26. Nie chcę tego kończyć.

22.03.2021r. Boston

Wykłady z matematyki właśnie dobiegały końca, a z racji, że profesor zakończył zajęcia wcześniej, wszyscy już się zbierali. W momencie kiedy wychodziłam z sali usłyszałam dźwięk przychodzącej wiadomości, więc stanęłam z boku korytarza i wyciągnęłam telefon z kieszeni.

Ethan: spotkamy się dzisiaj?

Ja: za pół godziny zaczynam swoją zmianę w kawiarni, jak chcesz możesz wpaść ;)

Ethan: mam godzinną przerwę między zajęciami, będę za pół godziny 😛

Odpisałam, schowałam telefon i ruszyłam w stronę lokalu, bo nie opłacało mi się iść do domu, żeby po 10 minutach spowrotem tu wracać, zwłaszcza, że kawiarnia była niedaleko uczelni.

— Hejka! — zawołałam kiedy weszłam do baru i zobaczyłam Julię stojącą za ladą.

— O, cześć. — Dziewczyna uśmiechnęła się do mnie pogodnie odkładając szklankę, którą właśnie polerowała, na bok. — Co tam? — zagadnęła kiedy usiadłam na jednym z barowych stołków.

— Wszystko po staremu. Jane z Tomem rano wrócili do Nowego Orleanu i wszystko wraca do normy. A u ciebie jakieś nowości? — spytałam biorąc do ręki drugą ścierkę i pomogłam jej polerować sztućce. Nie mogłam siedzieć z pustymi rękami i musiałam się czymś zająć.

— Nie, u mnie nic się nie zmieniło. Ale rozmawiałam z Rickem i słyszałam, że Will znowu coś spieprzył — oznajmiła i spojrzała na mnie z pytaniem w oczach.

— No trochę przegiął. Jest to Luke? — Rozejrzałam się w poszukiwaniu brata, który często tu przebywał kiedy miał wolne.

— Nie. Wyszedł z Gavinem, więc możesz odpowiadać — odrzekła dziewczyna.

— Znasz Willa i wiesz jaki jest. Ja, myślałam, że go znam, ale się przeliczyłam. Nie wiem, co Rick ci powiedział?

— Właściwie to nic konkretnego poza tym, że się pokłóciliście i, że poszło o to, że był zazdrosny.

— No niekoniecznie. To był powód, ale nie temat kłótni. Tak w wielkim skrócie, w sobotę na domówce wypiłam z Jacobem sześć szybkich shotów i wiesz jak to po alkoholu, zaczynasz flirtować ze wszystkim co jest w pobliżu, nawet z krzesłem. No u mnie w pobliżu był Jacob, a u niego w pobliżu byłam ja. W pobliżu był też Will, który po krótkiej chwili patrzył jak całuję się z Jacobem. Ostatnio w ogóle spotkałam takiego jednego Ethana, z którym troszkę kręciłam dwa lata temu na jednej z imprez w Miami i dałam mu swój numer, a wczoraj rano wpadłam w kuchni na Willa i akurat wtedy napisał do mnie Ethan. Umówiłam się z nim na wieczór, po czym Will niedosłownie, ale zrozumiale dla mnie stwierdził, że latam z kwiatka na kwiatek, mimo że w sobotę odrazu z Jacobem sobie wyjaśniliśmy, że niczego poza przyjaźnią między nami nie ma. Pożarłam się trochę z Willem, wkurzyłam się i wyszłam się przejść, no i wpadłam na Jacoba. W sobotę zapomniałam oddać mu fajki, więc wrócił ze mną do domu, a kiedy Will go zobaczył włączył mu się tryb chujka i spowrotem się pokłóciliśmy, a później Rick go trochę ściągnął na ziemię.

— Ściągnęłabym go na ziemię fizycznie — przerwała mi lekko wkurzona Julia.

