24.
Od ponad dwóch godzin jestem w prywatnym samolocie. Kurs to oczywiście Rosja. Ehh gdybym mogła cofnąć czas o te parę lat nie musiałabym teraz tu być. Chociaż z drugiej strony nie poznałabym takich wspaniałych przyjaciół jak Ci z Raimon'a. Wszystko ma swoje plusy i minusy.
- Za niedługo będziemy. - z zamyślenia wyrwał mnie znajomy głos.
No tak zapomniałam wspomnieć, że nie podróżuje sama. Wraz ze mną jedzie mój stary przyjaciel, który przyjechał do nas jakiś czas temu. Rosja jest jego ojczyzną, a na dodatek jedziemy w to samo miejsce więc nie było mowy o tym żeby został.
- Stało się coś? - zapytał.
Ja jedynie kiwnęłam przecząco głową. Spojrzałam na jego troskliwe oczy i nie mogąc się powstrzymać, uśmiechnęłam się.
Zawsze razem. Nic nie mogło tego zmienić... A jednak. Czułam te presje. Ten wzrok wszystkich na mnie. Mieli mnie nim dobijać i przypominać, że to wszystko moja wina. Moi przyjaciele... zniknęli. Już ich nie ma. Nie mam nikogo. Co chwilę czułam szturchanie, jednak nie myślałam o tym. Siedziałam w klasie i wpatrywałam się bezcelowo na teren na zewnątrz. Lekcja ... jak każda inna. Na nikogo nie zwracałam swej uwagi, jednak oni to co innego. Miażdżyli mnie wzrokiem, przynajmniej tak im się wydawało. A ja? Ja myślałam tylko o jednym.. jak ja tak mogłam. Czy to w ogóle moja wina? Nie, nie wolno mi tak myśleć. Przecież to jasne, że to moja wina. Że zniknęli.
Po tym wszystkim miałam już tylko jeden cel, który obiecałam sobie strzec jak nic innego na tym strasznym świecie.
Moją jedyną odskocznie na tym świecie. Nie, to nie prawda. Wróć.. Więc są dwie takie rzeczy. Po pierwsze jest to moich dwóch ukochany przyjaciół, którzy nigdy mnie nie zdradzili i tego nie zrobią. Jedyne osoby, którym mogłam bezgranicznie zaufać.
Drugą ze wspomnianych wcześniej rzeczy jest tak zwana moja odskocznia od mojego, marnego życia. Wiem, że nigdy mnie nie opuści jak daleko bym nie wyjechała, jakkolwiek się zmienię. Moja ukochana miłość do piłki. Wiem, że cokolwiek nie wybiorę w życiu, jakikolwiek krok postawie to ona zawsze ze mną będzie.
Jednak...
Ciemność... coś nieuniknionego dla mnie. Jestem nią pochłonięta. Dlaczego? Bo ktoś kto mnie zmienił na lepsze, ktoś kto próbował pokazać mi co to szczęście ...
zniknął z mojego życia. Na zawsze.. A to wszystko moja wina.
Płakałam.. łzy z moich oczu zaczęły lać się strumieniami. Nie mogłam ich już powstrzymać. Sen... czemu znów o przeszłości? Poczułam czyiś dotyk na sobie. No tak, mówiłeś, że zawsze mogę na ciebie liczyć i tak jest.
Jesteś jak mój anioł. Mój drogi anioł struż.
------------------------------------------------------------------
------------------------------------------------------------------
Witam serdecznie w kolejnym rozdziale. Z Bardzo przepraszam za dość długą nie obecność, ale tak jak wcześniej wspominałam trochę spraw się nagromadziło i choróbsko dosypało do ognia. No cóż, mam nadzieje, że rozdział się podobał.
Do następnego ( 469 słów )
* Autorka *
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top