sixty eight
Następne dni były.... ciężkie. Louis najwyraźniej miał wizytę u lekarza w poniedziałek, co było za kilka dni. Harry naprawdę chciał z nim iść, ale tego dnia miał szkołę. Był tym rozczarowany.
Ale dziś był piątek. Po dwóch nocach grania w prawda czy wyzwanie chłopcom zaczęła nudzić się ta gra i zdecydowali zrobić przerwę. Właściwie Harry to kochał, szczególnie kiedy wyzwania dotyczyły jego i Louisa. Harry zaśmiał się.
Stał w pokoju gościnnym, naprzeciwko dużego lustra. Było po południu i właśnie się ubierał. Miał na sobie parę czarnych jeansów, jego czarne sztyblety i białą, tradycyjną bluzkę z długim rękawem, które podwinął do łokci i biało-niebieską muszkę w kratkę. To był jeden z jego ulubionych strojów, szczególnie przez wspomnienia, które z nim wiązał. Pamiętał, gdy poszedł na zakupy z Louisem i to kupił i miał to na sobie podczas jednej z wielu ich randek podczas przerwy świątecznej. Na swoim nadgarstku miał srebrny zegarek, który Louis mu kupił i dlaczego wszystko było związane z Louisem?
Harry zrobił grymas, obejmując się ramionami i kołysząc w przód i w tył zdając sobie sprawę, jak przekonująca może być jego twarz gdy wydyma wargi, jak zobaczył ją w lustrze. Jego włosy były zaczesane do przodu, otaczając jego bladą twarz i owijały się pod jego uszami i tuż nad jego brwiami.
"Harry."
Harry uśmiechnął się do siebie i spojrzał na ziemię, gdy usłyszał jego głos. Sytuacja zmieniło się od upadnięcia na podłogę i płakania do uśmiechania się, ponieważ teraz chciał po prostu go podziwiać, chciał wdychać każdy jego cal bez żadnych zmartwień.
"Cześć Louis." Powiedział cicho, poprawiając zegarek na swoim nadgarstku.
Pierwszą rzeczą jaką zobaczył były włosy Louisa, wystające zza jego własnej głowy gdy stanął na palcach i złożył pocałunek na tyle głowy Harry'ego. Jego małe palce otarły się o dół pleców Harry'ego, zanim przysunął je na przód i przytulił go wokół jego brzuszka. Harry pochylił się do tyłu, kładąc swoją głowę na ramieniu Louisa. Louis zrobił krok do przodu, więc jego stopy były obok tych Harry'ego powodując, że tyłek Harry'ego napierał na przód Louisa.
"Liam chce wyjść na kolację ze mną dziś wieczorem. Twierdzi, że tęskni za rozmowami ze mną. To twoja wina, aniołku. Ty masz całą moją uwagę i wszystko co musisz zrobić to stać tutaj i wyglądać pięknie."
Harry głęboko się zarumienił, odwracając się w ramionach Louisa i pozwalając Louisowi oprzeć podbródek na ramieniu młodszego chłopaka. "Kocham cię." Wyszeptał i tylko te słowa powodowały tępy ból w jego klatce piersiowej.
Zamiast odpowiedzieć, Louis pochylił się do tyłu i delikatnie złapał podbródek Harry'ego swoją lewą ręką, a drugą objął jego szczękę. Jego blade, niebieskie oczy nadal świeciły, jego usta wilgotne i miękkie, jego kości policzkowe nadal ostre i widoczne. Harry uważał, że był zniewalający, urzekający, oszałamiający. Louis zamknął swoje oczy w sposób, jak robił to zawsze zanim pocałował Harry'ego, Harry kochał patrzeć jak jego rzęsy delikatnie otarły się o jego policzki, ponieważ były bardzo, bardzo długie. Harry podniósł Louisa i ustawił na swoich butach i wplątał swoje włosy w miodową grzywkę Louisa o której wiedział, że wkrótce zniknie, a drugą ręką podpierał Louisa o jego talię.
I potem Louis całował go czule i z każdym oddechem który brał bardziej przyciągał Harry'ego, urzekając młodszego chłopaka swoją intrygująca magią. Smakował jak ciasteczka i Harry nie mógł się tym nacieszyć. Przyciągnął Louisa bliżej do siebie, owijając swoje obie ręce wokół jego talii i trzymał go za biodra. Vansy Louisa były jak piórko na sztybletach Harry'ego i miał idealny wzrost. Harry kochał sposób, w jaki ich czoła się dotykają i teraz wiedzieli jak i kiedy przechylić swoją głowę i obaj całowali się idealnie, by wpasować się w siebie.
Kiedy Harry w końcu się oderwał, Louis nie zeskoczył z jego stóp, tylko odrobinę się odchylił i spojrzał na Harry'ego z ciężkimi powiekami, przygryzając wargę zanim ją puścił.
