XIV
Jungkook pov.
- Kocham cię - powiedział nagle Jimin wręczając mi kwiaty.
W jednej chwili przez moje ciało przeszedł paraliż. Dlaczego ten człowiek TAK na mnie działa.
Zauważyłem delikatny rumieniec na jego twarzy. Zawsze się tak rumienił, kiedy robił się nieśmiały w pewnych sytuacjach. Myślałem, że już nigdy w życiu nie zobaczę tego pięknego widoku. Niechętnie zabrał rękę i skierował się w stronę stołu. Jezu, przysięgam, mógłbym obserwować każdy jego ruch całe życie jak pieprzony psychopata.
Zajął miejsce naprzeciwko mnie.
- To wygląda i pachnie cudownie, aż żałuję, że tyle zjadłem przed wyjściem z pracy - oznajmił patrząc na swój talerz.
- To dlatego tak długo cię nie było? - zapytałem krojąc pierwszy kawałek pieczeni.
- Właściwie to zostałem dłużej, bo rozdzielałem obowiązki na czas mojej nieobecności w firmie.
- Nieobecności? - prawie się oplułem - że będziesz cały czas w domu tak?
- No... tak. Chciałem spędzić trochę czasu z tobą. To źle? - zapytał zdziwiony.
Zacząłem się krztusić. Wiedziałem, że jedzenie w takim momencie to nic dobrego. Poszedłem do kuchni po szklankę i dzbanek wody.
- Co zrobiłeś z Parkiem Jiminem, wielkim chujem, który zostawia narzeczonego?! - zwróciłem się do siedzącego przy stole zaraz po wypiciu ostatniego łyka. Ten tylko się uśmiechnął, wstał i już wiedziałem, że powinienem odsunąć ten dzbanek daleko, żeby niczego nie oblać.
Złapał mnie rękami w pasie i posadził na blacie. Jeonie to nie wróży nic dobrego, zrób coś. Swoją delikatną dłoń położył na moim policzku a ja momentalnie poczułem ogień rozchodzący się od tego miejsca po całym moim ciele.
Nie powiedział nic. Nawet słowem się nie odezwał. Po prostu mnie dotykał.
- Byłbyś na mnie zły, gdybym cię pocałował? - zapytał nagle wyrywając mnie z mojej ekstazy.
- Jak cholera - odpowiedziałem mu siląc się na niski ton głosu.
Szybko zmniejszył między nami dystans - rozłożył moje nogi, żeby móc stanąć bliżej, złapał mnie za kark i wpił się w moje usta. Ten pocałunek był tak dobry, że nie chciałem, żeby się skończył. Toteż zrobiło mi się smutno, kiedy Jimin się odsunął.
-Powiedz, że za mną tęskniłeś - powiedział z twarzą przy mojej twarzy.
- Tęskniłem za tobą Panie Parku Jiminie.
- To dobrze bo ja za tobą też tęskniłem Jeonie Jungkooku - oznajmił i wróciliśmy do całowania.
Czułem jak jego ręce zjeżdżają w dół mojego ciała i zaraz Min podniósł mnie z blatu. Ustawił mnie na podłodze i powiedział
- Czyli co? Kończymy kolację, wspólny prysznic i lulu tak? - puścił mi oczko.
Spojrzałem w stronę stołu. Gdyby było w ogóle co kończyć. Junn zdążył już zająć się wyłożonym na talerze mięsem.
- Właśnie dlatego zawsze wolałem mniejsze psy - zwróciłem się do Jimina wyciągając palec w jego stronę.
- A ja sądzę, że on wie co robi - szybko odpowiedział i dał mi buziaka.
No tak. Skoro pierwszy punkt z listy odhaczony to czas na kolejny...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top