30. Wszystko skomplikował.

26.03.2021r. Kansas City

Piątkowego popołudnia byłam już w Kansas siedząc w jednej z miejscowych kawiarni razem z Tiną. Spotkałyśmy się na lotnisku dwie godziny temu, a za niecałą godzinę wybieramy się na koncert Dylana, który jeszcze nie wie o naszym przybyciu.

— Ricky napisał, że już zaczynają się szykować — oznajmiła mi Tina spoglądając na swój telefon. Ricky był menadżerem i bratem Dylana, więc jednocześnie znajomym Luke'a dlatego miałyśmy do niego kontakt od strony prywatnej i mogłyśmy podpytać go o kilka istotnych szczegółów, żeby szlag mnie trafił naszych planów.

— O no dobra. To tak za pół godziny będziemy się zbierać, żeby na pewno tam trafić — powiedziałam, z czego dziewczyna się zaśmiała wiedząc, że z naszymi możliwościami prawdopodobnie zgubimy się, mimo że budynek, w którym gra, rzekomo znajduje się pięć minut drogi od naszej aktualnej lokalizacji.

— Okej, ale jest jeszcze jedna sprawa, o którą chciałam spytać, bo ogólnie nie jestem totalnie w temacie, ale wiem, że Will też studiuje w Bostonie.. — zaczęła, a ja zaczęłam się zastanawiać o co chce zapytać, bo faktycznie nie była w temacie. Z tego co wiem i pamiętam wiedziała, że kiedyś tam poznałam Willa, ale ta znajomość szybko się skończyła i na tym jej wiedza się kończy.

— No tak, jest jednym z moich współlokatorów — dopowiedziałam, a ona obdarzyła mnie mocno zdziwionym spojrzeniem, ale spodziewałam się takiej reakcji.

— Serio? To zgaduję, że musieliście odnowić kontakt, chyba, że dalej unikacie się jak ognia, w co wątpię. Dalej coś do niego czujesz?

— Wow, stop. Skąd wiesz, że coś do niego czułam?

— Nie najlepiej się z tym kryłaś. Twoje reakcje na jego widok nie wyrażały uczuć typu "jesteś randomowym typem, z którym znałam się przez jakiś czas" jak usiłowałaś mi to wmówić. Jesteś prostym człowiekiem i łatwo było ciebie rozgryźć — wyjaśniła i mniej więcej w tej chwili zrozumiałam, że psychologia to kierunek idealny dla niej.

— Dobra, masz mnie. Okazało się, że moje uczucia do niego nie były nieodwzajemnione. Oficjalnie przez dwa miesiące byliśmy razem, aż z powrotem pojawiła się twoja kuzynka mówiąc, że nadal go kocha i chce do niego wrócić, a on uznał, że musi to "przemyśleć", więc z nim zerwałam — oznajmiłam. — Niby minął tylko jeden semestr, a tyle cię ominęło — dodałam półżartem.

— Któż by się spodziewał, że Kim się znowu wpieprzy — zironizowała. — Jak się czujesz z tym wszystkim? — spytała.

— Minęły trzy tygodnie i zdążyłam to wszystko ogarnąć w mojej głowie, a poszło to dość szybko i sprawnie. Pewnie dlatego, że to nie był pierwszy raz kiedy się przeliczyłam na nim, więc chyba podświadomie byłam gotowa na tego typu niespodziankę.

— W głowie wszystko poukładane, a w sercu? — To z jaką troską zadawała te pytania roztapiało moje serce, bo rozczula mnie to kiedy ktoś dba o mnie i jestem cholernie wdzięczna za takie osoby.

— Też próbuję to poukładać i myślę, że idzie mi dość dobrze. Ostatnio nawet zaczęłam spotykać się z kimś nowym, więc chyba wracam do normalności.

— Tylko pamiętaj, że ktoś nowy nie wystarczy, żebyś wyrzuciła Willa z serca, jeśli siedział w nim tak długo. Nie możesz się też zaślepić innym, bo kiedy będziesz chować gdzieś w kąt uczucia do Willa one zaczną się rozrastać i ostatecznie wrócisz do punktu wyjścia, plus prawdopodobnie będziesz ranić, albo siebie żyjąc z tymi uczuciami, albo tego innego, który będzie w tobie zakochany, a ty ostatecznie dasz mu kosza z tego samego powodu co Chrisowi.