"Muszę iść, Li czeka. Nie baw się zbyt dobrze beze mnie."
Harry był przygotowany by Louis zeskoczył i poszedł, ale był wzięty z zaskoczenia, kiedy został przyciągnięty do pośpiesznego uścisku, gdzie Louis zanurzył swoją twarz w klatce piersiowej Harry'ego i mocno go ścisnął. Mimo, że to raniło jego żebra było jego warte.
Harry obserwował Louisa z szerokimi oczami, gdy wychodził z pokoju ubrany w czarne jeansy i niebieski sweter Harry'ego.
I nadal patrzył się na ten sam punkt, delikatnie przejeżdżając opuszkami palców po swoich mrowiących ustach, kiedy Niall i Zayn weszli, przeskakując przez drzwi.
"Harry!" Krzyknął Zayn, kiedy Niall po niego po prostu podbiegł i go przytulił.
"Cześć chłopaki." Powiedział Harry. "Co tam?"
"Cóż, odkąd Liam zabrał dziś Louisa, my zabieramy ciebie. To czas, żebyście się na trochę od siebie odseparowali." Niall zmarszczył brwi. "I to było odrobinkę, cóż, bardzo przygnębiające, patrzenie na ciebie, gdy się na niego gapisz przez cały czas. Wszyscy jesteśmy zmartwieni, ale Harry, wyglądasz jakby umarł."
Zayn się wciął. "Skarby, jest w pierwszym stadium. To nie jest na razie poważne."
Harry zmarszczył na nich brwi. "O czym my rozmawiamy?" Spytał cicho.
Niall i Zayn złapali kontakt wzrokowy i to przypomniało Harry'emu to, jak jego rodzice robili to samo gdy był mały. Usiadł na łóżku, kładąc głowę na swoje kolana. Miał na sobie swoje pierścionki i wydały mały brzdęk, gdy skrzyżował swoje palce. W pokoju przez chwile panowała cisza i Harry nie miał nic przeciwko, że jego przyjaciele mieli niemą konwersację, jak zawsze robili odkąd byli mali, miał tylko nadzieje, że dostanie trochę więcej ciszy. To było niecodzienne, ponieważ nienawidził jego dźwięku jak myślał, ale gdy myślał o Louisie było to lepsze, niż mówienie o Louisie. I również lubił to, zamiast napierania na niego dużą ilością presji by wszystko mówił, powoli naciskali na niego, więc mógł to lepiej znieść. Nie chciał być traktowany jak dziecko, ale on naprawdę nie wiedział jak ma poradzić sobie z czymś, kiedy wszyscy na raz do niego mówili.
Ale najwyraźniej to nie było to, że decydowali by coś mu powiedzieć, tylko zgoda. Harry wiedział przez sposób w jaki przytaknęli i się uśmiechnęli.
"Zabieramy cię na kolację i potem gdzieś jeszcze, ale to niespodzianka."
Harry zmrużył oczy. "Gdzie to jest?" Zapytał.
"Powiedział, że to niespodzianka H." Niall uśmiechnął się i wyciągnął rękę, by zmierzwić loki Harry'ego. "Chodźmy. Jesteś gotowy. My też."
"Louis już wyszedł?" Spytał Harry.
Zayn przewrócił swoimi oczami. "Tak. On i Liam idą na kolację. Nie tam, gdzie my idziemy."
Harry tylko przytaknął, podskakując na łóżku, zanim wstał. "Więc chodźmy."
***
"Wiecie chłopaki." Przerwał Zayn, przyciągając uwagę. "Mama poczuła się naprawdę urażona, gdy dowiedziała się że wszyscy wychodzimy dzisiaj wieczorem. Spytała się mnie czy kłamaliście, gdy mówiliście że smakuje wam jej jedzenie."
Niall wybuchnął śmiechem, a Harry tylko uśmiechnął się i potrząsnął głową.
"Twoja mama jest taka zabawna." Skomentował Niall, zanim wziął gryza swojego smażonego kurczaka. Harry nie był za bardzo głodny, więc czasem dźgał swoją sałatę i jadł ją, zanim odkładał widelec. Wolał słuchać rozmowy swoich przyjaciół.
Zapomniał jak bardzo to kochał. Kochał sposób w jaki brwi Nialla wariowały, gdy mówił im o swoich ulubionych filmach i uwielbiał gdy Zayn rumienił się, gdy używał słowa 'jak' zbyt dużo razy. Nigdy nie miał dość ich historii, ich prześmiesznych momentów, gdy zachowywali się jak więksi kretyni, nawet od Harry'ego.
Ale przychodził moment, gdy chcieli tego dla niego. I taa, żył tyle samo co oni, ale nie miał tyle do powiedzenia. Czuł jakby był nudną osobą mimo, że jego życie było przeciwieństwem nudy.
"Harry, jaki jest twój ulubiony film?" Spytał Zayn, nie wiadomo skąd.
