19. Jest zimno.

NIALL'S P.O.V.

W LA była czwarta trzydzieści nad ranem. Obudziłem się o drugiej, żeby pojechać po Megan i Amy i być na lotnisku o trzeciej trzydzieści, bo lot był o piątej. Czułem się przez to trochę winny, że musiałem je tak wcześnie budzić.

Poinformowałem już chłopaków, że przyjeżdżam do Londynu i żeby mnie nie odbierali. Nie wiem czy wiedzieli już o dziewczynach, ale niemniej jednak chciałem zrobić im niespodziankę. W Londynie mieliśmy być szacunkowo około dwudziestej drugiej, a to dawało mi trochę czasu, żeby zabrać je na kolację. 

- Chcesz najpierw coś zjeść? - spytałem zaspaną Megan, która siedziała na krześle.

- Nie. Jest dla mnie za wcześnie, żebym jadła cokolwiek. - odpowiedziała i pogłaskała Amy po głowie. Leżała na kolanach Megan, a ręce trzymała przy klatce piersiowej. 

- Tatusiu, kiedy wsiądziemy do samolotu? Zimno tutaj. - jęknęła Amy. Przysunąłem się do Megan i zabrałem dziewczynkę na kolana i objąłem jej drobne ciało z nadzieją, że zrobi się jej cieplej.

- Niedługo, jeszcze chwila. - jęknąłem i zacząłem pocierać jej ramię. - Zimno ci? - spytałem Megan. Była tylko w jakimś cienkim sweterku.

- Nie, nie jest. - odpowiedziała i zakryła usta ziewając. Zaśmiałem się i poczochrałem jej włosy, a ona spiorunowała mnie wzrokiem.

Czekaliśmy jeszcze parę minut zanim z głośników wydobył się głos mówiący o naszym locie. Wsiedliśmy do samolotu z Amy na moim biodrze i prawie od razu znaleźliśmy swoje miejsca. Amy uparła się, że będzie siedziała przy oknie, więc będzie mogła oglądać chmury. Megan zrobiła zupełnie odwrotnie.

- Nie będzie żadnych chmur. Wciąż jest ciemno.

Amy wydęła wargi i zamieniła się miejscami ze swoją mamą. Siedziałem pośrodku z Megan po prawej i Amy po lewej. Dziewczynka skakała podekscytowana na swoim fotelu, ale Megan wierciła się niespokojnie. 

- Wszystko z tobą w porządku? - spytałem. Uśmiechnęła się kiwając głową, ale to nie usatysfakcjonowało mnie. - Jesteś pewna?

- Jestem trochę zdenerwowana. Nigdy wcześniej nie latałam samolotem. - odpowiedziała cicho.

Uśmiechnąłem się do niej i ścisnąłem jej rękę.

- Będzie dobrze.

- Kiedy odlatujemy? Nie lubię tego lotniska. Jest bardzo zimno. Chcę lecieć w górę i zobaczyć chmury. Będą wyglądały jak wata cukrowa. - zaczęła gadać jak najęta. Słuchałem jej i trzymałem prawą dłoń Megan.

Po chwili ogłosili, że za dwie minuty startujemy. To sprawiło, że Megan ścisnęła mnie jeszcze mocniej, a Amy przestała mówić. Zgaduję, że tak jak podekscytowana była Amy tak zdenerwowana była Megan. Mała trzymała ręce cały czas przy sobie za to jej mama ścisnęła moją rękę chyba do granic wytrzymałości.

Zabrałem swoją i położyłem na kolanie. Od razu znalazła brzeg mojej kurtki i zacisnęła na nim palce. Moja ręka powędrowała w stronę Megan i przysunąłem ją do siebie obejmując. Drugą ręką trzymałem Amy.

Kiedy pilot ustabilizował już lot Megan zabrała swoją dłoń i odsunęła moją. Amy wciąż trzymała się się blisko mnie i po krótkiej chwili powiedziała:

- To było trochę, bardzo straszne. Jakby można było spaść.

- Tak, trochę było. - powiedziałem zanim odwróciłem się do Megan. - Wszystko okay?

- Tak, czuję się dobrze. - odparła zanim ziewnęła.

Gdy obok nas przechodziła stewardessa poprosiłem o dwa koce. Wróciła po kilku minutach niosąc okrycia. Jednym opatuliłem mamę dziewczynki, a drugi wziąłem dla siebie i Amy. Przytuliłem Megan i pozwoliłem jej głowie opaść na moje ramię.

