twenty five

Czuł, jakby był to koniec.

Wszystkie walki, płacz, popychanie i kłótnie i huśtawki nastrojów. Jakby to wszystko się skończyło.

Harry nie miał silnego ataku od dłuższego czasu.

Spał tak dobrze pierwszej nocy w małej chatce, którą dzielili z chłopakami. Klimatyzacja cicho warkotała w kącie pokoju pod oknem, wysyłając chłodny wiatr i sprawiając, że jego twarz była zimniejsza niż reszta jego ciała, które było przykryte kołdrą w wieloryby.

Jego sny składały się z diabelskich młynów i pływania i wielu zabawnych rzeczy, które mogą zrobić w wakacje. 

I wstał niezwykle odświeżony, jego zaczerwienione oczy szybko zniknęły i ziewnięcie wydostało się z jego ust.

"Dobrze spałeś?" Spytał Zayn, przerywając błogą ciszę w jasnym pokoju. Słońce już wdzierało się kaskadami przez duże okna, rzucając cień na dywan i wzdłuż twarzy obu chłopców. Zayn również wyglądał na bardzo rozbudzonego, podekscytowany, pobudzony uśmiech na jego twarzy.

"Tak, idealnie." Powiedział cicho Harry, zaczesując loki za ucho i wzdrygnął się, ponieważ wiedział, że będzie miał bad hair day.

"Mam beanie w swojej torbie." Zayn uśmiechnął się porozumiewawczo, gdy spojrzał na niesforne loki Harry'ego.

Harry wdzięcznie przytaknął, sięgając za łóżko, biorąc parę bokserek i shorty, które położył tam wczoraj wieczorem. Włożył je pod kocem, po czym wyczołgał się z łóżka, kładąc swoje duże, gołe stopy na podłodze.

"Co jest na śniadanie?" Wymamrotał decydując się pozostać bez koszulki, gdy wyszli na korytarz. "Coś dobrego?"

"Donuty."

I nagle Louis znajdował się obok Harry'ego, owijając swoją opaloną rękę wokół niego i ściskając go ciasno. "Czekoladowe."

Harry starał się nie wyglądać na zaskoczonego, w zamian zadając kolejne pytanie. "Z posypką?"

"Z posypką."

"Jakim cudem dostałeś się tutaj tak szybko?" Spytał Zayn z miejsca, gdzie stał obok Harry'ego.

"Podsłuchiwałem cały czas, chłopaki." Louis uśmiechnął się złośliwie, zacieśniając swój uścisk wokół nagiej talii Harry'ego.

"To straszne." Wymamrotał Zayn i nawet jeśli Harry chciał coś powiedzieć nie mógł, ponieważ Louis trzymał swoimi małymi palcami jego biodro i czuł, że było mu gorąco. Nie mógł nic poradzić, ale zauważył sposób, w jaki Louis przybliżył się do niego i odrobinę się potknął, po czym złapał równowagę i kontynuował chód.

Kiedy wreszcie dotarli do kuchni Niall i Liam siedzieli przy stole z donutami w ręku. To była bardzo ładna kuchnia z ciemną, drewnianą podłogą i urządzeniami ze stali nierdzewnej wraz z małą wysepką i barem.

Harry z zawahaniem wziął czekoladowego donuta z jednego z otwartych pudełek, ten który miał najwięcej tęczowej posypki. Wyglądały całkiem dobrze.

"Co dzisiaj robimy?" Niall wybełkotał z pełnymi ustami i Harry zachichotał, gdy trochę donuta wypadło mu z buzi.

"Nie gadaj z pełnymi ustami." Powiedział lekko Liam. "I myśleliśmy o skokach ze spadochronu."

Harry wypluł swoje jedzenie, jego oczy niemożliwie się rozszerzyły, kiedy spoglądał wokół by zobaczyć czy chłopcy żartują. Louis wskazywał na Harry'ego i śmiał się tak bardzo, że aż zapiszczał. "Jego twarz!" Zawołał.

Kiedy w końcu się uspokoili, Louis odwrócił swój wzrok przez spojrzenia, które otrzymywał. "To było słodkie." Wymamrotał.

