Lek na wspomnienia

Ten dzień zaczął się zupełnie zwyczajnie, dla większości osób. Może poza tym, że Loki prawie spóźnił się na lekcje, co raczej rzadko mu się zdarzało, a Valkyrie przyszła do szkoły z trochę większym bólem głowy, niż zazwyczaj. Poprzedniego dnia za dużo wypiła. Wiedziała, że nie powinna tego robić, ale teraz już nic nie mogła na to poradzić. Po prostu alkohol był jedynym wyjściem, które pozwalało jej zapominać o problemach. Może brzmi to głupio. "Piję, żeby zapomnieć". Już sam ten tekst przypomina zdesperowane, szukające atencji nastolatki, ale czasami okazywał się prawdziwy... Tak było w przypadku Val.

Dziewczyna wciąż obwiniała się o śmierci swojej przyjaciółki. Zginęła rok temu w wypadku, chroniąc własnym ciałem Valkyrie, która nadal nie mogła się z tym pogodzić. Wciąż myślała, że to powinna być ona. Dlaczego nie zginęła? Przecież była o krok od śmierci. Wtedy jej przyjaciółka pewnie nadal by żyła... Nie potrafiła zapomnieć. Wciąż miała przed oczami zniszczony samochód. Wracały z imprezy, ich znajomy prowadził. Widziała krew. Nie swoją... Jej krew. Słyszała jej głos. Ostanie słowa które do niej wypowiedziała to "Nie obwiniaj się. Zrobiłam to, bo tak chciałam".
Ale Valkyrie nie umiała przestać się obwiniać. Dlatego piła. Bo tylko alkohol pozwalał jej wymazać z pamięci wypadek.

W szkole jakoś sobie radziła. Miała przyjaciółki, znajomych... Lokiego, który był jej bliższy niż ktokolwiek i zawsze ją rozśmieszał, gdy tylko widział, że jest smutna. Nikt nie znał jej historii. Nie wiedzieli z czym musi walczyć, dlaczego pije, ale mimo to, potrafili jej pomóc. Przy nich zapominała na chwilę o swoich problemach.
Jednak gdy wracała do domu, zostawała zupełnie sama. Nie chciała rozmawiać z rodzicami. Wiedziała, że nie zrozumieliby wszystkiego. Wtedy sięgała po butelkę.

Jedyny problem był taki, że wszystko ma swoje konsekwencje. I właśnie dlatego Valkyrie przyszła tego dnia na lekcje ledwo żywa.

- A tobie co? - zapytała Carol, gdy tylko zobaczyła koleżankę.

- Cześć, ciebie też miło widzieć - odpowiedziała - No zgadnij. Trochę wczoraj zabalowałam.

Carol spojrzała na nią niepewnie i pokręciła głową. Valkyrie wiedziała, co jej przyjaciółka myśli, ale nie mogła jej przecież obwiniać. Nie wiedziała...

- Hej! - usłyszała za sobą znajomy głos. Odwróciła się i zobaczyła Lokiego - Nie miałem dziś czasu zrobić ci tej sałatki, bo trochę zaspałem. Ale masz to - to mówiąc, podał dziewczynie bułkę i jabłko.

- Dzięki. W sumie dziś i tak nie jestem głodna.

- Coś się stało? Źle się czujesz? - zapytał zaniepokojony chłopak dostrzegając, że Valkyrie naprawdę nie wygląda najlepiej - Brunn, powiedz mi.

Dziewczyna uśmiechnęła się lekko. Tylko Loki zwracał się do niej prawdziwym imieniem, Brunnhilda. W przeciwieństwie do niej uważał, że jest ładne. I mimo, że próbowała go nauczyć zwracać się do niej tak, jak wszyscy, czyli Valkyrie, nie potrafiła go przekonać. W końcu się przyzwyczaiła. Nigdy by się do tego nie przyznała, ale podobało jej się, gdy Loki tak do niej mówił.

- Nie zaprzątaj tym swojej ślicznej główki, Jelonku - odpowiedziała, na co chłopak przewrócił oczami. Nie lubił być nazywany Jelonkiem, a dziewczyna dobrze o tym widziała - Po prostu kac morderca nie ma serca.

Loki westchnął. Nie podobało mu się, że Brunnhilda za dużo piła. Często próbował z nią o tym porozmawiać, ale nigdy nie chciała go słuchać.

- Carol, zostawisz nas na chwilę? - zwrócił się do blondynki, która tylko pokiwała głowa i poszła porozmawiać z Thorem.

- Brunn, naprawdę uważam, że nie powinnaś tyle pić. Szkodzisz sobie, to już się robi niebezpieczne - zaczął łagodnie, ale Valkyrie nie chciała go słuchać.

- Nic mi nie będzie. Wiem, kiedy mam przestać, znam swoje granice. Daj spokój...

- Nie dam ci spokoju, bo się o ciebie martwię - powiedział chłopak, zaskakując tym nawet siebie - Przyjaźnimy się, możesz mi się zwierzyć ze wszystkiego. Jeśli masz jakiś problem, czy coś, to mi powiedz, postaram się ci pomóc, ale nie chcę, żebyś ciągle się upijała...

