~1~
- No, no, no. Kto by się spodziewał, że będziesz chciał mnie zobaczyć. No cóż, a myślałam, że mnie nienawidzisz tak jak ja ciebie, Chuuya - powiedziałam śmiejąc się pod nosem. Po chwili się odwróciłam i podeszłam do niego.
- Czego chcesz? Mów, bo nie mam czasu na takich niskich rudzielców jak ty - przybiłam go do ściany dosyć wkurwiona jego widokiem
- JA NIE JESTEM NISKI! TO TY KURWA JESTEŚ NIŻSZA ODE MNIE! - wykrzykując te słowa, złapał mnie za szyję
- Może i jestem niższa, ale to nie zmienia faktu, że jesteś starszy o 2 lata a i tak z ciebie rudy wkurwiony smerf.
- HE?! CZEMU NIBY SMERF?! - już miał mi przypierdolić drugą ręką gdy jak gdyby nigdy nic zablokowałam atak.
- Bo jesteś mały i jak się wkurwiasz to jest śmieszne. Z resztą puszczaj mnie i mów co kurwa ode mnie chcesz. Nie chcę marnować na ciebie swojego cennego czasu - rudzielec mnie puścił a ja po prostu patrzyłam na niego kpiąco
- Po prostu chciałem powiedzieć, że nie wiesz co czynisz będąc w tej agencji. Przecież to ty ich prędzej skrzywdzisz niż cała mafia. Jesteś maszyną do zabijania. Przeciążysz i użyjesz za dużą moc po czym wszystko rozjebiesz. Jedynie nadajesz się do mafii. Ale przynajmniej jeśli zniszczysz agencje to wyjdzie nam na dobre i kto wie, może raczymy cię z powrotem przyjąć? Z resztą chciałem zaznaczyć, że co byś nie zrobiła to i tak będzie szło w jedną stronę. W stronę zła. - słysząc te słowa dostałam kurwicy. Chciałam mu przyłożyć ale się powstrzymałam. Spojrzałam tylko kpiąco na niego.
- To raczej ty nie wiesz co pierdolisz. Później sam znajdziesz się w niebezpieczeństwie. Marchewko~ - zaśmiałam się i spojrzałam na niego. Moje oczy w pewnym momencie przybrały czerwony pobłysk. Poszłam do domu.
*perspektywa, 3 os.*
Minął już miesiąc odkąd (T. I) zaczęła pracować w agencji. Bardzo się tam przydawała. Lecz pewnego dnia dostała zlecenie.
- (T. I) CHODŹ TUTAJ! Mam coś dla ciebie, musisz zbadać ten teren. Sprawdź czy tam nic nie ma. - powiedział w "miarę" spokojnie Kunikida
- Dobrze. Czyli opuszczona fabryka... Idę już. - (K. O) wstała i poszła do opuszczonej fabryki. Zaczęła się rozglądać. W pewnym momencie usłyszała słowo "KURWA". Głos o dziwo był jej dobrze znany.
- Nie... Nie może być... Chociaż to może być ktoś inny...- poszła w stronę głosu. (K. W) włosy zasłaniały jej twarz. Zmieniła formę na Flugela i wytworzyła sztylet. Powoli się wychyliła zza ściany gdy ktoś się na nią nagle rzucił. Przysiadł ją i przybił do ziemi.
- KURWA MAM CIE SUKINSYNIE! JUŻ PO TO-.....- o kurwa.. To ty... Szlag! To w takim razie gdzie jest ten typek?! - na (T. I) siedział Chuuya, który był wkurwiony. policzek delikatnie miał rozcięty a sam był trochę poobijany.
- Co ci się stało rudzielcu?! Złaź ze mnie! - zrzuciła go z siebie, a ten tylko parsknął.
- Agencja cię tu wysłała? No i kurwa się nie dziwie... Jest tu typek, który stwarza zagrożenie równie dobrze mafii.. Przyszedłem go zajebać.. Chuj jest niebezpieczny. Jego umiejętność jest kurwa popierdolona. Potrafi wytworzyć jakieś kryształy, które potrafią zrobić różne rzeczy. Dotknie cię tym kryształem i bum jesteś np. zraniony.. Raczej nie może zabić, ale widać, że pracuje nad czymś niebezpiecznym.. Mafia go pojmała z początku ale spierdolił.
- Wow, nie sądziłam, że się wygadasz - uśmiechnęła się chytrze
- Po prostu musimy przez chwilę współpracować. Bo to jest kurwa jakaś patologia co on umie!
- Ugh... Znów twoje towarzystwo! Wiesz co? Wolę działać sama. Poza tym od kiedy chcesz ze mną współpracować - (K. W) wstała i spojrzała na niego pogardliwie.
Niespodziewanie i (T. I) jak i Chuuye przybiło coś do ściany. Nie mogli nic zrobić.
- Ojej, kogo my tu mamy. Rudzielca i jakiegoś demona~ Co by z wami tu zrobić.. Widzę, widzę, ja to widzę. Nienawiść, obydwoje się darzycie nienawiścią. - jakiś typek z zakrytą twarzą zaczął się śmiać. - Widać to, widać! To samo spojrzenie mafiozy, kpiący a zarazem chytry uśmiech. Ta zawziętość, zwinność.
- Skąd on wie, że żywimy do siebie nienawiścią?! - pomyślała (T. I)
- Ja wszytko wiem słonko~ - złapał (T. I) za policzki i spojrzał w jej błyszczące od determinacji i zaciekłości (K. O) oczy. - aż mi was szkoda wszystkich zabijać, wiecie co. Polecimy w pewien układ. Co wy na to?~
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top