Rozdział 13

Po tamtej nocy szybko się otrząsnąłem. To normalne, że ma się pokręcone sny po takim zdarzeniu. Nawet nie zawracałem już tym sobie głowy.
Rano jak wstałem od razu pomaszerowałem do łazienki. Wyglądam jak trup. Nie za bardzo spałem. Wziąłem jakąś gumkę do włosów i związałem sobie grzywkę. Umyłem twarz żelem i nałożyłem sobie różową maseczkę w kremie, a pod oczy nawilżające płatki hydrożelowe. W tym czasie gdy te rzeczy siedziały mi na twarzy zacząłem myć zęby.
Po chwili usłyszałem jak ktoś zaczął pukać do drzwi. Zacząłem nasłuchiwać.

-Gwiazdeczko ktoś do ciebie!- krzyknął Rintaro.

-Gwiazdeczko?- usłyszałem znajomy głos.

-Zaraz sam zobaczysz - zaśmiał się.

Wyszedłem z łazienki mając nadal na twarzy wszystkie kosmetyki, które nałożyłem na twarz, a w buzi szczotkę do zębów.

-Ohh no tak...rozumiem- powiedział Kiyoomi przyglądając mi się- wyglądasz...hmm...uroczo?

Zarumieniłem się ale na szczęście pod maseczką tego nie widać.

-Kolejny? C-co jest złego w dbaniu o swoją twarz?- spojrzałem się na nich zdegustowany.

-Jak się jest gwiazdeczką to ależ absolutnie nie ma w tym nic złego- Rintaro pomaszerował do kuchni.

-Ja nie mam nic przeciwko- niespodziewany gość uniósł trochę ręce do góry w geście obronnym- uważam nawet że to bardzo dobrze, jesteś mniej brudny.

Wywróciłem oczami i spojrzałem na swoje stopy.

-Wejdź- zaprosiłem go do środka- a tak właściwie co tu robisz?- zamknąłem za nim drzwi.

-Napisałeś wczoraj wieczorem dziwną wiadomość...trochę się zmartwiłem i w taki sposób się tu zmaterializowałem iiii co ważniejsze nie oddałeś mojego żelu antybakteryjnego.

To żel jakiś tam jest ważniejszy niż ja!?

-Jakaż łaska spadła na mnie niegodzieca by sam książę ciemności zjawił się tu...w me skromne progi- teraz to Sakusa wywrócił oczami, a z kuchni słyszałem parsknięcie Sunarin - zaraz Ci dam twoją własność o książę ciemności powstały z grobu martwych nagrobków, który spuścił łaskę "trochę się martwię", jestem zaszczycony - pokłoniłem się mu lekko- a teraz...Suna dotrzyma ci towarzystwa przez kilka minut...ja muszę to zmyć- wskazałem na twarz.

-O jasne księżniczko w różowej zbroi. Prawdopodobnie masz też różowe koronkowe stringi - spojrzał mi prosto w oczy.

Momentalnie się zawstydziłem i zamknąłem w łazience. Czy on właśnie chciał stwierdzić, że moja osoba chodzi w tak bardzo seksownych rzeczach? Nie żeby mi się to podobało, bo przecież się nie podoba! No chyba...
Szybko zmyłem z twarzy maseczke, dokończyłem czynności łazienkowe, a zwieńczeniem tego było nałożenie filtra spf 50 na twarz. Wszyscy będą mi zazdrościć za kilka lat wyglądu, a wtedy im powiem że było o siebie dbać.
Wyszedłem z łazienki. Podszedłem do nich ale obaj byli cicho. Spojrzałem na współlokatora, który niestety wydawał się bardzo nieszczęśliwy. Chyba muszę jego sprawy z moim bratem wziąć w swoją ręce.

-Kiyoomi moglibyśmy spotkać się jutro wieczorem? - spojrzałem na wybranka mojego głupiego serca i pochyliłem się aby mu szepnąć na ucho to pytanie.

