Nie tylko babski wieczór

Wanda przez cały dzień miała pełne ręce roboty mimo, że była sobota. Jednak trudno jej się dziwić. Przygotowanie piżamowej imprezy dla babskiego gangu wiąże się z odpowiedzialnością. Wszystko musiało być zrobione idealnie. Dlatego też dziewczyna od rana sprzątała i dekorowała dom, przygotowywała jedzenie i starała się nie zwracać uwagi na swojego narzekającego brata. Pietro bowiem przez cały dzień chodził i marudził, że prawdopodobnie będzie musiał zajmować się całą tą patologią, gdy dziewczyny dobiorą się do alkoholu. Wanda nie próbowała nawet protestować. Wiedziała, że chłopak ma rację.

Oczywiście nie zamierzała mu tego przyznać. No niby jak? Przecież to Pietro... Jeszcze tego brakowało, żeby podwyższyć jego i tak ogromne ego. Lepiej niech się przyzwyczaja, że nie zawsze musi być tym najmądrzejszym.

***

Ledwie Wanda skończyła przygotowania i wygoniła brata do jego pokoju, zaczęły się schodzić jej przyjaciółki. Jako pierwsze wpadły Natasha z kilkoma paczkami żelków i Carol z chipsami. Zaraz po nich pojawiła się Peggy, która zabrała ze sobą kilka filmów. Valkyrie trochę się spóźniła, ale wszystkie dziewczyny jej wybaczyły. W końcu to właśnie ona przyniosła najwięcej alko...

- Lokiego tu nie ma - wyjaśniła - Mogę sobie poszaleć.

Zaczęło się całkiem spokojnie. Dziewczyny przebrały się w piżamy, usiadły w salonie na kanapie, dywanie, podłodze, czy gdziekolwiek jeszcze było miejsce i zaczęły oglądać "Zanim się pojawiłeś". Ale, gdy do akcji wkroczył alkohol i, co ważniejsze, głupawka zabawa rozkręciła się na dobre. Po seansie urządziły sobie piżamowy pokaz mody, bo niby czemu nie? Wanda przebrana za jednorożca wywijała dzikie tańce do hitów z lat osiemdziesiątych, Shuri zawinęła się w koc i wyglądała jak naleśnik, a Hope rozłożyła się na kanapie w pozie modelki, mając na sobie szaro-różowy szlafrok. Peggy położyła nogi na stole, dumnie prezentując swoje tęczowe "kapciorożce".

- Moje panie, czas na dyskotekę! - krzyknęła Wanda, puszczając najgłośniej jak mogła piosenki starsze niż one same. Zaczęła się zabawa...

Gamora, Carol, Shuri i Wanda tańczyły na stole, Natasha śpiewała głośniej niż wszystkie inne razem wzięte, Peggy przyglądała się tej patoli z uśmiechem, a Nebula siedziała w telefonie, nieszczególnie zainteresowana wyczynami swoich przyjaciółek. Mantis przybiła sobie piątkę z czołem i uznała, że one się prędzej czy później pozabijają.

Potem było karaoke. I oczywiście nie obyło się bez głupawki... Połowa dziewczyn zamiast śpiewać, śmiała się, pozostałe wykrzykiwały tekst piosenki, albo wykonywały jakieś dziwne ruchy w rytm muzyki.
Warto wspomnieć, że wcale dużo nie wypiły. Po prostu towarzystwo, piżama, muzyka i późna godzina tak na nie działały.

- No dobra, dziewczyny. Chyba czas na najważniejszą część babskiego wieczoru - stwierdziła Wanda, wyciągając lakiery do paznokci. Pepper, Natasha i Mantis przyniosły swoje. Dodatkowo wszystkie dziewczyny miały przy sobie coś do czesania. Czas na zabawę...

Po kilku chwilach pokój zamienił się w coś z pogranicza salonu fryzjerskiego i gabinetu kosmetycznego. Na głowach dziewczyn zaczęły powstawać piękne warkocze, koki i inne rozmaite fryzury, a ich paznokcie przyozdobiły przeróżne wzory.

Oczywiście zabawa nie mogła być kulturalna do samego rana. Zegar wskazywał zaledwie pierwszą w nocy, gdy dziewczyny zaczęły zachowywać się... Wiadomo w jaki sposób.

Wanda płakała bez konkretnego powodu, Mantis użalała się nad sobą, bo nie ma chłopaka. Natasha tęskniła za Clintem, bo przecież nie widziała go aż od kilku godzin. W końcu, namówiona przez przyjaciółki, zadzwoniła do niego. O dziwo odebrał...

- Tasha, skarbie... Co się stało? - zapytał na wpół przytomny, ale zaniepokojony chłopak.

