25. Zaginiony delfin.
MEGAN'S P.O.V.
Obudził mnie dźwięk płaczu. Przetarłam leniwie oczy i odwróciłam się, żeby zobaczyć po drugiej stronie łóżka zapłakaną Amy. Szybko podskoczyłam do niej i przyciągnęłam do siebie.
- Dlaczego płaczesz? - zapytałam.
- Mój niebieski delfin się gdzieś zgubił. - odpowiedziała szlochając. Rozejrzałam się wokół i uznałam, że jest to zupełnie nieznajome miejsce. Pokój był nieco większy od naszego w domu. Ściany były pomalowane na niebiesko, po lewej stronie wisiały dwie szafki, a po prawej suszarka. Gdzie byłyśmy?
Wtedy sobie przypomniałam, że nie jesteśmy w LA. Byłyśmy z Niallem w Londynie... i w domku na plaży. Bo usłyszałam szum fal. Już jesteśmy na miejscu? Kiedy? I jak tu się znalazłam? Po chwili szloch Amy oderwał mnie od rozmyślań.
- Shhhh. Zaraz pójdziemy go poszukać. - pogłaskałam ją. Podniosłam ją z łóżka i powoli wyniosłam ją z pokoju, żeby znaleźć delfina, a naszych bagaży nie było w pokoju. Naprzeciwko naszego pokoju był inny, otworzyłam drzwi, ale nie weszłam do niego. Zeszłam cicho i powoli na dół, a na rękach wciąż trzymałam ciasno Amy. Nogi owinęła wokół mojej talii, a ręce wokół szyi.
Salon był całkiem mały, stały tam dwie sofy, telewizor i mały stolik. Zupełnie nie wiedziałam gdzie iść, bo dom był pusty. Gdzie byli wszyscy? Zauważyłam, że zegar powieszony obok jednego z okien wskazywał jedenastą.
- Gdzie jest delfin? - spytała Amy pochlipując.
- Poszukamy go. - powiedziałam do niej delikatnie. Zaniosłam ją do kuchni, myśląc o tym, że szklanka wody ją trochę uspokoi. Posadziłam ją na ladzie i odeszłam kawałek po butelkę wody wciąż powtarzając jej, żeby siedziała na miejscu.
- Nie chcę wody. Chcę delfina! - zaczęła się upierać, kiedy do niej wróciłam.
- Później znajdziemy delfina. Teraz napij się wody. - powiedziałam do niej, ale ona zaczęła kopać nogami w szafkę.
- Amy, bądź cicho! - zignorowała mnie i zaczęła płakać jeszcze bardziej. Przyciągnęłam ją do siebie, a twarz przycisnęłam do swojej klatki piersiowej, więc ten dźwięk nie mógł być tak głośny.
- Hej, wszystko z nią ok? - zaskoczył mnie jakiś głos. Odwróciłam się po to, żeby znaleźć Liama w szortach i ręczniku na ramionach, który właśnie wchodził do kuchni. Jego włosy były mokre i był bez koszulki. Założyłam kilka kosmyków włosów za ucho, bo wiedziałam, że po spaniu mam bałagan na głowie. Zarumieniłam się na myśl, że nie jestem po prysznicu w otoczeniu nowej osoby.
- Oh, tak, tak, wszystko z nią ok. - odpowiedziałam mu.
- Więc dlaczego płacze?
- Oh, ona po prostu szukała... - nie dokończyłam.
- Chcę mojego delfina. Widziałeś go? - Amy spytała Liama.
- Nie widziałem. Gdzie go położyłaś? - spytał ją i podszedł do nas.
- Nie wiem. - odpowiedziała i znów się rozpłakała. Liam wyglądał na trochę spanikowanego, więc zapewniłam go, że Amy zawsze się tak zachowuje, kiedy jest smutna. - Liam, widziałeś tatusia?
- Myślę, że on wciąż śpi. - odpowiedział jej.
- Chcę iść do taty. - Amy powiedziała do mnie obracając się w moim kierunku ze smutnymi oczami.
- Po prostu zanieś ją do Nialla. Jego pokój jest naprzeciwko waszego. - powiedział do mnie Liam.
- Ale on wciąż śpi. - odparłam.
- Po prostu go obudź. I tak już jest prawie południe. - pokiwałam do niego i powoli wyniosłam Amy z kuchni.
- Oh, swoją drogą. - zatrzymał mnie. - Robię tosty. Chcesz trochę?
- Jest ok, w porządku. - odpowiedziałam odrzucając jego ofertę, nie chciałam sprawiać mu kłopotu.
Wspięłam się po schodach i stanęłam przed pokojem Nialla. Zapukałam kilka razy, ale kiedy nie otrzymałam żadnej odpowiedzi otworzyłam drzwi i weszłam. Zostawiając drzwi otwarte podeszłam do łóżka. Niall leżał na brzuchu, do połowy przykryty kocem, który odsłaniał jego plecy.
