7. Nadzieja
Pamiętasz Królu jak rozmawialiśmy?
Tam na szczycie chmur
Na wyciągnięcie ręki wisiał księżyc
Ale go ignorowałeś, bo tak nienawidziłeś świata
Ścierałeś wtedy moje łzy
Szukając wytłumaczenia beznadziejności
Dlaczego pozwoliłeś mi na wolność
Pamiętasz jak wtedy mnie gładziłeś po dłoni?
Brzydziłeś się ludzkim uczuciem
Chociaż dla mnie przełamałeś lęk
Chciałam pokazać ci piękno świata
Ale milczałeś odurzony moim zapachem
A ja wykorzystałam chwilę nieuwagi
I zbliżyłam do nas księżyc
Pamiętasz jak tego nie zauważyłeś?
Jak pozwoliłeś mi wejść na jego taflę?
Stanęłam dumnie, z nikłym uśmiechem
Wiedząc, że za chwilę będę cierpieć
Widziałam jak po twoim poliku spada łza
Rozlała się pod naszymi nogami
Nadal milczałeś, odurzony moim płaczem
Pamiętasz jak ujrzałeś mój upadek?
Wtedy w ciszy dotknęłam twojego serca
To był moment, jedynej bliskości
Patrzyliśmy w zadumie na to jak cierpię
Udając, że to ktoś inny
Aż na moich rękach pojawiły się rany
Tak bliźniacze do twoich szram
Pamiętasz kiedy zaczęłam płakać?
Kiedy upadłam na kolana krzycząc?
Kiedy błagałam o twoją pomoc?
Kiedy prosiłam o powrót?
Kiedy nie mogłam zaczerpnąć powietrza?
Kiedy zachłannie wbijałam igły w swe dłonie?
Kiedy zamilkłam, wiedząc że to koniec?
Pamiętasz Królu, jak nazwałeś mnie nadzieją?
W końcu ona umiera ostatnia, a ty tak kochałeś moje cierpienie.
Chyba w życiu każdego z nas pojawia się moment, kiedy kogoś tracimy. Odbiera nam to siły, chęci do czegokolwiek. Zamykamy się w sobie... A ja milczę i nie walczę. Brzydzę się sobą, że tego nie robię, ale... To jedyne rozwiązanie i chyba dlatego to tak mnie boli. Że muszę odejść, pomimo iż nie chcę bo wiem, że będę żałować. Żałować samotności. Ale do tego jestem stworzona, więc dlaczego nie wrócić do tego, co mi znane?
Kodoku
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top