- Nie wiem - zawyła dziewczyna do słuchawki - Tęsknię za tobą. Przyjedź, chcę cię przytulić... Proszę...

Clint dopiero po dłuższej chwili uświadomił sobie, że Natasha jest przecież na imprezie u Wandy. Westchnął.

- Zaraz będę - odpowiedział krótko, a potem się rozłączył.

- Nie chce mi się tam jechać - mruczał sam do siebie - Ale przecież ona beze mnie zginie.

***

W czasie, gdy chłopak szykował się do wyjścia, Valkyrie i Gamora zaczęły pisać SMS-y do swoich chłopaków, wyznając im miłość. Odpowiedź przyszła niemal natychmiast. Oboje napisali, że za chwilę przyjadą... Cóż, dla Petera i Lokiego otrzymanie w środku nocy takiej wiadomości było równoznaczne z tym, że ich dziewczyny mają kłopoty... Jelonek obudził też swojego brata, na wszelki wypadek, gdyby Carol też się upiła. Nie to, że nie ufali dziewczynom, ale wiedzieli, że lepiej nie zostawiać ich pijanych bez opieki...

Wanda postawiła sprowadzić Visiona, bo czemu nie? Hope natomiast zaczęła wysyłać do Scotta zdjęcia i filmiki, na których wyraźnie było widać, w jakim stanie znajdują się uczestniczki imprezy. Chłopak napisał jej tylko, że ma wytrzymać jeszcze piętnaście minut bez robienia sobie krzywdy i od razu zaczął szykować się do wyjścia. Wolał mieć swoją dziewczynę na oku.

Pepper i Peggy siedziały obok siebie przyglądając się temu wszystkiemu z kamiennymi wyrazami twarzy.

- Tony jeszcze nie śpi - stwierdziła Pepper - Napisał do mnie i zapytał, jak impreza. Cóż... Skoro z babskiego nocowanka i tak robi się to, co zwykle, to chyba mu powiem, żeby przyjechał. Raczej nie chciałby przegapić czegoś takiego.

Peggy westchnęła.

- W takim razie zadzwonię do Steve'a, bo coś mi mówi, że sama tego nie ogarnę.

***

Jako pierwszy pojawił się Clint, później Quill, Scott, Loki, Thor i cała reszta. Pietro, gdy tylko zorientował się, że nie jest jedynym przedstawicielem płci męskiej w tym domu, ucieszył się niezmiernie. W końcu...

Przyglądał się ze śmiechem i po części ze współczuciem jak jego koledzy próbują doprowadzić do porządku dziewczyny. Oczywiście była to misja niemożliwa. Babski gang jest nie od opanowania...

- Skoro już siedzimy w tym razem - zwrócił się do Clinta, który podszedł do niego, gdy w końcu uwolnił się od Natashy - To może wpadniesz chociaż na piwo? I jakieś żarcie.

- A wiesz co? Chętnie. Nie mam siły do nich...

Pietro poklepał przyjaciela po plecach.

- Luzik. Panowie, zbieramy się! Męska część grupy też robi imprezę!

- O nie. Bez nas nie będziecie imprezować - stwierdziła Val, wywołując atak śmiechu większości chłopców poza Lokim, który zamiast tego przybił sobie piątkę z czołem.

- Wybacz, moja droga. Będziemy - odpowiedział z łobuzerskim uśmiechem Thor, ale zaraz zmienił wyraz twarzy przez zabójcze spojrzenie, jakim spiorunowała go Carol.

- To może damy znać reszcie chłopaków? Żeby też przyszli? - zapytał Pietro. Chwilę później Steve dzwonił do Bucky'ego, który najpierw był zły za to, że przyjaciel go obudził, ale, gdy tylko dowiedział się, o co się rozchodzi, humor mu się poprawił. Powiedział, że przekaże wiadomość Samowi i T'Challi i postara się przyjechać jak najszybciej. Quill pisał do Draxa, a Tony do Stephena, Wonga i Bruce'a. Niedługo później wszyscy byli już na miejscu.

Poranek zastał ich tak, jak zwykle w podobnych sytuacjach. Kompletnie poza kontrolą, śpiących na podłodze, w wannie czy pod stołem. Ale nikt nie żałował, że sprawy przybrały taki, a nie inny obrót. Przeżyli wieczór pełen wrażeń i odpałów. Filmiki nagrane przez Hope, która pod wpływem alkoholu i głupawki stała się nie do końca profesjonalną operatorką kamery okazały się świetną pamiątką.
Jedyny problem stanowiło posprzątanie całego tego bałaganu...

Dla Gerwazy_Solo
Tak po prostu, za wszystko😘


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top