Rozdział 16
Muzykę z mediów polecam włączyć w odpowiednim czasie przewiduje że po time skip -🧭🧭🧭
---------------------------------------------------------
Byłem szczęśliwy kiedy mój chłopak pozwolił mi u siebie nocować. Tak od dziś mogę się już mówić o nim jako o swoim chłopaku. Byłem naprawdę szczęśliwy, kto by się spodziewał po naszym pierwszym poznaniu że tak to się skończy. Wracając myślami do tych wspomnień wydaje mi się jakby minęło milion lat, a wtedy żyły dinozaury gdy się poznawaliśmy. Też przypomniałem sobie jakim bachorem byłem i jak te laski za mną latały w szkole. Potrząsnąłem głową na ten wspomnienia.
Był już ranek, wieczorem wypiliśmy herbatę w mieszkaniu...stop nie mieszkaniu w apartamencie Sakusy. Apartament był umeblowany nowocześnie, wszystko czyste i poukładane. Przeważał tu minimalizm,a to znaczy że pasujemy do siebie - mam gdzie trzymać swoje rzeczy jak kiedyś wspólnie zamieszkamy.
Wieczorem, a raczej w środku nocy położyliśmy się spać oczywiście po tym jak dokładnie się umyłem i pachniałem jak Sakusa czyli sterylnie i miętowo. Później w łóżku nie obyło się bez czułych gestów bo nadal byliśmy pod czarem naszego miłosnego uniesienia. A później jak każdy może zgadnąć - zasnęliśmy.
Rano Kiyoomi obudził mnie szczypiąc mnie w policzek i delikatnym cmoknięciem w usta. Było to tak delikatne niczym dotyk skrzydeł motyla.
Spędziłem pół dnia z Sakusą ale mój brat i Rintaro dzwonili że jeżeli nie przyjdę zaraz do nich to mnie zajebią już konkretnie. Szybko się zebrałem i stnąłem w drzwiach młodszego.
-T-to do zobaczenia- szybko i namiętnie pocałowałem chłopaka w usta.
-Do zobaczenia Ats...napisz jak wrócisz do domu- założył mi kosmyk włosów za ucho.
Wyszedłem z mieszkania mojego chłopaka i udałem się na autobus ale po dziesięciu minutach dalej go nie było więc prawdopodobnie jakiś wypadek na drodze. Włączyłem google maps i tak wróciłem do mieszkania. Na wejściu porządnie mną wytrząchali. Ale mój brat zabrał mnie później do mojego pokoju i przytulił.
-Dziękuje ci Sumu...znów jestem z Suną i jedzenie było dobre- oddałem uścisk mojego brata, dawno go nie widziałem a ponadto potrzebowałem tych braterskich czułości.
-Cieszę się waszym szczęściem naprawdę- usiadłem z młodszym na moje łóżko- ja od wczoraj jestem oficjalnym chłopakiem Sakusy Kiyoomiego - pochwaliłem się.
-O! Opowiadaj! - krzyknął Osamu, a Sunarin stanął w drzwiach mojego pokoju.
Opowiedziałem parze co i jak. Cały dzień spędziliśmy razem, a na wieczór w ramach zemsty chłopaki wysłali mnie samego na zakupy. A w międzyczasie odkąd tylko wróciłem do mieszkania wymieniałem z Kiyoomim sms'y.
🧭🧭🧭
Wracałem z zakupami. Postanowiłem skrócić sobie drogę do domu i wszedłem w ciemne uliczki. Nie raz tędy wracałem i...wtedy też. Przypominając sobie tego mężczyznę lekko zadrżałem. Wziąłem głęboki oddech i dalej stawiałem kroki. Zdarza się.
Poczułem zimny powiew powietrza na moich plecach i oblazł mnie zimny dreszcz. Spojrzałem ukradkiem za siebie ale niczego nie zauważyłem. Szedłem dalej wmawiając sobie że mam zbyt bujną wyobraźnię.
Nagle usłyszałem cichy jęk wydobywający z mieszkania na parterze w starym bloku. Cicho przystanąłem i nasłuchiwałem. Słyszałem ciężki oddech i jęk bólu. Bardzo ciche. Niepewnie spojrzałem w stronę drzwi i delikatnie nacisnąłem klamkę wchodząc do środka. Moje kroki były wolne, a czas wydawał mi się zwolnić. Mój oddech stał się ciężki. Bałem się i to bardzo. Byłem ostrożny. Cicho wszedłem do pomieszczenia z którego wychodziły dźwięki. Zbierając w sobie odwagę odpaliłem lampkę w telefonie. Zanim udało mi się ją włączyć wpadłem mi się wydawało na kogoś i ze strachem upadłem na podłogę i wtedy mój palec zjechał na przycisk włączający latarkę. W tym momencie zamarłem.
