34.

POV. Jude

Czekamy właśnie na śniadanie, ale nigdzie nie widzę Axela. W ogóle jakoś nas dziś mało. Trochę mi go jednak szkoda. Wczoraj gdy wróciłem do pokoju leżał skulony pod umywalką,a chwilę później gdzieś wyszedł i już nie wrócił. Ja nie wiem czym on tak się przejmuje. To była tylko gra. Tego gościa ze wczoraj też nie ma. Może są razem... w sensie spotkali się, ale eee nie ,  nie możliwe. Chociaż zakładając, że Axel postanowił się w końcu udać na jadalnie i nie chcący się minęli. Bardzo prawdopodobne. Ej, a może oni się znają ? No bo dlaczego Axel tak się go boi ? Jest to dość niepodobne do niego. 


- Jude, wszystko dobrze ? - usłyszałem głos mojej siostrzyczki obok.

- Tak, trochę się zamyśliłem.

- Chyba , że tak.

- A właśnie. Komu ty wczoraj te zdjęcia wysłałaś ?

- Em nikomu takiemu. Nie martw się o to. - powiedziała lekko speszona.

- Jasne. bo uwierzę. Jeszcze się dowiem. Nie myśl sobie. Jak nie teraz to później.

- Jude, nie wnikaj. Nie chcesz wiedzieć. - powiedziała Nelly (??). Nie jestem pewnie czy to ona czy jej chodzący trup.

- Nie wyspałaś się Nelly ? Jakoś kiepsko wyglądasz. - oceniła Silvia.

Oj Silvio nie tylko Nelly tak dziś wygląda. Większość drużyny jest w stanie krytycznym.

- Tak jakby. - coś jej tak powieka miga. To nie wróży niczego dobrego.


Zaraz wam wytłumaczę.

Bo to było tak, że jak już wróciliśmy do swoich pokoi, z czyjegoś usłyszeliśmy dziwny dźwięk. Najpierw myśleliśmy, że coś się stłukło, więc z pewnością Jack lunatykuje, ale nikogo nie było na korytarzu, ani na dworze ( tak dla pewności dwór też sprawdziliśmy ). Przeszukaliśmy po kolei każdy pokój. Hałas obudził też kilka innych osób, które wynajmowały pokoje  w hotelu. Tak właśnie zebrała nam się dość spora gromadka ludzi, a wszyscy dążyliśmy do wspólnego celu - zlikwidować hałas. 

No i stało się. Po półtorej godziny szukania znaleźliśmy źródło dźwięku.

Otwarliśmy pokój, w którym spodziewaliśmy się wszystkiego, ale nie pomyśleliśmy tylko o tym. Po otwarciu drzwi ludziska mieli się z grabiami, pochodniami i czym się da rzucić na to coś, ale szybko się opanowali. Myślałem, że oszaleje. Na środku pokoju, na dywanie z kołdry leżeli Mark, Axel i Nathan i chrapali w niebo głosy.  Wszystko niby normalne tylko, że jakimś cudem mieli sprzęt, który podłączyli do kabli z hotelu i głos ich chrapania roznosił się przez głośniki w całych hotelu.

Spytacie no, ale oni powinni nas usłyszeć nie ? No właśnie tu jest pies pogrzebany . Mieli zatyczki w uszach i nie dość, że powodowali hałas to jeszcze go nie słyszeli.

No i to w sumie dla tego niektórzy wyglądają dziś jak chodzące zombie, a śniadanie było zamiast na 8 to na 10.


- Ej, a tak w ogóle, to gdzie Courtney ?

- Faktycznie jak tak teraz o tym wspomniałaś, to jeszcze jej dziś nie widziałam.

- Właśnie wychodziła z hotelu.. - dodał Axel wchodząc na jadalnie, głośno ziewając i siadając obok nas. Część spojrzała się na niego gniewnie. - Czego ?

- Nie ważne. - powiedzieliśmy chórkiem.

- Wyspałeś się ? - dodałem po chwili.

- Jak nigdy.

Reszta miała go wzrokiem zabić. Chociaż nie, jest jeszcze gorzej. Zaczynają powoli myśleć o broni palnej zamiast wideł i pochodni.

Tak zaczęła się nasza przydługawa rozmowa na jadali, która doprowadziła dorzucania czym popadnie po całym pomieszczeniu. Dostało nam się od trenera, ale jakoś się tym nie przejęliśmy. Nasz cel był jeden - trochę pozwiedzać.

Nie no żartuje, przecież już zwiedzaliśmy miasto. Poszliśmy szukać jakiegoś dobrego miejsca na odpoczynek, a trafiliśmy na trening jednej ze szkolnych drużyn piłkarskich. Trochę pokopaliśmy z nimi piłkę i wróciliśmy do ośrodka.

Nasz trening rozpoczyna się jutro. Jeszcze tylko parę dni i będziemy musieli wrócić do domu.

A no właśnie, zapomniałem wspomnieć. Postanowiliśmy, że nasza poprzednia lista działań była istną katastrofą, więc postanowiliśmy zrobić prywatną listę rzeczy, które chcemy osiągnąć. To znaczy nie takie typu "wygramy następny mecz" chociaż do tego dążymy.

No, ale przedstawie wam moją listę dopiero jak skończę ją pisać. Muszę się dobrze zastanowić co w niej napisać.



-----------------------------------------------------------

( 684 słowa )

-----------------------------------------------------------





Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top