Bal o zachodzie słońca

I wracamy do szkolnych.


Gamora, Nebula i Mantis siedziały na parapecie na szkolnym korytarzu, przyglądając się innym uczniom i słuchając, co ciekawego mają do powiedzenia. Właściwie nie było nawet czego podsłuchiwać, bo od wielu dni prawie wszyscy żyli tylko balem, który miał się odbyć za dwa tygodnie i niemal każda rozmowa się do tego sprowadzała.
Po długiej chwili ciszy Mantis też postanowiła wspomnieć o tym wydarzeniu.

- A wy idziecie na bal? Ja tak. Drax mnie zaprosił. To było miłe.

- Nie ma mowy - mruknęła Nebula - Ja i jakieś durne bale? W życiu... Jeszcze czego?

- Siostra, co ty taka podenerwowana ostatnio? W sensie bardziej niż zwykle? - zapytała Gamora, a potem zwróciła się do Mantis - Ja bym może poszła, tym bardziej, że prawie wszystkie dziewczyny będą. Tylko nie mam z kim, a samej mi tak głupio.

Była to prawda. Każda dziewczyna z ich grupy szła na bal. Niektóre ze swoimi chłopakami, albo niedoszłymi chłopakami, inne z przyjaciółmi, jak Mantis. A Gamora nie miała z kim pójść. W sumie trochę żałowała. Bardzo chciała iść i trochę się pobawić.

- Jak to nie masz? - po usłyszeniu słów Gamory, w głowie Mantis pojawił się chytry plan - Jest jeden chłopak, który na pewno chętnie by z tobą poszedł.

- Kto? - jej koleżanka nie od razu zorientowała się, o kogo chodzi. Mantis zaśmiała się, a potem wskazała na siedzącego nieopodal nastolatka z słuchawkami na uszach.

- O nie... Nie ma mowy. Każdy, tylko nie ten idiota. W życiu.

- Ale czemu? Nawet go nie znasz, może wcale nie jest taki zły?

- Nie, Mantis. Trzy razy nie, dziękujemy - Gamora nie dała się przekonać - Poza tym najpierw musiałby mnie zaprosić, a szczerze wątpię, czy to zrobi po tym, jak ostatnio uświadomiłam mu, co o nim myślę.

Mantis jednak nie zamierzała odpuścić. Z całego swojego wielkiego serca shipowała Starmorę i obiecała sobie i reszcie dziewczyn, że postara się zrobić wszystko, aby ci dwoje byli razem.

- A jakby cię zaprosił? Zgodziłabyś się?

- Ale nie zaprosi.

- Ale jakby - drążyła Mantis - Przecież chcesz iść. Co masz do stracenia?

Gamora spojrzała na przyjaciółkę zirytowana.

- Tobie po prostu zależy, żeby nas zeswatać... Kolejna shipuje coś, co nie ma prawa się udać.

- Pepperony też nie miało się udać, a teraz obściskują się po kątach - wtrąciła niespodziewanie Nebula. Siostra popatrzyła na nią zdumiona.

- I ty przeciwko mnie? - zapytała. Dziewczyna wzruszyła ramionami.

- Nie przeciwko tobie, tylko odwrotnie. Przecież widać co jest między tobą a nim.

- Co takiego, bo ja jakoś nic nie widzę? - Gamora była już naprawdę zdenerwowana.

- No pomyślmy - Mantis udała, że się zastanawia - Chemia? Uczucie?

- Napięcie seksualne? - dodała Nebula.

- Zbyt mała odległość? Słuchajcie, ja naprawdę nic nie czuję do tego idioty.

- Ale poszłabyś z nim na ten bal, czy nie?! - zapytała Nebula, już dość mocno poirytowana.

- Tak, poszłabym nawet z nim na bal, żeby tylko mieć od was święty spokój! - krzyknęła jej siostra wstając z parapetu i odchodząc. Mantis i Nebula spojrzały na siebie i przybiły piątkę. Wcześniej nie miały żadnego planu, jak wyprawić tę dwójkę razem na imprezę, ale teraz pomysł sam się pojawił. I właściwie sam również zaczął się realizować...

