Rozdział 27
Ten rozdział specjalnie został napisany narratorem.
---------------------------------------------------------
Bracia Miya od samego poranka zaczęli swe swawole. Mówią raczej delikatnie. Natomiast narzeczony straszego Miyi miał od początku nie wyraźny wyraz twarzy. Był zestresowany i widać że targały nim różne emocje. To też był szczęśliwy kiedy bracia zechcili się łaskawie pokłócić i nie zwracać na niego swojej uwagi. Ba nawet nie przeszkadzały mu latające kapcie nad głową.
Blondyn wskoczył na kanapę i przywalił brązowo włosemu prosto w twarz. Natomiast ten znów go dopadł i laczkiem zdzielił po głowie. A poszło tylko o to kto ma wejść pierwszy do toalety.
Ale wracając do problemów przyszłego męża Miyi, dostał on właśnie telefon z Australii.
Kiedy Kiyoomi był mały i w wieku gimnazjalnym rodzice często zostawiali go u jego ciotki w Australii. Będąc szczerym chłopak nie lubił tamtejszego klimatu lecz architektura i różnorodność w ludności to zupełnie inna kwestia. Sakusa uwielbiał różnorodność tak naprawdę, żeby każdy robił to co chce i jeżeli on to szanuje to inni ludzie powinni też uszanować jego zdanie. Wracając do tej cioci. Ta kobieta była ważną osobą w życiu ciemnookiego, nauczył się od niej wielu rzeczy, jako nieliczna z rodziny akceptowała jego inność, nie starła się młodemu chłopakowi wpoić jak najwięcej do głowy w przeciwieństwie do jego matki, która dawała mu wymyślne zajęcia dodatkowe. Jak trudno było przekonać kobietę by Kiyoomi mógł się zająć siatkówką, żeby ta kobieta zrozumiała jak ten sport jest ważny dla niego i wtedy to jego ciocia też wstawiła się za nim. Ale to też nie tak żeby każdy myślał jaka to matka Kiyoomiego jest nie dobra. Większość jego życia kobieta kochała go ponad wszystko i rozpieszczała go ale była po prostu wymagająca. Tak te spojrzenie rodzica na swoje dziecko. Te słowa które zawsze wypowiadają.
"Chce byś miał lekko w życiu".
"Nauka jest naprawdę ważna to ona zagwarantuje ci dobrą przyszłość".
"To są niezbędne umiejętności" .
"Dobrze będziesz mógł ale musisz spełnić kilka warunków przed tym" .
Niekończące się powody rodziców w stosunku do ich dzieci. Mimo wszystko Sakusa kochał własną rodzicielkę nie ważne jak kobieta wymagająca była. Cieszył się również że zaakceptowała jego związek z blondynem i ciepło go przyjęła. Że przyjęła ze zrozumieniem że Kiyoomi może kochać zarówno kobiety jak i mężczyzn. Wiadomo na pewno była zasmucona brakiem wnuków, na szczęście matka młodego dorosłego to nowoczesna kobieta i wie że istnieje coś takiego jak adopcja i nie wierzy w głupie słowa "zła krew".
Jeżeli chodzi o tą ciotkę Sakusy to nie raz ona pomogła mu w kontakcie z rodzicami, słuchała co ma do powiedzenia, po prostu rozumiała, kochał ją i nie mógł jej zostawić w potrzebie jeżeli ta tyle dla niego zrobiła i nawet nie oczekuje niczego od chłopaka. Lecz ona teraz chorowała, a nie miał nikt kto się nią zająć. Możliwe że kobieta odejdzie z tego świata za niedługo. Nie chciał on nawet się z nią nie pożegnać, nie powiedzieć jej że ma kogoś kogo bardzo kocha i że planują wspólnie ślub. Tylko, właśnie tylko. Musieli przełożyć ślub, wiedział że blondyn będzie rozumiał ale się wściknie. Wyższy nawet nie wiedział jakby miał z nim porozmawiać.
Właśnie o tym tak gorąco myślał i do tego martwił się o stan swojej kochanej ciotki. Chciał jeszcze jeden i może ten ostatni raz porozmawiać z nią. Była dla niego ważną osobą w jego życiu.
-Samu ty świnio!
-Tsumu ty szczoto!
-Szczoto!?
-A tak szczoto! Twoje włosy przypominają starą szczotę!
-Po prostu jesteś zazdrosny! Bo teraz wyglądasz bezpłciowo i nie modnie!
-Bezpłciowo? Nie modnie? A patrzyłeś kiedyś w lustro!? Ja chociaż wyglądam jak normalny człowiek!
-Wyglądamy tak samo!
-Oj nie, nie! Ty wyglądasz jak szczota, a ja jestem normalnym człowiekiem.
-Odezwał się przeciętniak życiowy! Kiyoomi czy ja wyglądam jak szczota!?
-Daj mi spokój- machnął na niego ręką i wszedł do sypialni.
To wmurowało starszego, a jego brat zaczął się śmiać głośno. A blondyn tam stał z znakiem zapytaniem wymalowanym na twarzy. Jakby ktoś mu dał mentalnego liścia w policzek.
Sakusa nie miał humoru by teraz dokuczać starszemu i słuchać tych bezdetnych kłótni. Wie tylko że później będzie musiał mu powiedzieć jak bardzo jest piękny i śliczny. Usiadł on na łóżku małużeńskim i schował twarz w dłonie. Miał wielki mętlik w głowie. Tak bardzo nie chciał zranić blondyna. Tak bardzo pragnął tego ślubu. Ale wiedział że nie można spotkać już martwych osób. Ile czasem ludzie by oddali pieniędzy, co ludzie mogliby oddać żeby zobaczyć jeszcze raz martwą osobę, z którą nie zdążyli porozmawiać. Dla Kiyoomiego to był jedyny moment. Wiedział że nie będzie później żadnych szans, a ślub zawsze można przesunąć i wrócić do tego.
Po długim namyśle chłopak wreszcie zdecydował że musi zobaczyć się z ciocią i zostać w tych ostatnich chwilach z nią. Tylko tak mógł jej teraz pomóc. Tylko tak mógł z nią jeszcze raz porozmawiać.
Zaczął chodzić niespokojnie po sypialni. Teraz musiał zdecydować się co powiedzieć właśnie narzeczonemu. Chciał rozegrać to jak najlepiej by było jak najmniej szkód. Wiedział że Atsumu będzie płakał, nie chciał tego i obieca mu nawet gwiazdę z nieba jeśli będzie trzeba.
Usłyszał pukanie do drzwi i po chwili w progu drzwi pojawił się Osamu.
-To gdzie dziś jedziemy jeść?- zapytał.
-Nie jedziemy jeść cymbale tylko rozdawać zaproszenia na ślub! Tylko myślisz o jednym!- pojawił się za nim blondyn.
-Atsumu musimy porozmawiać w cztery oczy...czy Osamu mógłbyś zostawić nas samych?- spojrzał wymownie na młodszego bliźniaka.
Bliźniak blondyna wyczuł że coś jest nie tak i tylko kiwnął Sakusie głową na znak zgody, a Atsumu pytającym wzrokiem skakał to na jednego to na drugiego.
-To ja wyjdę i odwiedzę Sunę w pracy...dzwońcie jak coś- poszedł w stronę wyjścia.
-Tylko broń naszego nazwiska Osamu!- krzyknął blondyn totalnie nie wyczuwając atmosfery.
Młodszy bez słowa wyszedł i zostawił swojego brata by ten mógł wysłuchać Sakusy.
-Atsumu...
Oj, oj, oj...może jeszcze coś napiszę dziś ale nic nie obiecuje.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top