XVIII
- Oczywiście, udostępnimy ci wykaz rejestracji ale... Powiedz nam co sie z tobą ostatnio działo? - zapytał policjant stojący przedemną.
- Mam na głowie bardzo poważne zadanie. Nie mogę powiedzieć o co chodzi, ale potrzebuję dane właściciela auta o tych rejestracjach - podałem policjantowi karteczkę.
Patrzył na mnie jeszcze chwilę po czym wziął się do pracy. Tak, poprosiłem o pomoc policję. A raczej nie ja tylko... On.
- William Prescot - odezwał się i podał mi kartkę ze spisanymi danymi - to jego szukasz.
- Dziękuję bardzo komisarzu. Nawet nie wie Pan ile Panu zawdzięczam - odpowiedziałem i ruszyłem do okna.
- Spidermanie! - zawołał na co się odwróciłem - czy wrócisz jeszcze do służby?
Zbladłem trochę, po czym spuściłem wzrok.
- Nie mogę tego obiecać. A teraz przepraszam, muszę iść - odpowiedziałem szybko.
Za nim mężczyzna zdarzył o coś jeszcze zapytać, mnie tam już nie było.
Głupio mi trochę wykorzystywać służby do osobistych spraw w roli Spidermana, ale nie miałem wyboru. Nie mogę pozwolić, aby jej się coś stało...
Pov. Stark
Pod moim wierzowcem nagromadziło się pełno ludzi i dziennikarzy. Więcej niż zazwyczaj. Po co przychodzą? Pytać co z człowiekiem pajakiem. Ale dzisiaj to już przesada!
- Co ich napadło do cholery! - krzyknąłem bardziej do siebie.
- Może jest to spowodowane tym, że wielu ludzi widziało dzisiaj Petera w stroju Spidermana na mieście. - odpowiedział Jarvis.
- Nie pytałem cię o - czekaj co? Jak to widziało go. Przecież.... Nie ma go w wierzy... - przypomniałem sobie że wychodził - Jarvis, namierz jego strój.
- Zrozumiano, Panie Stark.
Podszedłem do ekranu na którym pokazała się mapa miasta, a na niej zielony punkt. Po chwili jednak punkt zniknął.
- Jarvis, gdzie on się podział?-zapytałem zaniepokojony.
- Nie jestem pewny. Wygląda na to że czip lokalizacyjny został zniszczony lub zdezaktywowany. Niestety, nie mogę go namierzyć.
- A ostatnie miejsce w którym był?
- Mieszkanie rodziny Leeds. Z tego co mi wiadomo mieszka tam jego przyjaciel, Ned.
- Przygotuj mój strój i lokalizację. - powiedziałem szybko i zbieglem na dół.
Co ten dzieciak kombinuje....
Mogłem go nie wypuszczać ...
Gdy przywdziałem skafander, poleciałem we wskazane przez komputer miejsce. Wylądowałem na balkonie i zauważyłem chłopaka, trochę przy kości, który sprząta biurko. Kiedy zapukałem w szybe, ten zerwał się i spojrzał na mnie. I chyba lekko go to zaskoczyło...
Stał jak wryty ze spuszczoną szczęką. Przy okazji upuscił narzędzia które miał w rece. Pomachałem ręką żeby się ocknął i zapukałem ponownie. Ten szybko potrząsnął głową i otwarl drzwi. Wszedłem do środka i zdjąłem maskę.
- P-Pan Stark! C-co Pana-
- Gdzie jest Peter? - przerwałem mu rozglądając się po pokoju.
- Uh...nie-niewiem. N-nie widziałem go od ty-tygodnia - wydukał chłopak i zaczął zbierać narzędzia z ziemi.
Zmierzyłem go wzrokiem. Przypominał mi Petera, kiedy pierwszy raz spotkaliśmy się bez żadnych strojów czy pseudonimów, w wieży. Chłopak się denerwował, zupełnie jak on.
- Jesteś Ned, tak?
- T-tak.
- Jesteś przyjacielem Petera, tak?
- Tak - pokiwał głową na potwierdzenie.
- Słuchaj. Peterowi może grozić niebezpieczeństwo, a doszły mnie słuchy że przed chwilą tu był. Musisz wiedzieć gdzie poszedł.
- Ale... Ja naprawdę nie mam pojęcia. Kazał mi tylko usunąć na-urwał i zakrył usta.
Przymróżyłem oczy.
- Usunąć nadajnik? - dokończyłem za niego.
Ten tylko pomachał niepewnie głową na tak.
- Czyli wiesz kim jest - wywnioskowałem.
Chłopak ponownie pomachał głową już trochę pewniej.
- A więc wiesz że jemu tym bardziej może coś grozić.
- Naprawdę niewiem gdzie jest. Pytałem go, ale on powiedział że nie może powiedzieć. Wy-wydawał się... Przestraszony.
- Przestraszony? - powtórzyłem.
- Tak. Udawał że nic się nie stało i grał silnego, ale za długo go znam. Musiało coś się stać... P-Panie Stark? A... co jeśli ktoś go zastrasza? D-dlatego chciał się pozbyć nadajnika.
- Będzie tego mocno żałował - powiedziałem cicho - Masz telefon?
- M-mam.
- Daj - wyciągnąłem rękę.
Chłopak podał mi urządzenie, a ja zapisałem tam mój numer.
- Dzwoń gdybyś czegoś się dowiedział - podałem mu komórkę i założyłem maskę - Mów mi o wszystkim - powiedziałem i wyleciałem przez balkon.
- D-dobrze panie Stark! - usłyszałem wołanie za sobą, ale się nie odwracałem.
Oh Peter.... Co się z tobą dzieje?
~~~~~~~~~~~
Dzisiaj trochę perspektywy Starka, bo czemu nie :3?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top