— Wiem właśnie, ale to jest ciężkie. Wiem, że nigdy nie zapomnę o Willu, bo był moją pierwszą tak poważną miłością. Dlatego muszę nauczyć się żyć z tymi uczuciami do niego. Taki mam plan

— Jest kilka opcji, ale ta chyba wydaje się najrozsądniejsza. Nie znałam Willa długo, bo kręciłam z nim z miesiąc, a później wszystko ucichło, ale z tego co zauważyłam to nie jestem pewna czy byłby dla ciebie dobry. Powinnaś mieć kogoś kto będzie o ciebie dbał.

Tina faktycznie kręciła z Willem przez jakiś czas w liceum. Pamiętam, że jak się o tym dowiedziałam to myślałam, że mnie coś trafi. Po prostu byłam cholernie zazdrosna, bo "byłam pierwsza", jak to sobie wtedy tłumaczyłam. Jak już wiadomo, kiedy poznałam Willa odrazu się zauroczyłam i liczyłam na coś, on ciągle do mnie pisał, a w szkole mnie olewał i unikał. Kiedy w końcu postanowiłam go sobie odpuścić i dać szansę Chrisowi, on zginął, więc byłam w totalnej rozsypce. Niecały miesiąc później dowiedziałam się, że Tina kręci z Willem. Początkowo, przez pierwsze trzy dni pisali ze sobą, a później zagadał do niej i tak przez miesiąc oglądałam jak flirtują ze sobą. Nie potrafiłam się z tym pogodzić, bo nie rozumiałam dlaczego ja nie mogłam tego mieć. Po miesiącu Will nagle zaczął ją zlewać i wtedy moja zazdrość przerodziła się w złość do niego. Było mi szkoda Tiny, bo trochę się w to wkręciła, ale nie na tyle, na ile zrobiłam to ja, więc szybko się z tym pogodziła i chwilę po tym zagadał do niej kolega Willa, Cody, z którym aktualnie od tamtej pory jest w związku, więc wyszło jej to na dobre.

— Tak właściwie to Will dbał o mnie kiedy byliśmy razem, w sumie to kiedy nie byliśmy parą też — próbowałam go usprawiedliwić i w jakimś sensie, obronić, ale wiedziałam co miała na myśli.

***

Ponad godzinę później stałyśmy z Tiną w sali bankietowej, a wzrok wszystkich tu zgromadzonych skupiony był na nas.

Okazało się, że to jednak taka grubsza impreza, a w sumie to nawet bal, a my przyszłyśmy tu w jeansach, koszulkach z logo zespołów, glanach i trampkach. Chociaż tak naprawdę uwagę zwróciłyśmy na siebie wchodząc w połowie koncertu na salę, bo oczywiście ostatecznie się zgubiłyśmy w drodze tu przez co zrobiła się obsuwa czasowa.

Dylan spoglądał na nas ze sceny rozbawiony naszym wielkim wejściem i jednocześnie zdziwiony naszą obecnością, po czym chcąc oszczędzić nam dalszej dawki zażenowania zapodał żywszy kawałek, czym z powrotem skupił uwagę ludzi na sobie, za co byłam mu wdzięczna, bo nienawidziłam być w centrum uwagi.

— Ej, to nie jest piosenka, którą dla ciebie napisał? — spytała mnie moja towarzyszka kiedy zajęłyśmy miejsca przy wolnym stole, na co kobietą przy stoliku obok zgromiła nas wzrokiem.

— Czuję się jak na apelach w liceum kiedy typiara z historii za każdym razem patrzyła na mnie i Jane właśnie w ten sposób — odszepnęłam jej śmiejąc się cichutko z tamtej kobiety, a Tina razem ze mną. — Ale tak, to chyba jest ta sama piosenka, tylko w innej aranżacji. Brzmi znajomo i podobnie.

Pół godziny później, kiedy wszyscy skończyli oklaskiwać naszego przyjaciela, a my ostatkami sił powstrzymywałyśmy się, żeby nie zacząć gwizdać, Dylan zszedł ze sceny i podszedł do nas, żeby się przywitać.

— Co tu robicie? — spytał.

— Aw, ciebie też miło widzieć Dylanku — odezwała się Tina, z czego się zaśmialiśmy.

— Wszystkiego najlepszego młody. Nie mogłyśmy przegapić twoich urodzin.

— Mamy karmelowy popcorn, watę cukrową, masę soku pomarańczowego i prawie wszystkie części Barbie jako księżniczki — dodała Tina, a na to ostatnie oczy wręcz mu się zaświeciły co mnie mega rozbawiło. Tuż przed Rickym i Mortym, na liście najlepszych bajek u Dylana była cała seria Barbie księżniczki. Odkąd pamiętam kochał tą bajkę, a czasem ciężko znaleźć konkretne części bajki, więc w tym roku postanowiłyśmy kupić mu je wszystkie na płytach.