- Co ty możesz wiedzieć?! - krzyknęła dziewczyna - Nie pomożesz mi. Nikt mi nie pomoże... Nawet nie wiesz, przez co przechodzę, co się stało.

- To mi powiedz - poprosił łagodnie Loki - Brunn...

- Nie nazywaj mnie tak! - krzyknęła, nie panując nad sobą - Nic nie rozumiesz. To nie jest coś, o czym można gadać z byle kim!

- Czyli jestem byle kim? - zapytał Loki, starając się nie pokazać, jak bardzo go te słowa zabolały.

- Nie wkurzaj mnie - ostrzegła Valkyrie - Po prostu daj mi spokój, nie wtrącaj się więcej w moje życie. I zabieraj to - to mówiąc, rzuciła mu pod nogi jedzenie, które dla niej przyniósł i odeszła. Chłopak został na korytarzu sam ze swoimi myślami, uczuciami i leżącą na ziemi bułką. 

***

- Chyba mnie pojebało - mruknęła Val, bardziej do siebie, niż do kogoś innego, siadając pomiędzy Natashą a Pepper.

- Co się stało? - zapytała Potts, odkładając trzymany w dłoni telefon.

- Pokłóciłam się z Lokim. Dałam mu do zrozumienia, że jest nikim, powiedziałam, że ma dać mi spokój i rzuciłam w niego bułką. A to wszystko tylko dlatego, że się o mnie martwił. I teraz zostałam bez Lokiego i bez jedzenia.

- Na brak jedzenia coś mogę poradzić, ale jeśli chodzi o Lokiego, to raczej nic nie zrobię. Musisz sama to załatwić - odezwała się Nat. Valkyrie pokiwała głową.

- Wiem. Ale on nie będzie chciał mnie słuchać, przynajmniej na razie. Wiecie, jaki jest Jelonek...

***

Mimo obaw, Val poszła szukać przyjaciela już na następnej przerwie. Znalazła go siedzącego samemu na dworze pod murkiem.

- Mogę? - zapytała, wyrywając chłopaka z rozmyślań i wskazując miejsce obok niego. Loki tylko pokiwał głową z obojętną miną, nic nie mówiąc, co znaczyło, że jest dość poważnie obrażony...

- Chciałam przeprosić za to, co powiedziałam - zaczęła Valkyrie - Ja naprawdę rozumiem, że się o mnie martwisz i doceniam to, ale... To nie jest tak, jak ci się wydaje.

- To może w końcu powiesz mi, jak to jest? - zapytał chłopak, nawet nie patrząc na przyjaciółkę - Mam wrażenie, że w ogóle mi nie ufasz. Ukrywasz coś przede mną. Rozumiem, że masz do tego prawo, ale, do jasnej cholery, Brunn... Robisz sobie krzywdę. A ja nie chcę i nie mogę na to patrzeć...

- To nie patrz. Nie musisz się przecież ze mną zadawać - odpowiedziała dziewczyna, nie myśląc nawet, co mówi.

- Wiesz co? Masz rację. Nie muszę - warknął Loki - Nie wiem, po co jeszcze to robię.

Po tych słowach wstał i odszedł, zostawiając Valkyrie samą. To nie tak miało wyglądać...

***

Brunnhilda weszła, a właściwie wpadła do domu i od razu zamknęła się w swoim pokoju. Nie obchodziło jej, że rodzice ją wołali. Może i się martwili, ale nic by nie zrozumieli.
A ona myślała o tym, co dzisiaj zaszło. O Lokim. Nie chciała tego przyznać, ale ten Jelonek stał się dla niej naprawdę ważny. Chciała, aby był kimś więcej, niż przyjacielem, ale, przez własną głupotę utraciła nawet jego przyjaźń...

Teraz została zupełnie sama. Może powinna była mu wyjaśnić sytuację? Może by zrozumiał? Nie pokłóciliby się jak bardzo. Mogłaby z nim porozmawiać, jakoś to z siebie wyrzucić... A teraz jej jedyną drogą ucieczki pozostała leżąca w szufladzie, ukryta przed rodzicami butelka...

Wzięła jeden łyk. Poczuła to znajome pieczenie w gardle. Uśmiechnęła się. Jeszcze trochę i będzie po sprawie. Na chwilę przestanie się martwić. Drugi łyk. Usłyszała pukanie do drzwi. Jasna cholera, kogo znowu niesie!?

- O co chodzi?! - krzyknęła, gotowa schować alkohol.

- Przyszedłem porozmawiać - usłyszała głos ostatniej osoby, której by się teraz spodziewała.

Odłożyła butelkę na biurko, podeszła do drzwi i niepewnie je otworzyła. Stał tam ze spuszczoną głową, zmartwiony i zdenerwowany.
Nic nie mówiąc, Valkyrie rzuciła się chłopakowi w ramiona, a on przyciągnął ją do siebie.

- Przepraszam - wyszeptała.

- Ja też - odpowiedział Loki.