***

- Wanda, Nat, Pepper i cała reszta! Potrzebuję waszej pomocy - podekscytowana Mantis pojawiła się nie wiadomo skąd przy siedzących niedaleko boiska dziewczynach.

- Wow, spokojnie. Co się dzieje? - zapytała Wanda, spoglądając na nią z ciekawością.

- Starmora się dzieje - odpowiedziała Mantis, a jej koleżanki otworzyły szeroko oczy ze zdumienia.

- To znaczy, jeszcze się nie dzieje, ale może zacząć - wtrąciła Nebula, która właśnie dołączyła do dziewczyn i krótko streściła im rozmowę z Gamorą.

- Czyli się zgodziła? Ona się zgodziła? Gamora? Pójść na bal z Quillem? No nie wierzę. Ktoś nam chyba przyjaciółkę podmienił - ekscytowała się Carol.

- Ja też nie wierzę, ale to prawda. Teraz musi z nim iść... - odpowiedziała równie podekscytowana Mantis.

- Ale najpierw on musi ją zaprosić - wtrąciła mniej optymistycznie Hope. Przez chwilę panowała cisza, którą w końcu przerwała Valkyrie.

- To która idzie z nim pogadać?

- Żadna - zdecydowała Wanda, a potem rozejrzała się po podwórku, szukając wzrokiem swojego brata.

- Pietro! Clint! Ruchy, potrzebni jesteście! - krzyknęła, gdy zobaczyła ich niedaleko, a po chwili dodała ciszej - Raz w życiu się do czegoś przydaj, braciszku.

- O co chodzi? Co jest tak ważne, że aż się do mnie przyznajesz publicznie? - odezwał się Pietro, stojąc już przy dziewczynach.

- Ty właściwie możesz iść, Clinta potrzebuję - dogryzła mu Wanda, a potem zwróciła się bezpośrednio do Bartona.

- Sprawa jest prosta, musisz nam pomóc. Chodzi o nasz ship. Konkretnie o Starmorę, o ile wiesz co to znaczy?

- Nat mi wytłumaczyła - odpowiedział z dumą Clint - I shipuję to. Co mam zrobić?

- Pogadać z Peterem, żeby zaprosił Gamorę na bal. Posłuchaj uważnie, wszystko ci wytłumaczę...

I tym oto sposobem Wanda, wspomagana przez inne dziewczyny wyjaśniła chłopakowi jak wygląda sytuacja i co dokładnie ma zrobić. Przyszedł czas na kolejną część planu...

***

- Na pewno sądzicie, że to dobry pomysł? - Quill, nawet po rozmowie z Clintem nie wydawał się w pełni przekonany.

- Tak, na pewno. Zaufaj nam. Ty też jej się podobasz, tylko że Gamora już taka jest... Nie przyzna się do tego tak po prostu - odpowiedziała Natasha.

- A teraz idź... Powodzenia - dokończyła Pepper.

- Przyda się - mruknął Peter, podchodząc do grupki dziewczyn na parapecie. Plan był prosty. Miał zaprosić Gamorę na bal w obecności Mantis i Nebuli. Zadaniem dziewczyn było dopilnowanie, aby się zgodziła.

- To nie wyjdzie... - wyszeptał chłopak, a potem odetchnął głęboko, uśmiechnął się i zaczął udawać bardziej pewnego siebie, niż jest w rzeczywistości.

- Cześć... - przywitał się i dopiero wtedy do niego dotarło, że kompletnie nie wie, co ma powiedzieć.

- Hej, Peter - odpowiedziała z uśmiechem Mantis, puszczając chłopakowi oczko. Gamora tylko przewróciła oczami, nie zwracając uwagi na Quilla.

- Gamora... - zaczął - Tak sobie myślałem... Może miałabyś ochotę pójść ze mną na bal?

Dziewczyna w końcu na niego spojrzała, ale tak, jakby chciała zabić go wzrokiem.

- Żartujesz sobie? - zapytała, unosząc brew - Ja z tobą?

- Ekhem... - zwróciła na siebie uwagę Nebula - Nie wiem, czy pamiętasz naszą ostatnią rozmowę, siostrzyczko... Ale wtedy mówiłaś coś zupełnie innego. I wiesz, co będzie, jeśli nie dotrzymasz słowa. Ja i Mantis potrafimy razem nieźle dać w kość...

