~24~

https://youtu.be/RCXouq6OGWY

*Perspektywa Chuuya*

Okładaliśmy się sztyletami. Każdy z nas nie pozwalał przeciwnikowi chociażby trochę się zbliżyć. Wymijałem jego ciosy cofając się w tył. Odskakiwałem na boki. Starałem skupić się na zmęczeniu przeciwnika unikając. Czułem, że jak zagram nie po swojemu zdezorientuje Kazuto. Za każdym odsunięciem się z podłogi wydobywał się pył świadczący o starości stodoły. Po chwili gdy wiedziałem, że to odpowiednia chwila podskoczyłem korzystając z umiejętności i zniknąłem w odmętach pyłu. Kazuto najwidoczniej był zdezorientowany i próbował mnie znaleźć. Bez szwanku wylądowałem za nim i powaliłem. Wykorzystując kurz wydobywający się z drewnianego podłoża starałem się oślepić rywala. Siadłem na nim i miałem już wbić mu sztylet w gardło gdy ten złapał mnie za nadgarstek i przerzucił mnie nad sobą by mnie unieszkodliwić. Wygiął mi dłoń. Nastała cisza. Słychać było tylko i wyłącznie nasze przyspieszone oddechy spowodowane starciem.

- Posłuchaj, niech wygra silniejszy fizycznie. Nie korzystamy obydwoje ze zdolności. Wygra tylko i wyłącznie ten silniejszy. Wchodzisz w to? - zapytał.

- Tak! - wykorzystując jego nieuwagę pociągnąłem go na siebie, a nogi skuliłem by mieć je przy tułowiu. Wylądował na moich nogach, a ja korzystając, że plan wypalił wystrzeliłem go w górę tak mocno jak tylko potrafię bez umiejętności. Zerwałem się i wykorzystując starą przyczepkę wskoczyłem na nią. Odbiłem się od niej i wkopałem w ziemię konkurenta. Ten podniósł się i otarł krew z rozciętego łuku brwiowego. Podbiegł do mnie i korzystając ze swojego wyższego wzrostu przeskoczył mnie odbijając się od ziemi by po tym powalić mnie i wylądować mi na plecach. Próbowałem się wyrwać. W pewnym momencie spostrzegłem moje ostrze przed sobą. Centralnie przed twarzą. Postanowiłem spróbować złapać je w usta, gdy Kazuto zdążył mnie poranić w stawie lewej nogi. W tym samym momencie syknąłem z cholernie dopiekającego mi bólu. Zdołałem sięgnąć rączkę sztyletu. Przekręciłem głowę i wbiłem mu z ust ostrze w stopę. Wykorzystałem ten fakt że był plecami do mojej głowy, a twarzą w stronę nóg. Zdołałem wtedy się wyrwać. Niestety przeszywało mnie cierpienie w stawie nogi, co ograniczyło moją prędkość.

*Perspektywa (T/I)*

Dazai w pewnym momencie zaspokoił moje nietypowe pragnienie długim namiętnym pocałunkiem. Dałam uwieść się jego urokowi. Położyłam go na kanapie cały czas całując. Siedziałam na jego torsie i delektowałam się smakiem jego ust. Miałam mieszane uczucia. Z jednej strony czułam przyjemność i radość, a z drugiej ból oraz smutek. Nie miałam pojęcia co się ze mną dzieje. Jakbym od tak po prostu zapomniała o moim rudowłosym księciu i zastąpiła go maniakalnym niedoszłym samobójcą. Pragnienie i zauroczenie dawało nade mną górę. Większa część mnie chciała to zakończyć i rzucić się w ramiona Chuuyi, a nie być w uścisku Dazaia.

*Perspektywa Chuuya*

Obydwoje ledwo co stąpaliśmy po ziemi, ale walka wciąż trwała. Pragnąłem tylko i wyłącznie wygranej, by zdobyć szczęście (T/I). Może i byłem na nią wściekły, ale to nie zmieniało faktu, że dalej szalałem za nią z miłości. To mnie motywowało do walki. Wiedziałem, że aby wygrać muszę pokonać wszelkie swoje słabości i nie dać się całkowicie ponieść emocjom by oszaleć.

- Czy... Czy wiesz, że ona cię nie kocha? - powiedział zasapany szatyn. - Ona kocha tego maniaka w bandażach... -dalej wypowiadając każe słowo próbował złapać oddech miedzy nimi. - Więc... Po... Co się... Starasz... I... Dalej... Walczysz? - nie odpowiedziałem. Szkoda było mi tracić sił na pogawędki z nim gdy walka wciąż trwała.

*Perspektywa (T/I)*

Głaskałam Osamu po torsie. Zdjęłam jego płaszcz, a koszulę wraz z kamizelką zaczęłam rozpinać. Po tym objęłam go za szyję i w tym samym momencie wyczułam coś. Ciekawość tym razem przezwyciężyła pragnienie i zaczęłam dotykać go w miejscu karku.

- Dazai... - mój oddech przyspieszył. - połóż się na brzuchu. Wejdę ci na plecy.. - wysapałam rozpalona na twarzy. Kiedy się położył weszłam na jego plecy, a na karku ujrzałam chip typowo kontrolujący...

______________________________________

621 słów. Znowu dałam się ponieść ^^ I to wsm chyba dobrze no nie? Po raz pierwszy opisywałam scenę walki i to tak porządnie jak tym razem. Podoba wam się? Dajcie znać!  A teraz wyczekujcie cierpliwie kolejnej części! Trzymajcie się Bayuu moje dziecięta drogie UvU.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top