#8
Annabeth
-Chejronie - zaczęłam - żądam, abyś powiedział nam wszystko co tylko wiesz o Jacksonie!
Centaur westchnął i rozejrzał się po zgromadzonych herosach. Wiedział, że prędzej czy później będą chcieli porozmawiać na ten temat, a on nie mógł im odmówić.
- Co chcecie wiedzieć? - spytał.
Wiedziałam, że Clarisse podnosi się z krzesła na którym siedziała. Była zła na Eselitę odkąd pokonał ją i Henry'ego na brzegu rzeki.
-Wszystko- warknęła.
Chejron pokiwał głową.
- Dobrze więc - westchnął - Pamiętacie zapewne, że kilka lat po drugiej wojnie światowej Zeus, Posejdon i Hades zawarli pakt o tym, że nie będą mieli półboskich dzieci. Pakt ten został złamany dwukrotnie...
- Zaraz, zaraz, zaraz - Odezwał się Beckendorf, syn Hefajstosa - Wiemy o Thalii, to był raz. Kiedy została złamana ponownie?
Chejron spojrzał na mnie, a ja zrozumiałam, że to mam powiedzieć ja.
- Siedemnaście lat temu. Przysięga została złamana przez Posejdona.
Na twarzach grupowych domków malowało się zaskoczenie, a po chwili - zrozumienie. Nawet Clarisse szybko do tego doszła.
- A więc ten gnojek pokonał mnie tylko dlatego, że jego starym jest Posejdon?! - krzyknęła - Wiedziałam, że nie dałby mi rady sam z siebie!
Chejron pokręcił głową i zaczął nas uciszać. Ja sama siedziałam cicho, byłam pogrążona w przemyśleniach, ale inni nje mieli tego problemu. Przekrzykiwali się wzajemnie dając upust zbierającej się w nich od miesiąca frustracji. Było źle, ataki się nasiliły, a my musieliśmy trzymać wartę przez całą noc. Eselici pomagali, zgodnie z umową wzięli na siebie część obowiązków i wywiązywali się z nich rewelacyjnie. Musiałam to przyznać, byli świetnie zorganizowaną, prawdziwą pomocą.
-Cisza! - zawołał Chejron - Chcecie żebym wam opowiedział? Więc słuchajcie. Tak jak mówi Annabeth, siedemnaście lat temu, Pan Mórz zakochał się w kobiecie, matce Percy'ego. Gdy Percy się urodził Posejdon był naprawdę szczęśliwy, odwiedzał ich, rozmawiał z Percym i uznał go zaraz po urodzeniu.
Poczułam niesprawiedliwość. Znałam setki dzieciaków w Obozie, którzy nigdy nie znali się ze swoim rodzicem, nigdy z nim nie rozmawiali i czekali całe lata by zostać uznanym, a czasem się nie doczekiwali. Domek Hermesa, do którego trafiali nieuznani pękał zawsze w szwach, ale synowie i córki Hermesa byli w nim mniejszością. Zdecydowanie więcej było nieuznanych. No, przynajmniej do czasu tych wszystkich ataków. Olimp był niespokojny, obóz był niespokojny, czuć było napięcie. Coraz częściej w Obozie lub lesie gościły potwory, ale tacy niemal natychmiast padali pod strzałami Eselitów lub dzieci Apolla. Faktycznym problemem było to, że coraz więcej nas znikało. W zeszłym tygodniu zaginęła Lucy, córka Aresa. Miała tylko dziewięć lat. Każdy oglądał się za siebie i zadawał pytanie "kto będzie następny?". Satyrowie na misjach nie odnajdywali już tyłu Herosów. Nie chciałam tego przyznawać, ale zastanawiałam się jak my przez to tak właściwie przejdziemy.
- Chwileczkę - nawet Silena Beuregard się odezwała - Skoro Percy wiedział od małego, że jest herosem, synem jednego z najsilniejszych bogów to jak zdołał uciec potworom? Przecież powinny go ścigać cały czas!
Jej piękne zazwyczaj czarne włosy były potargane, nie nakładała już makijażu, a pod oczami miała czarne wory znak, że nie sypiała zbyt dobrze.
- No właśnie dochodzimy do sedna - odezwał się Chejron - Nie uciekał. To potwory uciekały przed nim.
Zatkało mnie, wszyscy ucichli jakby ktoś odłączył im głos. O okna zabębnił deszcz, a niebo rozerwała błyskawica.
