●14. Ufam ci●
Zabrał ją do jej mieszkania bo było ono bliżej niż jego, a nie chciał nigdzie jej ciągać szczególnie że nie była w najlepszym stanie.
Hannah siedziała na łóżku okryta kocem. Wciąż milczała odkąd ją tu przyprowadził. Miała przyklejony opatrunek na szyi oraz plaster na czole, na którym od uderzenia powstało małe rozcięcie. Na kilka minut zniknęła w łazience gdzie zmieniła ubrania i ogarnęła jakoś swój wygląd. A teraz siedzi i bezmyślnie patrzy w punkt przed sobą.
Negan postawił kubek świeżo zaparzonej herbaty na komodzie obok łóżka po czym usiadł na krzesełku przy stole. Nie zbyt wiedział co w takiej sytuacji powinien powiedzieć czy zrobić. Przeszła coś okropnego i żadne słowa nie zmienią faktu tego co się wydarzyło i co mogło się jeszcze wydarzyć. Nawet nie miał pojęcia jak przerwać ciszę czy może nie przerywać. Co było lepsze? Nie znał na to odpowiedzi.
Brązowowłosa sięgnęła po kubek i powoli napiła się ciepłej herbaty. Nadal jej dłonie lekko drżały gdy trzymała naczynie, które po chwili odstawiła. Nie potrafiła zebrać myśli, które szalały w jej głowie niczym burza. Czuła się okropnie. Jedyne na co miała w tej chwili ochotę, to zasnąć i nie obudzić się więcej. Ale wiedziała że te ponure myśli były powodem tego co się stało. Przynajmniej była wdzięczna losowi że nie wydarzyło się coś gorszego. Teraz Billy nie żyje i nigdy więcej nie będzie mógł nic jej zrobić. Przecież właśnie tego chciała, to jakoś koiło jej umysł i pozwalało odetchnąć z nadzieją że on nie zrani jej nigdy ponownie.
-Jestem zmęczona.- powiedziała smętnym głosem. Czarnowłosy spojrzał na nią gdy kładła się do łóżka i przykryła nakryciem.
-Nie chcesz porozmawiać czy...
-Nie.- powiedziała stanowczo przerywając mu. Mężczyzna wstał i zerknął na drzwi stwierdzając że powinien sobie już pójść. Sięgnął po kurtkę, która wisiała na krzesełku i już miał ruszyć w kierunku wyjścia, ale głos brązowowłosej go zatrzymał.- Nie chcę być sama.- tym razem brzmiała wręcz błagalnie jakby zaraz jej głos miał się załamać.
-Mogę zostać jeśli chcesz. Ale jest tu tylko jedno łóżko, nie ma kanapy a niezbyt mam ochotę spać na ziemi.- stwierdził lekko rozbawionym tonem, ale nie widząc u niej tej pozytywnej reakcji odpuścił żarty. W sumie gdyby dała mu chociaż jedną poduszkę i jakiś koc to mógłby przespać się na tej nieszczęsnej podłodze. Jedna noc by mu nie zaszkodziła i może jego duma nie ucierpiała by, szczególnie jeżeli to sprawiłoby że ona poczuła by się lepiej. Mógłby to zrobić.
-Więc połóż się obok mnie.
-Jesteś pewna?
-Tak. Ufam ci.- te dwa ostatnie słowa sprawiły że serce dziwnie go zakuło. Ostatnią osobą która szczerze mu ufała to była Lucille. Nie spodziewał się że jeszcze od kogoś to usłyszy. Kąciki jego ust drgnęły do góry gdy poczuł te przyjemne choć wciąż obce uczucie. Zaufała mu ale czy na pewno powinna? Czy to było dobre dla niej? Sam nie był pewien, ale ona już zdecydowała.
Odłożył kurtkę i zdjął buty, a po chwili położył się obok niej i przykrył. Sięgnął ręką aby zgasić lampkę przez co w pokoju zapanował pół mrok, jedynie słabe światło księżyca przedostające się przez okno oświetlało wnętrze.
Oboje poruszyli się na łóżku zmniejszając dystans między nimi. Czarnowłosy objął ją ramieniem więc Hannah wtuliła się w jego klatkę piersiową. W tej chwili nie obchodziło jej kim on był i co zrobił, chciała w końcu odpocząć i poczuć się choć na krótki moment bezpiecznie.
○●○●○●○●○●
Hannah przekręciła się na drugi bok. Gdy nie wyczuła ciepła drugiej osoby otworzyła oczy i zdała sobie sprawę że leży sama. Powoli podciągnęła się bardziej się rozbudzając. W pomieszczeniu nie było nikogo oprócz jej i Lucky'ego, który leżał na krzesełku przy stole. Podniosła się wyswabadzając z pościeli. Zauważyła że za oknem słońce góruje wysoko na niebie co oznacza że jest około południa. Była tak bardzo padnięta że przespała aż tyle godzin. Ale przynajmniej sen pomógł jej odpocząć i nie czuła się już tak okropnie jak uprzedniej nocy. Gdy ruszyła w kierunku łazienki zauważyła na stoliku kartkę. Wzięła ją do ręki i przeczytała.
"Masz dziś wolny dzień, odpocznij, nabierz sił. Wpadnę do ciebie wieczorem."