- Idź spać. Później cię obudzę. - wyszeptałem i pocałowałem w głowę.


MEGAN'S P.O.V.

- Hej, obudź się. Megan? Wstawaj.

Usłyszałam czyjś głos, budził mnie jak sądziłam z przyjemnego snu, ale taki nie był. Przeciągnęłam się i zsunęłam z siebie koc, który leżał na moich nogach. Poczułam się dziwnie zmęczona. Spałam kilka godzin zanim Niall obudził mnie na lunch. Ale usnęłam znowu od razu po tym jak skończyłam swoje jedzenie.

Odwróciłam się w stronę Nialla, który uśmiechał się ciepło. 

- Wylądowaliśmy. - powiedział, a ja wzdrygnęłam się patrząc przez okno. Na zewnątrz było kilka drzew, a reszta to były samoloty i jakieś maszyny. Westchnęłam wdzięczna, że nie musiałam przechodzić części z lądowaniem albo po prostu zaczęłabym świrować tak jak wtedy, gdy startowaliśmy. 

- Chodźmy. - powiedział oferując mi swoją rękę. Rozpięłam pas i podałam mu swoją dłoń. W drugiej trzymał śpiącą Amy. 

- Która jest godzina? - spytałam, ponieważ było ciemno. Tak samo jak wtedy, kiedy wsiadaliśmy. 

- Dwudziesta druga trzydzieści.

- W nocy? - zapytałam głupkowato na co Niall się roześmiał.

- Tak Megan. Różnica czasów, pamiętasz?

- Oh. Spałeś? - zapytałam i pewnie wciąż brzmiało to głupio. Prawdopodobnie dlatego, że byłam jeszcze zaspana.

- Tak. - odpowiedział i w tym samym czasie weszliśmy na lotnisko po nasze bagaże. Nie zdałam sobie sprawy, że wciąż trzymamy się za ręce dopóki chłopak mnie nie puścił, żeby wziąć nasze walizki. Żenujące powiedziałabym, ale poczułam zimno, gdy zabrał swoją rękę. 

- Eh, niej jesteśmy już w samolocie? - spytała nagle Amy rozglądając się po lotnisku. 

- Już wylądowaliśmy kochanie. - powiedział Niall. Chciałam zabrać swoją torbę, ale chłopak powstrzymał mnie zabierając ją razem ze swoją walizką. Jakim cudem mógł ciągnąć bagaż i jeszcze nieść Amy? W ogóle jak faceci mogą być tak silni?

- Ale nie widziałam chmur. - jęknęła smutno Amy.

- My też nie widzieliśmy żadnych chmur. - powiedziałam, ale ona mi nie uwierzyła.

- Okay, chodźmy znaleźć taksówkę i jedziemy. Trochę tu zimno. - powiedział Niall, a Amy natychmiast się z nim zgodziła. - Tak, to lotnisko jest za zimne. 

- Zimno ci tatusiu? - spytała Amy. Niall odpowiedział jej uśmiechem i kiwnięciem głowy. Później zwróciła się do mnie.

- A tobie zimno mamusiu? 

- Trochę. - odpowiedziałam szukając wzrokiem taksówki. Dzięki Bogu wokół było pusto. To nawet lepiej, żadne fanki nie będą nas goniły.

- Chcę się przytulić. - powiedziała Amy wyciągając ręce do mnie. Byłam trochę zdezorientowana, ale przytuliłam ją. Uwielbiałam ją przytulać. - Chodź tatusiu, przytul nas, więc nikomu nie będzie zimno.

Zaskoczyły mnie jej słowa, ale zapomniałam o tym, kiedy poczułam wokół siebie i Amy ręce. Czułam się bezpiecznie. I wiedziałam, że Amy też czuje się bezpiecznie. 

________________________

Witam moje drogie Morele... :D Nevermind... -.- Ostatnio mam nawyk mówienia do ludzi coś typu 'Ziemniaczku', 'Żelku', 'Pomidorku'... Hahah... Idk dlaczego. XD :D

Ten rozdział jest totalnie na szybko... :D Udało mi się go przetłumaczyć w godzinę, nie wiem jakim cudem... :D :P

Cóż... Moje kilka dni przedłużyło się w ponad tydzień... Ehhh...

No, a teraz... Negan, Miall czy Nigan? :D
Oczywiście dziękuję 'MonikaOffficial' za te propozycje... ^^

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top