42. Kocham Cię.

NIALL'S P.O.V.

Leżałem na łóżku. Chłopcy i ja właśnie wróciliśmy ze spotkania z Simonem w biurze Coreya. Przyszedł z pięcioletnim kontraktem w dłoni. Pokonał całą drogę do LA, próbując nas 'połączyć' tym pięcioletnim kontraktem.

- Więc albo anulujemy kontrakt i spotkamy się w sądzie lub będziemy kontynuować nasze życia, kariery i wszyscy będą szczęśliwi. - stwierdził.

Wszyscy wiedzieliśmy, że nie jest szczery, ale nie miał wyboru. One Direction było dużym biznesem dla Simona Cowella, chociaż miał podpisane kontrakty z kilkoma innymi gwiazdami.

- Musimy to przemyśleć. - powiedział Louis, spoglądając na mnie od czasu do czasu.

- Tak. - zgodził się Zayn.

- Wiecie, jeśli zdecydujecie się anulować kontrakt, mogę was pozwać...

- Mamy pieniądze. - powiedział Harry, przerywając Simonowi. Prawda, mamy pieniądze. Zbyt wiele, żeby zliczyć.

- W porządku, zadzwońcie, gdy będziecie gotowi na spotkanie. - powiedział Simon i wyszedł bez pożegnania.

Szczerze, nie wiedziałem czy chłopcy chcieli odchodzić ze mną. Zrobiłem to, by chronić moją rodzinę. Ale teraz... Nie wiedziałem, gdzie to słowo 'rodzina' zmierza.

Tęskniłem za Megan. Tęskniłem za Amy. Minęły dwa tygodnie i zastanawiałem się czy dałem jej wystarczająco czasu. Zastanawiałem się co myślała. Zażąda rozwodu? Nie, nie, nie! To się nie stanie. Nie pozwolę jej odejść bez względu co się stanie.

- Idziemy kupić obiad. Chcesz iść z nami? - spytał mnie Harry. Wszyscy byli w moim pokoju.

- Nie, jestem zmęczony. - odparłem i schowałem twarz w poduszce.

- Dobra. Zayn nie idzie z nami. Bądź ostrożny. - powiedział Liam ostrzegawczym tonem. Innego dnia, może uśmiechnąłbym się obojętnie do Zayna, bo mieszkaliśmy w jednym pokoju. Nie dzisiaj.

Patrzyłem jak Harry, Louis i Liam idą w kierunku drzwi. Nie widziałem jak je otwierają, bo drzwi od łazienki zasłaniały mi widok, ale usłyszałem jak nabierają powietrza.

- Niall, masz gościa. - powiedział Liam, a ja wyskoczyłem z łóżka. Podszedłem do drzwi i złapałem oddech.

- Tata! - wrzasnęła Amy, omijając chłopaków. Przytuliła ciasno moje kolana. Uklęknąłem i od razu ją przytuliłem. Pocałowałem ją w głowę kilka razy, bo tak bardzo się za nią stęskniłem.

W końcu spojrzałem do góry i w drzwiach zobaczyłem Megan.

- Wszystko w porządku? - usłyszałem pytanie Harry'ego.

- Ja... potrzebuję wody. - wykrztusiła. Szybko wstałem i nalałem wody do szklanki.

- Dzięki. - wymamrotała, po czym wypiła całą szklankę wody.

- Cóż, myślę, że ja też pójdę kupić obiad. - Zayn przełamał ciszę, która wypełniała pokój. - Chcesz pójść z nami? - spytał Amy, a ona pokiwała. Zayn wyprowadził ją z pokoju, podążając za chłopakami. Niedługo w pokoju byliśmy tylko ja i Megan.

Byłem ciekawy jak Megan wiedziała, że zatrzymałem się w tym hotelu i w tym pokoju. Ale bardziej mnie interesowało to, dlaczego tu była. Oczywiście, że za nią tęskniłem, ale bałem się, że mnie odepchnie, kiedy ją przytulę.

- Ja... - zacząłem, ale przerwała mi przepraszając.

- Niall, przepraszam.

Bałem się. Dlaczego przepraszała? Chciała rozwodu? Nie! Boże, proszę nie.

- Dlaczego? - spytałem cicho.

- Ja... - zatrzymała się przez co stałem się bardziej niecierpliwy. - Wiem, że nigdy nie byłam dobrą żoną. Zawaliłam. Ja...