***

— Dobra, to moja ulubiona bajka — oznajmił Dylan po raz trzeci tego wieczoru kiedy przed pierwszą w nocy kończyliśmy trzecią bajkę i po każdej mówił to samo.

— Ja tam zawsze byłam team Barbie jako syrenka — odezwałam się co spotkało się z groźnym wzrokiem Dylana. — Żartuję. Najlepsza jest księżniczka i żebraczka. Ja w odróżnieniu od ciebie potrafię wybrać jedną — zaśmiałam się z chłopaka.

— Przestań. To jak wybierać swoje ulubione dziecko. Wszystkie kochasz tak samo. Nie da się wybrać jednego. Nie da się nawet odrzucić jednego. To niemożliwe.

— Właściwie to z psychologicznego punktu widzenia można wybrać jednego ulubieńca — rzekła Tina za co oberwała poduszką od Willa, co spotkało się z jej głośnym śmiechem, bo spodziewała się tego.

— Koniec z psychologiczym pieprzeniem. Dzisiaj ja mam rację, bo to mój dzień.

— Właściwie to twoje urodziny były wczor... — nie dokończyła, bo spiorunował ją wzrokiem. No uwielbiam kiedy go poprawia.

— Ty powiedz lepiej co u Cody'ego — zmienił temat.

— Wszystko w porządku. Dostał propozycję pracy jako programista w bardzo dobrej firmie i zastanawia się czy nie rzucić studiów.

— A niech tylko spróbuje to będzie idiotą. To najgłupsze co mógłby zrobić i będzie żałować.

— I mówi to gość, który dokończył studia i w ogóle nie rzucił ich dla pracy — odezwałam się.

— No dobra, przekonując go, żeby dokończył studia, bo będzie żałował, nie wspominaj o mnie, bo ja faktycznie nie żałuję jeszcze tej decyzji.

— Jakoś go namówię, zwłaszcza, że został mu tylko rok.

— A co u Willa? — zwrócił się z tym do mnie.

— Chwila, czemu pytasz akurat o niego? Dylan wiedział, że byliście razem? — spytała Tina.

— Kochana, przez całe liceum słuchałem o nim wszystkich ploteczek — zaśmiał się, ale po chwili spoważniał. — Czekaj. Powiedziałaś "byliście"? Czemu czas przeszły? — spojrzał na mnie.

— Zabawna sprawa — zaśmiałam się nerwowo. Starałam się przed nim ukryć ten fakt, dopóki nie podejmę jakiejś decyzji w tej sprawie. — Ostatnio zerwaliśmy.

— Co? Czemu?

— Kim wprowadziła się do Bostonu chcąc do niego wrócić, a on jakby chciał to przemyśleć dlatego z nim zerwałam.

— Co za typ, a już zaczynałem go lubić. Czyli to definitywny koniec z nim?

— To też zabawna sprawa — odezwała się Tina.

— Co to znaczy? Chyba nie chcesz się w to znowu pakować? Pamiętasz liceum? Czemu ty się nie uczysz na błędach? — spytał poważnie, ale ja też często zadawałam sobie to pytanie.

— Nie wiem czy chcę się w to znowu pakować. Nie wiem czego chcę, a już tym bardziej nie wiem czego potrzebuję. Wszyscy mi mówią, że spierdolił na całej linii i żebym o nim zapomniała, ale nikt nie bierze pod uwagę tego, że nie potrafię o nim zapomnieć i, że go kocham. Moja miłość do niego nie zniknęła magicznie razem z jego chujowym zachowaniem, to niestety tak nie działa. Chciałabym móc go znienawidzić po tym, ale to niemożliwe. Wiem, że sama sobie szkodzę spędzając z nim czas, ale tęsknię za nim i mimo że był chujowym chłopakiem to nie chce tracić go jako przyjaciela. Niby dałam szansę takiemu Ethanowi z nadzieją, że Will magicznie zniknie z mojego serca, ale teraz chyba bardziej utwierdzam się w fakcie, że powinnam skończyć to z Ethanem już teraz kiedy to jest jeszcze świeże. Zresztą nieważne. Świętujemy twoje urodziny, a ja niepotrzebnie się użalam.

— To moje urodziny, więc będziesz się użalać i koniec kropka — oznajmił, a jego wzrok złagodniał i spojrzał na mnie z troską w oczach. — Przemyśl to dobrze zanim podejmiesz decyzję, żebyś niczego nie żałowała. Mimo wszystko i tak będę cię wspierać, powinnaś to wiedzieć po tych wszystkich latach w liceum kiedy usiłowałem ci pomóc z tą sytuacją.

