☆8☆
"𝑰 𝒍𝒐𝒗𝒆 𝒚𝒐𝒖 𝒎𝒐𝒓𝒆 𝒕𝒉𝒂𝒏 𝒄𝒉𝒐𝒄𝒐𝒍𝒂𝒕𝒆"
Sᴘɪᴅᴇʀᴄʜᴇʟʟᴇ ➪ Pᴏsᴛ Fᴀʀ Fʀᴏᴍ Hᴏᴍᴇ
Peter leżał na łóżku już dłuższy czas, zastanawiając się, co takiego właściwie zrobił MJ, że się na niego obraziła. Bo to akurat nie pozostawiało żadnych wątpliwości. Jeszcze wczoraj spędzili u niej razem cały dzień, Parker wrócił do domu dopiero późnym wieczorem, ale już z samego rana, zorientował się, że coś jest nie w porządku. Mógł jeszcze jakoś wytłumaczyć sobie fakt, że nie odpisała na jego "Dzień dobry, Złotko". Może była zajęta lub coś takiego... Ale to, że nie reagowała na jego spam serduszek i słodkich przezwisk, chociaż oczywiście go odczytała, już trochę go zaniepokoiło. No... Może bardziej, niż trochę. W końcu stwierdził, że nie ma co się dłużej domyślać i postanowił chociaż spróbować się dowiedzieć...
Pająk rzeczny jest niebezpieczny: Hej Księżniczko
Pająk rzeczny jest niebezpieczny: Coś się stało, że się nie odzywasz?
Pająk rzeczny jest niebezpieczny: Jesteś na mnie zła?
Mimo że jego dziewczyna była aktywna, to na odczytanie wiadomości i odpowiedź czekał dobre pół godziny. Była dokładnie taka, jak się spodziewał...
Sweet but Psycho: Nie.
Nawet głupi by się domyślił, że to znaczy "tak", a Peter przecież wcale nie był głupi.
Pająk rzeczny jest niebezpieczny: To inaczej
Pająk rzeczny jest niebezpieczny: Co takiego zrobiłem?
Tym razem odpowiedź przyszła dużo szybciej i znów była oczywista.
Sweet but Psycho: Nic.
Sweet but Psycho: Mówię, że nie jestem zła.
Pająk rzeczny jest niebezpieczny: Kropki nienawiści mówią co innego
Pająk rzeczny jest niebezpieczny: I nieodpisywanie
Pająk rzeczny jest niebezpieczny: Mam wymieniać dalej?
Sweet but Psycho: Coś sobie ubzdurałeś.
Parker przewrócił oczami i z całej siły powstrzymywał się przed napisaniem czegoś, co na pewno doprowadziłoby do kłótni. Zamiast tego odłożył telefon i zastanowił się, co takiego mógł wczoraj zrobić. Odpowiedź przyszła bardzo szybko.
Pająk rzeczny jest niebezpieczny: Chodzi o tą czekoladę?
Sweet but Psycho: To była MOJA czekolada.
Sweet but Psycho: Na sytuacje awaryjne
Sweet but Psycho: Akurat dostałam okres, potrzebuję jej
Sweet but Psycho: A ty ją zjadłeś
Peter nie wiedział, czy powinien się teraz śmiać, czy płakać. Cała sytuacja była tak żałosna i zabawna, że żadna reakcja nie wydawała się odpowiednia.
Pająk rzeczny jest niebezpieczny: To było niecałe pół tabliczki
Pająk rzeczny jest niebezpieczny: Leżała w szafce na słodycze
Pająk rzeczny jest niebezpieczny: A mówiłaś przecież, że mogę brać z niej co chcę
Sweet but Psycho: ALE NIE MOJĄ CZEKOLADĘ
Pająk rzeczny jest niebezpieczny: Skąd miałem to wiedzieć?
Sweet but Psycho: Nie wiem, bo tak.
Pająk rzeczny jest niebezpieczny: No przepraszaaaaam, wiesz przecież, że kocham czekoladę
Sweet but Psycho: Ta.
Pająk rzeczny jest niebezpieczny: No weź...
Pająk rzeczny jest niebezpieczny: Złotko
Pająk rzeczny jest niebezpieczny: Kochanie
Pająk rzeczny jest niebezpieczny: Gwiazdeczko
Pająk rzeczny jest niebezpieczny: Kwiatuszku
Pająk rzeczny jest niebezpieczny: Księżniczko
Pająk rzeczny jest niebezpieczny: No weź już się odobraź, bo mi się przezwiska skończą
Pająk rzeczny jest niebezpieczny: Kocham Cię
Pająk rzeczny jest niebezpieczny: Bardzo bardzo
Sweet but Psycho: Jasne.
Sweet but Psycho: Jak widać słodycze kochasz bardziej.
Pająk rzeczny jest niebezpieczny: No MJ noooo...
Pająk rzeczny jest niebezpieczny: Kocham Cię bardziej niż czekoladę
Pająk rzeczny jest niebezpieczny: Albo wiesz co?
Pająk rzeczny jest niebezpieczny: Poczekaj chwilę
Rzucił telefon na łóżko, wziął pieniądze i pobiegł do sklepu ile sił w nogach. Kilka minut później stał już przed drzwiami do mieszkania MJ z wielką tabliczką jej ulubionej czekolady. Gdy dziewczyna mu otworzyła, nie wyglądała na specjalnie zaskoczoną.
- To jak? Już się nie obrażasz? - zapytał chłopak. Nastolatka udawała przez chwilę, że się zastanawia.
- Nie będę, jeśli wejdziesz na chwilę i obejrzysz ze mną film.
Na coś takiego Peter zgodził się bez problemu. Po chwili siedzieli już na kanapie przed telewizorem, a Parker zajadał się chipsami i żelkami, które przyniosła MJ, jednak jej czekolady nie zamierzał ruszać...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top