25. Nie wyraźne cienie przyszłości

-Czy mogę już zdjąć tą opaskę z oczu?-niecierpliwiła się Elvira.

-Jeszcze tylko kilka kroków-odpowiedział Aragorn.

-Mówiłeś to samo jakieś dziesięć minut temu-stwierdziła czarnowłosa.

-Pięć jak już-poprawił ją Obieżyświat.

-Jak ma się zawiązane oczy to czas się dłuży!-broniła się Elvira.

-Jesteś strasznie niecierpliwa-westchnął Aragorn. Po chwili, mężczyzna zdjął opaskę z oczu Elviry. Kobieta ujrzała łąkę pełną kolorowych kwiatów. Kilka metrów dalej przepływała jakaś mniejsza rzeka oraz ławeczka, na której leżało kilka róż.

-Po co mnie tu przyprowadziłeś?-zapytała Elvira po chwili milczenia.

-Chciałem, żebyśmy pobyli trochę sami. Tylko my dwoje-odpowiedział Obieżyświat, w dłoni trzymał różę.

-To dla ciebie-mężczyzna podał jej kwiat.

-Dziękuję-czarnowłosa przyjęła podarunek.

-Elviro... Ja muszę ci coś powiedzieć...-widać, że Aragorn był spięty

-Tak?-kobieta zachęciła Obieżyświata by kontynuował wypowiedź. Nagle Aragorn ukląkł na jedno kolano a z kieszeni wyją piękny pierścionek, gody władczyni.

-Elviro, czy zechciałabyś zostać królową Gondoru? Czy chciałabyś patrzeć na te same słońce co ja? Czy chciałbyś już zawsze zapiać i budzić się u mego boku? Czy chciałbyś dzielić ze mną trudy i niedole? Czy zostaniesz moją żoną?-zapytał Obieżyświat.

-Tak! Tak! I jeszcze raz tak!-wykrzyczała czarnowłosa a po chwili rzuciła się mu na szyję. Aragorn włożył jej na palec pierścionek.

-Teraz już zawsze będziemy razem-rzekł Obieżyświat. Elvira przyjrzała się swojemu pierścionkowi.

-Niesowity... Zupełnie jakbyś umieścił tam światło Silmarliów-zachwycała się czarnowłosa.

-Nie dane było mi ujrzeć światło Silamrilów ale domyślam się, że żaden nie był tak piękny jak ty-powiedział Aragorn. Kobieta tylko się uśmiechała nie była w stanie opisać tego jak bardzo była szczęśliwa.

-Jaki z ciebie poeta-zaśmiała się Elvira po chwili dodając:

-Potańczmy!

-Umiesz?-zapytał Aragorn.

-Nie. Najwyżej podepcze ci palce-odparła kobieta. Obieżyświat pochwycił w ramiona Elvirę i zaczęli niezdarnie wirować, co chwila stąpając sobie po palcach lub też wywalając się na ziemię.

-Nie umiesz tańczyć-stwierdził Aragorn po ich kolejnym upadku.

-Ty wcale nie jesteś lepszy-parsknęła czarnowłosa.

-Gratuluję!-uśmiechnął się Legolas słysząc o tym, że Aragorn oświadczył się Elvirze-Wznieśmy za was toast!

-Aragornie, jeszcze wczoraj ucieszyłbym się z waszych zamiarów ale po tym co dzisiaj ta diablica mi zrobiła uważam, że popełniasz życiowy błąd-stwierdził Gimil-ale jak już pijemy to życzę wam wszystkiego najlepszego!

Potem leciała kolejka za kolejką. U każdego w żyłach pływał alkohol, jedynie Legolas nie wciąż był trzeźwy! Czy elfy kiedykolwiek mogą być pijane?

-Dziękuję Gimilu, synu Glonia. Liczę, że kiedyś wybaczysz mi ten występek-zaśmiała się Elvira, będąc już lekko pijana.

-Dopiero jak się zemszczę-odpowiedział Gimil.

-Tylko nie uszkodź za bardzo w tej zemście mojej narzeczonej-rzekł Aragorn.

-Jak sobie życzysz. Zaatakuje jej psychikę!-oznajmił krasnolud.

-Jej psychiki też nie naruszaj za mocno!-ostrzegł go Obieżyświat.

-Chcę do łóżka-szepnęła Evira

-Zaprowadzę cię-zaproponował Aragorn, który przeraził się że czarnowłosa znowu spotkałaby jakiegoś Eomera i znowu spotkałby ich jakieś nieprzyjemności. Gdy zaszli na miejsce czarnowłosa złapała Obieżyświata za nadgarstek

-Zostań ze mną...-poprosiła po czym przyciągnęła go do siebie.

-Muszę iść do Legolasa i Gimila, inaczej zaczną nas podejrzewać-powiedział Aragorn.

