Łączący dwa złamane serca w jedno...
Siedzieliśmy u mnie w apartamencie, na dwóch końcach kanapy, czekałem na jego reakcje na wszystko co wyznałem z oczami wpatrzonymi w kolana
- A więc to wszystko wina Simona?... - zapytał ze łzami w oczach.
- Tak, odszedłem, bo taki był warunek twojego spokoju - odpowiedziałem szczerze czekając na dalszy rozwój wydarzeń - zrobiłem to żebyś mógł być wolny... Być sobą. - Dodałem szeptem spuszczając wzrok na swoje kolana nie chcąc patrzeć mu w oczy. Zrozumiałem już jaki błąd popełniłem odchodząc.
Usłyszałem jak Harry podnosi się z kanapy i idzie w stronę drzwi na taras, podniosłem wzrok patrząc jak wychodzi i wyciąga paczkę papierosów z kieszeni, wyjmując z niej jednego i zapalniczkę. Zerwałem się z kanapy będąc w ciężkim szoku
-Nie wiedziałem że palisz - powiedziałem patrząc na niego ze zdziwieniem na twarzy
-Dużo o mnie nie wiesz, zmieniłem się - odezwał się cicho a jego oczy się zeszkliły
-Dlaczego? - powiedziałem, samemu znowu mając łzy w oczach-Dlaczego palisz, nie dlaczego się zmieniłeś - dodałem
- Jak od nas, ode mnie odszedłeś, zostawiłeś mnie bez słowa wyjaśnienia - już na mnie nie patrzył - cały czas myślałem, że to moja wina, że byłem niewystarczający, niezadowalający, nie wiem. - pociągnął nosem - Zacząłem palić bo mówiłeś że cię to uspokaja, chciałem spróbować i stwierdziłem że miałeś racje, i w sumie wpadłem w to po uszy, parę razy próbowałem to rzucić ale jak widzisz z marnym skutkiem.
Podszedłem do niego, moje łzy ciurkiem spływały mi po policzkach, złap0ałem jego brodę i podniosłem żeby na mnie spojrzał
- Przepraszam że odszedłem - powiedziałem szeptem - przepraszam za wszystko, za to jak się czułeś, za to co myślałeś, za to że przeze mnie się trujesz - spojrzałem mu w oczy - prawda jest taka że jesteś... byłeś najlepszym co mnie w życiu spotkało, najlepszym wszystkim, byłeś moim sensem życia.
Nie zauważyłem nawet kiedy nasze twarze zbliżyły się do siebie tak, że dzieliły je tylko centymetry.
- Dalej jesteś dla mnie wszystkim, pomimo tego że już cię chyba nie znam... Każdego dnia tęskniłem za tobą tak strasznie mocno... Zrozumiem jeśli mi nie wybaczysz, zrozumiem jeśli nie chcesz mnie w swoim życiu, ale wiedz, że jeśli dasz mi szanse, nie zmarnuję jej - powiedziałem patrząc mu w oczy
- Oh zamknij się głupku - powiedział cicho Harry i zbliżył swoją twarz do mojej i całując mnie delikatnie, na początku nie wiedziałem co się dzieje, dopiero po chwili to sobie uświadomiłem i odwzajemniłem pocałunek, po chwili jednak go przerywając
- To znaczy że?... - zapytałem patrząc mu w oczy z nadzieją
- Ostatnia szansa Louis... - szepnął - więcej nie dostaniesz - dokończył a ja od razu wpiłem się w jego usta.
To był namiętny pocałunek, szybki, chaotyczny, pełen tęsknoty, rozpoczynający noś nowego, pięknego. Łączący dwa złamane serca w jedno...
*********************************************.tak jak obiecałam jest next, dajcie znać co myślicie.
Kocham was <3<3<3
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top