Gamora westchnęła. A więc szantaż. Czy one naprawdę posuwają się do takich metod, żeby tylko poszła na bal z tym kretynem? Mimo to wiedziała, że musi się zgodzić, inaczej nie dadzą jej żyć...

- W porządku - zwróciła się do Petera najmilszym tonem, na jaki było ją stać w tej chwili - Mogę z tobą pójść.

Mantis i Nebula uśmiechnęły się do siebie znacząco, stojące niedaleko Natasha i Pepper przybiły sobie piątki, a Quill stał przez chwilę w kompletnym szoku, nie wiedząc, co odpowiedzieć.

- Wow... Ja... Szczerze mówiąc, nie spodziewałem się.

- Ja też nie, ale tak wyszło... Nie wiem, czego się spodziewasz po tym balu, ale nie licz na wiele - ostrzegła Gamora, a uwadze dziewczyn nie uszło, że odezwała się do Petera z własnej, nieprzymuszonej woli. I nawet go nie obraziła. To już sukces...

***

W piątek o osiemnastej, czyli dokładnie godzinę przed rozpoczęciem balu, dziewczyny były bardzo zajęte. Niektóre kończyły makijaż, inne męczyły się z sukienkami czy butami, jeszcze inne układały włosy. Obowiązkową sprawą było zrobienie sobie zdjęcia i wysłanie na grupę babskiego gangu tylko po to, żeby przeczytać komentarze typu "Idź być piękna gdzie indziej", albo "Rozumiem, że można wyglądać niesamowicie, ale to już jest przesada". Dla nich to była już taka mała tradycja...

Gamora siedziała na łóżku w bordowej sukience z koronkowymi rękawami, czytając komentarze przyjaciółek odnośnie jej wyglądu. Oczywiście nie zabrakło tych tradycyjnych, ale pojawiły się też takie, jak "Chyba pierwszy raz cię widzę w sukience", czy "No wreszcie zrobiłaś coś z tymi włosami" (dziewczyna prawie nigdy ich nie upinała, zawsze zostawiała rozpuszczone. Nawet teraz jedynie część włosów spięła z tyłu, pozwalając reszcie luźno opadać).

Jej uwagę przykuła jednak wiadomość od Mantis. Po jej przeczytaniu, momentalnie zrobiło jej się gorąco ze złości.
"Quill padnie z wrażenia". Jakby Gamorze na tym zależało... Nie obchodziło jej zupełnie, co ten głupek o niej pomyśli. No... Może nie tak zupełnie, ale na pewno bardzo mało.

Niedługo później dziewczyna była już w drodze do szkoły zastanawiając się, jak uda jej się wytrzymać cały wieczór w butach na obcasach. Gdy dotarła pod budynek zauważyła, że Quill już na nią czeka, chociaż na początku go nie poznała i dotarło do niej, że Natasha miała rację mówiąc kiedyś, że chłopcy w koszulach zawsze wyglądają jeszcze lepiej, niż zwykle.
Gamora zaniemówiła. Nigdy nie zaprzeczała, że Peter jest przystojny, ale teraz to już naprawdę przesadził. Dziewczyna stała przez chwilę z szeroko otwartymi oczami, wpatrując się w chłopaka. Gdyby Mantis ją w tej chwili zobaczyła...

Gamora podeszła do Petera, który na jej widok przez chwilę aż zaniemówił. Zaraz jednak przypomniał sobie, że musi się ogarnąć. W końcu dziś miał przekonać do siebie tę upartą dziewczynę.

- Wyglądasz wspaniale - powiedział i widać było, że mówi szczerze. Gamora w życiu by się do tego nie przyznała, ale zrobiło jej się miło. Jednak zamiast podziękować, czy choćby się uśmiechnąć, zrobiła swoją znudzoną, poirytowaną minę.

- Możemy już wchodzić? - zapytała, jeszcze bardziej oschle niż miała zamiar i zobaczyła, jak uśmiech znika z twarzy Petera.

- Jasne - odpowiedział, wchodząc po schodach do budynku.