— Później Jane wzięła sprawy w swoje ręce, więc właśnie tak to się dosłownie
skończyło. Ale wieczorem wyszłam z Ethanem i wyszło na to, że później z całą resztą domowników poza Willem skończyliśmy grając w GTA, a kiedy Tom z Ethanem wyszli do ogrodu pogadać pojawił się Will, który chciał ze mną pogadać. Przeprosił, powiedział, że może zerwać z Kim i chce żebyśmy do siebie wrócili.

— Will jest jednym z moich najlepszych przyjaciół, ale ostatnio zachowuje się jak skończony kretyn i mam nadzieję, że do siebie nie wróciliście — stwierdziła z nutą pytania.

— Nie. Chociaż, nie wiem. Gdyby nie Ethan to może bym się zgodziła, ale tak swobodnie czułam się wczoraj przy Ethanie, że nie chciałam z tego rezygnować dla Willa, zwłaszcza, że ta nasza kłótnia, mimo że przeprosił, nadal we mnie siedzi, bo przesadził. Ale kiedy zobaczyłam, że naprawdę tego żałuje to bałam się, że zaraz peknę i sama zacznę go przepraszać. Kocham Willa, ale naprawdę zachowuje się jak skończony kretyn i chcę trochę ograniczyć go w swoim życiu.

— A co z tym Ethanem? — spytała zaciekawiona.

— Mówił, że za niedługo tu wpadnie, więc sama musisz go sobie ocenić. — I faktycznie z pięć minut później drzwi do restauracji się otworzyły, a w środku pojawił się brunet.

— Kojarzę cię skądś — oznajmiła Julia, po tym jak poznałam ją z Ethanem, a mnie momentalnie olśniło.

— Oboje jesteście na tym samym roku i oboje studiujecie ekonomię.

— Prawdopodobnie mijamy się dość często na wykładach — odezwał się Ethan.

— To pewnie stamtąd cię kojarzę. Korzystając z okazji, czy Smith już wspominał coś o terminie zbliżającego się kolokwium? — spytała Julia, kiedy drzwi do kawiarni ponownie się otworzyły ukazując w nich Ricka i Willa, którzy prawdopodobnie przyszli tu w przerwie pomiędzy tymi samymi zajęciami co Ethan, bo cała ta czwórka, była na jednym roku na ekonomii z tą różnicą, że Julia i Will byli na zarządzaniu, a Ethan i Rick na finansach, dlatego Julia z Willem mieli już koniec z zajęciami na dziś, a oni nie.

— Nie, wydaje mi się, że w ogóle zapomniał o tym i dobrze, bo nadal nie do końca ogarniam o co chodzi z indukcją matematyczną — przyznał.

— Siema — Rick z Willem zajęli miejsca obok Ethana. — O czym rozmawiacie? — spytał.

— Julia nadrabia braki wywołane opuszczaniem zajęć — wyjaśniłam, z czego chłopak się zaśmiał.

— Ale wracając do tematu. — Dziewczyna nas uciszyła. — Rose jest dobra z matmy — zwróciła się z tym do Ethana.

— Nie chcę się chwalić.. — zaczęłam.

— Teraz zacznie się chwalić — przerwał mi Rick, a reszta się z niego zaśmiała.

— Jak chcesz mogę ci pomóc to ogarnąć. Wytłumaczyłam tej trójce indukcję i chyba ją już rozumieją.. tak przynajmniej mówili.

— To akurat prawda, nawet Rick zczaił o co chodzi — odezwał się Will, za co dostał z łokcia w bok od przyjaciela.

— Jeśli korki są za darmo, to wchodzę w to — oznajmił Ethan, a Rick parsknął śmiechem, przez co wszyscy na niego spojrzeliśmy z pytającym wzrokiem.

— Sorry, po prostu ostatnio za dużo czasu spędziłem z Tomem i w głowie usłyszałem komentarz jakim by teraz rzucił. Ale to niestosowne — wyjaśnił, a ja automatycznie wywróciłam oczami, bo sama wiedziałam o czym pomyślał.

