Rozdział 7 - Frist Hit

Zobaczyłem czarnowłosego przez okno sali tanecznej. Ma na sobie długi beżowy płaszcz, a na nogach spodnie od slim garnituru - prawdopodobnie. Nie chciałem ale mimo wszystko się zarumieniłem. Poczułem jak moje tętno przyśpiesza. On również na mnie patrzył, a jego oczy wydawały się patrzeć na mnie z łagodnością. Nagle w swoich żebrach poczułem łokieć Oikawy, który dał mi kuśtyka.

-Ziemia do blondyna!- wrzasnął mi w ucho.

-Ałłłła!- złapałem się za ucho i odwróciłem twarz do niego - za co to?

-To twój kochaś?- szepnął mi na ucho.

-Absolutnie! N-nawet nie chce o..o t-tym rozmawiać okey? - moje policzki nadal są czerwone.

-Tak, tak wmawiaj sobie- zachichotał.

Spojrzałem w okno ale już Kiyoomiego tam nie było. Ale co to do cholery miało być? Dlaczego tak zaregowałem? Patrząc w jego twarz nadal mam w głowie obraz jego twarzy skąpanej w promieniach słonecznych. Jednak co po chwili zdziwiło mnie jeszcze bardziej, to to że usłyszałem jego głos na korytarzu. Natychmiast cały się spiąłem, a w myślach zacząłem uciekać. Co teraz, co teraz? Mój system wewnętrzny dostaje małego przegrzania i laga. Sytuacja awaryjna, która rozbrzmiewa mi w głowie niczym alaram syreny strażackiej. Dosłownie i w przenośni się we mnie pali! A najgorsze w tym że nie wiem jak ugasić ten pożar.

-Atsumu Miya!- usłyszałem krzyk swojej szefowej - wydaje mi się że ktoś tu ma stać na recepcji!

-Tak, tak...idę!

Stawiałem krótkie kroki, a czas jakby w tej chwili dla mnie zwolnił. Poczułem ciężar w sercu jakby ktoś wrzucił mi tam sto kilogramowy kamień. Iść i zobaczyć go ma chwilę czy stracić pracę? Od chwilowej rozmowy ziemia się nie zapodnie, a może wcale nie będziemy rozmawiać? Jedynie wymienimy zwroty grzecznościowe i się na tym skończy? Ale dlaczego ja tak bardzo się stresuje!? Jakim cudem!? Nic mi się nie stanie, wrzuć na luz to tylko będzie normalna rozmowa.

-Hej- usłyszałem głos Kiyoomiego - zobaczyłem cie i postanowiłem się przywitać.

-Oh hej- podrapałem się w kark.

-Poza tym nieźle wykręcasz tym tyłeczkiem - zaśmiał się - zostałeś tancerzem?

-Nieee, ja tu tylko pracuję na recepcji znaczy dorabiam, a czasem sobie potańcze...wiesz żeby się trochę rozerwać i żeby kości się nie zrosły - zaśmiałem się nie zręcznie.

-Dorabiasz? To znaczy że również studiujesz? - zauważyłem że się zainteresował.

-Tak, jestem na kierunku social media, a ty? Wyglądasz trochę jakbyś miał już swoją firmę i tak dalej.

-Studiuje na wydziale prawa, a teraz wracam z firmy mojego ojca dorabiam tam jako informatyk.

-Wow, podziwiam- poczułem się teraz jakby od dłuższego czasu trzymał rękę w nocniku i był gówniarzem który nie potrafi ruszyć swojego życia gdy w tym czasie jego znajomi już mają dobrą pracę i stałe związki.

Życie jest upokarzające.

-Myślałem że pójdziesz dalej w siatkówkę - spojrzał mi w oczy, a ja uciekłem wzrokiem na ściany.

-Dalej trenuję i próbuje się dostać do jakiegoś klubu...jak to mówią "nadzieja umiera ostatnia"- zaśmiałem się z własnego nieudanego żartu - a ty nie planujesz iść dalej w siatkówkę?

-Myślę że gdy padnie dla mnie odpowiednia propozycja to wtedy się nad tym zastanowie.

-Nadal nosisz maskę ale widać po tobie że chyba bardziej spoufalasz się już z ludźmi.

-Można powiedzieć, że walczę ze swoja fobią - zauważyłem na jego twarzy konsternację.

-To dobrze, idziesz do przodu to się chwali - przyznałem szczerze.

-Masz ten sam numer telefonu?- zapytał szybko unikając aby nasze oczy się spotkały, w sumie ja też to robię.

-Oh nie, zmieniłem...

-Dasz mi swój nowy numer?- poprawił sobie maskę na twarzy.

-Y-yhym j-jasne - podałem mu go, a po chwili się pożegnaliśmy.

-Pa muszę już lecieć na wykłady- pomachał mi i wyszedł.

-Pa...

