Rozdział 1 - Me

Nie żebym miał wiele problemów ze wstawaniem, ale nie należało to do moich ulubionych czynności. Spojrzałem na zegarek w telefonie, który leżał obok mojej poduszki. Jak zobaczyłem piątą z rana to jęknąłem boleśnie w poduszkę. Lubie spać, a dziś wyjątkowo bardzo chce mi się spać. Przekręciłem się na drugi boczek i pomyślałem sobie że powegetuje w łóżku jeszcze z pięć minut i na pewno wstanę. Przymnąłem swoje oczy i nagle znów pochłonął mnie sen. Bo tak naprawdę czym my do końca jesteśmy? Żyjemy, oddychamy, jemy i uczymy się, a no i oczywiście śpimy. Osamu powiedział by że on żyje dla jedzenia. A po żyje ja? Chyba po to żeby żyć i czasem powkurzać innych ludzi...to jest czasem takie przyjemne. I z tą myślą oddałem się do głębokiego snu.

🧭🧭🧭

Obudziłem się i spojrzałem na zegarek. To co zobaczyłem było dla mnie niczym pocisk w głowę. Wystrzeliłem z łóżka niczym z procy. Dziś do Hyogo przyjeżdża drużyna z Tokio...nie pamiętam jak się nazywa ich szkoła, co było u mnie całkowicie na miejscu. Zadzwoniłem od razu do swojego bliźniaka.

-Samu! Czemu do cholery mnie nie obudziłeś!?- wrzasnąłem do telefonu.

-Bo mi się nie chciało?- usłyszałem szum, pewnie Samu masuje sobie ucho od dźwięku który wydobył się z jego telefonu przez mój krzyk.

-Ty...ty...dorwe cie w szkole!- rozłączyłem się.

Rzuciłem telefon na łóżko i szybciutko poleciałem do szafy. Wyjąłem mundurek i pomyślałem za jakiego grzechy musimy w tym chodzić. Za granicą do szkoły każdy ubiera się tak jak chce! Poczułem że nie mam czasu na więcej tych rozmyślań. Przecież jak przyjeżdża "podobno" dobra drużyna z Tokio to wypada by najlepszy rozgrywający szkół licealnych i najlepszy setter się stawił. Poza tym nie mogę przegapić takiej szansy by zagrać z kimś silnym. Jak włożyłem na siebie strój to poleciałem na przystanek autobusowy. Kupie sobie coś do jedzenia w szkole albo wezmę od Samu. Pędziłem ile sił w nogach i w ostatniej chwili wskoczyłem w autobus o szóstej czterdzieści trzy. Usiadłem dysząc. Wydaje mi się że ostatnio spadło mi trochę z masy ciała, bo były wakacje i trochę podróżowałem z bratem i rodzicami. Niestety muszę się przyznać do tego, że się opierdalałem rzecz jasna, a jak mogłoby być inaczej w ciągłej podróży samochodem. Na wakacjach byliśmy w Hiszpanii, przywiozłem chociaż ze sobą opaleniznę i kilka pamiątek. I właśnie przez to że podróżowałem to nie ćwiczyłem, a nawet moja mama powiedziała że nie ma mowy bym zabrał nawet piłkę ze sobą. Ale dwa tygodnie temu wróciliśmy do szkoły i znów odbywam treningi. Muszę też przyznać, że strasznie za tym tęskniłem.
Gdy zbliżał się przystanek mojej wysiadki wstałem i wybiegłem z autobusu. Autobusem do szkoły jedziemy z jakąś godzinę. Była prawie ósma. Szybko wpadłem tam gdzie są szafki i zmieniłem buty. Nie mogłem teraz dokopać Osamu bo był w innej klasie razem z Suną Rintaro. Myślałem że wypluje płuca biegąc do klasy ale w ostatniej minucie udało mi się zająć swoje miejsce. Oddychałem głęboko, a cała klasa na mnie spojrzała, ale to nie był dla nich szok bowiem już kilka razy tak mi się zdarzało. Teraz przy tym zmęczeniu wcale nie czuje żebym spał godzinę dłużej, a nawet śmiem powiedzieć że czuje się gorzej. Po tej minucie do dzwonka odbyła się lekcja matematyki.
Patrzyłem przez większość lekcji na tablicę jak głupi. Potrzebowałem dłuższej chwili by zrozumieć przykład, matematyka jest dla mnie taka ciężka, ale nie mam z niej najgorszych ocen. Myślę że chemia to dopiero wyzwanie ledwo z niej zdaje, a uważam że mi się totalnie nie przyda, wystarczy mi że wiem czym jest ciało stałe, czym jest stan ciekły i tak dalej. Uczymy się tylu rzeczy, że człowiek sam nie wiem kiedy ma mu się to wszystko przydać. Ale maturę trzeba jakoś zdać, ale to dopiero za rok. Jestem w drugiej klasie liceum aktualnie więc nie martwie się tym za bardzo, że za rok mnie czeka matura.
Po lekcji matematyki niczym zombi bez mięsa wyszedłem z klasy. Potrzebowałem coś zjeść i właśnie udałem się do klasy mojego brata. Kucnąłem przed jego ławką.