-Zapomnij o nich. Teraz będziemy liczyć się tylko my...-kobieta zaczęła rozpinać guziki jego koszuli. Mężczyzna próbował ją powstrzymywać.

-Jesteś pijana-stwierdził.

-Nie aż tak by robić to nie świadomie. Wiem czego chcę Aragornie i to dostanę-szepnęła mu do ucha.

-Nie jesteśmy małżeństwem-bronił się Obieżyświat.

-Oświadczyłeś się mi więc co to za różnica czy zrobimy to teraz czy po ślubie-koszula Aragorn opadła na ziemię. Elvira zaczęła go całować i ciągnąć w stronę łóżka. Mężczyzna dał się porwać chwili i już się nie opierał. Rozwiązał gorset czarnowłosej.

Chwilę później Elvira została pozbawiona górnej części stroju. Aragorn jeździł językiem oraz dłońmi po jej ciele, wywołując niesamowitą rozkosz. Elvira zdjęła im spodnie. Oboje byli już całkiem nadzy. Kobieta zeszła w dół, by po chwili wywołać jęk swego ukochanego. Potem usiadła na nim okrakiem. Chwilę później poczuła w sobie kilka pchnięć, które wywołały u niej wielki przypływ rozkoszy. Narzeczeni postanowili zmienić pozycję. Teraz to Elvira była na dole. Czuła jak prawie dochodzi gdy nagle...

-Wiedziałem! Legolasie jesteś mi winny sto złotych monet! Widziałem jak ta dwójka się pieprzy niczym dwa lwy, które rzuciły się na mięso! Ha!-wydzierał się Gimil.

-Zabiję sukrywsyna!!!!-wrzasnęła Elvira, chowając się pod kołdrę- Właśnie dochodziłam!

-GIMIL, ZBOCZEŃCU! Utnę zawszony łeb!! Przysięgam!-dołączył Aragorn.

Krasnolud zaczął się śmiać. Zdawał sobie sprawę, że Elvira i Obieżyświat nie będą go gonić na golasa więc spokojnie dusił się ze śmiechu.

-Ja nie wiem jak poradzie sobie z obowiązkiem rodziców. Wy jeszcze sami zachowujecie się jak dzieci. Zemsta jest słodka, Elvirio-Gimil dalej się śmiał. Czarnowłosa nie mogła na to patrzeć. Dzisiaj krasnolud przekroczył wszelkie granice. Wściekła kobieta chwyciła wazon, stojący obok jej łóżka i wściekła rzuciła nim w Gimiliego. Trafiła go prosto w czoło. Krasnolud upadł nieprzytomny na ziemię.

-Czy ja go zabiłam?-zdziwiła się Elvira.

-Nie wiem...-odpowiedział zszokowany Aragorn. Kobieta chwyciła swoje rzeczy leżące wokół łóżka i szybko ubrała się. Obieżyświat zrobił to samo.

-Zbadaj mu puls! Czy coś tam..-powiedziała czarnowłosa do której właśnie zaczęło docierać, że być może zabiła Gimila. Gdy Aragorn nad nim siedział, Elvira zaczęła wspominać wszystkie chwile, słowa i rozmowy z krasnoludem. Czy ona właśnie go zabiła? Nagle w namiocie pojawił się Legolas. Gdy ujrzał Gimiliego poczuł jak serce mu stanęło.

-Co... co tu się stało?-wykrztusił.

-Rzucałam w niego wazonem...-zaszlochała Elvira.

-Żyje?-zapytał Legolas. Nie wyobrażał sobie, że cokolwiek może zabić Gimila. On był jak skała... Nie wyobrażał też sobie swojego dalszego życia, przecież mieli razem zwiedzić Fangorn i Helowy Jar i całe Śródziemie. Miało być tak pięknie...

-On odszedł...-szepnął Aragorn, któremu łzy do oczu zaczęły napływać. Elvira opadła na ziemię. Wyrzuty sumienia zjadały ją od środka.

-Jak mogłaś?- usłyszała za sobą łamiący się głos Legolasa.

-Przepraszam...

-Gimil by mnie pomścił...-elf napiął łuk. W jego oczach były łzy

-Nie! Legolasie!-Aragorn stanął przed Legolasem-Nie tędy droga a poza tym to ja... żartowałem. Gimil żyje tylko trzeba go opatrzeć.

Elf opuścił łuk. Miał minę taką jakby chciał walnąć Obieżyświata w twarz.

-Nie spodziewałem się tego po tobie...-pokręcił głową Legolas po czym, zaczął wyciągać Gimiliego z namiotu.

-To był żart?-zdziwiła się Elvira ocierając łzy.

-Tak!-odpowiedział Aragorn. Kobieta stała przez chwilę, wyglądając tak jakby obliczała trudny rachunek. Po chwili jej usta ułożyły się w wielki banan.

-Jesteś genialny! Kocham cię! To byłą genialna zemsta na Legolasie za ten zakład!-kobieta rzuciła mu się na szyję po czym go pocałowała.