Amy zdjęła ręce z mojej szyi i zeskoczyła z mojego biodra. Podeszła na czworaka do Nialla i zaczęła go powoli szturchać w ramię. Jej płacz stał się donośniejszy, kiedy Niall się nie obudził, ale zrobiły to chyba jej łzy.
- Co się stało kochanie? - spytał się jej, gdy odwrócił do niej głowę i spotkał ją płaczącą obok niego. Zmienił swoją pozycję i przyciągnął ją do siebie na kolana. Nawet na mnie nie spojrzał co wyjaśniało, że bardziej obchodziła go Amy.
- Mój niebieski delfin gdzieś zaginął. - poskarżyła się.
- Gdzie go położyłaś? - zapytają ją wycierając jej policzki kciukiem.
- Nie wiem. Obudziłam się i go nie było. - wyjaśniła Amy. Nie byłam nawet pewna czy ona w ogóle z nim spała.
- Oh nie. Zapomniałem go odłożyć, kiedy kładłem cię na łóżku. - powiedział nagle głośno Niall i ściągnął Amy z łóżka. Zarumieniłam się, kiedy zobaczyłam, że Niall ma na sobie tylko parę bokserek, podszedł, jak rozpoznałam, do naszych bagaży po czym otworzył walizkę Amy i wyciągnął z niej delfina.
- Tutaj. On nie zaginął kochanie. - powiedział do Amy uśmiechając się i całując ją w czoło.
Amy przycisnęła go twarzy i wytarła nim buzię. Wymusiła na Niallu, żeby ją postawił zanim wyjdzie z pokoju. Niall wyglądał na skonsternowanego, więc powiedziałam mu, że Amy jest zawstydzona, bo jej delfin zaginął.
- Oh. - bąknął i sięgnął po koszulkę z walizki. Chciałam się go zapytać, o której dotarliśmy i jak znalazłam się w łóżku. Ale zupełnie zapomniałam jak się do mnie zachowywał dopóki nie poczułam na sobie tej chwili niezręczności stojąc sama z nim w pokoju. Chciałam odejść, ale zawołał mnie:
- Megan...
- Tak?
- Jadłaś już coś na śniadanie? - spytał.
- Oh, jeszcze nie. Obudziłam się, kiedy usłyszałam płacz Amy i w ogóle. Więc nie jadłam jeszcze nic. - odpowiedziałam.
- Okay, wezmę prysznic i pójdziemy coś zrobić na śniadanie lub... - zatrzymał się spoglądając na zegarek. - *Brunch.
- Tak, pewnie. Właściwie ja też nie brałam prysznica. Nie mogłam znaleźć walizek. - powiedziałam mu i wskazałam na bagaże. Nie dawał mi żadnego znaku, że będzie odzywał się do mnie chłodno, więc nie przedłużałam niczego.
NIALL'S P.O.V.
Z Amy na rękach i z Megan po swojej lewej stronie zszedłem po schodach na dół do kuchni. Kuchnia była wypełniona hałasami i byłem dosłownie pewien, że chłopcy już nie śpią. To tylko kwestia tego czy brali prysznic czy nie.
Weszliśmy do kuchni, a Louis był pierwszym, który nas zauważył.
- O, tu jest nasza szczęśliwa rodzinka. - wskazał na nas. Zobaczyłem jak Megan się rumieni. Chciałbym sprawić, żeby te rumieńce pojawiały się z dumy z tego samego powodu co na wzmiankę o 'szczęśliwej rodzince'. Chciałbym naprawdę sprawić, że poczuje się lepiej z powodu naszej szczęśliwej rodziny, a nie dlatego, że chce nas Amy.
- Chcę znowu naleśniki. - powiedziała dziewczynka. Louis przestał gryźć marchewkę i podszedł do mnie wyciągając ręce po Amy. Dziewczynka szczęśliwa po chwili była już u Louisa, widziałem jak podchodzi do Harry'ego i daje jej kilka płatków czekoladowych. Wrzucała je powoli na naleśniki zgodnie z instrukcjami Harry'ego.
- Myślę, że powinniście poczekać na zewnątrz. - powiedział Zayn patrząc na Megan. - Kuchnia z nimi w środku to kompletny bałagan.
Zayn był prawdopodobnie zażenowany, kiedy mówił to do Megan, a moja niepewność wzrosła i byłem naprawdę przestraszony, że Megan może coś do niego mieć. To dlatego położyłem dłoń na jej plecach i powoli wypchnąłem ją z kuchni. Zatrzymaliśmy się w salonie i usiedliśmy na sofie.
- Niech to zrobią. Wszystko co musimy wiedzieć to kiedy będziemy jeść. - powiedziałem do niej wesoło. Zachichotała i położyła głowę na oparciu sofy. To sprawiło, że poczułem się winny, bo miałem wrażenie, że mnie ignorowała.
- Erm, jesteś zmęczona? - spytałem jej, próbując zacząć rozmowę.
- Oh, nie. Właściwie nie.
