Rozdział 26

W międzyczasie przygotowań weselnych razem z Kiyoomim znaleźliśmy czas na to by zrobić sobie jeden dzień wolnego i spędzić go wspólnie.
Wybraliśmy się razem żeby zrobić sobie trening siatkówki. Wsiedliśmy razem do pociągu. Niestety późno się zebraliśmy ponieważ słońce zaczęło schodzić z horyzontu coraz niżej, a popołudniowe promienie łechatały moją twarz. Oparłem się o ramię mojego narzeczonego i przyknąłem oczy.
Wczoraj cały dzień byliśmy w trasie. Byliśmy u mojej cioci i chrzestnego Kiyoomiego. Rzecz jasna mój brat był razem ze mną przez co chrzestny Sakusy pomyślał, że Omi żeni się z nami oboma. Śmieszny człowiek z niego. Jak byliśmy w drodze to przyszły mąż opowiadał mi o nim, a przede wszystkim to że szybko się przy nim męczy i że na pewno się z nim dogadam ale Osamu nawet złapał z nim lepszy kontakt a przez co? No nie trzeba być magiem żeby wiedzieć że przez jedzenie. Oboje siedzą w branży gastronomicznej.
Spałem do końcowej stacji i kiedy razem z Kiyoomim wysiedliśmy z pociągu usłyszeliśmy fale odbijające się od brzegu morza i zapach słonej wody która od razu podrażniła przyjemnie moje nozdrza.
Jedyne co wzieliśmy ze sobą to piłka i butelki wody, nie licząc dokumentów i biletów.
Młodszy był ubrany w czarny dres, a ja biały. Gdy weszliśmy na plażę od razu wyciągnąłem piłkę i odlożyłem plecak. Odbiłem kilka razy piłkę nad swoją głową. Nadal idealnie leży mi w dłoniach. Po chwili podałem piłkę do czarno włosego. On natomiast delikatnie odbił znów do mnie, a ja odbiłem ją sposobem dolnym. Następnie przeszliśmy do rozgrywania. Ja znów mogłem poczuć się jak rozgrywający, a Kiyoomi jak as drużyny. Kiedy piłka poraz chyba już setny uderzyła mocno w piasek opadliśmy na tyłki zdyszani sięgając po butelki wody z plecaka. Przy okazji zdjąłem buty i skarpetki podwijając nogawki spodni.
Byłem uśmiechnięty szeroko, a Kiyoomi również nie smutał. Obaj byliśmy zadowoleni z tego wysiłku, dawało nam to satysfakcję i szczęście. Warto poruszać się tak od czasu do czasu, chociaż wolałbym robić to częściej. Tak naprawdę mi tego brakuje. Czuć kiedy piłka wpada ci w dłonie, a opuszki palców delikatnie ślizgają się po niej tylko po to by sekundę pobyły w twoich dłoniach, a następnie by idealną wystawę odebrał atakujący i mógł cieszyć się piłką wbitą w parkiet a ty razem z nim. Wspólny sukces, wspólne szczęście.
Odbiłem piłkę o swoja stopę, a ta poleciała do wody.

-Aa!- krzyknąłem i natychmiast pobiegłem po piłkę, zanurzając swoje dolne kończyny w wodzie.

Uniosłem mokrą piłkę nad głowę, a krople z niej spadły wprost na moją farbowaną głowę.

-A ty jak zwykle musisz coś spsocić- zaśmiał się Kiyoomi.

-Śmiej się częściej...to jak miód na moje serce- znów posłałem wyższemu szeroki uśmiech.

-A nie mówi się uszy?- przechylił głowę.

-Aj tam! Zamknij się!- kopnąłem wodę, a krople zimnej wody poleciały wprost na Kiyoomiego.

Młodszy osłonił się ręką ale i tak coś tam go zmoczyło. Odwróciłem się do niego i pomachałem mu tyłkiem przed twarzą.

-A tobie co? Za dużo endorfin?- znów się zaśmiał.

-Chodź tu!- wskazałem mu palcem miejsce obok siebie.

-Nawet mi się nie myśli- usiadł po turecku- ja sobie zostanę na bezpiecznym brzegu, rekin może zjeść ale ciebie.

