14.
POV. Shina
Ała. Przez przypadek podczas mojego biegu wpadłam na jakąś postać. Tym kimś okazał się być Jude. Chyba wracali z treningu. Za nim stał Axel, Nathan i Mark.
- O sorki.- wstałam i już chciałam pobiec gdy ktoś chwycił mnie za nadgarstek. No i to był oczywiście pan superman.
- Stało się coś? - zapytał i po chwili dodał- Ej co jest. Płakałaś?
- Nic się nie stało. Nie wasza sprawa.- próbowałam się wyrwać ale nic z tego.
- Mów co się stało?
- Czy to ma związek z tym że nie przyszłaś dziś na trening?- dołączył się Mark.
- Co, nie. To nie ma z tym nic a nic wspólnego. Puść mnie w końcu.- krzyknęłam do ucha Sharpa. Ten aż się wygiął. I w tedy postanowiłam wykorzystać moment , wyrwałam się i pobiegłam. Biegłam jeszcze szybciej niż wcześniej. Po jakimś czasie schowałam się w jednym z zaułków. Naglę odezwał się mój żołądek.
2 godziny później...
- Ale ja głodna jestem. Nie jadłam od jakiś 2 godz. Straszne. Poszukam jakieś restauracji lub sklepu w pobliżu. - rozejrzałam się czy przypadkiem nikogo nie ma. Na szczęście nie. Ruszyłam w przeciwną stronę niż z tej, z której przyszłam. Nie wiedząc czemu wszyscy się na mnie jakoś dziwnie patrzyli. Było to troszkę nie zręczne. Starałam się nie zwracać na to uwagi. W końcu trafiłam na jakiś sklep. Weszłam do niego. rozejrzałam się. Postanowiłam kupić sobie coś słodkiego. Gdy miałam sie udać do kasy przypomniałam mi się bardzo istotna rzecz.
No tak ja taka mądra i kasy nie wzięła. Ciekawe jak zapłacę. No nic złodziejem nie zostanę. Już miałam oddać przekąskę na jej poprzednie miejsce kiedy ktoś mnie chwycił i zatrzymał. Nie mogłam uwierzyć własnym oczom.
- Cześć. Dawno się nie widzieliśmy.
- David!- nie mogłam wytrzymać ze szczęścia. - Ale co ty tu robisz?
- To chyba ja powinienem o to zapytać?
A no racja. To ja przyjechałam tu a nie on tam.
- Hah słusznie. Przyjechałam do kuzyna i .... i cioci na jakiś czas.
Ewidentnie dziwnie to zabrzmiało.
- Stało się coś? - zapytał po chwili milczenia.
- N- nie zamyśliłam się tylko.
Chyba mi nie wierzy. I słusznie.Bo go okłamuje niestety zawsze zdąży to zauważyć zanim się zorientuje.
- Niech Ci będzie. Ale jakby się cos stało to mów. Zawsze pomogę dawnej przyjaciółce.
- Zabrzmiało ta tak jakbyśmy już nie byli przyjaciółmi..
Ewidentnie się speszył.
- Nie to miałem na myśli.
- Wiem, wiem.. Dobra ja już muszę lecieć. Pozdrów wszystkich od mnie.
- Nie ma sprawy. Pa.- i poszedł.
Postanowiłam już wrócić do domu. Bo co innego mam zrobić? Nie będę się szlajać po ulicy. Wyciągnęłam telefon z kieszeni i jakimś niewiadomym dla mnie sposobem wyleciały mi pieniądze. Tylko mam jedno pytanko. JAK!? Przecież sprawdzałam kieszenie milion razy. Dobra może lepiej nie wnikać. A więc nie idę do domu tylko na obiad. Poprawka kolacje.
Trafiłam do jakieś restauracji. Dla mnie może być cokolwiek ,byle z jedzeniem. Nawet nie spojrzałam na nazwę tej restauracji a to był duży błąd. Weszłam i zajęłam miejsce przy ladzie.
- Coś podać?
Zapytał mnie kucharz. Chyba jest tu właścicielem.
- Eeee tak poproszę kluski.
Ten kucharz wydaję mi się dziwnie znajomy. Nwm czemu. Z jednej strony kogoś mi przypomina , a z drugiej mam wrażenie że nigdy go nie spotkałam.
- Stało się coś?- zapytał. Najwidoczniej musiała mi zrzednąć mina i to zauważył.
- Ech długo by opowiadać.
- Ja mam czas.- uśmiechnęłam się, jednak nie miałam zamiaru się tłumaczyć.
- Nie mam ochoty o tym rozmawiać.
- Ludzie mówią, że jeśli się wygadasz komuś z czegoś co cię gnębi od razu lepiej się poczujesz.
- Ech niech będzie. - szef podał mi kluski.- A więc przypadkowo dowiedziałam się czegoś czego nie powinnam. Jest mi z tego powodu bardzo przykro.
-... A czego się dowiedziałaś?
- ....dowiedziałam sie.... że....... ktoś bardzo ważny w mojej rodzinie..... on... jego rodzina nie jest tym za kogo ich miał. I nie chcę żeby się tego dowiedział bo mogłoby to nim dość poważnie wstrząsnąć.
- To dla tego tak dziwnie się zachowywałaś?! Przez jakąś głupią informacje?!!- automatycznie odwróciłam swój wzrok do osoby mówiącej. Tym kimś był....
Cześć wam.
Dawno mnie tu nie było ale nie miałam o czym pisać. Taki chyba średni rozdział. No nic sorki. Jak tam w nowej klasie/szkole? Bo u mnie po staremu.
Jak myślicie co wydarzy sie dalej?
Mam nikłą nadzieje że się spodobało. Pa pa ( 739 słów )
* Autorka *
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top