-Hm...chyba nic jutro nie mam, a gdzie chcesz iść?- spojrzał na swój kalendarz w swoim telefonie ale też na mnie dziwnym spojrzeniem dlaczego mówie szeptem ale chłopak również mi szepcze.

-Hmmm zobaczysz...

Rintaro przez cały czas patrzył na nas zdziwiony ale też widziałem w jego oczach ciekawość. Wyjąłem ze swojej torby żel Sakusy i mu go dałem.

-A teraz- złapałem nadgarstki młodszego i wystawiłem go za drzwi- dowodzenia!

Nie dałem mu nic powiedzieć i zamknąłem drzwi za jego plecami. A więc tak - widzę się jutro z Omi'm i trzeba coś wymyślić. Po prostu zapytam się na instagramie moich obserwujących czy jutro dzieje się coś fajnego w Tokio. Więc ten problem mam z głowy. A teraz czas przyszykować randkę dla mojego brata i mojego współlokatora. Trzeba zrobić jakąś romantyczną kolacje.
Znów wszedłem do kuchni i spojrzałem na Rina.

-Rin Rin! Za dwa dni idę na randkę, weź pojdź ze mną jutro do galerii proooszę - zlożyłem ręce i zrobiłem błagalną minę.

- He? Ale z jakiej okazji?

-Pomożesz wybrać mi coś fajnego!

-Tobie to dali mózg kobiety, a nie mężczyzny...

Puściłem tą uwagę mimo uszu.

-Noooo weź! Poza tym dawno z nikim nie wychodziłeś, a w szczególności ze mną!

-Dobra! Ale weź się już zamknij i daj przygotować mentalnie...- położył się zmęczony życiem na stole.

W duchu ja też musiałem przygotować się mentalnie, ponieważ w końcu może tak się skończy że obaj będą chcieli zakopać mnie dwa metry pod ziemię bądź wrzucić martwe ciało do rzeki. Wzdrygnąłem się na to. Szybko podreptałem do swojego pokoju. Zamknąłem się i wlazłem pod kołdrę na wszelki wypadek żeby Suna mnie nie usłyszał. Wyjąłem telefon z tylnej kieszeni spodni i wybrałem numer do mojego brata.

-Hej Tsumu...czym zawiniłem żeby mój brat do mnie dzwonił?- usłyszałem zmęczony głos mojego brata.

-Osamuuuu- powiedziałem cicho i płaczliwym głosem.

Przez chwilę panowała między nami cisza, ponieważ mój brat prawdopodobnie musi przetrawić czy nie zamierzam z niego żartować więc jego pierwszym krokiem jest granie na mojej cierpliwości bo każdy wie że jest słaba i zaraz krzyczę zdenerwowany żeby ktoś się odezwał. Zagryzłem policzek i cierpliwie czekałem. I jak się spodziewałem to zadziałało.

-Boże! Wszystko dobrze!? Czemu płaczesz!? Coś się stało!?- mój brat dał się wkręcić w moją pułapkę.

-Nic nie jest dobrze... - pociagnąłem nosem, a nawet wznosząc się na szczyty mojego aktorstwa wymusiłem cichy płacz.  Mój głos był pełen bólu i żalu - już nie wiem co robić...nie chce mi się żyć...

Słyszałem jak mój brat panikuje, bo słyszałem jak czegoś nerwowo szuka i otwiera szafy.

-Ale co się do cholery stało?!- Osamu wydawał się zwariować, jak naprawdę miało mi się coś stać to naprawdę robił się groźny.

Pociagnąłem nosem i specjalnie jeszcze trochę popłakałem by utwierdzić brata w przekonaniu że jest naprawdę ze mną źle.

-B-bo - zająkałem się specjalnie- o-on chciał mnie...- znów zaniosłem się cichym płaczem.

Będą boleć mnie oczy mówię wam.