Jej odpowiedź była krótka. Nie próbowała podtrzymać rozmowy. Była definitywnie na mnie zła.
- Cóż, Megan. - zacząłem. - Przepraszam za wczoraj. Wiem, że zachowywałem się chłodno do ciebie. Byłem po prostu zmęczony. Ja tylko...
- Czekaj, o czym ty mówisz?
- Po prostu bardzo cię przepraszam, że zachowywałem się tak w stosunku do ciebie. - przeprosiłem.
- Nie, nie, jest w porządku. Jeśli chodzi o mnie to jest ok. - odpowiedziała mi.
- Więc czemu mnie ignorowałaś?
- Nie ignorowałam cię. - obruszyła się.
- Ale odpowiedziałaś tak zdawkowo, kiedy zapytałem cię czy jesteś zmęczona.
Megan popatrzyła na mnie kilka sekund po czym wybuchła śmiechem.
- Jesteś całkiem wrażliwy, prawda? - zauważyła. Tak, prawdopodobnie byłem - tylko do niej, dla niej. - Naprawdę nie czułam się zmęczona. Czułam się wypoczęta. Zazwyczaj to normalna rutyna, budzenie Amy, zaprowadzenie jej do szkoły, praca i to wszystko. Jak wiesz nigdy nie zabierałam Amy poza granice kraju na wakacje czy coś takiego i jestem po prostu szczęśliwa widząc ją szczęśliwą i podekscytowaną przy chłopcach i tobie. Jestem naprawdę szczęśliwa. - dodała. - Czuję, że naprawdę powinnam ci podziękować.
- Nie musisz, Megan. Prawdopodobnie to ja powinienem być tym, który podziękuje za to, że tu jesteście. - powiedziałem i sięgnąłem po jej dłoń zamykając w uścisku. Byłem z siebie naprawdę dumny, że nie jestem tylko powodem uśmiechu Amy, ale również powodem radości Megan.
- Jesteś bardzo miły, Niall. Jestem naprawdę wdzięczna, że pozwalasz na naszą obecność w swoim życiu. - stwierdziła i zupełnie zbiła mnie z tropu, kiedy przysunęła się bliżej i objęła moją szyję przytulając się do mnie mocno z policzkiem przyciśniętym do mojego.
- Dziękuję, że mogę być przy was. - powiedziałem jej, w rzeczywistości owinąłem ręką jej talię i przysunąłem bliżej do siebie wciąż siedząc na sofie.
- Ahhhhhhhhhh, nie zabieraj mojego delfina! - usłyszeliśmy krzyczącą Amy wybiegającą z kuchni, co sprawiło, że się odsunęliśmy od siebie. Popatrzyliśmy w kierunku kuchni i zobaczyliśmy jak Amy biegnie za Louisem w kierunku schodów.
- Ostrożnie Amy! - wrzasnęła Megan. Na jej twarzy malowało się zaniepokojenie. Amy dobiegła do schodów, ale nie mogliśmy zobaczyć co robi Louis. Usłyszeliśmy krzyk Amy, przez co Megan się poderwała i podbiegła do schodów.
MEGAN'S P.O.V.
Chciałam wejść na schody, kiedy zobaczyłam zbiegającego na dół Louisa z delfinem Amy w ręku. Amy była tuż za nim, gotowa gonić go na dół. Byłam super zdenerwowana, gdy Amy goniła Louisa po schodach na górę. Mogła stracić równowagę i poślizgnąć się.
- Louis!!! - wrzasnął za moimi plecami Niall przez co Louis zatrzymał się na samej górze schodów. Amy również się zatrzymała i popatrzyła na swojego tatę.
Niall szybko wspiął się po schodach, wyrwał delfina Louisowi i podał grzecznie Amy prosząc ją, żeby do mnie zeszła.
- Wyjdź z nią na zewnątrz. - powiedział do mnie poważnie.
Poprowadziłam Amy przez salon. Reszta chłopaków wystawiła swoje głowy z kuchni. Kiedy wyszłam usłyszałam jak Niall zaczął wrzeszczeć na Louisa. Tak, wrzeszczał. Nigdy nie słyszałam, żeby tak krzyczał. Brzmiał na naprawdę złego.
To mnie trochę przestraszyło. Poczułam się trochę źle z tym, że Louisowi się dostanie przeze mnie i Amy. Próbowałam trochę podsłuchać co mówi Niall, ale nie mogłam, bo Amy była strasznie podekscytowana falami. Ostatnią rzeczą jaką pamiętam był Liam mówiący im, żeby przestali.
Bili się? Przeze mnie i Amy?
Naprawdę?
________________
BARDZO DZIĘKUJĘ ZA 2 TYSIĄCE GŁOSÓW!!! <3 JESTEŚCIE KOCHANI!!! :D
*brunch - połączenie śniadania i lunchu. Zazwyczaj je się go między 10, a 11.30 rano. :)
I bardzo proszę komentujcie... :)
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top