Pół godziny później Ethan z Rickem wyszli, żeby zdążyć na kolejne zajęcia.

— Rose, przecież to jest jakiś zaginiony brat bliźniak, pod względem charakteru, Chrisa — oznajmiła mi dziewczyna zaraz po tym jak drzwi się zamknęły.

— Muszę cię zmartwić, ale nie ty pierwsza mi to mówisz, bo dosłownie każdy kto znał Chrisa powiedział mi to po poznaniu Ethana — stwierdziłam.

— Znałaś Chrisa? — Will zwrócił się z tym pytaniem do Julii.

— Poznałam go kiedyś jak jeszcze chodziłam z Andym, jego kolegą — wyjaśniła, a moje oczy przybrały rozmiar piłeczek pingpongowych, bo wiedziałam, że Julia znała Chrisa, ale nie wiedziałam, że była kiedyś z Andym.

— Byłaś z Andym? — spytałam.

— Tak, przez miesiąc.

— Przez miesiąc? To strasznie długo jak na Andy'ego — skomentowałam przypominając sobie, że jego związki trwały po trzy dni.

— Tak, byłam tą dziewczyną, której ogarnięcie, że Andy nie jest materiałem na chłopaka zajęło tyle czasu — zaśmiała się  — Chrisa poznałam po tygodniu naszego związku i przy drugim spotkaniu zaczął namawiać mnie, żebym nie pchała się za bardzo w ten związek, bo Andy nie należy do najwierniejszych. Polubiłam go już na pierwszej imprezie i z wzajemnością, bo z tego co wiem byłam jedyną dziewczyną, której odradzał Andy'ego. Później w trzeciej klasie liceum już tak nie miałam z nimi kontaktu, a kiedy dowiedziałam się o tym wypadku to żałowałam, że urwał mi się kontakt z Chrisem i straciłam już szansę na zmienienie tego. Chris był tym typem człowieka, po którym po pierwszym spotkaniu widać, że jest wspaniałym gościem. Ethan ma to samo. Trzymaj się go chociażby dla mnie — zażartowała, a ja się z nią tak bardzo utożsamiałam w tym momencie.

— Dobra, zrobię to dla ciebie. A tak z innej beczki. Dałabyś radę tu sama w piątek? — spytałam mając na myśli kawiarnię.

— Tak, nie ma problemu. A czemu?

— Dylan w piątek ma urodziny i chcemy z Tiną zrobić mu niespodziankę zresztą jak co roku. Za jakiś czas te niespodzianki już nie będą takie niespodziewane — przyznałam z czego oboje się zaśmiali.

— Tina Courtney? — spytał Will, na co przytaknęłam.

Tina była jedną z tych osób, które Will z czasem olał. Obie jechałyśmy na tym samym wózku, tą różnicą, że ja coś do niego czułam, a ona tylko lubiła go jak dobrego kolegę. Poznali się jakieś pół roku po tym jak ja go poznałam, a po miesiącu Will zaczął ją zlewać i tak zakończyła się ich znajomość. Z kolei ja poznałam ją jakiś czas po tym jak poznałam Dylana i właśnie przez Dylana, kiedy okazało się, że chodzimy razem z nią na matmę, a on zna ją z poprzedniej szkoły, ale nie wiedział, że też chodziła z nami do szkoły. Z Tiną łączyło mnie bardzo wiele, bo od wspólnego gustu co do filmów, po te same ulubione zespoły. Szybko złapałam z nią wspólny język i do dziś dobrze się dogadujemy. No i jak samo jej nazwisko sugeruje, dziewczyna jest spokrewniona z Kim. Są kuzynkami, ale obie niezbyt za sobą przepadają, więc nie wiem, być może to było jednym z powodów, dla których Will nagle się od niej odsunął kiedy włączył mu się tryb pantoflarza w liceum.

— Robicie mu jakąś imprezę niespodziankę? — spytała Julia.