Na mój policzek spadła krew z ust dziewczyny. Miała siną twarz, nie wydawała z siebie żadnych już dźwięków. Jedynie jej martwe oczy patrzyły w moją stronę.
Kolejna kropla krwi znów spadła na mój policzek, a z twarzy odpłynęła mi krew. Wrzasnąłem wystraszony i dotarło do mnie właśnie co miało miejsce zaistnieć przed moimi oczami. Właśnie byłem świadkiem czyjejś śmierci, a w ostatnich chwilach życia ta dziewczyna patrzyła wprost na mnie. Po moich policzkach spływały łzy, a krew z jej ust dalej skapywała na mój policzek. Momentalnie się odsunąłem i walnąłem głową w ścianę. Cały drżałem, właśnie patrzyłem na trupa.
Cała sylwetka dziewczyny przedstawiała się marnie, a dźwięk jej jęków bólu wyrył się w mojej pamięci. Ciągle je słyszałem.
Dziewczyna dalej zwisała na sznurze, a ja drżałem jak opętany. Powoli wstałem i podszesłem szybko do ciała dziewczyny. Byłem przerażony ale próbowałem zdjąć ją z tego sznura. Zacząłem spowrotem myśleć intensywnie i wtedy do mnie dotarło że może gdybym był szybszy mógłby ją uratować. Po moich marnych próbach znów opadłem i zadzwoniłem po policję.
Kiedy udało mi się coś wydukać w oczekiwaniu na nich usiadłem pod ścianą drżąc jak osika. Patrzyłem na martwą dziewczynę, jej bladą skórę, chude do granic możliwości ciało i jej wzrok wlepiony we mnie. Byłem przerażony.
Po chwili usłyszałem dźwięk odgłosu syreny policyjnej i wtedy światło w pomieszczeniu się zapaliło. Zaczęli zdawać mi pytania ale nie mogłem wydobyć już głosu. Wtedy zabrali mnie do karetki, a ratownik uznał że to z powodu wywołanego u mnie szoku, a tak to to nic mi nie jest.
Policjanci zabrali mnie na komisariat. Jako że nie mogłem mówić oni po prostu zadawali mi pytania, a ja kiwałem na tak i nie. Dałem im moje dokumenty.
- Pan Miya Atsumu tak?- pokiwałem głową na tak.
-To Pan do nas dzwonił?- znów pokiwałem głową na tak.
-Znał Pan tą dziewczynę?- pokiwałem głową na nie.
-Był Pan tam przypadkiem?- pokiwałem głową na tak.
-Jestem ciekawy jak Pan znalazł tą dziewczynę ale z powodu szoku wywołanego tym wypadkiem nie może Pan tymczasowo mówić rozumiem to i też nie uważamy by był Pan sprawcą tego wypadku, nie musi się Pan martwić - uspokoił mnie mężczyzna- zadam Panu jeszcze kilka pytań - pokiwałem głową na zgodę.
Nagle do pomieszczenia wszedł inny policjant. Spojrzał na mnie, a potem uderzył delikatnie pięścią w swoją otwartą dłoń.
-Pamiętam Pana był Pan przy wypadku tej dziewczyny w centrum Tokyo tańczyłeś z nią wtedy i jeszcze tego Pana z zaułku- spojrzałem na niego martwym wzrokiem- oboje nie żyją z czego co wiem.
Ręce zaczęły mi drżeć. Gula w gardle podskoczyła jeszcze wyżej. Ściągnąłem usta w wąską linię. Oni...nie żyją...tak jak ta dziewczyna.
-Idioto nie mów tego teraz!- krzyknął na niego policjant który mnie przesłuchiwał- przepraszam Pana świeży jest i musi się jeszcze dużo nauczyć...a więc wracając do tematu...widział Pan kogoś w mieszkaniu?- pokiwałem głową na nie.
-Widział Pan może coś podejrzanego?- znów pokręciłem głową na nie.
Zadali mi jeszcze kilka pytań aż w końcu zauważyli że nie jestem wstanie wytrzymać psychicznie, bo łzy napłynęły mi do oczu.
-Starczy...dziękuje za wszystkie informacje i mam pytanie czy jest ktoś kto może Pana odebrać?- pokiwałem głową na tak.