-Kto!? Kto ci coś zrobił!?- można zapomnieć żeby mój brat teraz mógł się w jakiś magiczny sposób uspokoić.

-Z..zgwałcić...-na to słowo sam chciałem zacząć się śmiać i tylko przeklinałem się w myślach że nie wpadłem na coś lepszego tylko z gwałtem wyjeżdżam.

-CO!? Boże Atsumu...odpowiedź mi wszystko...j-jak...- wydał się w szoku i załamany- dzwoniłeś na policje?

-Proszę...przyjedź do mnie...ja sam nie dam rady...-znów płacz.

-Już...ja...-usłyszałem jak szybko się krząta po pokoju - będę jutro obiecuje ci tylko się trzymaj...- słyszałem jak bardzo jest zmartwiony.

-Nie mów nikomu dobrze?- wychlipiałem to do telefonu.

-Dobrze ale jutro masz mi wszystko opowiedzieć dobrze?

-Yhym...-znów płacz- dziękuje.

-Nie dziękuj...wytrzymaj do tego czasu, prześpij się, zjedz coś i ten...no trzymaj się.

-Yhym pa...

-Zadzwonie jutro jeszcze do ciebie- pożegnałem się z bratem i rozłączyłem.

Wyszedłem spod kołdry. Oni mnie na pewno zabiją, a szczególnie mój brat, który z mojego powodu teraz na zawał schodzi i ma same ciemne scenariusze w swojej głowie prawdopodobnie. Ale co mogłem jeszcze wymyślić. Nie powiem mu przecież że umieram, a jakoś zwabić go było trzeba tutaj. Oczywiście wcześniej pamiętając o moim planie zablkowałem brata na tyle by nie mógł patrzeć w moje relacje na instagramie po prostu on widzi jakbym nic nie wstawiał dzisiaj.
Po chwili wstałem i spojrzałem w okno. Zacząłem powoli obmyslać swój plan działania na jutrzejszy dzień.

🧭🧭🧭

Następnego dnia razem z Rinem wyszliśmy do tej nieszczęsnej galerii. Z Sakusą umówiłem się pod wieczór, a mój brat pisze mi ciągle SMS'y by sprawdzić czy żyje, a sam w tej chwili szwędam się po galerii. Osamu pisze mi że niedługo ma pociąg bo nie mógł zarezerwować na wcześniej biletu i jeszcze mnie za to przeprasza. Z jednej strony nie chce tego przyznać ale mam trochę uroczego tego brata. Ale nie będzie on uroczy jak zechce mnie zabić. Wracając do tematu przewodniego dzisiejszego dnia. Osamu też będzie dopiero pod wieczór więc idealnie. Specjalnie rano wstałem i przyszykowałem wszystkie składniki do gotowania na ich dzisiejszą kolację. Teraz muszę tylko przez cały dzień wkręcać Rintaro.
Poszliśmy do wielu sklepów i po jakimś czasie wybraliśmy dla mnie kilka ciuchów, a zielonooki też coś wybrał dla siebie. Specjalnie pod ladą zostawiłem jedną torebkę z rzeczami i szybko wyszliśmy ze sklepu. Poszliśmy na przystanek autobusowy i pojechaliśmy do mieszkania. Jak byliśmy na klatce schodowej zacząłem udawać że coś stało mi się z kostką, a nawet na tyle się poświęciłem że upadłem na schody. Suna tylko przybił sobie dłoń do czoła i w domu dał mi lód z zamrażalki. Nagle zacząłem gestykulować rękoma.

-Zapomniałem moich zakupów z tego ostatniego sklepu! Suna!- złapałem się za głowę.

-Jesteś idiotą czy kretynem!?- wrzasnął na mnie.

-Oboma!- zjechał dłońmi po swoich policzkach- au..au..-złapałem się na nogę- Riiiiin proszę tak ładnie...-spojrzałem się na niego dużymi oczami.

