23.
Od jakiegoś czasu stoję bez celu na moście nad rzeką. Nie potrafię do nich podejść. Wiem jednak, że jeśli teraz tam nie pójdę to nie będzie już drugiej szansy. Powoli zaczęła iść w kierunku grających piłkarzy. Był taki przyjemny wieczór, a ja go tak zniszczę. Gdy byłam już prawie na boisku zauważyli mnie. Mark podbiegł do mnie co po chwili uczyniła cała drużyna. Zapytał dlaczego nie przyszłam na trening i dlaczego mam na sobie tak odświętne ubrania. Nie potrafiłam wydusić z siebie żadnego słowa. Gardło samo mnie dusiło. Zaczęli pytać co się stało? Dlaczego nic nie mówię ? I tym podobne pytania.
- Ja........ ja......- zaczęłam się jąkać.
- Co ty?
- Ja.... przyszłam się...... przyszłam się po.. pożegnać.....- wydukałam. Łzy napływały mi do oczu.
-J-jak t-to ? Czemu ? - zdziwił się Mark.
Wzięłam głęboki wdech by się uspokoić i zaczęłam mówić.
- Ja przyszłam się pożegnać bo się wyprowadzam. Mam ważną sprawę do załatwienia i nie mogę dłużej tu zostać. Wyjeżdżam jutro z rana.
Wszyscy zaniemówili. Tylko Silvia dała radę coś powiedzieć.
- Jakie sprawy? I gdzie wyjeżdżasz? Na jak długo?
- Sprawy prywatne, tak jak mówiłam muszę coś załatwić. Nie wiem na ile wyjeżdżam, jednak będzie to dość długi okres czasu.
- A do kąt jest ten wyjazd? - dopytywał Jude.
- Jadę, do... Lece do Rosji.
Osłupieli do reszty. Nie dziwię się im.
- DO ROSJI ?!! - powiedzieli wszyscy na raz.
- Miło było mi was poznać. Tak do Rosji. Muszę załatwić coś bardzo ważnego.
- Mówisz tak jakbyśmy mieli nie spotkać się już więcej...- stwierdził ktoś z tyłu.
- Oczywiście, że się spotkamy. I to za niedługo. Macie mi tylko wygrać ten cholerny turniej i przejść przez eliminacje światowe inaczej przyjadę tu i osobiście każdego dobije. Zrozumiano?!
- T-tak !- odpowiedzieli jednocześnie.
- No. A więc do zobaczenia wam. - wbiegłam na górę i będąc na krańcu schodów odwróciłam się i dodałam.- Nie mogę się już doczekać aż znowu się spotkamy. Nawet wiem już gdzie i kiedy. Nie bądźcie na mnie źli gdy się spotkamy. To nie moja wina. Do zobaczenia. - i pobiegłam.
Wracając do domu wyszła mi na drogę ciocia, podbiegłam do niej i mocno przytuliłam nie powstrzymując już łez. Ona też nie wytrzymała i obie zaczęłyśmy płakać. Gdy byłam już w domu tak samo stało się gdy zobaczyłam kuzyna. Również się rozpłakał. Nie mogę uwierzyć, że muszę stąd wyjechać. Nie chcę tego, ale nie mam wyboru. Podpisałam umowę.
Z pomocą rodzinki spakowałam większość swoich rzeczy i postanowiliśmy razem urządzić sobie wieczorek filmowy. To był świetny pomysł. Siedzieliśmy tak parę dobrych godzin i chociaż nikt z nas nie oglądał lecącego filmu to był to mój najlepszy wieczór spędzony z rodziną. Poczułam wielki napływ smutku, rozczarowania, złości, a co najważniejsze - samotności, która jutro do mnie powróci.
Czy jutro może nie przychodzić ?
Proszę...Ja nie chcę wyjeżdżać....Pomocy!
--------------------------------------------------
( 480 słów )
--------------------------------------------------
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top