Wyjąłem telefon z kieszeni i odblokowałem odciskiem palca. Wtedy zobaczyłem że minęło kilka godzin i mam mnóstwo sms'ów i połączeń nie odebranych. Były one od mojego brata bliźniaka, Suny i Omiego. Chciałbym teraz się wtulić w ciepły tors młodszego.
Pokazałem policjantowi kontakt i on zadzwonił do mojego brata z mojego telefonu.
-Kurwa Atsumu nawet nie wiesz jak się martwiłem!- usłyszałem krzyk mojego brata dochodzący z telefonu.
Policjant się przedstawił i zaczął spokojnie tłumaczyć Osamu o co chodzi.
-Dobrze więcej Panie Miya dowie się Pan na miejscu- policjant pokiwał tylko głową jakby do siebie i rozłączył się.
Po jakimś czasie mój brat przyjechał i został przez policjantów zaprowadzony na korytarz w którym siedziałem z kubkiem ciepłej herbaty. Spojrzałem na brata, który widząc mnie podbiegł i objął ramieniem. Od razu zrobiło mi się lepiej. Wtuliłem się i zapłakałem cicho w jego ramię.
-Co się stało?- zapytał zmartwiony Samu.
-Pański brat był świadkiem wypadku śmiertelnego, znaczy bardziej zdarzenia, miał można powiedzieć dość nieprzyjemne spotkanie i wywołało to u niego duży szok i w tej chwili nie może mówić przez to- podsumował krótko policjant.
-O boże rozumiem ale to znaczy że mogę zabrać brata?
Policjant pokiwał głową i pożegnaliśmy się z nim, a raczej Osamu rzucił krótkie dowodzenia i dziękuje.
Zaprowadził mnie do samochodu i usadził z tyłu ciągle mnie tuląc do swojej klatki. Za kierownicą był Oikawa, a obok niego Suna. Po chwili odjechaliśmy spod komisariatu policji. Byłem zmęczony, przerażony i roztrzęsiony. Chłopaki pytali się o co chodzi, a Osamu powiedział to samo co policjant opowiedział mu.
Wtuliłem się jeszcze bardziej w mojego brata, a on mnie lekko kołysał w ramionach. Cieszyłem się że jest teraz ze mną. Po tym jak dojechaliśmy do domu Samu pomógł mi się przebrać i położył mnie do łóżka. Pokazałem mu na swój telefon, a on go chwycił. Później nacisnąłem kontakt do Kiyoomiego. Bardzo potrzebuje jego obecności teraz. Brat zrozumiał o co mi chodzi i wyszedł z pokoju. Słyszałem głos brata za drzwiami ale po chwili odpłynąłem.
Siedziałem w ciemności, w jakimś pomieszczeniu. Była późna godzina, ponieważ za oknem jawił się tylko mrok. Zadrżałem. Ręką odnalazłem telefon i zapaliłem latarkę w telefonie. Nagle moim oczom ukazała się wisząca dziewczyna. Wisielec. Martwe ciało. Blada twarz, sine usta i oczy skierowane w dół. Stróżka krawi, która spływała prosto z jej ust prosto na podłogę. Nagle oczy dziewczyny wywróciły się w moją stronę. Cały przyległem plecami do ściany, a moja twarz wyrażała jedno, tylko jedno - przerażenie do granic możliwości. Nagle ręce i nogi dziewczyny zaczęły się poruszać, a towarzyszyło temu łamanie kości. Chciałem krzyczeć ale nie mogłem wydobyć głosu, chciałem płakać ale poczułem tylko ciepłą bardziej lepką substancję na moich policzkach. Płakałem krwią.
-Mogłeś mnie uratować- syczała dziewczyna na mnie i szaleńczo się poruszała na sznurku.
"Nie, nie, nie!"- powtrzałem sobie w głowie jak mantra.
Nagle usłyszałem śmiech tak obrzydliwy że mógłbym od niego umrzeć.
Nagle się obudziłem, nie mogłem krzyczeć i wydobywały się ode mnie tylko niepokojące dźwięki. Rzucałem się po swoim łóżku. Ciemno, za ciemno!
Po chwili ktoś z hukim otworzył moje drzwi i dzięki światłu mogłem zobaczyć zdyszanego Kiyoomiego. Rozpłakałem się jeszcze mocniej. Chłopak podszedł do mnie od razu i położył obok.
-Jestem tu Ats...jestem...-pogładził moje włosy- rozumiesz? Już jest dobrze...jestem tu...
Wtuliłem się w jego klatkę piersiową i powoli uspokajałem. Przy Kiyoomim czułem się lepiej jakby wszystko odpyłwało, dosłowne ukojenie. I tak udało mi się zasnąć w ramionach ukochanego.
Jak wrażenia?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top