~29~
*Perspektywa Chuuya*
Następnego dnia byłem wycieńczony jak nigdy. Miałem dość życia, miałem dość wszystkiego. Chciałem tylko wybudzić się z tego trwałego koszmaru.
Z każdym dniem coraz bardziej odechciewało mi się wszystkiego. Momentami nerwy mi puszczały, co kończyło się rozwalonymi rzeczami i kolejnymi łzami, a także krzykami. Z początku tak to wyglądało, lecz po dłuższym czasie coś we mnie pękło. Nie miałem żadnych potrzeb, zimno przepływało me ciało, a uczucia nie dawały o sobie nawet znać. Moje ruchy były spowolnione, a sam gdzieś myślami byłem daleko. Nie pojawiałem się w mafii, co zaniepokoiło szefa, który wydzwaniał do mnie. Zaś ja... Nic sobie z tego nie robiłem, jedynie odrzucałem połączenie i odpisywałem z prośbą o kolejny dzień wolnego. Myślę, że szef zrozumiał sytuację bo po jakimś czasie tylko napisał "Rozumiem, jak będzie już wszystko dobrze śmiało przyjdź i daj znać, poczekam na ciebie". Przez ten czas po prostu wewnętrznie cierpiałem, a moja dusza rwała się na strzępy.
*Perspektywa (T/I)*
Minęło wiele czasu od tego wszystkiego. Automatycznie tłumiłam wszelkie swoje emocje i chodziłam obojętna. Często, najczęściej pod wieczór miałam załamania psychiczne, pragnęłam widoku krwi. Nie ważne czy swojej czy czyjejś, po prostu pragnęłam by zaspokoić swoje wewnętrzne wołanie o pomoc i wsparcie. Czułam się winna w tym wszystkim, po prostu najzwyczajniej wkurwiał mnie fakt, że wszystko się zjebało. Niczym kruche szło pękło w mgnieniu oka na malutkie kawałeczki upadając na zimną i twardą ziemię.
Nawet w pewnym momencie moje oczy były zapuchnięte od płaczu oraz nieprzespanych nocy. Mój organizm nie dawał rady z wycieńczenia. Nie byłam w stanie nawet utrzymać najzwyczajniejszego kubka z kawą. Drżałam niemal cały czas. Nogi miałam jak z waty, uginały się za każdym postawionym krokiem. W tej całej sytuacji wspierał mnie Dazai. Pomagał mi każdego dnia, próbował by mi było lepiej, bym chociaż na ułamek sekundy była w stanie się uśmiechnąć. Chciał dać mi nadzieję na to, że wszystko się ułoży ja zaś tylko zawsze odpowiadałam tym samym: "Nadzieja jest matką głupich, więc mnie nie zachęcaj bo to nic nie da" lub mówiłam: "Odzywa się maniak samobójstw".
*Perspektywa Dazai*
Widząc (T/I) w tym stanie było mi cholernie przykro. To ja zjebałem wszystko wymyślając ten zjebany plan ze spiknięciem. Myślałem, że wyjdzie, jednak coś najwidoczniej przeoczyłem i nie poszło po mojej myśli. Jednak nie traciłem zapału, każdego dnia podnosiłem ją na duchu, a w międzyczasie obmyślałem jak to wszystko naprawić. Tym razem nie mogłem sobie pozwolić na błędy, musiałem wszystko dogłębnie przeanalizować by wszystko poszło po mojej myśli. Obiecałem sobie, że to naprawię i tak uczynię! Chciałbym by moja przyjaciółka nie była na mnie zła... Przy okazji gdyby byłaby z Chuuyą miałbym większy ubaw, a taki rodzaj cierpienia jaki teraz przeżywa i to mojej bliskiej osoby nie napawa mnie szczęściem, w ręcz przeciwnie, czuję się źle, bo wiem, że to z mojej winy i popełnionego błędu. Jednak gdy wszystko się ułoży, będzie po staremu, a tylko jeden fakt się zmieni. Kurdupelki będą razem to ja tego dopilnuje by żyli długo i niziutko jak na krasnale przystało~!
_____________________________
491 SŁÓW! HEEEEJ! TAK WIEM W KOŃCU NAPISAŁAM KOLEJNY ROZDZIAŁ! MOŻECIE BYĆ ZE MNIE DUMNI! A teraz na poważnie, napisałam ten rozdział wykorzystując, że jestem przeziębiona i nie chodzę do szkoły XD Ale mam nadzieję, że cieszycie się z nowego rozdziału i będziecie dalej wyczekiwać kolejnych. A teraz trzymajcie się i dajcie znać co sądzicie o tej części! Bayuu!~
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top