***

Przy wejściu do sali gimnastycznej, w której odbywała się impreza panował wielki ruch. Miejsce było pięknie udekorowane. Już na początku Gamorę i Quilla oślepiły kolorowe światła. DJ siedział na swoim miejscu. Za chwilę bal miał się rozpocząć na dobre.

Dziewczyna rozejrzała się i zobaczyła grupę swoich przyjaciółek, stojących ze swoimi partnerami na uboczu. Podeszła do nich bez słowa, a Peter poszedł za nią.

- Hej - przywitała się, zwracając na siebie uwagę koleżanek.

- Hej... Wow - Natasha spojrzała na Gamorę z nieskrywanym zdumieniem.

- Weź wyjdź - zaśmiała się Wanda - Wpędzasz mnie w kompleksy.

- Wyglądasz cudownie. Już ci to mówiłam, ale aż muszę powtórzyć - stwierdziła Pepper.

- Potwierdzam, wyglądasz pięknie. Jak zawsze z resztą, ale dziś szczególnie - odezwał się Thor, zaskakując Gamorę i Quilla. Pozostali dobrze wiedzieli, że tak się stanie. To była część planu...

Rozmawiali jeszcze przez chwilę, a Peter co jakiś czas spoglądał wrogo na Thora. Później się zaczęło...

Gdy tylko zaczęła grać muzyka, prawie wszyscy poszli tańczyć, nawet Drax, co wydawało się niemożliwe. Tylko Gamora nie dała się wyciągnąć Quillowi na parkiet. Co ciekawe, z dziewczynami szalała bez żadnych oporów. Raz nawet zatańczyła z Thorem, co niemal doprowadziło biednego Petera do białej gorączki. Był zazdrosny i nie zamierzał tego ukrywać. Do tej pory wierzył w słowa Natashy, że podoba się Gamorze, tylko ona nie chce się do tego przyznać, ale tego wieczoru coraz bardziej przekonywał się, że to nieprawda.

Spojrzał na roześmianą, tańcząca dziewczynę. Ich spojrzenia spotkały się na chwilę, a Quillowi zdawało się, że coś w jego środku pęka na miliony kawałków. Czy to serce? Może...
W tym momencie zrozumiał, że nie wytrzyma tu ani chwili dłużej. Spojrzał na Gamorę jeszcze raz. Patrzyła na niego z ciekawością, a on? Odwrócił się i wyszedł...

- Idź za nim - obok Gamory nagle pojawiła się Pepper - Widzę, jak na niego patrzysz... Zawsze mu się przyglądasz, gdy nie widzi. I to w taki sposób... Tak samo, jak Natasha patrzyła na Clinta od początku. Ale traktujesz go tak, jak ja kiedyś Tony'ego. O co chodzi? Ty po prostu nie chcesz się przyznać, że jesteś w nim zakochana, prawda?

Gamora zaniemówiła. Skąd Pepper tak dobrze wiedziała, co ona czuje? Tak... W tym, co powiedziała było dużo prawdy.

- Masz rację, ale to nie takie proste... On mi się podoba, ale... To Peter Quill. Podoba się wielu dziewczynom w szkole. Ja po prostu nie chcę być taka... "Na chwilę". Wiesz, że nie mam łatwego charakteru. Boję się, że, jeśli będziemy razem, to w końcu ze mną nie wytrzyma i znajdzie sobie kogoś lepszego - przerwała na chwilę, aby trochę się uspokoić. Po raz pierwszy przyznała się przed samą sobą do swoich uczuć, w końcu mogła ubrać je w słowa - Ja po prostu nie chcę cierpieć...

Pepper pokręciła głową z pobłażliwym uśmiechem.

- Gam, kocham cię, ale jesteś cholernie głupia. Przecież on świata poza tobą nie widzi od początku szkoły. I nie zwraca uwagi na żadną inną dziewczynę pomimo tego, że cały czas mieszasz go z błotem. To chyba coś znaczy. Nie sądzisz?

I wtedy do Gamory naprawdę to dotarło. Męczyła się ze swoimi uczuciami przez tyle czasu, a przecież wystarczyły dwie minuty rozmowy z Pepper, żeby to zmienić. Spojrzała na przyjaciółkę z wdzięcznością i zastanawiała się, co teraz powiedzieć. Jednak Potts nie chciała nic słyszeć...