⚔️⚔️⚔️⚔️⚔️⚔️
- Chcesz mi powiedzieć - przerwałam ciszę - Że aura Posejdona go chroniła, tak?
Chejron pokręcił głową.
- Też tak myślałem, ale nie. Gdy pojawił się w tym obozie był już wyszkolony herosem, który pokonywał każdego. Nie był tu jednak długo, może dwa miesiące. Nie chciał żyć bezpiecznie, serce go gnało w przygodę, w niebezpieczeństwo, jeszcze u żadnego herosa nie widziałem takiej nadpobudliwości.
- Mówiłeś przecież, że to był ostatni heros, który miał z Tobą indywidualne treningi - przypomniał Will Solace - Więc jak mógł przyjść wyszkolony.
- Mówiłem panie Solace - mruknął Centaur - I podtrzymuję to. Przez ten czas, w którym tu był dawałem mu prywatne lekcje, a był już prawie lepszy niż ja. Boję się pomyśleć jaką mocą dysponuje teraz, dlatego cieszę się, że mamy go po swojej stronie.
Moje myśli walczyły ze sobą. Uciekają przed nim potwory. Ta myśl nie dawała mi spokoju. Potwory uciekają tylko wtedy, gdy muszą walczyć z jeszcze większym potworem. Chejron ma rację na temat jego mocy. Ja też na myśl o niej miałam gęsią skórkę.
- Idźcie spać dzieciaki - powiedział Chejron - już późno, a wam sen dobrze zrobi. To rozkaz.
Wyszłam tak jak wszyscy, ale wiedziałam, że nie zasnę. Zrozumiałam co Chejron chciał powiedzieć. Trzymamy w Obozie bombę atomową. Bombę w postaci siedemnastoletniego chłopaka, do którego wzdycha pół obozu. Czy pozory mogą być aż tak mylne?
⚔️ ⚔️ ⚔️⚔️⚔️⚔️
Percy
Las był dziś niespokojny, czułem to. Było już po północy, ale ja tropiłem z Cerberem to coś. Czym było coś? Nie wiem, ale o tym czymś las bardzo chciał mi powiedzieć. Czułem jedność z lasem od zawsze. Potrafiłem podróżować między drzewami jak liść, coś na kształt podróży cieniem. Rozumiałem mowę drzew i zwierząt. To błogosławieństwo, nie wiem skąd mi się to wzięło, ale było niezwykle przydatne. Pociągnąłem łyka whiskey z piersiówki, a koło mojej nogi pojawił się Cerber. Bydle nie pokazywało swoich normalnych rozmiarów i dobrze, Bo jeśli chcemy znaleźć to coś to będziemy musieli być niezwykle cicho.
-Czujesz coś? - szepnąłem.
Cerber wciągnął powietrzę.
- Tu naprawdę coś jest Percy. Coś złego jest w tym lesie.
- Czujesz co?
- To zmieszane zapachy. Pachnie jak coś bardzo starego. Coś z podziemia.
Zaklnąłem. Tego się niestety spodziewałem. W kwestii wyczuwania zapachu podziemia Cerber był niekwestionowanym mistrzem. Odetkałem Orkan, a jego poswiata delikatnie rozświetliła ściółkę pod moimi stopami. Wczoraj w tym miejscu jeden z Herosów zabił drakainę, a jej krew dalej czerwieniła ziemię. W tym lesie czuć było złem.
- Jak tylko coś poczujesz, powiedz mj natychmiast.
- Zawsze mówię.
Schylony jak wilk podszedłem do wielkiego dębu i spojrzałem w mrok lasu.
- Hydra. - warknął Cerber.
Pokiwałem głową ze spokojem.
- Przyjmij swoją formę - rozkazałem psu - Czas zapolować.
⚔️⚔️⚔️⚔️⚔️
Tymczasem piątka chłopaków zbliżała się prędko do obozu. Wiedzieli, że hydra, którą tu wezwali nie da im wieczności, a jedynie kilka godzin. Mieli misję od samego Luke'a i czuli się bardzo wyróżnieni. To oni mieli porwać osobę, która była ważna dla ich przywódcy. To był oddział, który miał zamiar porwać Annabeth Chase.
Zgodnie z tym co obiecałam, rozdział pojawił się w tym tygodniu. Mam napisany już następny, więc jeśli uda mi się go poprawić to wrzucę przez weekend. Dajcie znać, czy się podoba! 💙
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top