☆27☆

'𝑰 𝒘𝒂𝒏𝒕𝒆𝒅 𝒕𝒐 𝒂𝒔𝒌 𝒊𝒇 𝒚𝒐𝒖 𝒘𝒊𝒍𝒍 𝒎𝒂𝒓𝒓𝒚 𝒎𝒆, 𝒃𝒖𝒕 𝒚𝒐𝒖 𝒘𝒆𝒓𝒆 𝒇𝒊𝒓𝒔𝒕"
Vᴀʟᴄᴀʀᴏʟ ➪ Uɴᴘᴏᴡᴇʀ AU

Dla Valkyrie to miał być naprawdę wyjątkowy dzień. Przypadała właśnie trzecia rocznica jej związku z Carol i kobieta uznała, że już czas pójść o krok dalej - krótko mówiąc, postanowiła się oświadczyć. Co więcej, zaplanowała sobie to z najdrobniejszymi szczegółami. Dwa dni chodziła od sklepu do sklepu, żeby znaleźć odpowiedni pierścionek, wybierała strój, jaki włoży na siebie na randkę rocznicową, podczas której planowała zrealizować swój plan i przygotowała najpiękniejszy koszyk piknikowy, jaki kiedykolwiek widziała. Zamierzała zabrać Carol na wieczorny piknik w miejsce, w którym się poznały - zapomniany park na obrzeżach miasta z pięknym, starym mostem nad rzeką, na którym trzy lata wcześniej Valkyrie zagadała do smutnej blondynki, która, podobnie jak ona, przyszła tam odpocząć i pomyśleć. To było tylko ich miejsce i brunetka już dawno stwierdziła, że jeśli miałaby oświadczyć się Carol, to musi zrobić to właśnie tam.

Wieczorem wszystko było dopięte na ostatni guzik. Val właśnie schowała do bagażnika koszyk piknikowy, wypełniony ich ulubionymi smakołykami, i już miała podejść do Danvers i oznajmić, że zabiera ją na randkę, ale, gdy tylko zbliżyła się do blondynki, ta odezwała się pierwsza.

- Złotko, zabieram cię na randkę rocznicową. Przebieraj się, zaraz jedziemy.

W normalnych warunkach, Valkyrie ucieszyłaby się bardzo słysząc to zdanie, ale w tej chwili była wręcz zawiedziona. Mogła się spodziewać, że Carol też będzie chciała zorganizować dla nich coś z okazji rocznicy... Z tym, że mogło to pokrzyżować wszystkie jej plany.

- Dobrze... - odpowiedziała niepewnie, ściągając na siebie podejrzliwy wzrok swojej dziewczyny - Jak mam się ubrać? - dodała szybko, żeby uniknąć pytań.

- Przede wszystkim wygodnie, żeby można było trochę pospacerować.

Valkyrie odetchnęła z ulgą. Przynajmniej to zgadzało się z jej planem... A wzmianka o spacerze wzbudziła w niej podejrzenia, że być może plan Carol wcale nie różni się tak bardzo od jej własnego.

Gdy tylko brunetka się przygotowała, dziewczyny wsiadły do auta. Carol prowadziła, a Val bardzo szybko zorientowała się, dokąd jadą... O mało nie wybuchnęła śmiechem. Wszystko układało się wręcz idealnie.

Po kilku minutach ich oczom ukazało się znajome miejsce.

- Pomyślałam, że nie ma lepszego sposobu na spędzenie rocznicy, niż powrót do samego początku... - wyjaśniła Danvers, wysiadając z samochodu - Chodźmy się przejść.

- Tylko wezmę coś z bagażnika - odpowiedziała Valkyrie - Bo widzisz... Nie tylko ty zaplanowałaś na dziś randkę-niespodziankę. Na szczęście chyba czytamy sobie w myślach i plany nam się pokrywają.

To mówiąc pokazała zdumionej Carol przygotowany koszyk piknikowy. Blondynka przez chwilę wpatrywała się w swoją dziewczynę ze zdumieniem, a potem wybuchnęła śmiechem. Po chwili dołączyła do niej Valkyrie. W takim dobrym nastroju, ruszyły przed siebie, trzymając się za ręce.

Po kilku minutach spaceru, dotarły do mostu, na którym rozmawiały po raz pierwszy. Tuż obok niego rozłożyły koc, usiadły i zaczęły delektować się pysznościami, które kupiła Valkyrie (Carol doskonale wiedziała, że gdyby jej dziewczyna miała sama przygotować coś do jedzenia, skończyłoby się to w najlepszym wypadku zamówieniem pizzy, w najgorszym spaleniem kuchni).

Trudno było jednak nie zauważyć, że przez cały czas obie kobiety były trochę spięte, a gdy Carol zaproponowała Val, żeby przeszły się na most, wyglądała wręcz na przestraszoną. Brunetka powoli zaczynała się martwić...

– Pamiętasz, jak to było? – zapytała Danvers, opierając się o barierki i patrząc w wodę. Valkyrie w odpowiedzi złapała ją za rękę. Oczywiście, że pamiętała, i to ze wszystkimi szczegółami, włącznie z tym, jak jej dziewczyna była wtedy ubrana.

– Mam wrażenie, jakbyśmy poznały się wczoraj, a tymczasem minęły 3 lata. Dużo się stało przez ten czas... Poznałyśmy się dobrze, zrozumiałyśmy swoje uczucia, dojrzałyśmy trochę... Sporo się zmieniło.

– Carol... – zaczęła niepewnie brunetka, ale jej dziewczyna przerwała jej.

– Daj mi skończyć, dobrze? Mój Boże, nie umiem w takie rzeczy, mówienie o uczuciach w stresie jest trudne. W każdym razie... Mam wrażenie, że jesteśmy już dość dojrzałe i pewne co do tego, że chcemy być razem i że naprawdę się kochamy, więc... – wyciągnęła coś z torebki. Valkyrie na chwilę oniemiała, widząc, co to takiego – Może już pora pójść o krok dalej?

Przez kilka sekund panowała niepokojąca cisza. Brunetka zerkała z zaskoczeniem to na Carol, to na połyskujący w jej dłoni pierścionek, aż w końcu wybuchnęła perlistym śmiechem, wywołując niemałe zmieszanie u swojej dziewczyny.

– Skarbie... Wiesz, po co zorganizowałam dziś ten piknik? – zapytała z rozbawieniem. Danvers pokręciła głową. Jej wcale nie było do śmiechu. Przynajmniej do czasu, gdy Valkyrie wyciągnęła z kieszeni pierścionek...

– Chciałam zapytać, czy się ze mną ożenisz, ale byłaś pierwsza.

Znów nastała dłuższa chwila ciszy i wpatrywania się w siebie nawzajem w osłupieniu, a potem, gdy pierwszy szok minął, obie kobiety w tym samym momencie się roześmiały.

– Rozumiem, że to oznacza zgodę? – upewniła się Carol.

– Jak najbardziej – odpowiedziała Valkyrie, pozwalając blondynce wsunąć sobie pierścionek na palec. Następnie ona zrobiła to samo.

– Chyba naprawdę czytamy sobie w myślach, skoro nawet plany oświadczyn nam się pokrywają – stwierdziła jeszcze, przed przyciągnięciem swojej teraz już narzeczonej do czułego pocałunku.

Jeśli istnieją jakieś zalety chorowania to możliwość pisania shota w łóżku, podczas gdy klasa męczy się na wf jest jedną z nich.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top