-Nawet nie masz pojęcia jak Legolas się o ciebie martwił. O mały włos by mnie nie zabił. Wasza przyjaźń jest niezwykła... może to coś więcej?-śmiała się Elvira wspominając wczorajsze wydarzenie. Gimil leżał, na swoim łóżku. Biedak miała całą głowę w bandażach .

-A czemu rzuciłaś we mnie wazonem?-zastanawiał się krasnolud. Aragorn i Elvira spojrzeli po sobie.

-Za twoje głupie insynuacje i podteksty-odpowiedziała czarnowłosa.

-I dlatego o mały włos nie zbiłaś mnie WAZONEM?!-wściekł się Gimil.

-Ale żyjesz i tylko to się liczy. Poza tym wszyscy byliśmy pijani-skwitowała kobieta.

-A ja uważam, że to nie do końca prawda-wtrącił się Legolas.

-Czy wszystkie elfy tylko stoją pod drzwiami i podsłuchują cudze rozmowy?-zapytała poirytowana czarnowłosa.

-Czy wszystkie kobiety kłamią?-odpowiedział pytaniem na pytanie elf.

-Co masz na myśli?

-,,Pipeprzyłaś się z Aragornem niczym dwa lwy, które rzuciły się na mięsko". To twoje słowa Gimil, słyszałem-odrzekł Legolas.

-Jesteś okropny Legolasie...-westchnął Aragorn. Gimil tym czasem zaczął się śmiać.

-To za ,,naszą niezwykłą przyjaźń"-dogryzł jej elf. Elvira wystawiła mu język. Nagle do namiotu wszedł jakiś, nieznany im żołnierz.

-Powiedziano mi, że znajduje się tu pani Elvira-powiedział zdyszany.

-To ja-wstała.

-Ktoś chcę się z panią rozmówić. Proszę za mną-czarnowłosa podążyła za żołnierzem. Poprowadził ją do namiotu jednego z głównych dowódców. Kobieta weszła i ujrzała zakapturzoną postać. Chyba już wiedziała kto to. O nie... tylko nie on...., pomyślała.

-Dzień dobry Elviro-przywitał się.

-Witaj Lordzie Elrondzie-skłoniła się czarnowłosa-Czemu chciałeś się ze mną widzieć?

-Chcę z tobą porozmawiać-zaczął-Co jest pomiędzy tobą a Elessarem?

-Będę szczera: miłość-odpowiedziała.

-To samo łączyło go z moją córką-rzekł Elrond.

-Najwyraźniej wybrał mnie. On jest wolnym człowiekiem i sam podejmuje decyzje dotyczące swojego życia-odrzekła pewnie Elvira.

-Oświadczył ci się?-zapytał Elrond.

-Jak widać-czarnowłosa pokazała pierścionek. Władca Rivendell był zdumiony pewnością siebie Elviry. Jej pra babka też taka była....

-Skoro już jesteście pewni swojej decyzji to pozwól, że ja powiem Arwenie, że Aragorn wybrał ciebie i odpłyniemy do Amanu. Oszczędźcie jej bólu i wstydu-poprosił Elrond. Elvira poczuła kłucie w sercu. Od początku nie chciała jej krzywdzić ale co chciał Aragorn? Zapewne zamierzał sam jej to powiedzieć.

-To nie tylko moja decyzja. Wydaję mi się, że Aragorn wolałby sam powiedzieć Arwenie o swoim wyborze. Nie cię obrazić lordzie ale sądzę, że on zrobi to delikatniej niż ty i na pewno powie jej to, gdy będą sam na sam-odpowiedziała Elvira.

-Nie mów Aragornowi, że tu byłem. Wiem, że nie powinienem ale mam do niego żal o to, że robił nadzieję mojej córce przez tyle lat...-westchnął elf-Zanim odejdę muszę ci coś powiedzieć

Strzeż się wszelkich kamieni i fioletu

bo zło na świat sprowadzisz

upadły majar z martwych wstanie

A elfy tym razem nie pomogą

i Aragorn sam stawi mu czoło

-Czy to jest przepowiednia? Czy po pokonaniu jednego zła zjawi się drugie?-zmartwiła się Elvira. W wojnie o Pierścień zginęło tylu ludzi, czyżby nadchodziła kolejna rzeź?

-To tylko niewyraźne cienie przeszłości. Sam nie do końca to rozumiem. Mogę ci jedynie powiedzieć, że wszytko zależy od ciebie-powiedział Elrond, po czym wyszedł z namiotu. Czarnowłosa czuła jak oczy jej się zaszkliły Co ma zrobić by to się nie spełniło? I co Aragorn ma z tym wspólnego?


Mogę wam zdradzić tyle, że w tym miejscu zaczynają się kolejne przygody ale spokojnie, więcej jak 10 części to tu nie powstanie

I jakie wrażenia po takim zakończeniu?

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top