— Na mnie też możesz liczyć. Zawsze możemy pogadać jak będziesz tego potrzebować i nie musisz ukrywać przede mną czegoś takiego jak Will, tylko dlatego, że miałam z nim inny związek niż Dylan — odezwała się Tina.

— No dobra, przestanę ukrywać przed wami takie rzeczy, ale ja wybieram, którą część teraz oglądamy — odpowiedziałam wstając z łóżka, żeby podejść do płyt.

— O nie moja panno, tak się nie będziemy bawić. Ja już zadecydowałem, że teraz oglądamy dwanaście tańczących księżniczek. — Dylan zerwał się w moją stronę i zaczęliśmy się o to kłócić.

***

Kolejnego dnia wieczorem byłam już w Bostonie.

Od dwóch lat, średnio raz w miesiącu staramy się z Julią spotkać się na coś w stylu babskiego wieczoru, ale prawie nigdy nie jesteśmy same. Zapoczątkowałyśmy to, żeby się lepiej poznać, później praktykowałyśmy to, bo polubiłyśmy swoje towarzystwo, a odkąd mieszkamy obie w Bostonie, to, żeby nie zwariować od nadmiaru chłopaków staramy się spędzać czas dodatkowo w swoim towarzystwie zostając u siebie na noc i tym razem jesteśmy u mnie w domu kończąc pierwszą butelkę wina przy oglądaniu bajek Disneya, aktualnie leci maraton nie ma to jak hotel.

— Nadal nie wierzę, że Luke się oświadczył — odezwałam się.

— Nie ty jedyna. Czuję się trochę staro. Dotychczas miałam wrażenie, że mam wciąż 17 lat i w ogóle, a jak uświadamiam sobie, że ja już się zaręczyłam to czuję się dziwnie. Cieszę się, ale wciąż to do mnie nie dochodzi.

— No właśnie jak dla mnie Luke mentalnie ma 15 lat co oznacza, że ty analogicznie masz 10 i to jest dopiero dziwne, i chyba nawet nielegalne — dodałam, z czego dziewczyna się zaśmiała, ale przyznała mi rację.

— Co ty, miłość to miłość. Wiek nie jest ważny — powiedziała pół żartem. — A co z twoim Romeem?

— Szczerze mówiąc, to wciąż nie wiem czy wybierać Romea czy Parysa. Tak? Dobrze pamiętam imię?

— Nie mam pojęcia, bo sama nie pamiętam, ale zgaduję, że chodzi o tego gościa, za którego Julia miała wyjść, ale nie chciała.

— No tak. Jakoś tak to było, o tego mi chodzi.

— Kto jest Romeem, a kto Parysem? — spytała podając mi kolejny kieliszek wina, który właśnie napełniła.

— Will i Ethan. Chyba nawet w tej kolejności.

— Poważnie? Skłaniasz się bardziej ku Willowi?

— Ta historia idealnie pasuje do mojej sytuacji. Will jest jak Romeo, kocham go, ale wiem, że nie mogę z nim być, bo boję się, że znowu to zrobi. Ethan, jest jak Parys. Jest dobrym kandydatem na męża i takie tam pierdoły, ale go nie kocham i chyba nie pokocham. Z tą różnicą, że akurat w tym przypadku lubię Parysa i nie chcę jeszcze umierać — dodałam z czego dziewczyna się zaśmiała.

— Will jest idiotą, kocham go, ale jest idiotą. Gdybym była na twoim miejscu to zrezygnowałabym z niego, ale też gdybym była na twoim miejscu to prawdopodobnie moja miłość do niego wygasłaby po tylu akcjach, dlatego zrezygnowałabym. Też nie chciałabym, żeby sytuacja się powtórzyła, dlatego myślę, że jesteś w dupie co do podjęcia takiej decyzji — rzekła na co parsknęłam śmiechem, ale miała rację.

— W sumie nie dziwi mnie to, że znowu wpakowałam się w relację, w której często znajduję się w dupie. Ale tak jak przyjaźń z Sophie mogłam szybko skończyć i nie tęsknić za nią za bardzo, po tym wszystkim co z nią przeszłam, tak z Willem jest dużo gorzej. Typ nigdy nie stosował względem mnie ani przemocy fizycznej, ani psychicznej. Co gorsze, zawsze mogłam na niego liczyć kiedy sama stosowałam przemoc psychiczną wobec siebie i nigdy mnie nie olewał kiedy go potrzebowałam. Dlatego nie mogę się od niego odciąć jak od Sophie. Wszystko skomplikował.

— No, akurat przyjacielem to jest oddanym i ciężko znaleźć na niego haka w tej kwestii. Skubany.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top