-Nosz k*rwa mać!- załamał ręce- no dobra...pierwszy i ostatni raz!- wyszedł z mieszkania trzaskając drzwiami.

Tragedia...rzadko można zobaczyć go tak wkurzonego, ale to jeszcze nie ten wkurw jak wkurw kiedy rozstawał się z moim bratem. To był połączony hit z kitem.
Mimo wszystko się ucieszyłem i wstałem ze swojego miejsca siedzącego. Teraz trzeba kontynuować mój plan. Zerknąłem na telefon. Osamu ciągle pisze do mnie i sprawdza czy żyje więc żeby udawać że nadal jest ze mną źle daje mu krótkie odpowiedzi jakby mi się żyć nie chciało i tylko kontakt z bratem może mnie uratować.
Przystąpiłem po chwili do robienia im kolacji. Nie jestem wyśmienitym szefem kuchni więc zrobiłem tylko kilka prostych rzeczy. A mianowicie. Na przystawkę zaserwuje im kilka rodzajów sushi z kawiorem. Główne danie to spaghetti, które zostawie im na kuchence niech radzą już sobie sami. A na deser panacocta z sosem malinowym. Muszę powiedzieć że przeszedłem sam siebie i mam nadzieję że brat mi wybaczy jak zobaczy to jedzenie.
Po tym jak zobaczyłem jaka jest godzina szybko spieprzyłem do pokoju i zacząłem się przebierać, a w międzyczasie zapytałem gdzie jest Rintaro. Okazało się że wraca jeszcze autobusem. Szybko założyłem na siebie dżinsy z dziurami, które delikatnie opinały mi nogi i mój zgrabny zadek, a także na górę włożyłem szafą bluzę z jakimś kolorowym nadrukiem. Bluza była nieco za duża ale o to nie dbałem. Na ramię zarzuciłem swoją nerkę i na stopy włożyłem kolorowe skarpetki i kolorowe trampki.
Wychodząc ze swojego pokoju zamknąłem go ma klucz, wszystkie okna też zamknąłem i nawet pokój Suny zamknąłem bo zabrałem mu wcześniej kluczyki od mieszkania. Taka szczwana ze mnie bestyjka. Gdy miałem wychodzić Rintaro stanął w progu i spojrzał na mnie pytająco.

-Stary wiesz wyskoczyło mi coś...dzwonili do mnie z pracy- mówiłem pośpiesznie- zostaw mi moje rzeczy proszę cie przed moim pokojem...dzięki...jakoś ci to wynagrodze- wyszedłem z mieszkania nie dając chłopakowi dojść do słowa.

Pognałem piętro wyżej i odebrałem telefon. Akurat dzwoni mój brat.

-Atsumu zaraz będę...dosłownie za dwie minutki- słyszałem jak dyszy- jak się czujesz?

-Nie za ciekawie...trochę lepiej niż wczoraj- odpowiedziałem przybity.

Po chwili rozłączyłem się z bratem i zobaczyłem jak wbiega do bloku w którym mieszkam. Słyszałem jak szybko pokonał schody i wparowuje do mojego i Suny mieszkania. Szybko zbiegłem na dół i ich zamknąłem na cztery spusty.
Jak schodziłem na dół słyszałem już tylko krzyki i walenie w drzwi ale sam udałem się na randkę z moim księciem ciemności. Był to długi i męczący dzień, a jeszcze czeka mnie długi wieczór z nadzieją że wepchnę się do mieszkania lokowatego.

Hej, hej! Jak oceniacie umiejętności Atsumu? Aktor, kucharz, agent 007, swatka, tancerz, siatkarz i komik...chyba że jeszcze o czymś zapomniałam 😂 Taki z niego człowiek wielu talentów 😂

Ciekawi jesteście randek naszych bohaterów? 😉

Szykować dla Atsumu trumnę? 😂

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top