- Shhh... Shhh... O czym mówisz? - zapytałem delikatnie, zaczesując jej włosy za ucho. Miała niski głos, jakby miała się zaraz rozpłakać.

- Bałam się. Przez ten cały czas bałam się. Nie wiem co jest ze mną nie tak, ale wiem, że zawaliłam...

- Megan. - odezwałem się. - Uspokój się.

Moje słowa trochę ją uspokoiły, ale wciąż się wahała z tym co chciała mi powiedzieć.

- Muszę ci powiedzieć kilka rzeczy, Niall.

Przyciągnąłem ją do łóżka i posadziłem. Zająłem miejsce obok niej i popatrzyłem na nią, więc wiedziała, że zwracam uwagę na to co mówi.

- Byłam przyzwyczajona, że w moim życiu jest tylko Amy. Wzięliśmy ślub, bo chciałam tego ze względu na to, że cię stracę. Nie chciałam smucić Amy, jeśli wróciłbyś do Londynu i zapomniałbyś o nas. Dlatego zdecydowałam się wyjść za ciebie, a Amy miałaby w tym samym czasie ojca. Po ślubie, tak jak obiecałam, starałam się ciebie pokochać. Zrobiłam to. Przysięgam, że cię kochałam.

- Zrobiłaś to? - spytałem rozczarowany.

- Posłuchaj mnie najpierw. Ta noc, gdy byłeś pijany zniszczyła wszystko. Byłam zraniona i nie czułam, żebyś mnie szanował. Zachowywałam się tak chłodno, bo nie wiedziałam jak reagować. I wtedy odszedłeś. Byłam smutna. To była rzecz, której się najbardziej obawiałam od ślubu. Wmawiałam sobie, że cię nie kocham, bo zawsze wierzyłam, że nas opuścisz i jeśli to zrobisz, nie będzie to tak bolało, gdy nie będę cię kochać. Ale odszedłeś i to bardzo boli. Odszedłeś przeze mnie.

- Odszedłem tylko na jakiś czas. Musiałaś pomyśleć nad tym. - powiedziałem jej. - Nigdy nie chciałem cię zostawiać, Megan.

- Proszę, nie rozwódź się ze mną, Niall. Przepraszam za wszystko. - przeprosiła z błaganiem. Zaczęła płakać, ale widziałem, że próbowała to kontrolować przygryzając wargę.

- Nigdy nie przeszło mi to przez myśl. - przyznałem i ścisnąłem jej rękę, która już była w mojej.

- Louis powiedział, że masz jakieś dokumenty rozwodowe. - zaszlochała Megan.

Ująłem jej twarz i wytarłem łzy kciukami.

- Megan, nie wiem o jakich dokumentach mówił Louis. Ale wiesz, że nigdy bym się z tobą nie rozwiódł. Za bardzo cię kocham.

Zapanowała cisza przerywana jedynie szlochem Megan, po czym popatrzyła mi w oczy.

- Ja też cię kocham.

Przestałem oddychać. Czułem jak moje serce przestaje bić. Czy właśnie Megan to powiedziała? Śniłem? Ale Megan wciąż się we mnie wpatrywała i co jakiś czas tylko mrugała.

Przyciągnąłem Megan do siebie i przytuliłem ciasno. Schowałem swoją twarz w jej włosach i powiedziałem:

- Dziękuję.

Byłem bardzo wdzięczny. Wszystko było warte tej chwili. Megan w końcu powiedziała słowa, na które tak długo czekałem. I tym razem mogłem powiedzieć, że były szczere. Zaczesałem jej włosy do tyłu i pocałowałem ją w czoło. Megan nawet nie drgnęła.

- Bardzo cię kocham. - powiedziałem jej znowu.

- Wiem. - powiedziała i przysunęła się bliżej mojej klatki. - Ja też cię kocham. Czułam to od jakiegoś czasu. Po prostu nie wiedziałam jak to wyrazić, przepraszam.

- Shhh. Nie przepraszaj. Już w porządku. - powiedziałem.

Megan odsunęła się ode mnie na kilka sekund. Pozwoliłem jej odsunąć się, ale wciąż trzymałem wokół niej swoje ręce. Nie zamierzałem pozwolić jej odejść, bez względu na wszystko.

- Mogę... Ermm. - zatrzymała się i widziałem jak się waha. - Mogę... cię pocałować? - spytała w końcu.

MEGAN'S P.O.V.