-Daj mi coś do jedzenia...

-Nie dam- spojrzał na mnie poważnie.

-Samuuuu ponieś konsekwencje swoich czynów i daj mi chociaż tosta, bo wiem że masz!- naburmuszyłem się.

Wsadził mi tosta z szynką i serem do buzi, a ja uśmiechnąłem się szeroko i zjadłem wszystko od razu.

-O czym rozmawiacie?- spojrzałem na brata i Sunę.

-Tak trochę o niczym- Suna wyprzedził mojego brata w odpowiedzi.

-Atsumu-senpai - zauważyłem dziewczyny z pierwszego roku.

Od razu myślałem że zejdę, nie wiem dlaczego ale kobiety mnie strasznie wkurzają. Są ładne nie przecze, ale nie pociągają w żaden sposób, a najbardziej denerwują mnie gdy gram mecz i piszczą za wszystkim co zrobię. Ja rozumiem że jestem wspaniały i ogólnie najlepszy rozgrywający. Jestem dumą mojej szkoły no może nie w nauce ale ze sportu to jak najbardziej. Jestem w szkole dość popularny i każdego dnia prawie na każdej przerwie musi podejść do mnie kolejna dziewczyna albo dziewczyny mówiąc już w liczbie mnogiej i mnie podrywają. Oczywiście jestem dość uprzejmy bo nie będę chamem. Odwróciłem się do dziewczyn i porozmawiałem z nimi chwilę. Po tej chwili pożegnałem się z bratem i Suną. W pędzie dotarłem do swojej ławki. Kawałek bezpiecznego drewna.
Po kilku godzinach zająć szkolnych mogłem się wreszcie udać na mój trening. Jest dziś piąteczek więc pewnie dlatego ta drużyna mogła przyjechać do nas na sparing. W szatni przebrałem się w strój do WF. Zauważyliśmy z resztą drużyny, że tamci powoli wchodząc na salę. Przywitaliśmy się z nimi i po chwili zaczęliśmy mecz. Moją uwagę przyciągnął czarno włosy chłopak z lokami. Nad prawym okiem miał dwa równo nad sobą pieprzyki. Ale co mnie zdziwiło to to, że był wcześniej w masce. "Może jest chory" - przemknęło mi przez myśl.
Chłopak był silnym atakującym. Od razu zachciałem wstawić mu kilka piłek. Oczywiście podczas meczu musiałem się "pogryźć" z Osamu kilka razy i przystrzelić w tył głowy.
Po meczu treningowym który wygrała moja drużyna, bo dałem z siebie sto, a nawet więcej procent, podszedłem do chłopaka, który spojrzał na mnie dziwnie.

-Hej jestem Miya Atsumu!- podaje dłoń do chłopaka, który skrzywił się, bynajmniej mi się tak wydaje bo ma maskę już na buzi- um? Coś nie tak?

-Nie- burknął i sobie poszedł.

Wkurzył mnie! Za moimi plecami mój brat zaśmiał się, ale nawet tego nie skomentowałem.
Po kolejnych meczach treningowych, których nie dałem sobie przegrać, spojrzałem na chłopaka. Zauważyłem że jak ostrzej zacząłem grać to ten trochę bardziej się postarał. Zauważyłem że jest trochę wkurzony, a reszta mojej drużyny ledwo zipie przeze mnie bo narzuciłem im bardzo szybkie i wymagające tempo. Ale jeżeli sam z siebie daje tyle to chyba mogę wymagać od innych by i oni też dali z siebie więcej.
Akurat teraz pod siatką stałem z tym atakującym.

-Sakusa...Sakusa Kiyoomi- przedstawił się, a ja się ucieszyłem, bo lubię jak ludzie dają mi atencję, oj bardzo dużo atencji.

W tym momencie nie wiedziałem, że coś może później z tego być.

Heeej. Pierwszy raz pisze jakiś ship ale pomyślałam czemu nie!? Rozdziały będą pojawiać się w środę.
Jeszcze słowem zakończenia to pierwsze rozdziały mogą wydawać się trochę nudne ale pragnę to zrobić jak się należy i tak jakby to miało wmiarę wyglądać w rzeczywistości. Mam nadzieje że zamysł się wam spodoba. 

P.S miałam wstawić dopiero później a mianowicie w środę rozdział ale już napisałam ich całkiem sporo więc dziś (14.06.2021r.) wlatuje rozdział, a w środę wleci 2 ;)

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top