Harry zarumienił się, wycierając swoje usta serwetką i unikał intensywnego wzroku, który wysyłał mu Louis swoimi miękkimi, niebieskimi oczami.

"Więc rzeczywiście idziemy skakać ze spadochronu?" Zayn w końcu złamał ciszę i Harry wzdrygnął się z zaskoczenia, kiedy owinął wokół niego ramię.

"Yep." Niall przytaknął i Harry poczuł, jak jego serce bije milion razy na minutę. Myśląc o skoku z helikoptera szczególnie, gdy Louis był blisko niego była przerażająca.

"Boje się wysokości." Wyszeptał zakłopotany przez te wszystkie spojrzenia. Czuł się jak wtedy, gdy chodził przez szkolne korytarze; niepewny, nerwowy i tak cholernie przestraszony.

Zayn wymamrotał "Nie musisz tego robić H" w momencie, gdy Louis wystrzelił ze swojego miejsca.

Oddech Harry'ego stanął z zaskoczenia, gdy Louis oplątał go ramionami, podnosząc go z jego siedzenia i zaczął nim kołysać. "Oh Harry!" Zawołał.

Harry był tak zdezorientowany, lecz czuł się tak cudownie, ponieważ Louis przytulał go cholernie mocno i chował swoją twarz w jego szyi i było to czuć przyjemnie, gdy nogi nie dotykały gruntu.

"Jest okej Harold, skoczę z tobą i możemy trzymać się za ręce i będzie okej, bo jesteś aniołkiem, a anioły potrafią latać!"

Młodszy chłopak całkowicie rozpłynął się na te słowa i postanowił się tylko uśmiechnąć, ten głupkowaty uśmiech, który prawdopodobnie sprawiał że wyglądał absurdalnie, ale nie obchodziło go to. Jego ręce spoczywały po jego bokach, podczas gdy Louis, cóż trzymał go i to było takie urocze dopóki Niall musiał to zrujnować, odchrząkając głośno.

Louis delikatnie go opuścił tak, że jego nagie stopy nie zrobiły hałasu na drewnianej podłodze. "Nadal się boisz?" Spytał cicho i jego twarz była tak blisko Harry'ego, że mógł poczuć ciepły oddech Louisa, który pachniał jak miód.

Usta Harry'ego odrobinę zadrżały, ponieważ był tak dotknięty tym, co powiedział Louis, ale nie uważał, że może wyskoczyć z helikoptera tak daleko od ziemi. Co jeśli spadochron się zepsuje? Co jeśli nawet się nie rozłoży? Więc skinął i rumienił się, ponieważ był zażenowany, ale Louis posłał mu to łagodne spojrzenie przez swoje cudownie grube rzęsy i jego usta były wykrzywione w uśmiechu.

"Dlaczego się uśmiechasz?" Harry czuł ból w swojej klatce piersiowej, gdy łza spłynęła po jego policzku, ponieważ tak bardzo bał się wysokości.

"Wyglądasz tak świetnie aniołku." Odetchnął Louis, atakując Harry'ego kolejnym uściskiem i młodszy chłopak odrobinę się zrelaksował mimo, że Louis dotykał jego nagą skórę, ponieważ nadal nie założył koszulki.

"Chłopaki, jesteśmy tutaj!"

Harry nigdy nie myślał, że może być tak poirytowany tym irlandzkim akcentem, ale naprawdę działało mu to na nerwy i chciał coś uderzyć, ale zraniłoby go to i to nie byłoby dobre.

Więc tylko odsunął się od Louisa i zamknął oczy, więc nie mógł zmrużyć oczu na blondyna siedzącego na blacie z trzecim donutem w dłoni.

Ale Louis zaatakował go.

"Więc co z tego, że tu jesteś Neil?! Nikogo to nie obchodzi! Po prostu idź wsadź swojego kutasa w kij i zostaw nas w spokoju! Harold jest przestraszony i wszystko co robisz to narzekanie na nasze czułości!"

Czułości? Wsadź swojego kutasa w kij?

Harry powstrzymał śmiech, przygryzając swoją drżącą wargę i zaciskając oczy. Ponieważ Louis był taki zabawny, był taki zabawny i nadal wykrzykiwał dziwne zdania do irlandzkiego chłopaka, który teraz cofał się za każdym razem, gdy Louis powiedział coś wspólnego z robieniem krzywdy.