— Nie. Myślałyśmy o tym, ale to nie są jego klimaty. Dylan nie jest osobą, która lubi chodzić na imprezy i to tylko okazjonalnie, a imprezy na jego cześć to już totalny niewypał. W piątek gra w Kansas, więc będzie daleko od domu. Po prostu spędzimy razem czas i nasza obecność będzie niespodzianką. Nie chciałyśmy, żeby spędzał sam urodziny — wyjaśniłam.

— Tina też studiuje? — spytał Will po chwili.

— Tak. W Nowym Orleanie na tej samej uczelni co Jane — oznajmiałam i powstrzymałam się od złośliwego komentarza wiedząc, że on i tak już żałuje tego jak ta ich znajomość się potoczyła. Will z Tiną mieli tyle samo wspólnego co ja z nią. Nie wyobrażam sobie, żebym miała nagle stracić osobę, z którą tematy mi się nie kończą i która jest taka pozytywna. Zabrzmi to nieskromnie, ale Tina jest tak bezproblemową osobą jak ja, więc trzeba naprawdę się wysilić, żeby zepsuć znajomość, z którąś z nas, ale jemu się to udawało bez większego wysiłku.

— Will, wiem, że to twoje życie i będziesz robił co chcesz, ale jesteśmy przyjaciółmi i mimo że uważam, że ostatnio popełniasz debilne błędy to nadal chcę dla ciebie jak najlepiej. Zauważ, że żałujesz dosłownie każdej decyzji podjętej przez Kim oprócz tej kiedy z nią zerwałeś. Minęły ponad dwa lata i nadal żałujesz, że nie masz kontaktu z Tiną. Nie minął miesiąc i już żałujesz tego, że straciłeś Rose, a nawet tego, że w ogóle jesteś z Kim. Tu już nawet nie chodzi o to, że jej nie lubię, tylko o to, że ty też masz jej dość, ale nie chcesz się do tego przyznać — oznajmiła Julia.

— Nie mam jej dość.. — zaprzeczył Will.

— Myślę, że Julia miała na myśli to, że im szybciej skończysz związek z Kim, tym szybciej znajdziesz kogoś innego. Możesz zaprzeczać, ale i tak wiemy, że nie chcesz spędzić z nią reszty życia. To twoje życie, ale chciałabym zobaczyć obok ciebie kogoś z kim będziesz szczęśliwy — przyznałam.

— Nie chcę tego kończyć. Przy niej mam wrażenie jakbym cofnął się trzy lata wstecz. Czuję się jak w liceum podczas jednego z najlepszych okresów w moim życiu. Kiedy trzymałem z nią spotkało mnie dużo dobrych rzeczy. Wiem, że to egoistyczne, ale nie przeszkadza mi jej zachowanie dopóki przypomina mi o tamtym czasie — wyjaśnił, a ja zrozumiałam, że on po prostu nie chce się od niej odciąć, bo tęskni za tamtym czasem i żadna siła wyższa nie przekona go do ruszenia na przód. On chce żyć tą przeszłością. Kiedy to sobie uświadomiłam było mi go jeszcze bardziej szkoda. On naprawdę się pogubił i teraz przypominał mi tata. Niby dwie różne sytuacje, ale jednak obie takie same. Oboje zgubili właściwą ścieżkę i oboje nie potrafili wrócić na nią. Z tą różnicą, że mama trwała przy tacie, a ja odsunęłam się od Willa. Czułam się teraz po części winna. Wiem, że jeśli wróciłabym do niego, on zamknąłby tą przeszłość jeśli bym go o to poprosiła i ruszyłby do przodu. Ale nie mogę tego zrobić. Boję się. Zranił mnie już tyle razy i nie chcę narażać się znowu na to samo. Naprawdę chcę być z kimś kto nie będzie mnie zawodził, a jego już nie jestem pewna. Chcę dać szansę komuś innemu.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top