Czułem wszystko na raz. Mógłbym powiedzieć milion słów w minutę gdyby to było możliwe. A tak naprawdę mógłbym powiedzieć wszystko i nic. Wypuścić z ust nieme słowa które by nigdy nie doczekały się sensownej odpowiedzi. A moje serce mogły razem z nimi ulecieć wysoko w chmury.

-Huhuhu od dziś blondyna mająca swego bohatera - zaśmiał mi się do ucha Oikawa.

-Cicho Shittykawa!- poszedłem na swoje stanowisko pracy będąc cały czerwony i wyjmując opakowanie gum do żucia.

Po chwili połowa opakowania gumy trafiła do mojej buzi, a ze złości i wstydu na raz gryzłem ją i wyżywałem się na niej. Nie wiem dlaczego jestem taki zły. Może dlatego że nie przyjmuję do siebie żadnej z wiadomości, że chłopak może mi się podobać? Ale to takie bzdury! Przecież on mi się wcale nie podoba! Ja wcale nic do niego nie czuje! W kilka sekund zacząłem głośno płakać, a znajomi próbowali mnie uspokoić. Tak bardzo ubolewam nad tym że mogę cokolwiek do jego osoby poczuwać, że muszę nad tym płakać. Przecież ja nic nie chce do niego czuć! Więc dlaczego te moje serce nie chce mnie wesprzeć w tym co mówi mój zdrowy rozsądek. A dlaczego ja wcale muszę się tak czuć?
Nagle się wyprostowałem i wciagnałem katar do nosa spowrotem. Naszło mnie. Naszło...

"Dlaczego on wraca z pracy z rana?"

-No jak baba z okresem, gorzej niż ja - powiedział Oikawa.

-Odczepicie się od tej baby z okresem? - zagroziła Mia - a może by tak facet z problemami przyswojenia życia po dwudziestce?

I w tym momencie nikt się nie odezwał...

🧭🧭🧭

Po pracy udałem się w stronę metra. Gdy już wsiadłem to usiadłem na jedno z wolnych miejsc i spojrzałem na swoje stopy. Po chwili zauważyłem że jeden z stojących chłopaków zaczął się drzeć na jakiegoś faceta, który siedział spokojnie.

-Co ty gej jesteś?! Czemu się na mnie patrzysz!? Podobam ci się!? Zakochałeś się we mnie!?

To chyba dres jakiś. Jak ja nienawidzę takich ludzi i tym razem chyba nie wytrzymam.

-Zrobił ci ten człowiek coś?- zapytałem patrząc na niego zmęczonym wzrokiem.

-A ty co chcesz!? Przecież widać że gej!?

-Oh...jestem..pod wrażeniem. Nigdy się sądziłem że zostanę tak oświecony! Teraz już to widzę!- mój głos był pełen sarkazmu- padło to na mnie jak grom z jasnego nieba! Moje życie się poprawiło. Jestem naprawdę pod wrażeniem twoich umiętności psychologicznych...musisz naprawdę być "wyjątkowym" człowiekiem , takim oświeconym, a tak naprawdę...to na nikim wrażenia nie robisz więc mówiąc prościej...wypierdalaj.

Kiedy drzwi metra otworzyły się na jakimś przystanku złapałem chłopaka za bluzę i wyrzuciłem go na nim. Jedynie mu pomachałem gdy drzwi metra się zamknęły. Chłopak był w takim szoku, że nawet sam nie widział co zrobić. Słyszałem śmiech kilkoro ludzi, a niektórzy bili mi brawa.

-Cholera to była moja stacja!- złapałem się za głowę.

🧭🧭🧭

Następnego dnia w pracy było..no kto by mógł się spodziewać. Normalnie - czyli tak jak zawsze. Witałem nowe osoby z uśmiechem i tak jak zawsze dawałem im odpowiedzi na nurtujące te osoby pytania. Po południu podczas przerwy szefowa razem z Mią podeszły do mnie.

-Słuchaj Tsumu - zaczęła amerykanka.

-Hmm?

-Jedna z naszych dziewczyn, która miała tańczyć dziś z resztą na mieście w akcji promocyjnej nagle zachorowała i musimy znaleźć zastępstwo - uśmiechnęła się do mnie szefowa ze swoim słynnym uśmieszkiem diabła.

Przeuknąłem ślinę, bo to nie mogło być dla mnie nic dobrego.

-I pomagałeś dziewczyną w choreografii więc znasz ją na pamięć - powiedziała Mia - do tego masz szczupłe nogi..

-Co mają moje nogi do tego? - zapytałem nieśmiało.

-Musisz wskoczyć w kieckę.

Otworzyłem swoje usta szeroko, że aż prawie mi szczęka opadła na podłogę. W mojej głowie dopiero teraz zabrzmiał sygnał alarmowy i to taki najgorszego stopnia.

A w tym czasie Oikawa, który słuchał uważnie ze śmiechu wypluł picie, które pił.

Jesteście ciekawi czy Atsumu rzeczywiście włoży tą kieckę? Kto obstawia za, a kto przeciw? ;)

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top