-Zabawne Omi Omi, boki zrywać...słyszą mój śmiech nawet w Nowym Yorku- udałem że się śmieje.

-Wredna małpa...- zrzędła mu mina.

Rzuciłem piłkę na piasek obok Sakusy, a później z dłoni zrobiłem łódeczkę i nabrałem trochę wody biegąc od razu do Omi'ego i wylewajac na niego. Przynajmniej próbowałem bo młodszy od razu uskoczył podrywając cały ciężar swojego ciała. Ale los przekorny jest i tak chciał, że na tyłku Kiyoomiego zawitała mokra plama. Głośno się roześmiałem, a mój narzeczony niezmiernie skrzywił. Zaczął rzucać we mnie piaskiem, a ja tylko uciekałem przed nim. Biegaliśmy tak bardzo długi czas.
Pod wieczór gdy cali byliśmy już w piasku, mokrzy i zmęczeni udaliśmy się w stronę przystanku. Wyglądaliśmy komicznie. Roztrzepane włosy na wszystkie boki, brudne ubrania, zapach słonej wody uchodzący z naszych ciał do tego mieszał się z potem. Mówiąc krótko i prosto - byliśmy brudni i cuchnęliśmy. Na szczęście w pociągu nie było dużo osób i mogliśmy siedzieć sami w przedziale ciesząc się tylko swoją obecnością.

-Mam tyle zarazków i bakterii i wszystkiego na sobie że zaraz umrę- faktycznie Kiyoomi był cały blady i drżał bo nie mógł wytrzymać tego brudu.

-Fight Omi!- poklepałem go po ramieniu.

-Staram się...-mimo że miał maskę na twarzy wyobrażałem sobie jak jego wargi są bardzo skrzywione.

Pochyliłem się w bok do chłopaka i pocałowałem go słodko przez materiał maski. Poczułem jak jego ciało delikatnie rozluźniło się przez ten gest więc pocałowałem go jeszcze raz w taki sam sposób.
Położyłem znów głowę na jego ramię i złapałem jego dłoń w moją. Spletliśmy dłonie, a na moim palcu delikatnie błyszczał pierścionek zaręczynowy. W tym czasie widziałem jak młodszy spogląda na nasze dłonie i mój palec na którym widniał owy pierścionek.
Po następnych minutach i przyjemnej ciszy między nami dojechaliśmy na naszą stację. Wysiedliśmy wciąż trzymając się za dłonie i dając sobie nawzajem nasze ciepło. W taki sposób wróciliśmy do naszego miejsca zamieszkania.
W mieszkaniu od razu młodszy na korytarzu zdjął brudne ubrania i ja zrobiłem to samo. Wyższy chwycił moją dłoń i pociągnął za sobą do łazienki. Delikatnie wepchnął mnie pod prysznic i sam do niego również wszedł. Puścił przyjemną dla ciała ciepłą wodę dając zmęczonym mięśnią odpocząć. Mięśnie rozluźniały się i napięcie ciała po kilku kolejnych minutach ustąpiło. Para zaczęła zasłaniać nam wspólny widok. Ręce młodszego znalazły się na moim ciele. Delikatnie mył moje ciało i włosy. Ja uczyniłem to samo. Wylałem szapon o zapachu ciasteczkowym w swoje dłonie i zacząłem delikatnie myć skórę głowy wyższego na co ten zamruczał.
Po czynnościach oczyszczeniowych* naszych ciał ciemnooki od razu dopadł się do mojego ciała i twarzy. Nadal byliśmy pod prysznicem, a para na dobre osiadła na szybach prysznica zasłaniając cały widok. Tym razem delikatne i powolne czynności wystarczały nam. To cieszyło nasze serca, które biły dla nas ciągle wspólnym rytmem. Oparłem głowę o tors Kiyoomiego i po prostu oddałem się tej czynności słuchając jego serca.

Jeszcze dziś napisze jeden rozdział na pewno, cały dzień się pakowałam i jeszcze jutro będę się pakować 😂 Czy ktoś pakuje się równie długo co ja? 🤣

Oh i jak się czujecie że dobijamy do naszego portu? Zostały raptem 4 rozdziały 🤧

*- bardzo możliwe że takie słowo nie istnieje ale tutaj istnieje i tyle w temacie.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top