CO TY SOBIE W OGÓLE WYOBRAŻASZ!?
Złapałem Harrego za tyłek klepiąc go delikatnie i powiedziałem żeby na mnie zaczekał, po czym wyszedłem na chwilę zadzwonić po taksówkę.
Gdy wróciłem do środka, chwilę zajęło mi zlokalizowanie młodszego, ale jak już to zrobiłem, zagotowałem się ze złości.
Ten gówniarz siedział właśnie przy barze z kolejnym drinkiem i kleił się do jakiego gościa, któremu definitywnie to odpowiadało. Harry był również definitywnie najebany w chuj i nie ogarniał świata wokół siebie.
Podszedłem tam szybko, odciągnąłem typa od MOJEGO Harrego, a młodszego pociągnąłem w stronę wyjścia.
-CO TY SOBIE W OGÓLE WYOBRAŻASZ!? - krzyknąłem na niego - NA DWIE MINUTY CIE ZOSTAWIŁEM A TY JUŻ LECISZ DO INNEGO!? DWIE JEBANE MINUTY!
Harry definitywnie posmutniał na twarzy i szepnął tylko ciche przepraszam. W tym samym momencie podjechała nasza taksówka.
-Wsiadaj- powiedziałem ostro - dokończymy tą rozmowę w domu - po tych słowach udałem się w stronę auta słysząc jak młodszy idzie za mną.
Droga do domu zajęła mam 15 minut, zanim wysiadłem z samochodu zapłaciłem kierowcy a Harry już szedł w stronę drzwi wejściowych.
Poszedłem w jego kierunku, mijając go i otwierając drzwi, ściągnąłem buty w przedpokoju i ruszyłem do sypialni, słysząc tylko jak młodszy szamocze się ze swoim obuwiem. Definitywnie dzisiaj za dużo wypił.
Po chwili Harry zjawił się w sypialni i spojrzał na mnie smutnym wzrokiem
-przepraszam -powiedział i definitywnie nie wiedział co ze sobą zrobić
-dlaczego? -zapytałem krótko dalej będąc na niego złym
-nie wiem... Postawił mi drinka, był całkiem miły...
-Czyli wystarczy ci postawić drinka żebyś zapomniał o mnie tak? To miała być randka, pierwsza od lat a ty postanowiłeś ze świetnym pomysłem będzie klejenie się do jakiegoś oblecha? - byłem już bardziej niż zdenerwowany, byłem wkurwiony
-nie... Ja... Nie wiem... Przepraszam...-dukał pod nosem-Ja nie chciałem naprawdę...
Zauważyłem pojedynczą łzę spływającą po jego policzku
-co gdybym nie wrócił tak szybko? Gdzie bym cię znalazł? Z tym gościem w łazience? - nie ruszały mnie jego łzy... Ruszały, ale udawałem że nie...
-Nie naprawdę, nigdy bym z nim nigdzie nie poszedł... Nigdy nie poszedłem z nikim... - powiedział skruszony.
-co masz na myśli?
-Ja...No... Nie uprawiałem seksu odkąd odszedłeś... Z nikim...
-Co?...- to było jedyne co wyszło z moich ust
-nie uprawiałem seksu z nikim odkąd odszedłeś - powtórzył - Nie byłem w stanie cię zastąpić, wyrzucić z głowy -tym razem podniósł głowę i na mnie spojrzał - czy możemy dokończyć to co zaczęliśmy w klubie? - szepnął na co cała moja złość gdzieś wyparowała
-chodź tu - powiedziałem i pociągnąłem go na swoje kolana.
*********************************************
Byłam dzisiaj na targach aquarystyczno terrorystycznych, było zajebiście haha
Enjoy
~Natt
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top