Negan
Trochę się zawiodła że nie został aż ona się obudzi, ale przecież miał obowiązki więc nie mogła mieć do niego pretensji. Wyjątkowo dobrze jej się spało w jego objęciach, czuła się w pewnym sensie bezpiecznie. To było dziwne że w dość krótkim czasie zaczęła czuć coś do człowieka, który skrzywdził jej przyjaciół i możliwe że w czasie jej nie obecności w Alexandrii zrobiła więcej złych rzeczy. Gdyby mogła wybrać to z pewnością wolałaby obdarzyć kogoś innego swoimi uczuciami. Ale nikt przedtem tak na nią nie wpłynął jak on, zawstydzała się przy nim a jego bliskość powodowała szybsze bicie jej serca. Szczerze mogła przyznać że on jest przystojny, ten jego uśmieszek i te spojrzenie, jego duma i pewność siebie robiło duże wrażenie. I pewnie nie jedna kobieta chciała by być blisko niego aby poczuć jego dotyk na ciele.
-Ah co jest ze mną nie tak?- westchnęła zgniatając kartkę papieru i wyrzucając ją do kosza. Usiadła na krzesełku gdzie obok na drugim leżał kot. Oparła łokcie o stół i schowała twarz w dłonie. Była sfrustrowana bo wiedziała co za uczucie odczuwa. Nie chciała tego bo on przecież był złym człowiekiem. I jak by powiedziała to innym? Swojemu bratu albo Maggie która przez Negana straciła męża? Jak będzie mogła normalnie z tym żyć gdy się dowiedzą? Czuła się z tym źle, ale co można poradzić na uczucia? Im bardziej będzie z tym walczyć tym będzie gorzej więc może lepiej się poddać. Nie musi mu tego mówić bo mógłby to wykorzystać, a może by tego nie zrobił. W końcu ją uratował. Zjawił się tam bo postanowił sprawdzić co u niej. Może się troszczył albo po prostu polubił jej towarzystwo. Cokolwiek to było wydawało się że jest pozytywne, jakby mu choć trochę na niej zależało. Albo to wszystko jej się wydawało bo ją uratował i teraz widzi go w lepszym świetle niczym bohatera. Może czuła że ma u niego dług za pomoc. Nie była do końca pewna co tak potęgowało jej uczucia, ale jedno wiedziała na pewno, nie może pozwolić by to uczucie nią zawładnęło, nie może stracić głowy dla niego.
Wieczór nadszedł dość szybko. W tym czasie nie robiła niczego nadzwyczajnego, po prostu odpoczywała, coś zjadła, pobawiła się z kotem.
Gdy usłyszała pukanie do drzwi siedziała na łóżku głaszcząc Lucky'ego. Wstała i podeszła do drzwi aby je otworzyć. Negan stanął w progu z swoim charakterystycznym uśmieszkiem na twarzy, a w ręku trzymał butelkę whisky.
-Przyniosłeś alkohol.
-Stwierdziłem że przyda ci się relaks, mi też.- powiedział gdy brązowowłosa wpuściła go do środka. Kobieta uśmiechnęła się gdy on usiadł na łóżku i odstawił butelkę na szafeczkę obok. Odstawił kij i zdjął kurtkę po czym padł na plecy i przymknął oczy kładąc dłonie pod głowę. Brązowowłosa podeszła w jego kierunku i usiadła obok na łóżku.
Wpatrywała się w jego twarz gdy on po prostu leżał.
-Ciężki dzień?- zapytała przerywając ciszę między nimi. Negan tylko przytaknął głową w odpowiedzi. Brązowowłosa przygryzła wargę gdy wciąż na niego patrzyła. Jego biała koszulka podgięła się gdy trzymał dłonie pod głową więc mogła zobaczyć kawałek odsłoniętego jego brzucha. Jej policzki zaczerwieniły się gdy jej wzrok zjechał niżej, a pewna myśl przemknęła przez jej głowę przez co poczuła się niezręcznie i szybko odwróciła wzrok. Leżał sobie beztrosko nie wiedząc jak jego obecność na nią wpływa.- Zasnąłeś?- ponownie spojrzała na jego twarz, na której pojawił się uśmieszek ale wciąż miał zamknięte oczy.
-Nie. Jeśli chcesz możesz odpiąć mój pasek i zobaczyć co tam się kryje skoro tak się patrzysz.- gdy skończył mówić otworzył oczy, które od razu spoczęły na jej osobie. Uśmiechnął się zawadiacko i puścił jej oczko.
Hannah miała ochotę zapaść się pod ziemię. Pewnie zauważył że się patrzy.
-Nie dzięki.- mruknęła speszona i już chciała się podnieść, ale czarnowłosy złapał ją za nadgarstek i pociągnął w swoją stronę. Upadła na niego. Szybko chciała się odsunąć ale położył dłonie na jej biodrach i przytrzymał ją przez co górowała nad nim. Ich twarze dzieliły zaledwie parę centymetrów.
-Nie uciekaj mi.
-Przestań.- szepnęła gdy patrzyli sobie w oczy. Gdy byli tak blisko siebie czuła się taka odurzona jego obecnością. Kusiło ją aby pokonać te dzielące ich centymetry i po prostu go pocałować gdy szczerzył się nie wiadomo z czego z pewnością ją prowokując. Ale wmawiała sobie że nie powinna tego robić. Zacisnęła usta w wąską linie i spróbowała się od niego jak najdalej odsunąć.
-Spokojnie skarbie, skoro nie chcesz... - powiedział i zabrał swoje ręce. Hannah odsunęła się i wstała z łóżka. Negan usiadł spoglądając na nią. Podniecał go jej widok, jej lekko rozczochrane włosy, rumieniec na twarzy, jej niespokojny oddech i to jak była zawstydzona jego bliskością.- Może lepiej się napijmy.- zaproponował. Brązowowłosa przytaknęła głową i podeszła do szafek kuchennych aby wziąć dwie szklanki.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top