Czułam się niezręcznie pytając o to Nialla. Uznał, że to bardzo zabawne, bo zaczął się śmiać.

- Dlaczego... - nie zdążyłam się go nawet zapytać, bo delikatnie pocałował mnie w usta. W końcu całowałam go z własnej woli i czułam się z tego powodu szczęśliwa. Kiedy mu to powiedziałam, z moich ramion spadł ciężar. Poczułam się nawet w jakiś sposób lżejsza, kiedy usłyszałam te magiczne słowa od mojego męża.

Tak, mojego męża. Musiałam się do tego przyzwyczaić. Nasz usta poruszały się w równym tempie i z tyłu głowy poczułam rękę Nialla przyciskającą mnie do głębszego pocałunku. W końcu zdałam sobie sprawę, że kocham to uczucie i nie chciałam, żeby się kończyło.

Ale niestety, musiało się skończyć.

- Hej Nialler, kupiliśmy ci rybę... o mój Boże, co to jest. Harry, zabierz stąd Amy! Żadnych dzieci poniżej trzynastu lat. Nie, nie, nie! - to był Louis, rozpoznałam jego głos.

Niechętnie odsunęłam się od Nialla i wstałam z łóżka. Usłyszałam zamykające się drzwi i wychodzących chłopców.

- Wyszli. - stwierdziłam.

- Więc możemy kontynuować. - wymamrotał Niall podnosząc się z łóżka, położył rękę na mojej talii. Pochylił się, ale ja odchyliłam głowę.

- Nie teraz. - powiedziałam i posłałam mu cwany uśmiech. - Wracajmy do domu, Niall. Zabieramy cię. - powiedziałam mu splatając swoje palce z tyłu jego szyi.

- Wracam do domu. Dla ciebie, dla naszej córki. Dla naszej rodziny.

***

Położyłam Amy do łóżka i pocałowałam ją w czoło. Non stop bawiła się z chłopakami, więc była zmęczona. Grali w jakieś gry planszowe, później bawili się lalkami Barbie zanim skończyli grą w karty, ale Amy kompletnie nie wiedziała jak w to grać.

Udało mi się na chwilę 'ukraść' Louisa i porozmawiać z nim. Dowiedziałam się, że nie było żadnych dokumentów. Powiedział mi, że myślał, że jeśli kocham Nialla i chcę ratować nasze małżeństwo, przyjdę do hotelu. Miał rację. Jeśli nie zadzwoniłby do mnie, nie zebrałabym się w sobie i nie zaczęła go szukać. Nie powiedziałabym Niallowi, że go kocham i nie zapytałabym się czy mogę go pocałować. A Niall, mógłby ze mną w ogóle nie wrócić.

Wyszłam z pokoju Amy i zajrzałam do swojego. Niall wciąż był pod prysznicem. Uznałam, że posprzątam zabawki Amy. Zbierając je poczułam na karku czyjś dotyk. Odwróciłam i znalazłam za sobą mojego męża stojącego jedynie w sportowych spodenkach.

- Pomogę ci. - zaoferował z uśmiechem. Pokiwałam głową i zaczęliśmy w ciszy zbierać porozrzucane zabawki. Kiedy skończyliśmy, Niall zaniósł kosz do Amy, a ja miałam czekać na niego w pokoju.

Rozczesywałam włosy palcami, kiedy w odbiciu lustra zobaczyłam podchodzącego do mnie Nialla. Objął mnie rękoma i położył dłonie na moim brzuchu. Wzdrygnęłam się i widocznie to wyczuł.

- Wszystko dobrze? - spytał Niall.

Odwróciłam się, więc byłam do niego twarzą.

- Niall, musimy porozmawiać. - powiedziałam mu.

- O czym? - spytał z wahaniem.

- Niall, ta noc...

Wiedział o której nocy mówię, bo od razu mi przerwał:

- Nie chcę o tym rozmawiać, proszę.

- To był nasz pierwszy raz...

- Wiem. Byłem pijany i nienawidzisz tego.

- Niall...

- Wciąż mi nie wybaczyłaś?

Denerwowało mnie, że każde zdanie zostało mi przerywane. Ujęłam delikatnie jego twarz i wyszeptałam:

- Jestem w ciąży.

_______________

BOOM!

No więc... Został jeszcze epilog, chociaż wg autorki to rozdział i chyba przy tym zostanę, bo właściwie to nie jest ostateczny koniec tej historii. :)

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top