Kiedy Louis w końcu skończył swój wywód, Liam głośno zagwizdał z szerokimi oczami.

"Wow Lou, nie widziałem cię takiego od dawna. To nawet przyjemne."

I wtedy Harry zdał sobie sprawę, że chociaż Louis mówił zabawne rzeczy, faktycznie wyglądał na wściekłego, z wielkim grymasem na twarzy i jego brwi ściągnięte w gniewie.

"Jestem zmęczony tym gównem." Westchnął i Harry skulił się, kiedy kopnął pobliskie krzesło po czym wypadł jak burza, jego dłonie zaciśnięte w pięści i jego różowe skarpetki wydawały lekki dźwięk na twardej podłodze.

Liam wstał z krzesła by pójść za nim, ale Niall złapał go za ramię i kazał mu się zatrzymać.

Więc Harry zdecydował się przejąć inicjatywę chociaż raz, więc odgarnął swoją grzywkę z oczu, po czym niepewnie poszedł za starszym chłopakiem, mimo protestów reszty. Kiedy szedł przez korytarz, myślał co zamierza powiedzieć, ale nic nie przychodziło mu na myśl, więc zdecydował improwizować.

Cóż, tak było, dopóki nie usłyszał głośnego hałasu w łazience obok niego.

To brzmiało jak grzechotanie.

Drzwi były ledwo otwarte, była malutka szpara co niezwykle zaskoczyło Harry'ego.

Ostrożnie spojrzał przez otwór i wstrzymał oddech przez to, co zobaczył.

Louis miał jakieś sześć tabletek w ręce i Harry był pewny, że był one na jego bpd. Powinien brać dwie dziennie.

Co gorsza, Louis miał krew na nadgarstkach. Ciemnoczerwona krew, która była rozmazana wokół jego nadgarstka, prawie zakrywając świeże cięcia na jego skórze.

Warga Harry'ego drżała tak bardzo, że mógł poczuć gęste, gorące łzy na swojej twarzy i parzyły go bardzo mocno, ale Harry był zbyt skupiony na Louisie, jak wepchnął tabletki do swoich ust razem z łykiem wody z kubka, którego trzymał. Wyglądał nędznie.

Było tak, dopóki plecy Harry'ego nie były przyciśnięte do zamkniętych drzwi od jego pokoju i w końcu wydobył z siebie szloch, zsuwając się po drzwiach, dopóki jego tyłek nie wylądował na dywaniku i wplatał swoje palce w loki pociągając je, więc bolało.

***

"Harry! Przygotuj się, wychodzimy za dwadzieścia minut!"

Głowa Harry'ego bolała, kiedy usłyszał krzyk Zayna i mógł powiedzieć, że zmierzał wprost do ich pokoju. Więc szybko wytarł swoje załzawione oczy, wziął jakieś ciuchy i wbiegł do łazienki, zanim Zayn mógł go zobaczyć.

"Okej." Odpowiedział trzęsącym się głosem, patrząc na swoje zielone oczy w lustrze. Na szczęście nie były zbyt zaczerwienione, tylko odrobinę i jego włosy wyglądały zaskakująco dobrze. Harry mógł usłyszeć jak Zayn szeleścił w pokoju przygotowując się.

Więc nałożył koszulkę, którą wcześniej wyciągnął ze swojej torby. Była czarna, tak jak jeansy.

Wspaniale, pomyślał Harry, gdy wsuwał ubrania na swoje długie nogi i chudy tułów. Wyglądam jak stary ja.

I ta myśl nadal tam trwała, kiedy zdał sobie sprawę, że zostawił swoje sztyblety w domu, więc zostały mu jego czarne, wysokie buty. Po prostu nałożył je bez słowa i podążył za swoimi śmiejącymi się przyjaciółmi do samochodu.

Cóż, z wyjątkiem Louisa, który był także cichy, gdy podążał za grupą, kilka stóp od Harry'ego.

Harry udawał, że nie zauważał bandaży, które były nieznacznie ukryte pod jego bransoletkami.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top