich, Enid od razu się uśmiechnęła i wygadała jakby miała zaraz odlecieć ze
szczęścia za to Wednesday spiorunowała nas wzrokiem po czym złapała mnie za rękę i przeciągnęła na swoją stronę.

- Wybacz Ajax, ale musisz iść bo to nasza prywatna rozmowa i więcej osób niż tutaj obecnych - zatrzymała się na chwile wskazując palcem na mnie, sobie i Enid - nie potrzebujemy.

- Okej luz - zaśmiał się chłopak - do później Morg - powiedział uśmiechając się do mnie po czym odszedł od nas.

- Morgan? - Enid spojrzała na mnie lekko poirytowana.

- O co chodzi? - zapytałam zdziwiona.

- czy ty i Ajax...? - zapytała.

- Co?! Nie! Enid - krzyknęłam zakłopotana i się zaśmiałam - nie jestem świną - westchnęłam.

- Przepraszam - powiedziała blondwłosa - po prostu ostatnio dużo czasu razem spędzacie i jeszcze Ajax pożegnał się tylko z tobą i jeszcze to zdrobnienie i myślałam....

- Enid - powiedziałam uciszając dziewczynę, która wpadła w słowotok - mnie i Ajax'a nic nie łączy - zapewniałam ją - jesteśmy przyjaciółmi i to normalne że spędzamy razem czas, ale naprawdę nic mnie więcej z nim nie łączy - blondynka tylko się do mnie uśmiechnęła po czym spuściła wzrok zawstydzona swoim zachowaniem.

- Okej, skoro wszytko wyjaśnione to możemy wrócić do ważnej części tej rozmowy? - przerwała ciszę Wednesday a my jej przytaknęłyśmy.

- Muszę wrócić do lasu, ale Weems mnie obserwuje jak sęp krążący nad padliną - powiedziała czarnowłosa.

- Mamy cię kryć, abyś mogła wrócić na miejsce niepopełnionej zbrodni? - zapytała prześmiewczo Enid za co wraz z Wednesday spiorunowałam ją wzrokiem.

- Mamy kółko pszczelarskie - powiedziała patrząc na mnie - potrzebuje cię jako przynęty.

- Wybacz - powiedziała Enid nie odrywając wzroku od kajaku, który malowała - jestem zajęta i boje się pszczół. Poproś rączkę. Ah nie możesz bo jest na ciebie zły - powiedziała Enid a ja pierwszy raz nie mogłam wyjść z podziwu jak cisnęła Wednesday.

- O co? - zapytała głupio Addams a ja przewróciłam oczami - przecież to on nawalił.

- Otworzył się, jak robiliśmy sobie wzajemnie manicure. Czuje że nie szanujesz jego osoby - wyznała Enid a ja w duchu ją poparłam.

- W zasadzie jest tylko dłonią - powiedziała Wednesday nie rozumiejąc o co chodzi Enid.

- Wednesday. To twoja rodzina - powiedziała Enid - zrobiłby dla ciebie wszytko. Przeproś go to może ci pomogę - powiedziała Enid po czym uśmiechnęła się zadowolone z siebie.

Ja tylko w duchu przybiłam jej piątkę po czym tak samo jak Wednesday oddaliłam się od nich kawałek, kiedy nagle zawołała mnie z powrotem Enid.

- Morgan - powiedziała stając na przeciwko mnie - naprawdę strasznie mi głupio że tak na ciebie naskoczyłam - westchnęła.

- Nie szkodzi Enid, doskonale rozumiem, z resztą ja sama nie byłabym lepsza gdyby chodziło o kogoś kto mi się podoba - westchnęłam.

- Podoba ci się Xavier?! - zapytała nagle Enid - błagam powiedz że to o niego chodzi! - krzyknęła podekscytowana łapiąc mnie za ramiona i trzęsąc mną.

- Enid! - krzyknęłam śmiejąc się - co wy macie wszyscy z tym Xavierem! Najpierw Ajax teraz ty - westchnęłam zrezygnowana - nikt mi się nie podoba a to „gdyby chodziło o kogoś kto mi się podoba" to był tylko przykład - westchnęłam.

- Okej, okej przepraszam, ale! Mam dla ciebie propozycje nie do odrzucenia - uśmiechnęła się nagle Enid a mi już przestało się podobać chociaż jeszcze nic nie powiedziała - proszę zgódź się - powiedziała robić maślane oczka przysuwając się do mnie bliżej.

- Enid...o co ci chodzi? - zapytałam nie rozumiejąc na co mam się zgodzić.

- Błagam wystartuj ze mną w turnieju, brakuje nam dwóch osób!- krzyknęła patrząc mi głęboko w oczy a ja czułam się tak jakby zaglądała w moją dusze, której nie mam.

- Enid... - zaczęłam ale dziewczyna mi przerwała.

- No błagam, błagam tak bardzo cię błagam - krzyknęła upadając przede mną na kolana.

- Dobrze, zgadzam się tylko wstań bo robisz mi siare - powiedziałam rozglądając się na boki czy nikt nie widzi tego przedstawienia.