"Pamiętnik." Powiedział Harry.
Niall wyglądał, jakby chciał się zaśmiać, ale zdał sobie sprawę że Zayn był poważny i przygryzł wargę, łapiąc kontakt wzrokowy z Harrym.
Zayn nic nie powiedział, tylko się w niego wpatrywał i Harry uniósł swoje brwi. "Co? Już to wiedziałeś Zayn."
"Dlaczego?" Kontynuował, wywołując śmiech u Harry'ego.
"Ponieważ jest smutny i Ally i Noah są razem uroczy."
"Oglądałeś go z Louisem?" Spytał Niall, oplatając ramieniem Zayna i przybliżając się do niego, że jego i Zayna głowa dotykały się.
"Tak, czemu pytasz?" Spytał Harry, zirytowany.
"Opowiedz nam historię, jaka za tym stoi." Zayn uśmiechnął się do niego, przytakując na zachętę. Harry potrząsnął swoją głową kiedy zdał sobie sprawę co robią. Zawsze to robili, gdy boli mniejsi. Zadawali mu drobne pytania z krótką odpowiedzią, która prowadziła do historii, która kazali opowiedzieć Harry'emu.
Harry nienawidził opowiadać historie. Nienawidził być w centrum uwagi i zawsze czuł, jak cokolwiek by nie powiedział było kiepskie i tandetne i nieoryginalne. Oczywiście Zayn i Niall nigdy tego nie powiedzieli, ale dlaczego mieliby? Byli jego najlepszymi przyjaciółmi.
"Proszę." Błagał Niall, trzymając swoje złączone dłonie przed twarzą młodszego chłopaka. "Dla Nialla."
Harry westchnął, co zaskutkowało że ich dwójka zawołała 'whoops' i uderzyli widelcami o swoje talerze.
"Okej. Dobra. Ehm, byliśmy na kanapie, jedząc, ehm, te kręcone rzeczy, tak, uhm, makaron. Makaron z serem. Tak, okej. Więc powiedziałem Louisowi żeby włączył Pamiętnik, ponieważ go ze sobą przyniosłem, kiedy przyjechałem odwiedzić Louisa podczas jesiennej przerwy. Louis pisnął, ponieważ, ehm, najwyraźniej kochał ten film. Tak. Więc obejrzeliśmy go i skończyliśmy, ehm, obściskując się na kanapie. Koniec historii."
Zayn przytaknął z aprobatą, kiedy Niall wybuchł histerycznym śmiechem jak zawsze, gdy Harry coś opowiadał. Kręconowłosy się do tego przyzwyczaił, właściwie urzekało go to, jak Niall się opluwał, gdy się śmiał. Zawsze chował swoją twarz w dłoniach.
I potem resztę kolacji spędzili rozmawiając, kiedy Harry słuchał i czasem mówił to, co myślał. Harry twierdził, że kochał rady Harry'ego, że posłuchał się ich więcej razy, niż tych Nialla; Harry'emu było miło, gdy się dowiedział.
***
"Czas na twoją niespodziankę!" Zawołał Zayn, gdy wyszli na zewnątrz. Zostali przywitani migoczącą ciemnością i hałasem przejeżdżających samochodów i głosami ludzi na chodniku. Pachniało kawą i fast foodem. "Niall, zawiąż mu oczy."
"Nie!" Zaprotestował Harry.
Niall i tak nie posłuchał, Zayn też nie. Wziął bandanę, którą Harry zawsze nosił w swojej tylniej kieszeni, albo w swoich włosach i machał nią nad swoja głową, krzycząc jak kowboj i powodując, że Zayn parsknął. Potem owinął ją wokół głowy Harry'ego zakrywając jego oczy. Nadal mógł wszystko wyraźnie usłyszeć.
Harry opowiedział im o swojej siostrze, która bawiła się z nim w to samo kiedy był mały przez ten cały czas, kiedy prowadzili go do jego 'niespodzianki'. Kiedy tam dotarli Niall zdjął mu bandanę z głowy i Zayn powiedział głośno "ta da!"
To nie było coś, czego spodziewał się Harry. Był to sklep z rękodziełem, prosty i uroczy. Na ladzie było czarne opakowanie ołówków ze wstążeczką i karteczką z imieniem Harry'ego. Harry do tego podszedł rozglądając się i upewniając, że Zayn i Niall byli z nim.
"Co to jest?" Uśmiechnął się Harry.
"Nowe, śliczne, idealne ołówki. Te, które chciałeś kiedy byłeś młodszy. Kiedy wciąż rysowałeś." Zayn podkreślił te dwa słowa, zanim przesunął pudełeczko do niego. "Musisz znów zacząć rysować."
"Co powinienem rysować?"
"Co tylko chcesz."
***
Nie mogę się doczekać aż przeczytacie następny rozdział!!!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top