Firstly, I don't know who you are 🕯 one-shot

a/n: Na początku poprzedniej miniaturki macie dokładne wyjaśnienie, o co tu chodzi, więc odsyłam Was właśnie tam. Indżoj!


- Wiesz, że ciągle mam wszystkie listy, które do mnie napisałeś? Trochę się ich uzbierało... Od momentu, gdy zobaczyłam cię pierwszy raz - pamiętasz; podczas balu, siedemnaście lat temu - wiedziałam, że byłeś mój. Mówiłeś, że byłeś mój. Myślałam, że byłeś mój... Wiesz, co Angelica powiedziała, gdy opowiedziałam jej, co zrobiłeś? Powiedziała: „Poślubiłaś Ikara. Podleciał zbyt blisko słońca"... Nie! Nie zbliżaj się do mnie! Nawet na krok. Nie mogę już ufać ani tobie, ani sobie, gdy jesteś obok. Nie! Nawet nie myśl, że możesz swoimi słowami utorować sobie drogę do mnie. W moje ramiona. Do mojego serca. Spójrz, palę wszystkie listy, które do mnie napisałeś. Jeśli chcesz możesz sobie tam stać. Nie wiem, kim jesteś. Muszę się jeszcze tyle nauczyć... Czytam twoje listy jeszcze raz. Zasługują tylko na spalenie. Popatrz, jaki piękny płomień. Kiedyś tak określałeś miłość, pamiętasz? Kiedyś... Opublikowałeś listy, które ona do ciebie napisała. Przeczytałam je, wiesz? Opowiedziałeś całemu światu, jak zabrałeś tę dziewczynę do naszego łóżka. Naprawdę myślałeś, że w ten sposób oczyścisz twoje - tak, już nie nasze - nazwisko? Zrujnowałeś sobie życie. Nie tylko sobie... Niebo zabrania szeptów, zabrania oskarżania: „On jest częścią jakiegoś spisku". Ale twoi wrogowie szeptali... Rozumiem, musisz krzyczeć. Zawsze krzyczałeś. Wiem, że nie byłbyś w stanie postąpić nieuczciwie względem państwa. Czemu więc zrobiłeś to mi? W czym jestem gorsza? Wiem też o innych szeptach. Myślisz, że nie widzę, w jaki sposób patrzysz na moją siostrę? Naprawdę uważasz mnie za tak głupią? A może zbyt zaślepioną? Nie! Nie jestem naiwna. Już nie jestem. Widziałam te wszystkie kobiety wokół ciebie. Nie! Nie myśl, że nie widziałam, jak ulegają twojemu urokowi. Wszystkim twoim wdziękom. Chcę zniknąć z tej opowieści, rozumiesz?! Pozwólmy, żeby przyszli historycy zastanawiali się, jak Eliza zareagowała, gdy złamałeś jej serce! Wyrzuciłeś je całe! Stój z tyłu, patrz, jak płonie! Tylko patrz, jak to wszystko płonie! Ale, gdy nadejdzie odpowiedni czas, wyjaśnij dzieciom cały ból i zakłopotanie, które - przez ciebie! - musiała przeżyć ich matka. Kiedy się wreszcie nauczysz, że to one są twoim dziedzictwem?! Nie te wszystkie pisma, tylko my, my, właśnie my! Może kiedyś dojdziesz do tego, że dziedzictwo to sadzenie nasion w ogrodzie, którego nigdy nie zobaczysz... Jeśli myślałeś, że byłeś mój... Nie!

Zamyka drzwi. Zostaję tylko ja i jej płacz, który nadal mogę dosłyszeć. Opieram się o drewno i bezsilnie osuwam na podłogę. Chowam twarz w dłoniach. Słyszę okrzyk „John!", a po chwili pospieszne, choć drobne kroki. Unoszę głowę. Philip goni młodszego brata, ale gdy mnie zauważa, nagle zastyga. W tym czasie John podbiega do mnie i chwyta za rękaw koszuli. Obserwuję najstarszego syna, który odwraca się i pospiesznie odchodzi.

- Tata, czemu płaczesz? - pyta chłopiec, dotykając rączką mojego policzka.

Przecieram oczy i próbuję się uśmiechnąć.

- Jestem złą osobą, Johny.

- Nieprawda - odpowiada, po czym mnie przytula. - Jesteś tatą, tata nie może być zły.

Zaciskam ramiona wokół jego pleców, gdy za sobą słyszę rozbijane szkło, a moim ciałem wstrząsa szloch.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top