- No na co czekasz? Idź do niego - zachęciła Gamorę.

Nie musiała dwa razy powtarzać.

***

Dziewczyna zobaczyła Petera siedzącego na schodach przy wejściu do szkoły. Nie wiedząc, co teraz zrobić, usiadła obok niego. Chłopak zdawał się nawet jej nie zauważyć.

- Hej... Wszystko w porządku? - zapytała, zdając sobie sprawę, że to najgłupsze, co mogła w tej chwili powiedzieć, ale nie potrafiła wymyślić nic lepszego.

- Tak, jak najbardziej - odpowiedział chłopak sarkastycznie - Poza tym, że dziewczyna, która podoba mi się od początku szkoły poszła ze mną na bal tylko po to, aby mnie olewać, a ja nadal nie potrafię się odkochać. Ale tak poza tym, to jest dobrze.

Po tych słowach wstał i już chciał odejść, ale powstrzymały go słowa Gamory.

- U mnie nie... Nic nie jest dobrze. Olewałam chłopaka, który mi się podoba, bo się bałam. Nie chciałam się zakochać, bo wiedziałam, że mam trudny charakter i on może mieć mnie w końcu dość. Nie chciałam cierpieć... Zraniłam nie tylko siebie, ale też jego i okropnie mi głupio. Najgorsze jest to, że naprawdę nie mam pojęcia, jak to teraz naprawić.

Dziewczyna cały czas patrzyła na swoje buty, nie mając odwagi podnieść wzroku. Poczuła, że Quill znów siada obok niej.

- Spójrz na mnie - poprosił, a dziewczyna niepewnie to zrobiła. To, co zobaczyła bardzo ją zaskoczyło. Chłopak się uśmiechał.

- Wiesz... - zaczął, przysuwając się do niej trochę bliżej - Może ty nie masz pomysłu, jak to teraz naprawić. Ale ja mam - po tych słowach zbliżył się do Gamory jeszcze bardziej...

Schody przed szkołą może nie były najlepszym miejscem na pierwszy pocałunek, ale im to zupełnie nie przeszkadzało.

Jednak to nie był jeszcze koniec romantycznych niespodzianek. Z tej strony budynku było całkiem nieźle słychać muzykę z balu. Gdy tylko przerwali pocałunek, do ich uszu dotarła znajoma melodia. Chyba nie było osoby, która by nie słyszała tej piosenki. "Perfect"...

- To tak bardzo pasuje do sytuacji - stwierdził Quill, wstając i wyciągając rękę do Gamory - Teraz już zgodzisz się ze mną zatańczyć?

Dziewczyna uśmiechnęła się, podając chłopakowi rękę. Zeszli ze schodów i zaczęli powoli kołysać się w rytm muzyki. To był ich własny, mały bal. Przed szkołą, pod gołym niebem, o zachodzie słońca...

Gdy piosenka się skończyła, znów się pocałowali. Nebula miała rację. Było pomiędzy nimi jakieś napięcie, które musieli teraz rozładować.

- Wracamy tam? Bal się dopiero rozkręca, jeszcze nie zdążyłam ci go w pełni zepsuć - zaśmiała się Gamora. Peter przewrócił oczami.

- Nic nie zepsułaś - zapewnił, biorąc dziewczynę za rękę i idąc w stronę drzwi. Nastolatka uśmiechnęła się, wyobrażając sobie reakcję koleżanek...

Nie myliła się. Gdy tylko weszła do sali, trzymając za rękę Petera, ze strony, gdzie stały dziewczyny doszły do niej okrzyki niedowierzania, które chwilę później zostały zastąpione brawami, piskiem i wykrzykiwanym hasłem "Starmora". Zaśmiała się, spodziewając się czegoś takiego. Jednak Quill był trochę zdezorientowany.

- Chciały, żebyśmy byli razem zanim jeszcze ja tego chciałam - wyjaśniła - Dajmy im trochę radości.

To mówiąc zbliżyła swoją twarz do twarzy Petera i złączyła ich usta... W tej chwili wszystkie oczy były już skierowane na nich, ale oni zdawali się tego nie zauważać. Wiedzieli, że ten wieczór należy tylko do nich...

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top