- Boże dziękuje ci Morgan! Jesteś najlepsza! - krzyknęła Enid mocno mnie przytulając do siebie - jeszcze tylko Wednesday i cała ekipa w komplecie - powiedziała odsuwając się ode mnie.

- Powodzenia życzę - powiedziałam uśmiechając się do niej - z Wednesday nie będzie tak łatwo jak ze mną.

- Coś wymyślę - puściła mi oczko Sinclair po czym ponownie kucnęła i zaczęła malować kajak.

Uśmiechnęłam się tylko w duchu po czym ruszyłam w stronę szkoły gdy nagle poczułam jak na kogoś wpadam.

- Uważaj - usłyszałam głos chłopaka - zaraz się przewrócisz i spadniesz z tej górki - dodał nadal trzymając ręce na mojej talii abym nie upadła.

- Dziękuje Xavier - odchrząknęłam po czym odsunęłam się trochę od niego - i przepraszam że na ciebie wpadłam, nie patrze czasami przed siebie - dodałam zakłopotana.

- Nie szkodzi - chłopak się do mnie uśmiechnął - w ogóle słyszałem że Enid przekonała cię do wzięcia udziału w turnieju.

- Tak, to prawda - powiedziałam zdziwiona ~Skąd on to wie? - skąd wiesz? - zapytałam zaciekawiona.

- Enid skacze z ekscytacji że brakuje jej jeszcze tylko jednej osoby i Ajax zapytał jej kogo wzięła No i powiedziała, że dałaś się namówić - ponownie to zrobił, ponownie się uśmiechnął a ja poczułam dziwny skurcz w brzuchu, którego nigdy w życiu nie czułam. Czy to znak że niedługo odlecę z tego świata? - także powodzenia rywalko - dodał spoglądając na mnie z góry.

- Dziękuje tobie też życzę powodzenia oraz radzę od razu pogodzić się z przegraną Xavier - uśmiechnęłam się do niego przebiegle.

- Nie bądź taka hop do przodu Morgan - prychnął z uśmiechem - jeszcze się przekonamy kto zdobędzie puchar Poe'go.

- Dokładnie, ale ja już przeczuwam kto to będzie - w końcu nie wytrzymaliśmy i zaczęliśmy się śmiać - a tak na serio to tylko zabawa dla mnie bynajmniej, ale wiem jak Enid zależy dlatego postaram się abyśmy to my wygrały, ale oczywiście życzę wam powodzenia - uśmiechnęłam się do niego.

- Ja wam również życzę powodzenia i niech wygrają lepsi - Xavier wystawił do mnie rękę, którą uścisnęłam - a w ogóle masz jakiś pomysł co mogę zrobić żeby Wednesday wreszcie mnie polubiła chociaż odrobine? - zaśmiał się blondwłosy, ale widziałam że jego śmiech już nie był taki radosny jak przed chwilą gdy się przekomarzaliśmy.

- Szczerze, będzie ciężko patrząc na to jak bardzo uparta jest Wednesday - westchnęłam - ale postaram się zrobić wszytko co w mojej mocy aby chociaż trochę cię polubiła a jak już to się stanie to mam nadzieje że pójdzie z górki - powiedziałam - mój plan jak na razie to po prostu mogę jej trochę o tobie poopowiadać o twoich superlatywach i jakoś spróbować ją przekonać... - jednak nie dane mi było dokończyć myśli gdy Xavier przyłożył rękę do moich ust wskazując na czarnowłosą idącą w naszym kierunku.

- Oh hej - powiedziała zmieszana widząc mnie z Thorpe'm - nie chce wam przeszkadzać, ale jesteś mi potrzebna - powiedziała zwracając się do mnie.

- To widzimy się później Morgan - powiedział Xavier po czym zaczął się od nas oddalać. Wednesday tylko spojrzała na mnie krzywo po czym złapała mnie za rękę i zaczęła ciągnąć w stronę Polany.

- Gdyby zjawiła się tu Weems, trzymaj dystans, bądź ponura i milcz - powiedziała Wednesday do Enid.

- Zemszczę się! - krzyknęła niezadowolona Enid.

- Wiadomo - westchnęłam.

- Wygadaj się, a wyciśniemy cię jak plaster miodu - powiedziała Addams do Otingera.

- Kable kończą użądleni. To kodeks ula, po za tym powinienem wam podziękować. W tej szopie jeszcze nigdy nie było tylu dziewczyn - szepnął do mnie i Addams patrząc z ukrycie na Enid.

- Normalnie szok - powiedziałam ironicznie.

- Zawsze kręciły mnie wilkołaczki - powiedział Eugene poprawiając okulary nie odrywając wzroku od Enid.

- Szansa że Enid się tobą zainteresuje wynosi -100% dlatego nie rób sobie nadziei i bierzcie się do roboty - powiedziałam po czym ruszyłam do wyjścia a tuż za mną szła Wednesday.

_________________________________
Poprawiłam rozdział mam nadzieje że się podoba 😇

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top