Usiedli razem na łóżku. Chłopak rozejrzał się po pokoju, a jego uwadze nie umknęła stojącą na biurku butelka.

- Znowu? - zapytał zrezygnowany, wskazując na nią. Val pokiwała głową.

- Znowu. Bo chyba tylko to mi pomaga...

Nie wiedząc nadal, czy dobrze robi, zaczęła opowiadać Lokiemu wszystko, co powinien wiedzieć. W momencie, gdy wspominała śmierć przyjaciółki, głos jej się załamał, a do oczu napłynęły łzy. Widząc to, chłopak przyciągnął ją do siebie i mocno przytulił, pozwalając wypłakać się w swoje ramię. Dziewczyna drżąc i przerywając co chwilę, opowiedziała mu całą historię.

- I właśnie dlatego jest tak, jak jest... Piję, bo chcę od tego uciec. Nie chciałam nikomu mówić. Byłam pewna, że nikt nie zrozumie - zakończyła.

- Ja rozumiem - wyszeptał Loki - Przeszedłem przez coś takiego... Moja matka zmarła dwa lata temu. Wiem, jak to jest stracić ukochaną osobę. Też na początku nie mogłem sobie z tym poradzić...

Dziewczyna popatrzyła na niego ze zdziwieniem. Widocznie on też nie mówił jej wszystkiego...

- Ale sobie poradziłeś. Jak?

Loki uśmiechnął się smutno.

- Nie sam. Miałem Thora. Wcześniej niespecjalnie się dogadywaliśmy, ale po śmierci mamy wszystko się zmieniło. Był dla mnie dużym wsparciem. Jakoś przez to przeszliśmy.

- Ale ja nie mam nikogo... - westchnęła Valkyrie.

- Jak to? - zapytał Loki - Masz mnie. Zrobię wszystko, żeby ci pomóc.

Chłopak nie zdawał sobie sprawy, jak bardzo te kilka słów wpłynęło na życie Brunn.

- Dlaczego? - zapytała dziewczyna. Loki przez chwilę milczał.

- Bo jesteś dla mnie ważna - powiedział w końcu - Bardzo cię lubię i nie chcę, żeby cierpiała.

- Wiele osób ponoć mnie lubi. Carol, Thor... Ale nikt nie martwi się aż tak bardzo. Na pewno nie ma żadnego innego powodu?

Val wiedziała, że wiele ryzykuje tym pytaniem. Mogło się okazać, że Loki wcale nic do niej nie czuje. Ale musiała zaryzykować. Musiała się dowiedzieć...
Zauważyła, że chłopak zmieszał się. Zrobił się cały czerwony i nie wiedział, co ma powiedzieć. Czyżby wszystko szło po jej myśli?

- Ja... To znaczy... Z resztą, skoro zadałaś to pytanie, to już sama wiesz, o co chodzi.

- Nie wiem - odpowiedziała z uśmiechem Val widząc, że Loki próbuje się wymigać - Powiesz mi?

- A co będzie, jeśli to zrobię?

- Nie mam pojęcia - dziewczyna dalej grała w tę grę - Przekonasz się, jak powiesz.

Przez chwilę panowała pomiędzy nimi cisza i Brunnhilda zaczęła się martwić, że może schrzaniła sprawę do reszty, ale w momencie, gdy już chciała przeprosić Lokiego za to, że w ogóle coś takiego powiedziała, usłyszała jego szept.

- Kocham cię.

- Co? - zdziwiła się dziewczyna. Nie spodziewała się, że chłopak powie jej to wprost...

- Nie powtórzę tego - mruknął. Val zaśmiała się, a następnie spojrzała na niego.

- Ja ciebie też, Jelonku.

Po tych słowach krótko go pocałowała, wykorzystując jego zaskoczenie. Chłopak przez chwilę patrzył na nią szeroko otwartymi oczami, a potem odezwał się z uśmiechem.

- Nie nazywaj mnie Jelonkiem.

- To nie nazywaj mnie Brunn - odpowiedziała Valkyrie. Loki pokręcił głową.

- Niewykonalne.

Przez chwilę siedzieli w zupełnej ciszy układając sobie w głowie to, czego się dowiedzieli.

- To jak? - odezwał się w końcu Loki - Postarasz się z tym skończyć?

- Postaram się, ale nie wiem, czy dam radę - westchnęła Val. Chłopak objął ją ramieniem.

- Pomogę ci. A jak to nie zadziała, będziemy musieli wymyślić coś innego. Na pewno nie zostawię cię z tym samej - zapewnił, a potem wstał i podszedł do biurka dziewczyny, biorąc do ręki stojącą na nim butelkę.

- Najpierw pozbędziemy się tego z twojego pokoju, żeby cię nie kusiło - zadecydował - Od dzisiaj będziesz piła tylko ze mną.

Valkyrie zaśmiała się, ale po chwili coś do niej dotarło...

- Przecież ty prawie w ogóle nie pijesz - powiedziała. Loki uśmiechnął się przebiegle.

- I właśnie o to chodzi.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top